Ciężkie,
masywne drzwi ustąpiły pod naporem silnych barków, rozwścieczonego do granic
możliwości Alana oraz jego mocnych kopnięć wymierzanych w nie raz za razem, po
czym wyrwane z zawiasów zakołysały się i uderzyły z głośnym hukiem o stojącą za
nimi komodę.
Zdjęcia
z dzieciństwa, oprawione w porcelanowe ramki oraz szklany wazon, wypełniony
bukietem krwistoczerwonych róż, który Dominika tego ranka dostała od Igora,
zsunęły się z blatu szafki i z impetem roztrzaskały w drobny mak o drewniane
klepki wypastowanego parkietu.
Małą sypialnię na poddaszu, pogrążoną w nikłym świetle
nocnej lampki, palącej się przy łóżku, rozjaśniła strużka jaskrawego blasku,
która wdarła się do pomieszczenia z korytarza, a razem z nią, kipiący ze złości
i chęci zemsty Alan.
Przystanął w pół kroku, patrząc z niedowierzaniem na
łóżko. Spodziewał się, że widok, jaki zastanie po wywarzeniu, stojących mu na
przeszkodzie drzwi nie przypadnie mu do gustu, jednak nigdy nie przypuszczał,
że w jego życiu nadejdzie dzień, kiedy zapragnie skopać kogoś tak mocno, by
połamać mu wszystkie żebra lub skręcić mu kark, tak jak się ukręca łodygi
kukurydzy, by dostać się złocistych kolb. Wiele razy wpadał w furię, jednak to
co poczuł, patrząc na bezbronną dziewczynę, którą kochał nad życie i śliniącego
się nad nią frajera, było czymś silniejszym i o stokroć groźniejszym, jak
obłęd.
Dominika leżała na łóżku. Była naga i przerażona. Miała
pokaleczoną i spuchniętą wargę, a na jej
lewym policzku malował się pokaźnych rozmiarów żółto-fioletowy siniak. Krew,
która sączyła się ciurkiem z rozciętego łuku brwiowego, spływała po zalanej
łzami twarzy, mieszała się z rozmazanym makijażem i wsiąkała w białą,
bawełnianą pościel. Płakała w głos, błagając o litość, jednak Igor ani myślał
odpuszczać. Wciąż siedział na niej okrakiem, jedną ręką krępował jej
nadgarstki, drugą wędrował po jej ciele, ugniatając spoconymi dłońmi jędrne
piersi i uda.
– Ty skurwielu! –
Alan w jednej chwili doskoczył do łóżka, a odłamki potłuczonej butelki
po winie, szklanego wazonu oraz porcelanowych ramek zachrzęściły pod ciężkimi
butami, które miał na sobie.
Igor, przyćmiony wypitym alkoholem i buchającym w nim
pożądaniem podniósł na niego rozwścieczony wzrok, jakby dopiero zdał sobie
sprawę, że plan, który układał w głowie przez całą drogę na Hel, właśnie legł w
gruzach.
– Ty skurwielu! – wycedził przez zęby, zacisnął dłonie na
jego przepoconym ciele i z łatwością zrzucił go z łóżka na podłogę.
Dominika westchnęła głośno, czując niewysłowioną ulgę,
jakby okazało się, że ktoś w ostatniej chwili przeciął sznur szubienicy, na
której miała zawisnąć, lub po naciśnięciu spustu przytkniętego do jej skroni
pistoletu okazało się, że magazynek jest pusty.
Głośne
bicie jej serca było jednym dźwiękiem, który przebijał się przez głuchy odgłos,
wyjącej gdzieś niedaleko policyjnej syreny. Jej dźwięk z każdą chwilą
przybierał na sile i stawał się coraz wyraźniejszy, utwierdzając ją w
przekonaniu, że pomoc faktycznie nadchodzi, a nie jest jedynie wytworem jej
wyobraźni.
W
tym samym momencie do pokoju wbiegła mama. Okrążyła łóżko, sprawnie omijając
bezwładne ciało Igora, który resztkami sił zasłaniał twarz przed spadającymi na
nią z ogromną siłą ołowianymi pięściami Alana.
–
Chodź, Kochanie – pomogła córce wstać z łóżka i okryła ją szczelnie ciepłym,
polarowym kocem w szwedzką kratę, zasłaniając nagie i roztrzęsione ciało. – Już
dobrze. Nie płacz, córciu, już po wszystkim.
Dominika
wsparła się na jej ramieniu, wykrzywiając usta z grymasem.
Każdy
krok sprawiał jej dotkliwy ból. Sunęła powoli w stronę drzwi, czując jak stopy
pokaleczone o drobne odłamki rozbitej butelki spływają strużką krwi,
zostawiając za sobą czerwone ślady.
„Bądź silna, bądź silna, wystarczy tych łez na dzisiaj.‟
powtarzała w myślach niczym mantrę, starając się nie wybuchnąć płaczem, który
czuła gdzieś w okolicach zaciskającego się gardła i piekących oczu. „Mama nie
może się denerwować, muszę by silna dla niej.‟ spojrzała na zatroskaną twarz
kobiety, która dotąd rześka i promienna, pod naporem strachu o jedyne dziecko i
złości na niedoszłego zięcia postarzała się o kilka, a może nawet kilkanaście
lat.
–
Alan – jęknęła cicho i nim wyszła z pokoju, zebrała w sobie resztki odwagi, by
obejrzeć się za siebie.
–
Poradzi sobie, nie martw się. – uspokoiła ją – Za chwilę będzie tu policja.
Miała
rację. Alan siedział okrakiem na miednicy Igora i przygniatał go do podłogi,
raz za razem wymierzając mu siarczysty cios, który coraz bardziej rujnował
dotąd zadbaną i wypielęgnowaną do granic zdrowego rozsądku twarz, zmieniając ją
w zakrwawiony bezkształt. Krew była wszędzie. Lała się gęstym brunatnym
strumieniem z rozbitego nosa, wypływała z ust, na skutek rozciętych warg i
kilku wybitych zębów, a powieka, mieniąca się wszystkimi odcieniami brązu i
fioletu, nabrzmiała i opadła, zasłaniając opuchlizną całe oko.
Chciała,
żeby Alan mu dołożył, żeby odpłacił mu za krzywdę, jaką jej wyrządził, tak by
nigdy więcej nawet nie przeszło mu przez myśl o podniesieniu ręki na kobietę,
jednak kiedy zobaczyła pokiereszowaną twarz Igora, który nie był już w stanie
broni się przed nieustającymi ciosami, jęknęła z przerażeniem i ponaglana przez
mamę, wyszła z pokoju.
"Miałaś
nie płakać, miałaś być twarda, co z tobą jest, miałaś nie tęsknić, miałaś już
nie śnić"* schodząc po schodach nuciła w myślach piosenkę, która za każdym
razem, kiedy była bliska załamania sama cisnęła się jej do głowy. Odśpiewała
ulubiony fragment i zaczęła ponownie od początku, starając się uspokoić ciągle
rozdygotane ciało.
–
Usiądź, kochanie, zaraz przyniosę ci... – mama przerwała w pół słowa, kiedy na
podjeździe przed domem z piskiem opon zatrzymały się dwa radiowozy, a ich
czerwono-niebieskie koguty odbijały się w oknach gościnnego pokoju. – ...
herbaty. – dodała pod nosem i pobiegła w stronę wejściowych drzwi.
Dominika
usiadła na sofie, wpatrując się nieobecnym wzrokiem przed siebie. Ciągle miała
przed oczami urywki najgorszego dnia, jaki dane jej było przeżyć. Wspomnienia
nie dawały za wygraną, co chwilę pojawiał się nowy obraz. Igor, siedzący nieruchomo na łóżku, z pomiętą
koszulą Alana w spoconych dłoniach. Butelka wina rozbijana z impetem o podłogę.
Pierwszy cios, którym rozszarpał jej wargę. Trzask rozdzieranego materiału
koronkowych majtek. Jego obleśne ręce na jej skórze.
Przebiegł
ją dreszcz, wierzchem dłoni otarła drobne kropelki potu, które pojawiły się nad
jej górną wargą i wsłuchując się w skrawki rozmowy mamy z policjantami
zacisnęła szczelniej koc.
– W
górę i w lewo – wskazała dłonią wnętrze domu – Proszę się pospieszyć.
Głuchą
ciszę panującą w salonie przerwał głośny stukot ciężkich oficerek. Dominika
niechętnie obejrzała się za siebie. Nie chciała widzieć zbyt wiele, żeby
później nie musieć mierzyć się z
powracającymi wspomnieniami. Wolała mieć mniej do zapominania, jednak ciekawość
wzięła górę nad rozsądkiem. Po schodach prowadzących do jej pokoju, w którym
właśnie Alan wymierzał sprawiedliwość, katując Igora do nieprzytomności,
wbiegała trójka rosłych policjantów. Pierwszy z nich, który jak się domyśliła
dowodził akcją, wyjął z kabury pistolet i odbezpieczył go a zaraz potem z
głośnym okrzykiem wpadł do jej sypialni na poddaszu, a za nim pozostała dwójka.
– Po
co ta broń, przecież ... – westchnęła i schowała twarz w dłoniach.
–
Nie wiem, kochanie, pewnie mają takie procedury.
