–
Igor, co to ma znaczyć? – krzyknęła z oburzeniem, wskazując dłonią leżące na
podłodze walizki wypełnione jej ciuchami, niedbale wrzuconymi do środka.
Mężczyzna
ani drgnął, do złudzenia przypominając kamienny posąg lub manekin ze sklepowej
wystawy. Siedział na skraju łóżka, z nisko opuszczoną głową, wpatrując się
nieobecnym wzrokiem w wypastowane klepki parkietu. W jednej ręce trzymał do
połowy opróżnioną butelkę wina, w drugiej ściskał pomiętą koszulę, należącą do
Alana. Jedynie unosząca się rytmicznie wątła klatka piersiowa, świadczyła o
tlącym się w nim życiu. Przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, uświadamiając
sobie z przerażeniem, że nigdy wcześniej nie widziała go w takim stanie.
Kompletnie nie przypominał mężczyzny, którego widywała na co dzień. Zawsze
nienagannie ubrany, ogolony i pachnący, teraz z butelką wina w dłoni, w poplamionych
spodniach, z potarganymi i mokrymi od potu włosami, przypominał raczej
bezdomnego, żebrzącego o drobne, a nie prezesa prężnie rozwijającej się firmy,
którą ciężką pracą i uporem doprowadził do świetności.
–
Dlaczego spakowałeś moje rzeczy? – zapytała, tym razem spokojniej i kucnęła
przed nim, przyglądając się ze współczuciem jego twarzy, tak bladej, jakby
jakaś magiczna moc odsączyła z niej ostatnią kroplę krwi. Ze spierzchniętych i
delikatnie uchylonych ust wydobywał się co chwilę krótki, świszczący oddech, o
intensywnym aromacie sfermentowanego soku wiśniowego i siarki, który drażnił
jej nozdrza i wywoływał trudne do powstrzymania odruchy wymiotne. – Igor? – szepnęła,
jednak mężczyzna nadal siedział nieruchomo na łóżku i niczym zahipnotyzowany
wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w podłogę. Jedynie zbielałe palce, zaciśnięte
mocniej na smukłej szyjce szklanej butelki oraz pulsujące na dłoniach i
przedramionach żyły, świadczyły o tym, że ją usłyszał. – Porozmawiamy?
Mimo
iż była na niego wściekła i nie potrafiła wybaczyć mu tych wszystkich
zmarnowanych lat, samotnych wieczorów, kolacji, z którymi czekała na niego do
późna, a teraz spakowanych walizek i widoku brudnej i pomiętej koszuli, która
była dla niej więcej niż świętością, współczuła mu, przyglądając się jego
kruchej i zgarbionej sylwetce z litością i żalem.
„Gdybyś
nie był tak zadufanym w sobie pieprzonym pracoholikiem, gdybyś widział coś
więcej niż tylko czubek własnego nosa, i znał inne słowa, takie jak ty czy my,
a nie tylko wiecznie ja, ja, ja, w życiu nie szukałabym szczęścia w ramionach
innego mężczyzny. Bo niby po co? Mogło być nam razem dobrze, gdybyś tylko dał
choć trochę od siebie.‟ Nerwowym
ruchem odgarnęła do tyłu włosy i przejechała językiem po spierzchniętych
wargach, czując w ustach nieprzyjemną gorycz.
Sięgająca
ziemi, biała firana, wisząca w oknie zatrzepotała targana przez wzbierający na
sile wiatr, a stojąca na szafce przy łóżku, nocna lampka przygasła i znów się
zapaliła, rozjaśniając bladym światłem, pogrążony w mroku nocy niewielki pokój
na poddaszu, który przed wyprowadzką do Warszawy, był dla niej
najbezpieczniejszym miejscem pod słońcem, w którym uwielbiała spędzać czas. Rozejrzała
się dookoła i poczuła dziwny niepokój, jakby podświadomość ostrzegała ją przed
zbliżającym się niebezpieczeństwem.
„Daj
spokój, Dominika, zbiera się na burzę, nic poza tym. Wypadałoby przestać trząść
portkami, za każdym razem, kiedy tylko błyśnie albo zagrzmi, ile ty masz lat?‟
odetchnęła głośno, starając się zagłuszyć skowyt kropel deszczu, kończących
swój krótki żywot na blaszanym parapecie jej sypialni.
–
Porozmawiasz ze mną? – ścisnęła jego dłoń, starając się dotrzeć do mężczyzny,
który z każdą chwilą coraz bardziej przypominał obłąkanego i oderwanego od
rzeczywistości pacjenta kliniki psychiatrycznej, którego naszprycowano
tabletkami uspokajającymi, by nie sprawiał problemów.