Do salonu pospiesznym krokiem weszła mama. W jednej ręce
trzymała buteleczkę wody utlenionej i opatrunki, w drugiej duży kubek parującej
herbaty, gęstej od zawrotnej ilości rozpuszczonego w niej miodu.
– Pij, kochanie, to ci dobrze zrobi. –
postawiła z brzękiem szklankę na niskim stoliku i usiadła obok niej na kanapie
– Ale najpierw mi się pokaż – wsunęła dłoń pod jej podbródek i zmusiła by odwróciła się w jej stronę – Uch,
nie wygląda to zbyt dobrze – skrzywiła się i polała wodą zranione miejsca.
–
Piecze, jak wszyscy diabli – syknęła przez zęby i mocniej zacisnęła dłonie na
okrywającym ją polarowym kocu.
–
Kochanie, czy Igor... czy on... – mama nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów.
Widziała jak na dźwięk jego imienia, Dominika nieruchomieje i wstrzymuje
oddech, jakby sama słowo było dla niej przeżyciem bliskim zawału. Jednak
musiała wiedzieć – Czy on zdążył?
–
Nie, ale gdyby Alan spóźnił się chociaż minutę, gdybyś nie zadzwo...
–
Ciii, kochanie – przyciągnęła ją do siebie i mocno przytuliła, kołysząc w
ramionach – nie myśl o tym, co by było gdyby. Najważniejsze, że zdążył i nie
doszło do najgorszego.
–
Tak się bałam mamusiu, tak się go bałam. – rozpłakała się w głos, nie potrafiąc
dłużej zapanować nad cisnącymi się do oczu łzami. – Modliłam się, żeby te
ziółka, które piłaś przed snem nie zadziałały. Gdybyś zasnęła i nie przyszła na
górę...
–
Już dobrze, jesteś cała i zdrowa – tuliła ją mocno do siebie, nie przestając
głaskać jej kasztanowych włosów, które gęstą kaskadą opadły na ramiona. – Bóg
miał cię w swojej opiece.
Na
schodach ponownie rozległ się donośny dźwięk ciężkich kroków. Dwóch policjantów
prowadziło zakutego w kajdanki Igora. Był nisko pochylony do ziemi, a z jego
rozkwaszonej twarzy kapała krew, zostawiając na drewnianych stopniach czerwone
ślady. Dominice przyszły na myśl wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to w wakacje razem
z rówieśnikami bawiła się w podchody, i dając wskazówki rysowała na spalonej
słońcem ziemi strzałki albo usypywała właściwą drogę kamykami lub pąkami
żółtych mleczy. Po śladach krwi Igora można było dojść jak po sznurku do
zaparkowanego na podjeździe radiowozu.
– Jeszcze z tobą nie skończyłem, suko – splunął śliną
zmieszaną z krwią i roześmiał się demonicznym śmiechem, odsłaniając poszarpane
dziąsła pozbawione dwóch górnych jedynek. Dominikę w jednej sekundzie przebiegł
dreszcz, a żołądek mimo iż pusty zaczął podrywać się w odruchach wymiotnych. Poczuła
jak zakryte ciepłym kocem ramiona pokrywają się gęsią skórką, a łydki znów
zaczynają się trząść. Skrzywdził ją i upokorzył, wiedziała, że strach i odraza
to normalne emocje, jakie odczuwa kobieta, patrząc na bandytę, który obdarł ją
z ubrań, pobił i o mały włos nie zgwałcił.
„Uspokój się, natychmiast masz się uspokoić, rozumiesz?‟
nakazywała sobie w myślach, zmuszając się do równomiernego, głębokiego oddechu.
„Właśnie o to mu chodziło, chce cię zastraszyć i zniszczyć twój porządek, nie
możesz mu na to pozwolić. Zbyt wiele przez niego wycierpiałaś, nie możesz dać
mu tej satysfakcji, że znów ma nad tobą władzę.‟ Głośno odetchnęła przyglądając
się dwójce policjantów, którzy prowadząc jej niedoszłego męża zakutego w
kajdanki, zginęli w półmroku korytarza, a potem zatrzaskując za sobą wejściowe
drzwi, wsiadają do radiowozu i odjeżdżają.
– Domka, co się dzieje? – Do salonu niczym przeciąg
wpadła Majka. Miała na sobie szare dresy, znoszony podkoszulek, rozciągnięty
przy kołnierzyku oraz wysokie kalosze w jaskrawym kolorze zieleni. Była cała
przemoknięta. Burza blond loków, która zawsze zdobiła jej dziewczęcą, piegowatą
buźkę, zmieniła się w nasiąkniętą hektolitrami deszczu czuprynę. Podbiegła do
siedzącej na kanapie przyjaciółki, kucnęła przed nią, przyglądając się z
rozpaczą ranom na jej twarzy, które z każdą chwilą wyglądały coraz groźniej.
Siniak pod okiem rozlał się na cały policzek, a fioletowo-żółty odcień ustępował
miejsca głębokiemu burgundowi.
Rozcięty łuk brwiowy
nie przestawał krwawić. Wanda co chwilkę zmieniała opatrunki, przemywała ogniący
ślad wodą utlenioną i przykładała do opuchniętej twarzy woreczek z lodem.
Wszystko na nic.
– Majeczka – jęknęła i głośno wydmuchała nos.
– Słyszałam syreny... Tomek akurat wracał od brata,
mówił, że radiowozy jechały w tą stronę... Domka, ja wiedziałam, że coś ci się
stało, po prostu wiedziałam. Odkąd ode mnie wyszłaś byłam niespokojna. Co
chwilę próbowałam się do ciebie dodzwonić, chyba ze dwadzieścia razy, a potem
sobie przypomniałam, że rozładował ci się telefon. Te syreny, od razu wsiadłam
na rower i przypędziłam tu w deszcz.
– Nie trzeba było, już po wszystkim – westchnęła, czując,
że podobnie jak jej telefon jest bliska wyczerpania baterii.
– Nie trzeba było? Chyba sobie ze mnie jaja robisz! Nie
trzeba było. – przedrzeźniła ją wywracając teatralnie niebieskimi oczami. –
Trzymajcie mnie, ludzie! Zaczynasz bredzić moja droga, ale spokojnie, wybaczam
ci, patrząc na twoja buźkę, masz prawo mówić od rzeczy. – uśmiechnęła się
smutno i założyła jej za ucho zabłąkany kosmyk włosów.
– Aż tak źle wyglądam?
– Jeszcze troszkę ci brakuje, żeby straszy tobą małe
dzieci, ale bywały dni, kiedy prezentowałaś się o niebo lepiej.
„Moja
Majeczka, jedyna w swoim rodzaju. Nie znam drugiej takiej osoby, która bez
najmniejszego problemu i wysiłku potrafiłaby w kilka sekund zmienić ciężką,
nieprzyjemną atmosferę w miłe popołudnie. Tak właśnie zrobiła przed chwilką.
Wbiegła do pokoju rozczochrana i przemoknięta do suchej nitki i zamiast mnie
pocieszać i zapewniać, że wszystko się ułoży, sprawiła, że na chwilę
zapomniałam o tym co się stało i szczerze się roześmiałam, na wieść, że gdyby
trochę mnie podrasować, mogłabym starać się o etat w wesołym miasteczku jako
główna zjawa w tunelu strachu. To szczęście mieć taką przyjaciółkę u boku,
kiedy wali ci się cały świat na głowę.‟
–
Rozumiem, że to komplement – uśmiechnęła się na tyle szeroko, na ile
pozwalała jej rozbita i puchnąca z każdą
chwilą warga. – Dziękuję, że przyszłaś. Od razu mi lepiej.
– No
i teraz dopiero zaczynasz mówić z sensem.
Twarz
Wandy również się rozpogodziła. Perlisty śmiech córki był dla niej wart więcej
niż wszystkie skarby tego świata.
–
Przepraszam pójdę się ubrać – podniosła się z trudem, czując uciążliwy ból,
biegnący od galaretowatych nóg, jakby pozbawionych kości i mięśni, poprzez
zaciskający się na jej brzuchu rdzawy pas aż do podstawy czaszki. – Mamuś mogę
założyć twoje rzeczy? – zatrzymała się w pół kroku, przypominając sobie, że z
jej sypialni ciągle nie wyszedł Alan oraz starszy policjant, który dowodził
akcją.
–
Oczywiście, kochanie, pomogę ci.
–
Dziękuję, poradzę sobie. – pospiesznie weszła do sypialni mamy i zamknęła za
sobą drzwi.
Wyjęła
z szafy beżowy sweter z miękkiej wełny zapinany pod szyją na trzy okrągłe
guziki oraz luźne lniane spodnie, które mocno ścisnęła w pasie sznureczkiem z
tego samego materiału. Przeczesała palcami potargane włosy i patrząc w lustro
wzięła kilka głębokich oddechów.
–
Czy jeszcze kiedyś wejdę swobodnie do swojej sypialni bez ataku panicznego
strachu? – powiedziała do siebie przyglądając się swojej twarzy w odbiciu
lustra – Bez malujących się przed oczami obrazów pijanego i obleśnego Igora i
jego krwi na rękach Alana?
„Boże święty, Alan.‟ przed oczami stanęła jej
rozwścieczona twarz mężczyzny, jego zaciśnięte zęby oraz szare oczy buchające z
furii. „Mam nadzieję, że nie będzie odpowiadał za dotkliwe pobicie. Oby nikomu
nie przyszło do głowy obwiniać go za cokolwiek. Niech nikt się nie waży
powiedzieć, że mógł go jedynie obezwładnić i czekać do przyjazdu policji,
uniemożliwiając mu ucieczkę, a nie od razu rzucać się na niego jak wygłodniały
wilk na odłączoną od stada bezbronną owcę. Nie ręczę za siebie, jeśli będzie
musiał ponieść jakąś karę.‟
Rozmasowała piekące nadgarstki, na których malowały się
czerwone ślady po mocnym uścisku Igora. Była przekonana, że delikatne i zadbane
ręce pozbawione jakiejkolwiek siły, stworzone do nakładania kremu na zadbaną
twarz i podpisywania umów, nie są w
stanie zadać jej tyle bólu, nie tylko fizycznego w postaci siniaków i zadrapań,
ale przede wszystkim bólu psychicznego, który jest o wiele trudniejszy do
zniesienia.
– Obyś się smażył w piekle – wycedziła przez zęby i
wyszła z pokoju.
W salonie, razem z mamą, krzątającą się wokół stołu,
Majką, która rozmawiała z kimś przez telefon oraz opartym o kominek
Alanem, czekał na nią policjant.
Wyglądał na nie więcej niż trzydzieści pięć lat. Miał wysokie czoło, długi
nieco zgarbiony nos i mocno zarysowany podbródek co w połączeniu sprawiało, że
niełatwo było oderwać od niego wzrok. Podniósł się kiedy weszła do
pomieszczenia i zasalutował. Wydawał się wysoki i dobrze zbudowany, jednak w porównaniu
ze stojącym za nim Alanem, traciło się przekonanie o jego masywnej posturze.
– Starszy Aspirant, Ireneusz Pietrzak. Jak się pani
czuje, pani Dominiko? – jego głos, mimo iż zachrypnięty i skrzekliwy, był miły
dla ucha.
– Dziękuję, bywało lepiej – wzruszyła posępnie ramionami
i opadła na kanapę.
– Chciałbym z panią chwilę pomówić – powiedział łagodnie.
– Pozwoli pani, że wyjmę notes i spiszę zeznania?
Dominika zastygła w bezruchu, wiedziała, że nadejdzie ta
chwila, kiedy będzie musiała o wszystkim opowiedzieć z najdrobniejszymi
szczegółami. Wrócić do chwili, kiedy weszła do swojej sypialni i zobaczyła
bliskiego załamania Igora, o tym jak na przemian bił ją i całował, śmiał się w
głos i groził, że wywiezie ją zagranicę. Nie była na to gotowa.
„Czy kiedykolwiek nadejdzie chwila, kiedy będę mogła
swobodnie o tym rozmawiać? Nie sądzę. Każdy czas jest nieodpowiedni na takie
tematy, a ten wieczór, zaraz po całym zajściu jest najgorszy z możliwych.‟
– Ja nie... – zaczęła i urwała w półsłowa podnosząc na
Alana błagalny wzrok, w nadziei, że kolejny raz uda mu się ją uratować.
Stał naprzeciw niej, jedną ręką wspierał się o kominek z
czerwonej cegły, drugą trzymał na biodrze. Wydawał się wyższy i potężniejszy
niż zwykle. Mięśnie pod jasną koszulką ciągle były napięte, jakby czekał w
gotowości na kolejną bójkę, ale oczy były już spokojniejsze. Oddychał wolno i
miarowo, nie spuszczając wzroku z kobiety, dla której, jak się przekonał byłby
w stanie nawet zabić i nie mieć z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia.
Dominika przez dłuższą chwilę zatrzymała wzrok na jego poranionych kostkach.
Gdyby nie one oraz liczne plamy krwi na jego bluzce, nigdy nie uwierzyłaby, w
to co się stało. Jeśli miałaby zgadywać, stawiałaby raczej na wyczerpujący
trening na siłowni lub wielogodzinny połów. Nie wyglądał na uczestnika bójki.
Nie miał najdrobniejszego siniaka, ani nawet zadrapania. Jedyne co zdradzało
prawdę to liczne ślady krwi Igora na jego jasnej koszulce oraz poranione
kostki, którymi jak się domyśliła pozbawił go dwóch przednich zębów.
– Pani Dominiko, słyszy mnie pani? – z zamyślenia wyrwał
ją chrapliwy głos policjanta.
– Tak, prze... – z trudem przełknęła ślinę, czując jak
gula w jej gardle rośnie z prędkością światła – przepraszam, ja... – znów
przeniosła wzrok na Alana.
Zrozumiał od razu, nie musiała nic więcej mówić.
Wyprostował się i podszedł do policjanta.
– Irek, proszę cię nie męcz jej – powiedział spokojnym
tonem, kładąc mężczyźnie dłoń na ramieniu.
– Ona nie da rady, jest cała w strzępach.
– Alan, obiecałeś, że nie będziesz mi utrudniał śledztwa.
– podniósł na niego surowy wzrok – Tylko dlatego pozwoliłem ci tu zostać, wróć
na miejsce i bardzo cię proszę nie przerywaj. Im szybciej przez to przebrniemy
tym lepiej dla nas wszystkich, a przede wszystkim dla pani, pani Dominiko. –
zwrócił się do niej i wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki cienki notes
oprawiony czarną skórą i długopis.
Alan głośno westchnął, nie lubił jak ktoś wydawał mu
polecenia, a już na pewno nie takie. Jeśli Irek myślał, ze będzie stał z boku i
przyglądał się, jak Dominice z każdym słowem pęka serce, to się grubo mylił.
Nie pozwoli na to, choćby miał go siłą wyrzuć za drzwi. Lubił go i szanował, a kiedy
zobaczył, go w drzwiach sypialni Dominiki poczuł ulgę. Wiedział, że jest dobrym
i kompetentnym policjantem, a co najważniejsze, był jedną z niewielu osób,
którym ufał. Znali się od dawna, jeszcze zanim Alan razem z Marylą wyjechali do
Anglii. Były dni kiedy dzwonili do siebie i długimi godzinami rozmawiali przez
telefon, a pierwszego wieczora po powrocie do Polski wyszli razem do baru i
napili się jak nigdy wcześniej. Mimo to nie uważali się za przyjaciół, nie
zwierzali się sobie z największych tajemnic, nie podrywali razem dziewczyn, nie
mieli wspólnych zainteresowań. Po prostu ufali sobie, lubili spędzać razem czas
i wiedzieli, że zawsze mogli na siebie liczyć. Teraz jednak nie mógł przystanąć
na jego prośbę. Miłość i troska o kobietę jego życia oraz jej rodzinę brała
górę nad procedurami.
– Pozwoli pani – otworzył notes i zamaszystym pismem
nakreślił kilka słów w prawym górnym rogu kartki – Czy chce pani, abym zadawał
pytania, a pani będzie na nie szczegółowo odpowiadać, czy woli pani sama podjąć
opowieść nie pomijając żadnego wątku?
– Ja... – zaczęła niepewnie szukając w głowie
odpowiednich słów – Nie chcę o tym rozmawiać.
– Dominiko, mogę tak się do pani zwracać? – kiedy dała mu
przyzwolenie, potakując głową, podjął temat – Rozumiem, że jest ci ciężko. Masz
za sobą bardzo traumatyczne przeżycia, ale jestem tu po to, żeby ci pomóc w
ukaraniu mężczyzny, który wyrządził ci krzywdę. Bez twoich szczegółowych zeznań
nie będę wstanie tego dla ciebie zrobić.
Dominika zwiesiła nisko głowę i obserwowała jak szklanka
z zimną niedopitą herbatą drży w jej dłoniach. Znów zbierało się jej na płacz
– Alan ma rację – wtrąciła się Majka, która dłużej nie
potrafiła znieś widoku dławiącej się od łez przyjaciółki – Panie Irku,
przepraszam wyrwało mi się, panie władzo, rozumiem, że takie są procedury, musi
pan wszystko skrzętnie spisać, ale co tu dużo mówić, proszę na nią spojrzeć i
być człowiekiem, jedyne czego teraz potrzebuje to długiej kąpieli i odpoczynku.
Proszę...
– Nie prosiłem pani o pomoc – wszedł jej w słowo,
przybierając ton nieznoszący sprzeciwu. Po jego miłym i łagodnym głosie nie
zostało ani śladu – Drodzy państwo, chciałbym już spisać raport i przedstawić
go odpowiednim organom, aby móc wyciągnąć konsekwencje. Nie pomagacie mi,
mógłbym nawet powiedzieć, że uniemożliwiacie mi prowadzenie śledztwa, dlatego
jeszcze raz proszę o ciszę, inaczej będę zmuszony wyprosić was z pokoju.
– Dominiko? – zsunął się na skraj fotela, zbliżając do
siedzącej naprzeciwko kobiety – Może wolałabyś porozmawiać ze mną w cztery
oczy? Jeśli to ci pomoże mogę poprosić twoich bliskich o opuszczenie pokoju.
– Nie, chcę, żeby zostali – powiedziała zdecydowanym
głosem.
– Dobrze. Możemy
kontynuować? – nie czekając na odpowiedź, przeszedł do przesłuchania – Proszę powiedz mi jak długo
znasz Igora.