– Nie jest damska – wybełkotał
niezrozumiale i pociągnął z butelki długi łyk bladoczerwonego wina, mrużąc oczy
z malującym się na twarzy wyraźnym grymasem niezadowolenia.
–
Co? – skrzywiła się i zdezorientowana uniosła w górę lewą brew. – Igor, o czym ty mówisz?
–
Koszula. – syknął, obdarzając ją nienawistnym spojrzeniem przekrwionych oczu. –
Nie jest damska.
–
A, tak, masz rację – podniosła się i zrobiła krok do tyłu, nie mogąc znieść
cierpkiego zapachu taniego wina, którego intensywny aromat uwalniał się z
butelki za każdym razem, kiedy tylko Igor poruszył ręką.
–
Nie jest też moja. – zauważył.
–
Nie, nie jest – przyznała mu rację, nie spuszczając wzroku z białego materiału,
który przelewał się między jego zaciśniętymi palcami.
„Jakim
prawem ją w ogóle ruszyłeś? Ja sama bałam się jej dotykać, żeby nie stracić
zapachu Alana, którym była przesiąknięta. Oszczędzałam ją. Dawkowałam, jak
najdroższy lek. Wyjmowałam jedynie w najtrudniejszych momentach, kiedy byłam
bliska załamania, albo dopadały mnie wątpliwości czy wyrzuty sumienia,
przytulałam się do miękkiego materiału i chowałam ją z powrotem do szafy. A
teraz ty bezcześcisz ją w swoich brudnych i spoconych dłoniach, ale to nic...
To nic. Już niedługo to wszystko się skończy, i kiedy będzie mi ciężko po
prostu przytulę się do Alana, a nie tylko do jego koszuli, wyobrażając sobie,
że jest obok, tylko musiał na chwilę wyjść.‟ uśmiechnęła się do siebie,
pokrzepiona myślą o przystojnym kapitanie, który niepostrzeżenie stał się dla
niej całym światem i sensem istnienia. „Ostatnia prosta, pamiętasz?‟
–
Igor, ja... – zaczęła niepewnie, szukając w głowie odpowiednich słów – właśnie
chciałam z tobą o tym porozmawiać.
–
W takim razie zamieniam się w słuch. – prychnął, rzucając w jej stronę
spojrzenie kipiące pogardą i nienawiścią. – Jestem ciekaw jaką bajeczkę mi
sprzedasz.
„Chyba
wolałam cię w odsłonie niemego posągu, nie do końca zdającego sobie sprawę z
tego, że żyje, niż psychopaty, który tylko czeka na dogodny moment, by wyjąć z
kieszeni nóż i mnie poćwiartować.‟ głośno przełknęła ślinę i usiadła obok niego
na łóżku.
–
Nie zamierzam cię okłamywać, jesteśmy dorośli, dlat...
–
Nie zamierzam cię okłamywać – wszedł jej w słowo, przedrzeźniając jej głos z
perfidnym uśmiechem na ustach – Dziękuję ci, kochanie, jesteś dziś bardzo
dobroduszna. Uprzedzę cię tylko, że sporo wiem, a jeszcze więcej się domyślam,
dlatego nie radzę ci ze mną pogrywać w te wasze babskie gierki.
–
Co znaczy, sporo wiem? – niemal krzyknęła, czując, że z każdą chwilą wzbiera w
niej coraz większa złość. Serce zaczęło bić szybciej, do tego stopnia, że krew
w jej żyłach zawrzała, a strach przed rozmową z Igorem zmienił się w
najszczerszą nienawiść, której nie potrafiła pohamować.
„Czy
faktycznie ktoś mógł mu donieść o tym co się dzieje między mną a Alanem? Nie,
to niedorzeczne, niby kto? Mama? Majka? Tylko one go znają, ale bez przesady,
obie za nim nie przepadają i w życiu by go tu nie ściągnęły, głową za nie
ręczę, zresztą nie tylko głową. A może Alan? Nie, nie, Dominika, przestań się
nad tym zastanawiać, to tylko jego chory plan. Chce cię wkurzyć i zmusić do
powiedzenia prawdy.‟
–
Widzisz, kochanie, wydawało ci się, że jesteś na tyle mądra i przebiegła, że
uda ci się ukryć przede mną swój romans, ale wiesz co, zdradzę ci tajemnicę,
tak naprawdę jesteś bardzo głupiutką dziewczynką. – uśmiechnął się z satysfakcją,
widząc jak na dźwięk dwóch ostatnich słów, kobieta blednie, a jej twarz
zraszają drobne krople potu, które zalśniły w bladym świetle, rzucanym przez
palącą się w rogu pokoju nocną lampkę.