– Cztery lata, poznaliśmy się w jednym z klubów, chwilę
po tym jak przeniosłam się do Warszawy na studia – mówiła powoli, ważąc w
ustach każde słowo. Wspomnienie tamtego dnia było dla niej jak posypanie
niezabliźnionych ran solą. Bolało i piekło.
W pokoju zapadło milczenie. Jedynym dźwiękiem był szum wzbierającego
na sile deszczu, który bębnił o blaszany parapet oraz uporczywy brzęk,
krążącego nad ich głowami komara. Mama stała za nią i dodając otuchy, rozmasowywała jej napięte
barki. Majka siedziała obok trzymając ją za rękę. Alan, mimo próśb policjanta
nie ruszył się z miejsca, stał nad nim, obserwując go z uwagą.
– Jak się między wami układało? – odczekał chwilę,
upewniając się, że Dominika nic już nie doda od siebie i zadał kolejne pytanie.
– Wydawało mi się, że dobrze, ale od początku ten związek
nie miał szans na powodzenie. On mnie nie zauważał, traktował raczej jak
asystentkę a nie swoją kobietę. Myślałam, że tak właśnie wygląda prawdziwe
życie, nigdy nie byłam z innym mężczyzną, tak na poważnie, więc nie miałam
porównania. Nie sądziłam, że można inaczej, dokąd nie poznałam Alana –
spojrzała mu w oczy, a jego ciepły uśmiech dodał jej sił.
– Igor przyjechał tu, do domu twojej matki bez
zapowiedzi? – pospiesznie zadał kolejne pytanie, nie pozwalając się jej
rozkojarzyć. Zaczęła mówić, składała zeznania, musiał dopilnować, żeby dobrnęła
do końca historii.
– Tak, dziś rano zjadł z nami śniadanie.
– Czy od początku zachowywał się agresywnie?
– Nie – parsknęła ironicznym śmiechem – zachowywał się
jak zwykle. Mówił tylko o sobie i swojej firmie, przechwalał się sukcesami w
pracy i...
– Gnojek – Majka nieświadomie wypowiedziała na głos
słowo, które tłukło się jej w głowie od dłuższego czasu, właściwie odkąd kilka
lat temu poznała młodego pana prezesa Igora Dąbrowskiego. – Przepraszam, już
będę cicho – teatralnie przyłożyła do ust wskazujący palec, obiecując
milczenie.
– Możesz mi opowiedzieć jak wyglądał ten dzień od
początku do końca? Chciałbym wiedzieć, jak się zachowywał, co mówił i w jaki
sposób doszło wybuchu agresji z jego strony?
– Ja... ja chciałam do niego wrócić – wydyszała z trudem
czując, że im bliżej końca historii, tym trudniej jest jej odpowiadać na
zadawane pytania – Chciałam spakować swoje rzeczy i razem z nim wrócić do
Warszawy. Przyjęłam pierścionek zaręczynowy, oświadczył mi się kiedy jedliśmy
śniadanie, a zaraz potem pokazał zdjęcia dziecięcego pokoju, który rzekomo
przygotował podczas mojej nieobecności w mieszkaniu. Tym mnie przekonał.
– Powiedziałaś rzekomo, czy to znaczy, że kłamał?
– Tak – zacisnęła mocno powieki – to były przypadkowe
zdjęcia znalezione w internecie. Wyznał mi prawdę, kiedy zamknął się ze mną w
pokoju. Przyjechał tu z gotowym planem zemsty za niewierność, tak mi
przynajmniej powiedział.
– To znaczy, że wiedział, że poznałaś tu Alana i
zamierzasz zostawić go dla niego?
– Tak, wiedział. – wychrypiała, prosząc w myślach, żeby
nie ciągnął dalej tego tematu, inaczej będzie musiała powiedzieć o Maryli i jej
chytrym planie, który, gdyby nie jej siostrzeniec, mógł się zakończyć
katastrofą.
– Czy powiedział ci, kto mu o tym doniósł?
– Tak – podniosła wzrok na Alana i głośno westchnęła.
Mężczyzna w tej samej chwili znieruchomiał, jakby jakaś
magiczna siła zamieniła go w skałę. Mięśnie pod jego koszulką napięły się
niczym struny, a twarz ze spokojnej i opanowanej znów stała się groźna i
zacięta. Jedynie unosząca się szybko klatka piersiowa, zdradzała jego
zdenerwowanie. Wiedział, domyślił się nim z jej ust padło imię jego ciotki.
– Możesz powiedzieć, kto to zrobił i dlaczego?
– Maryla – powiedziała tak cicho, że sama nie była pewna,
czy wypowiedziała jej imię na głos i czy ktokolwiek poza nią to usłyszał.
– Co? – Mama i Majka w zgodnym chórze zawyły nie kryjąc
złości. Jedna przez drugą wykrzykiwały pogróżki pod adresem kobiety, która
jeszcze do niedawna była jedną z dobrych znajomych Wandy.
– Drogie panie, ostatni raz proszę o spokój, inaczej będą
musiały panie opuści pokój.
Alan uważnym wzrokiem przyjrzał się Dominice. Była
przerażona i bliska załamania. Każde, nawet najbledsze wspomnienie potęgowało w
niej paniczny strach, a wypowiadane
słowa bolały ją, jakby ściskała w ustach drut kolczasty.
Mimo sprzeciwów
policjanta, podszedł do niej, uklęknął przy niej i uniósł jej głowę do góry,
zmuszając ją, by na niego spojrzała. Jej oczy były podkrążone i zaczerwienione,
kryły w sobie mnóstwo smutku i łez.
– Księżniczko, nie musisz nic więcej mówić, jeśli nie
chcesz.
– Nie chcę – zarzuciła mu dłonie na kark i mocno się w
niego wtuliła – pomóż mi, proszę – szepnęła mu do ucha tak cicho, żeby nikt
oprócz niego nie mógł tego usłyszeć.
– Mówiłem już, że zrobię dla ciebie wszystko? Tylko się
nie bój – pocałował płatek jej ucha, po czym wstał i podał jej rękę.
– Przykro mi Irek, ale na dzisiaj koniec – obrócił się w
stronę mężczyzny i posłał mu lodowate spojrzenie.
– Alan, radzę ci się nad tym zastanowić, daję ci ostatnią
szansę.
– Wybacz, ale z niej nie skorzystamy – pociągnął Dominikę
w stronę wyjściowych drzwi.
Wanda razem z Majką poderwały się na równe nogi. Obie
bezwiednie rozdziawiły usta, przyglądając się z szeroko otwartymi oczami,
ostrej wymianie zdań między mężczyznami. Nie wiedziały, jaki plan ma Alan i co
dokładnie zamierza zrobić, ale ufały mu bardziej niż natarczywemu policjantowi
i wiedziały, że będąc z nim Dominice nie spadnie z głowy włos, a to było dla
nich w tej chwili najważniejsze.
– Będę musiał napisać o twoim zachowaniu w raporcie –
złapał go za ramię, starając się go zatrzymać.
– Pisz sobie o mnie co chcesz, gówno mnie to obchodzi.
– Alan zważaj na słowa, jestem tu służbowo, chyba o tym
zapomniałeś. – podniósł głos i wyprostował się, dodając sobie kilku cennych
centymetrów przed i tak górującym nad nim kapitanem.
– A ty chyba zapomniałeś, że ta dziewczyna ma uczucia, a
opowiadanie obcemu facetowi o tym, jak o mało co nie została w brutalny sposób
zgwałcona przez niedoszłego męża, nie należy do jej ulubionej rozrywki.
– Działasz na jej niekorzyść – zagroził mu w powietrzu
palcem – bez jej zeznań i dowodów nic...
– Mało ci dowodów? Spójrz na nią – odsunął się o krok w
lewo, odsłaniając stojącą za jego plecami roztrzęsioną Dominikę – Jest
przerażona. Te siniaki, spuchnięta warga, rozcięta skroń, to mało? A może mam
ci przynieść z jej sypialni podarte majtki, które z niej zerwał? Może to uznasz
za wystarczający dowód, żeby wsadzić tego skurwiela za kratki? Co?
– Alan, wiesz, że to nie jest mój wymysł, jest ktoś nade
mną, kto wymaga sprawozdania z przebiegu akcji, mamy procedury, których musimy
się trzymać – widząc, że sytuacja staje się coraz bardziej napięta, Ireneusz
spuścił z tonu, starając się zapanować nad wymykającą się spod kontroli
sytuacją. Mimo iż był policjantem i znał wiele metod samoobrony, wiedział jak i
gdzie zadać cios by trwale znokautować przeciwnika, a do tego w kaburze przy
pasku miał nabitą broń, czuł wobec Alana respekt. Jego mięśnie skrywały
niekończący się zasób sił. Widział co
zrobił z Igorem, nie chciał zachodzić mu za skórę. Poza tym lubił go, nawet
bardzo.
– Gówno mnie obchodzą wasze procedury. Mam was gdzieś,
ale nie zamierzam stać z boku i patrzeć jak moja kobieta cierpi.
– Alan ma rację, przesłuchanie może poczekać – Majka
stanęła obok Alana i utkwiła w policjancie złowrogie spojrzenie.
– Chyba może pan, panie władzo, napisać w raporcie, że
stan psychiczny mojej córki uniemożliwiał dalsze składanie zeznań? – Wanda
dołączyła do pozostałych, odgradzając szczelnym murem Dominikę od policjanta.
– Mogę, oczywiście, że mogę, ale to się mija z prawdą,
poza tym nie wiem czy zdają sobie państwo sprawę z tego, że działacie na
niekorzyść poszkodowanej.
– Irek, zrozum – głos Alana zelżał i złagodniał – muszę
ją zawieźć jak najprędzej do szpitala. Ta rana w jej brwi nie wygląda
najlepiej, poza tym nie możemy zatamować krwi. To wymaga szycia. Teraz. Nie mam
czasu na kłótnie. I wyjdę stąd razem z Dominiką czy ci się to podoba czy nie.
– Alan, na miłość boską, co ty wyrabiasz – krzyknął,
potrząsając głową z niedowierzaniem.
– To co powinienem zrobić na samym początku. – ścisnął
mocniej dłoń Dominiki i pospiesznym krokiem skierował się w stronę
zaparkowanego na podjeździe czarnego Opla Insigni. Otworzył przed nią drzwi
samochodu i pomógł jej wsiąść do środka.
– W porządku?
– Tak – potrząsnęła energicznie głową, szczęśliwa, że za
chwilę będzie mogła spokojnie odetchnąć.
– Maja, zostaniesz z panią Wandą?
– Co to za pytanie? No pewnie, że tak – uśmiechnęła się
szeroko, ocierając płynącą po policzku łzę – Ratuj swoją księżniczkę, rycerzu.
– Alan, człowieku, bój się Boga!
Mężczyzna nie zwracając uwagi na stojącego obok
policjanta, obiegł auto dookoła i wskoczył do środka. Nie tracąc czasu na
zapinanie pasów, wsunął kluczyk do stacyjki, przekręcając go energicznie i
ruszył z piskiem opon, zostawiając za sobą szum buksującego pod kołami żwiru
oraz smród palącej się gumy.
-----------------------------------------------------
* Bracia "Po
drugiej stronie chmur"
Dobrze, że Alan i policjanci przyjechali na czas. Inaczej Igor zdążyłby zgwałcić Dominikę.
OdpowiedzUsuńA z zeznaniami chyba mogą poczekać aż Dominika trochę dojdzie do siebie po wydarzeniach. Wiadomo że są procedury, ale Dominikę chyba też powinni zrozumieć.
Dobrze, że bliskie dla niej osoby czyli Maja, mama i Alan są przy niej w tej trudnej chwili.
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny.
Dziękuję za wsparcie, pozdrawiam cie serdecznie :*
UsuńKrew się leje, przedmioty latają, dla wzmocnienia efektu mogłaś napisać ten rozdział caps-lockiem hahaha. A tak na serio to cieszę sie, że wreszcie wróciłaś i chcę już wiedzieć co będzi dalej :D
OdpowiedzUsuńWeny!
ps. wpadaj do mnie na nowy rozdział "Tam gdzie dzień..."
oj ty chcesz wiedziec co bedzie dalej? Eeee koleżanko kolejka jest, najpierw to ja się muszę dowiedziec co będzie dalej, zeby to jakoś w słowa ubrac i wam opowiedziec. Póki co sama jeszcze nie wiem,bo w międzyczasie moja koncepcja bardzo się zmieniła, plan był całkiem inny no i w związku z tym zakończenie też miało byc inne nie tak drastyczne, muszę wymyslec inny koniec :/ ech ja to mam zawsze pod górkę
UsuńO ja! Ile emocji na raz, nie dowierzam, że ten policjant jest taki uparty widząc bezbronną i trzęsącą się, na skraju załamania kobietę! Czy naprawdę nie widział, że Dominika ledwo się trzymała na nogach?! Rany boskie! To przechodzi ludzkie pojęcie!
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o rozdział to po raz trzydziesty pierwszy bez zarzutów, sama lepiej bym tego nie napisała! Ba! Ja bym nie potrafiła tak precyzyjnie i trafnie określić ich emocje, zdarzenia, uczucia itp.
Cieszę się, że w końcu się pojawił i niesamowicie poprawił mi zepsuty dzień! :) Dziękuje ci za tak prostą poprawę nastroju i dobrze wykonaną robotę! :D
Czekam na kolejne losy Dominiki i Alana no i oczywiście chcę wiedzieć czy Igor trafił za kraty (a na pewno trafi). Jestem też ciekawa jak teraz zachowa się Marylka, przecież w końcu się wydało , że nie jest taka święta!
Dobra koniec bo się rozpisałam!
Do nexta <3
Brdzo się cieszę, że rozdział przypadł ci do gustu, naprawdę się starałam, chciałam wam jakos zrewanżowac tą moją dłuuuuugą nieobecnośc
UsuńO jejuśku nareszcie 😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym rozdziale mimo nie za bardzo miłych wudarzeń.
Igor to kawał jak to Majka określiła "gnojka"
Jak on mógł się tak zachować?!
Normalnie jakbym go spotkała to bym brzydko mówiąc nogi z dupy bym mu powyrywała.
Maryla... Najlepiej będzie jeżeli tą panią zostawimy BEZ komentarza...
Alan to bohater taki rycerz w lśniącej zbroji, jeżdzący na pięknym, wypielęgnowanym koniu. Taki ideał 😂😂
Majka normalnie ją uwielbiam 😂😂
Przepraszam za tak chaotyczny komentarz, ale byłam i nadal jestem pełna euforii z powodu, że dodałaś nowy rozdział 😂😂😂
Przepraszam za wszystkie błędy, ale piszę z telefonu 😕
Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny 💋💋💋
Ps Zapraszam do siebie 😊
nie przepraszaj, twój komentarz sprawił mi ogromną radośc :)
UsuńOmg, wróciłaś!
OdpowiedzUsuńBoże, nawet nie wyobrażasz sobie jak za tobą tęskniłam... Siedziałam i sprawdzałam bloga z nadzieją, że w końcu pojawi się coś nowego i za każdym razem niemiło się rozczarowywałam. Aż do teraz! <3
A co do rozdziału - świetny, serio. Mało się działo, ale potrzebny był teraz taki. Tylko miałam takie dziwne wrażenie, że oni wszyscy zachowują się jakoś... no nie wiem, nienaturalnie. Tak trochę inaczej wyobrażam sobie ludzi w takiej sytuacji (z wyjątkiem wściekłego Alana. Tak, wściekły Alan był przerażający, naprawdę cool i świetnie odegrał swoją rolę). Chociaż może po prostu jakoś źle to odbieram, ale nieważne. Wszystko było napisane super jak zawsze, więc koniec z narzekaniem.
Więc, podsumowując, to że wróciłaś jest najlepszą wiadomością dzisiejszego dnia i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny! <3
Fajnie jest wiedziec, ze ma sie dokąd wracac, są osoby, ktore za tobą tesknily i powitaly cie z otwartymi ramionami.
Usuńbyc moze byli troszkę nienaturalni,teraz z perspektywy czasu wydaje mi sie, ze moglam wtracic wiecej komentarzy Majki, no i mama powinna byc bardziej oburzona, prawda?
ale cóż jest jak jest, moze kiedys to poprawie
A ja już myślałam, że dojdzie do rękoczynów między Alanem i Irkiem! Wiem, że jestem okropna, ale jeśli nasz ,,rycerz'' by się zezłościł bardzo na policjanta, bo tamten chciałby usłyszeć wszystko do końca, na co ten by mu przywalił jednym ciosem w nos, a później odjechał do szpitala to by było, hm, inaczej. Znaczy na pewno by tak było. Kurcze, wiesz, o co mi chodzi, prawda? Moja wypowiedź jest baaardzo poplątana, jak zawsze z resztą. Mam nadzieję, że się połapałaś.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to liczyłam na więcej dramaturgii. Teraz czuję jedynie niedosyt. No, ale cóż mogę poradzić. Cieszę się z tego, co mam.
Majka mistrzyni akcji. Po prostu uwielbiam tę kobietę! Jest taka szalona, a przy tym taka oryginalna, że po prostu nie mogę! Strasznie się cieszę, że wykreowałaś taki charakterek! :D
Biedna Dominika. Niby nie doszło do gwałtu, ale jednak. Uczucia się nie zmienią. Nic się nie zmieni. Przecież ona o tym nie zapomni tak hop siup. Nie wyobrażam tak sobie tego. Przecież to by było dziwne.
W poprzedniej notce napisałaś, że zostały jeszcze dwa, trzy rozdziały... Czy ty oszalałaś? Chcesz zakończyć tą historię? Ale jak to? To jakaś pomyłka. Nie ma takiej opcji, nie, nie, nie!
Jeśli masz ochotę, to zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam z dłuższymi opowiadaniami i kto wie, może się w nich odnajdę. Nie mam jeszcze szablonu, ale mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza? Obecnie jest robiony przez jedną z szabloniarek, więc to tylko kwestia czasu. Powiem szczerze, że przydałyby się słowa krytyki.
http://kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com/
Pozdrawiam, karmeeleq.:*
bylo blisko spiecia miedzy Irkiem a Alanem, policjant tez to czul dlatego dluzej sie nie stawial.
Usuńtak, to fakt z kreacji Majki jestem najbardziej zadowolona, tym bardziej, ze jakos najlatwiej mi bylo ja stworzyc, moze dlateg, ze jestesmy takie podobne do siebie?
Tak, mysle, ze dam juz odpoczac Dominice i Alanowi, teraz naleza im sie dlugie wakacje. ALe to nie znaczy, ze koncze z pisaniem, w glowie mam juz plan na nowe opowiadanie, ktore mam nadzieje, ze rowniez ci sie spodoba
Jest już późno, a ja chora idę spać, więc napiszę tylko
OdpowiedzUsuńAlan <3<3<3
A jutro wyleję swoje uczucia XD
Żelcio
Jak zdrówko, kochana?
UsuńDziękuję, już dobrze :) Tydzień na antybiotyku postawił mnie a nogi ;)
UsuńNo, a teraz czas na mój kolejny, beznadziejny w swej budowie, komentarz :P
Po pierwsze - muszę się wyżyć, więc... Igor to @!@#$&^%$##@&^%#&%$%()*(*$QW%&E*%&)(*&^#$Q$$%*(&*&^$%E$WE^&*(&)(*(*&^%$#$#WUR*()&**&^#$%^&*&^(^&^%@^&)&(&(*%$^%!@#%Q&*%*$#$E%^**(*&(&(&*&^%#$W%E%&^(__)(&&^*(^*R%^%W#%%$^&^^*(O*()(*&^%R&#%$^&^*&(*&!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ufffffff, ok, już mi nieco lepiej :)
No, ale na serio, to, co zrobił Dominice... No normalnie na miejscu Alana to już bym go daaawno zabiła :/
Biedna Domi... Mam nadzieję, że szybko się otrząśnie z tego, że uda jej się jakoś wyjść na prostą. Z Alanem u boku, oczywiście ;)
Co to za policjant, który nie przejmuje się zdrowiem poszkodowanego??? Wydaje mi się, że w takich sytuacjach jest możliwe cos takiego jak wstępne zeznania, czy zeznania świadków zajścia, a Domi powinna móc pojechać do szpitala. No i przy rozmowie o tym, co się zdarzyło za zamkniętymi drzwiami powinien być psycholog!!! Jestem wkurzona nie tylko na tą kanaiię Igora, ale też na cholernego policjanta :I
No, ale za to Alan... Alan przebija wszystko :D No oni po prostu muuuuuuuuszą być razem :P Ja trzymam za nich kciuki od początku opowiadania... No po prostu jest niemożliwością, żeby coś się między nimi nie ułożyło... :D
Dobra, to ja czekam na nn :) Mam nadzieję, że a) Alan i Domi się zejdą b) mimo to opowiadanie będzie trwało. Jak dla mnie - możesz z tego stworzyć kolejne Trumanshow :D
Dużo weny i żelków życzę
Żelcio
Rozdział mega!
OdpowiedzUsuńNawet nie zdajesz sobie sprawy z jakim uśmiechem na ustach czytałam jak Alan 'poprawia' urodę prezesowi!
Na szczęście Alan zdążył na czas i Dominice się nic gorszego nie stało!
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam ;*
Tak, zdążył, w końcu jej obiecał, że nigdy jej nie zawiedzie, ale chyba najwieksze podziękowania należą się wandzie, gdyby do niego nie zadzwoniła, mogłoby się skończy tragicznie
UsuńTak :)
UsuńWanda to złota kobieta! Cudowna matka :)
Długo, oj długo kazałaś na siebie czekać. Ale było warto :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Igor dostał wpierdol.
Alan love forever! <3
A ten policjant to też taki cham. Przecież najważniejsze dla niego powinna być ofiara. Przesluchanie ma się odbywac na warunakach poszkodowanego, a nie bo takie są procedury. Gówno prawda, moim zdaniem.
Czekam na nexta i kobieto nie daj na siebie tyle czekać :)
Pozdrawiam
ciesze się, ze udalo mi sie zrekompensowac dlugie dnciszy
UsuńIrek chciał jak najwiecej z niej wydusic, zeby jego kompetencja i zaangazowanie nadal byly na wysokim poziemie
Wow! Rozdział świetny, naprawdę warto było czekać. Czekam na to co wydarzy się między Alanem a Dominiką, jak sobie to wytłumaczą. Czekam z niecierpliwością. Życzę weny
OdpowiedzUsuńdziękuję, ja równiez czekam na napad weny no i przede wszystkim troszkę więcj wolnego czasu, bo ostatnio troskę z tym krucho
UsuńPo prostu... Rany! Ale się porobiło. To znaczy, wiedziałam, że Alan nie daruje Igorowi, ale chyba ciut za mocno go pobił. Jak znam życie, prezesik znajdzie najlepszego adwokata i będzie chciał z całych sił udupić Alana (wybacz, inne określenie nie przychodzi mi do głowy).
OdpowiedzUsuńTen cały policjant to taki służbista w ząbek czesany, zamiast dać odpocząć Dominice i pozwolić otrząsnąć z szoku, to jeszcze narzeka, że mu utrudniają przesłuchanie. Ja rozumiem, że obowiązki, że taka procedura. Ale nie w takiej sytuacji.
Co się zaś Alana tyczy... Mam nadzieję, tak po prostu, że wszystko między nim a Dominiką wreszcie się ułoży. Nie żeby coś, ale chyba jednak jestem zwolenniczką happy end'ów :)
W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://kiedy-mozart-gra.blogspot.com i życzę mnóstwa weny :)
ja tez jestem za happy endem i chyba wszystko do tego zmierza :)
UsuńPo prostu, aż brak mi słów na ten rozdział, więc przepraszam ale nie napiszę zbyt wiele. Kocham Alana. A Igor to dupek.
OdpowiedzUsuńAle tak się zastanawiam, czy przy takich rozmowach (przesłuchania po gwałtach itd) nie powinno być też psychologa?
Jestem też ciekawa co wydarzy się dalej. Czy Alan nie będzie miał problemów. Czy Dominika jakoś z tego wyjdzie? Teraz pewnie się zrazi do spraw łózkowych i tak dalej. Więc przed Alanem dużo pracy!
Tak czy inaczej, czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że nie każesz nam na niego taak długo czekać! <3
powinien byc psycholog, oczywiscie ze tak, ale Irek chcial wszytsko zalatwic jak najszybciej, zeby to jemu gratulowano, ze nad wszytskim czuwal i wsyztskiego dopilnowal.
UsuńMam nadzieję, że Igor nie zniszczy Alana za to pobicie ;-;
OdpowiedzUsuńMiło Cię znowu widzieć :)
ja też się cieszę, ze cię widzę :)
Usuńorezesik jak to prezesik nie lubi przegrywac, takze roznie moze byc, ale ten wątek pociągnę raczej w drugiej części opowiadania, bo poki co chce im dac trochę wytchnienia i wziac się za nowe opowiadanie, które jeśli mogę zdradzic, nie bedzie do konca opowiadaniem :)
Wow Super :)
OdpowiedzUsuńadrianolczyk.blogspot.com
dziękuję :)
UsuńKurczę początek strasZnie smutny,a wręcz przerażający. Biedna Dominika,tyle przeszła i to jeszcze z rąk rzekomego narzeczonego. Mam nadzieję że Igor pójdzie siedzieć na minimum parę lat! Co do Maryli to mam nadzieję,ze będzie miała wyrzuty sumienia,bo w jakimś stopniu się do tego przyczyniła.żądam przeprosin Dominiki! Alan jest kochany,widać jak bardzo ją kocha,dobrze że pobił Igora! Nie mogę uwierzyć że to już prawie koniec...jak ja to przeżyje?! Mam nadzieję,że będziesz pisać kolejne opowiadanie :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy kobiety takie jak ona w ogóle mają sumienie...
Usuńoczywiście, ze będzie nowe opowiadanie, w głowie aż mi huczy od pomysłów :)
Piję sobie kawę i myślę a poczytam trochę zaczęłam czytać i nie mogłam przestać bardzo mnie wciągnęło. Przede wszystkich chciałam powiedzieć że bardzo fajnie się czyta gdyż masz ładnie oddzielony tekst. Tylko nie wiem kto Alan, jej przyjaciel? Ten gwałt i scenę tak dokładnie napisane że dokładnie miałam obraz wszystkiego a nawet domu. Ale grrr przerażający za razem ten rozdział bo scena straszna, tylko spodziewałam się że mamusia trochę bardziej wściekła i chociaż zbluzga tego Igora.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie bardzo ciekawy rozdział :D
Dołączam do obserwatorów :)
A nie czekaj już wiem kim jest Alan :) hihi
UsuńBardzo się cieszę, ze rozdział przypadł ci do gustu :)
Usuńi że mogłas sobie wszystko dokładnie wyobrazic.
Tak, Alan jest w niej szaleńczo zakochany, podobnie jak ona w nim <3
Jakie długie,jak ja pisałam opowiadania to nigdy nie potrafiłam wstawić tak długiego postu.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się szczegółowe opisy przez co mimo że jestem tu pierwszy raz mam jakieś rozeznanie co do akcji.
Obserwuję i czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam,
http://turcjablog.blogspot.com/
no tak, troszkę mnie poniosło z długością :)
Usuńpozdrawiam
Bardzo bardzo fajny �� nie mogę się doczekać nowego. Myślę, że dobrze byłoby gdyby wszystko się między nimi dobrze ułożyło.
OdpowiedzUsuńTez tak mysle, wystarczy tych nieporozumien :)
UsuńCzytałam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam, jednak dużo osób skomentowało go przede mną, a nie lubię powtarzać wypowiedzi innych, czuję wtedy, że nie wnoszę nic nowego ;)
Podziwiam
Jo Havke
(i-w-sto-koni-nie-dogoni.blogspot.com)
nie przepraszaj, cieszę sie, że jestes:)
UsuńJesteś!!!!!!!! I żyjesz :D
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na ten rozdział, kurczę, szkoda, że nie jest dłuższy! Tyle w nim emocji było! Dobra, porzućmy pozory normalności (xDDD)...
Dominika - Dlaczego się nie broniłaś przed igorem (nie zasługuje na to, by jego imię pisać dużą literą :D)??? Lubię cię, kochana, dobrze, że nabrałaś pewności siebie, bo taka twarda Dominika jest fajna :D Pocałuj Alana, zasługuje na to (szczerze mówiąc to zasługuje na o wiele więcej, ale... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Alan - Dominikowy kochany Alan, taki fajny i troskliwy, dobrze, że przy**bał temu plastikowi z odzysku (xD), musi sprawić, by Dominika się okociła (xD) i zamawiam sobie jedno dziecko na matkę chrzestną (penie zostanie nią Maja, ale ch*j)!!! I to jak najszybciej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Maja - zaj**ista osoba, nic dodać, nic ująć. Jest taka śmieszna! :D Na pewno miała fajne kalosze! Też takie chcę (nie obchodzi mnie to, że na lato mam słońce przepowiedziane)!!!
Wanda - Wandzia kochana, na niej zawsze można polegać!!! Taka miła, dobra i kochana osoba!!!
Ireneusz - fajne imię ma gościu :D Polubiłam go, żal mi się robiło, jak mu Alan nie pozwalał na spisanie zeznań Dominiczki! Niech się jeszcze pojawi w opowiadaniu, bo kurczę, jest spoko :D
najgorszy debil świata (w tym jełop, ciota i idiota :D) - igor - SZMATO ZGIŃ.
No, się rozpisałam :D Teraz szybciutko pisz dalej, bo chcę już zostać matką chrzestną.
PS Jak zostanie nią Maja to ja zamawiam drugie dziecko!!!!!!!!!!!!
Dla mnie frajdą było czytać tego bloga, bardzo mi się podobał i tak ogółem... 2/10 xD A tak na serio 18/10 :D
Twoja na zawsze matka chrzestna
Krysiunia :*
Krycha :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
UsuńNie jestem w stanie napisac nic innego, tak się cieszę, że jesteś, Kryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyycha :)
No część! Skończyłam wszystkie rozdziały! Nie jesteś już na mnie zła? Przyjęłaś przeprosiny? Jeżeli tak to dobrze, a jeżeli nie to ja już nie wiem!
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od pytanie, które mnie męczy: czy w Twojej rodzinie ktoś pracuje na policji bądź bralas kiedyś udział w przesłuchaniu? To było takie realistyczne i trochę dziwne, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu! Normalnie rozmowy z policją są przedstawiane w filmach czy książkach bardzo krótko lub w ogóle. Ofiara zawsze mówi, że nie może rozmawiać a policjant jej odpuszcza. A tutaj jaki piękny dialog się rozwinął! Szczerze mówiąc myślałam, że Alan będzie zły na Dominike i nie zareaguje na jej blagalne spojrzenia w salonie. A jednak! Nie zawiodlas mnie!
Ogólnie zaraz po tym jak glwona bohaterka została wyprowadzona z własnej sypialni przez matkę, ciągle czekałam na wejście Alana. Jak błyskawicznie się przy niej znajdzie i nie pozwoli nikomu innemu do niej podejść. Trochę się naczekalam, ale gdy już sir pojawil to nie siem normalnie! Piszczalam z uciechy! Ja to już taka jestem: romantyczka ze mnie żadna, ale jeden ruch potrafi doprowadzić mnie do euforii.
Wiesz ja to jednak mam wyczucie czasu. Przyszłam przeczytać zaległe rozdziały akurat w czasie, gdy jeden wątek dobiega końca i nie muszę wariowac z niepewności co dalej. Do tego też trzeba mieć talent. No nauczę Cię kiedyś, obiecuję.
Co ja Ci mogę więcej powiedzieć? No piszesz super-cudownie. Stworzenie dla Ciebie nowe słowo! Połączę super i extraśnie co da mi supraśnie! A więc droga mewo, ten wyraz jest dziś dla Ciebie!
Lecę jutro na Kretę, więc w przypadku dodania nowego rozdziału pisz śmiało, ok? Będę miała dużoooo czasu, także proszę Cię byś mnie informowała.
Pozdrawiam, puck
czesc :))))
UsuńKażdego się tu spodziewałam, ale ciebie? myślałam, że naprawdę cię porwali, potworze bezduszny ty jeden !!!
zabraniam ci znikac na tak dluuuuugo, zrozumiano? Bo jak nie to cię Alanem poszczuję :0
życzę miłych wakacji i jeszcze raz dziękuję, ze o mnie nie zapomnialas :p
Hej Kochanie! Przepraszam że tu Ci spamuję, ale masz zapchany spam i BS nie publikuję już kolejnych komentarzy :(
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział 36 Osobno Słabi, Razem Niepokonani!
Oraz informacjo-pytanie pod nim ;)
Pozdrawiam i życzę weny! I Jak coś, to śmiało skasuj ten komentarz ;)
naprawdę? nawet nie wiedziałam, że spam ma ograniczoną pojemnośc. Nic nie szkodzi, że piszesz tu, pod wieczór do ciebie zajrzę. Póki co lecę korzystac ze słoneczka :)
UsuńAle dużo się działo! Już sobie myślę, pewnie będzie dziesięć komentarzy (ja zawsze czytam jako jedna z pierwszych osób) a tu patrzę - czterdzieści i załamka. Na pewno jednak docenisz, że przeczytałam.
OdpowiedzUsuńNajlepiej to bym zabiła Igora, ale co poradzić. Ten policjant jakiś niepoważny - może nie miał jeszcze styczności z takim czymś, więc nie wiedział jak się zachować.
Cieszę się, że Alan był tam przy Dominice. Mam nadzieję, że między nimi będzie wszystko okej.
Pozdrawiam i ściskam mocno. Czekam na kolejny!
czterdziesci, fakt, ale polowa jest moich :)
Usuńoczywiście, że doceniam i bardzo ci dziękuję, że poświęciłaś chwilkę na mój blog :)
Ależ to dla mnie czysta przyjemność :)
UsuńChciałabym się jednak wyjaśnić, czemu u mnie takie pustki. Otóż... mam problemy z pisaniem i z głową (Bosz, jak to brzmi. Chodziło mi o wenę!), dodatkowo mam do załatwienia kilka prywatnych spraw, więc no... ten... jest bardzo ciężko.
wybacz za poślizg...
OdpowiedzUsuńNooo akcja się rozkręciła... :) Wszyscy na górze już w sumie napisali to co chciałam... więc... powtarzać się ? :P
Powiem, że Igor mnie coraz bardziej wkurzaaaaaaa ;////
No i Alan z Domi nooo fajnie :D :))) :*
weny :***
poslizg? no coś ty :)
UsuńMatulku :O. Jak dobrze, że Alan wyrobił się na czas, nawet nie chce myśleć co dalej by się wydarzyło...Prawię mąż, facet, które Dominice się wydawało, że zna jak własną kieszeń, a okazało się, że jest zwykłym cha*em. Ale policjanta to ja rozumiem, owszem na pewno dla Dominiki było ciężko o tym mówić, ale im szybciej tym lepiej i szybciej by kara go spotkała. Jednak, dla kobiety takie przeżycia pozostaną na całe życie i zabiłabym bym tego bydlaka xD.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, jak potoczy się ta sprawa. Czekam z niecierpliwością :***
P.S. Przepraszam, że dopiero teraz odczytałam rozdział, ale nie miałam jak :<<<.
http://palace-to-crumble.blogspot.com/
nie przepraszaj, twoja obecnośc i wspaniały komentarz wszystko mi wynagrodziły :*
UsuńCudowne opowiadanie, niezwykle ciekawe :) , jednak jestem tu pierwszy raz, więc nie wiele mogę napisać, poza tym, że mnie zachwyciło. Mam zamiar cofnąć się w czasie i przeczytać wszystkie twoje poprzednie rozdziały :))).
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie
http://gdyzgasnaswiatla.blogspot.com/
oj jest sporo do nadrobienia :)
Usuńdziękuję za miłe słowa ;**
Ja tu przychodzę znowu, w dwóch sprawach :P Po pierwsze, żeby pomarudzić, że ja już chcę kolejny rozdział "natentychmiast", jak się mówi w mojej rodzinie, czyli na już :P Tym razem armia fanów Twojego opowiadania nie pozwoli zniknąć Ci na 2 miesiące ;D
OdpowiedzUsuńA druga sprawa to... Reklama nowego rozdziału na http://kiedy-mozart-gra.blogspot.com ;P Zapraszam w wolnej chwili
och wy moje poganiaczki kochane, co ja bym bez was zrobiła? :)
UsuńInformuję, że ocena Twojego bloga została opublikowana na Krytyce Dla Odważnych (http://krytyka-dla-odwaznych.blogspot.com/2015/07/166-ocena-bloga-nim-ci-zaufam.html#more).
OdpowiedzUsuńZapraszam do przeczytania i skomentowania. :))
Pozdrawiam,
Ballena
Przeczytałam ocenę, jestem ci bardzo wdzięczna za trud, który w nią włożyłaś. Jak tylko znajdę wiecej czasu napiszę swój komentarz pod recenzją. Tymczasem pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za wskazówki :*
UsuńRozdział pełen akcji, jak zwykle świetny. Cudownie, że ten dupek dostanie za swoje! Jak on śmiał jeszcze taki tekst rzucić przy wyjściu! No, w każdym razie najważniejsze, że zrobią z nim porządek. A ten policjant to mógłby jednak okazać trochę empatii... Cóż, teraz już na szczęście Dominika będzie bezpieczna i szczęśliwa z Alanem :) Oby ją jakoś skutecznie pocieszył. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńnic dodac, nic ując.
UsuńPozdrawiam cię serdecznie :***
Kiedy będzie nowy rozdzial? :)
OdpowiedzUsuńKonkretnej daty to ci niestety nie podam, powiem jedynie, że jestem w trakcie tworzenia. Byc może uda mi się skończyc przed weekendem, na pewno się postaram, to ci mogę obiecac :)
Usuńjuż po 1:00 a ja dalej piszę, rano będę nieprzytomna, ale trzeba korzystac z napadu weny, z ktorą to baaaardzo różnie bywa, raz jest raz nie ma, więc jeśli juz sie pojawia to trzeba ja wycisnąc jak cytrynkę. Baaaardzo prawdopodobne, ze do soboty, góra do niedzieli się wyrobię. Tylko tak się zastanawiam, czy dodac jeden dłuuuugi ostatni rozdział, czy rozdzielic na dwa. Jeszcze nie wiem. Zobaczę jak z czasem będę stała. Gdybym miała jednak rozdzielic na dwa, to jeszcze kilka zdań i będzie gotowy. a jeśli jednak jeden dłuuugi to sporo mi brakuje.
UsuńPrzepraszam zdaję sobie sprawę, że moja wypowiedź jest bardzo chaotyczna, ale wybacz późna pora robi swoje.
Pozdrawiam :)
Od razu chciałam już na początku przeprosić za to, że odwdzięczam się komentarzem dopiero teraz. Ostatnio mam straszny zawrót głowy, przepraszam.
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Bardzo dużo się działo i bardzo się z tego powodu cieszę. początek bardzo smutny, a Ty, jak nikt inny potrafisz wprowadzić czytelnika w nastrój. Jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam, Lola.
Nie masz mnie za co przepraszac, cieszę się, że jesteś :)
UsuńHejaa!
OdpowiedzUsuńJak ja się ogromnie cieszę, że wróciłaś! Co prawda do rozdziału zabrałam się dopiero tydzień później, ale sama rozumiesz - wakacje ;)
Praktycznie cały czas zajęta.
Jeżeli chodzi o rozdział to jest nieziemski (o czym na pewno już wiesz bo pisze ci to prawie pod każdą notką, do znudzenia! ;))
Naprawdę, nadal nie mogę wyjść z zachwytu. Upchnęłaś tyle emocji w jednym rozdziale... Może i ja kiedyś dorównam takiemu artyście jak ty :)
Strasznie współczuję Dominice i przyznaję jej rację: Co gdyby nie Alan? Przecież to wszystko skończyłoby się tragicznie.
Na Igora brakuje mi już po prostu słów. Jest łajdakiem do potęgi entej. Jakim on musi być popaprańcem żeby w taki sposób potraktować swoją przyszło żonę i jeszcze dokładnie do zaplanować?! Niepojęte...
Alan jest po prostu cudowny. Jak zwykle zapanował nad całą sytuację i pilnował Dominiki jak oka w głowie.
Teraz tylko pozostaje mi czekać na kolejny rozdział aby zaspokoić moją cierpliwość gdzie to nasz "rycerz" wywiózł Dominikę. Czy aby na pewno do szpitala?
Czekam na next i gorąco pozdrawiam :)
Syl wia
Artyście? Kochana to zbyt duuuuże słowo,
UsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa, bardzo sie cieszę, że zajrzałaś :)
Misiu, masz zapchany spam! I BS nie publikuje tam kolejnych komentarzy bo jest ich za dużo :( Musisz usunąć stare komentarze.. Dlatego brutalnie piszę pod notką i strasznie mi z tym źle! W razie co, usuń dla porządku ten spam stąd! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdziały 37 i 38 na Osobno Słabi, Razem Niepokonani!
Życzę weny i pozdrawiam cieplusio!
ojejejejej z tym moim spamownikiem, już trochę usunęłam, więc powinno hulac :)
Usuńzaraz do ciebie zajrzę, ale jestem ciekawa :p
Kochana przepraszam za moją nieobecność. Spowodowana była wyjazdem nad morze, gdzie nie miałam internetu. Ale teraz już wszystko dobrze i mogę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, sądzę, że Igor to idiota, Dominika jest podobna do takich postaci z anime, z haremu. Mała, bezbronna dziewczynka, którą trzeba uratować.
Ale pasuje jej to.
Zwłaszcza, gdy jej bohaterem jest Alan:*
Co mogę napisać? Nie ma sensu długo się rozwlekać, gdy mogę Ci to napisać w pięciu słowach.
Zajebisty rozdział, zresztą jak wszystkie ;*
Kocham Cię i Twoje opowiadanie💙💙💜💜
Emila
Napięcie nie schodziło ze mnie, aż do ostatniej linijki!
OdpowiedzUsuńWszystko pochłaniałam w trybie ekspresowym!
Szczerze obawiałam się tego, że Alan może nie zdążyć "w ostatniej chwili" i byłam przerażona. Cała ta sytuacja... bogowie! Nie wiem, co napisać, bo nadal trzęsę się, jak osika, jakbym to ja przeżywała tą sytuację, a nie Twoje postacie!
Zrobiłaś mi z mózgu papkę, po raz kolejny z resztą.
Pan policjant jest "służbistą" i jestem co do tego, całkowicie pewna. Jak się uparło, to normalnie jak osioł. Zeznania. Zeznania. Zeznania i koniec kropka. On nie odpuści. Trochę było to nawet komiczne, jeżeli coś w taj sytuacji mogło być zabawne.
Naprawdę nienawidzę Igora.
Najbardziej zadziwia mnie jednak fakt, kto był za to odpowiedzialny. Chociaż mam cichą nadzieje, że Maryla nie chciała wyrządzić dziewczynie takiej traumy. Która z nas kobiet (nawet największemu wrogowi) byłaby w stanie coś takiego zafundować?
Mam nadzieje, że ona się zmieni. Bo jak mawia moja mama "Zmień się, zmień, bo będziesz miała ciężko w życiu". Głownie kieruje te słowa do mnie :D
Wiesz... nawet nie współczuje Igorowi tego, co będzie przeżywał w polskim areszcie. Teraz poczuje, co to znaczy być traktowanym, jak rzecz. Sam w końcu sobie na to zasłużył, nie?
No nie mogę!
Nie mogę doczekać się, co będzie dalej!
Tyle pytań! Tyle oczekiwania!
Wybacz, nie mogę dłużej czekać, przechodzę do kolejnego rozdziału!
Bussis! :3
Tak jest, to wreszcie ja :P
OdpowiedzUsuńNo cóż, muszę powiedzieć, że całą tą historię skończyłam czytać już dawno (praktycznie po samym opublikowaniu), gorzej było z komentarzami, bo czytałam na telefonie ;-;
Ale okay, teraz chcę po prostu przeprosić, że jestem tak późno, reszta jest raczej mało ważna :<
ALAAAN! *____* Tak bardzo kocham go za tą całą akcję! :D Wreszcie się dostało Igorowi :\\ Dobrze mu tak! XD
A teraz niech jeszcze kiśnie w więzieniu!! ♥
A ten policjant co się tak uwziął? :c No ja rozumiem, że coś tam trzeba zeznać, jak najszybciej zamknąć sprawę... Ale żeby od razu po zdarzeniu tak zamęczać przerażoną ofiarę? ;-;
No i na koniec - znowu - ALAAAAAAN! *_______*
Jeje, jakież to było urocze :')
Ogólnie: rozdział był GENIALNY. Nie dość, że tyle się działo, ciągle wielkie napięcie i czytałam prawie bez oddychania, to jeszcze w dodatku Igor wreszcie został ukarany, tak, jak chciałam od początku :D
Noo dobra, teraz idę dalej! :D
"by silna" - być.
OdpowiedzUsuń"broni się" - bronić
Wiem, że to nie na miejscu, ale jak opisywałaś kolory na twarzy pobitej Domki, to przypomniało mi się jak bardzo lubię kolor burgund i że miałam kupić lakier do paznokci o takim kolorze.
"żeby straszy tobą małe dzieci" - straszyć
Nie jestem pewna jak to działa w polskim prawie, ale czy w takiej sytuacji nie powinna przy Domi być jakaś pani psycholog, albo nie powinna przesłuchiwać ją pani policjant? W końcu temat niezwykle delikatny. Jeśli w Polsce naprawdę to tak wygląda, to ktoś powinien tu coś zmienić, stanowczo ktoś powinien to zmienić!
W tym rozdziale najbardziej podobało mi się zachowanie Alana! Plus dla niego! Duży plus i wielkie brawa! Oczywiście brawa z owacjami na stojąco!
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com