–
Maryla – szepnęła pod nosem, przypominając sobie, jak niecałą godzinę temu usłyszała
od niej identyczne słowa. W tym samym momencie, niczym slajdy wyświetlane przez
projektor, przeleciały jej przed oczami obrazy z pamiętnego dnia, kiedy razem z
Majką, zaraz po wizycie u ginekologa, piły sok w małej kafejce i zupełnie
przypadkiem spotkały Marylę, która dowiadując się prawdy o tym, że Dominika ma
narzeczonego, obiecała, że zrobi wszystko, żeby rozdzielić ją z Alanem.
„Nie,
nie wierzę. Co za żmija. Wiedziałam, że ma tupet, ale żeby do tego stopnia?
Dlaczego ja jej nie udusiłam przy pierwszej lepszej okazji?‟
–
Ale jakim cudem, przecież nawet cię nie zna? – jęknęła ciągle nie mogąc
uwierzyć, że przyjazd Igora na Hel jest sprawką Maryli. – Jak cię znalazła?
–
Dominiko, przecież to nic trudnego, wystarczyło trochę pomyśleć i poszperać w
internecie. Jestem osobą publiczną, numer do mojego biura jest w każdej bazie
firm. Widocznie, kochaś ma za długi język i zdradził swojej ciotce trochę
sekretów twojego prywatnego życia. – zaśmiał się w głos i ponownie pociągnął
długi łyk wina – Naprawdę chciałaś mnie zostawić dla takiego ścierwa?
–
Zabraniam ci tak o nim mówić – syknęła przez zaciśnięte zęby.
–
Prawda w oczy kole? Za życie jakie ci zapewniłem, niejedna dałaby się ogolić na
sucho. Piękne mieszkanie, luksusy, pieniądze, bankiety, świat wyższych sfer, a
ty wybierasz jakiegoś chłystka, który nie potrafiłby utrzymać nawet psa? Jeśli
myślałaś, że pozwolę ci odejść to, przykro mi, ale muszę cię rozczarować.
–
Nie pytam cię o pozwolenie. Już zdecydowałam.
–
Więc zmienisz plany.
–
Nie sądzę. – skrzyżowała ręce na piersiach i przeszyła go lodowatym
spojrzeniem. – Nie wrócę z tobą do Warszawy. Mam dość ciebie i tego cholernego
związku. Żałuję, że trwałam w nim tyle lat. Zamydliłeś mi oczy tym pokoikiem i
pierścionkiem, ale wiesz co ci powiem, wsadź go sobie w d...
–
Domi, Domi, Domi – uniósł do góry ręce i uśmiechnął się litościwie – moja
głupiutka narzeczona. Czy ty naprawdę myślałaś, że się zgodzę na jakiegoś
rozwrzeszczanego bachora? Że po ciężkim dniu w pracy będę miał ochotę
wysłuchiwać jego wycia, albo myć mu usrany tyłek? Proszę cię, jeszcze nie
upadłem na głowę. Poza tym spójrz na siebie, masz idealną figurę, jesteś
marzeniem niejednego faceta, a moi koledzy ślinią się na twój widok. Naprawdę
chcesz to zepsuć?. Moja kobieta ma być piękna i zadbana, ma być moją wizytówką.
Czy ty widziałaś te wszystkie grube mamusie, którym zostają rozstępy i ogromne
fałdy na brzuchu? Nie, nie kochanie, na to ci nie pozwolę.
–
Nie wierzę, że to powiedziałeś – pokręciła głową czując, że nienawiść i pogarda
jaką go darzy przekroczyła wszystkie możliwe granice. – Jesteś...
–
No, no, no – wszedł jej w słowo grożąc palcem w powietrzu – Darujmy sobie
epitety. W prawdzie miałaś się tego wszystkiego dowiedzieć po powrocie do
Warszawy, ale troszkę mi pokrzyżowałaś plany i się zbuntowałaś. Żałuję, że nie
dane mi będzie zobaczyć twojej miny, kiedy wchodzisz szczęśliwa do mieszkania,
biegniesz obejrzeć pokój ze zdjęć a tam, tak jak przed twoim wyjazdem,
zagracone pomieszczenie gospodarcze. Kurczę, a miałem taki dobry plan. No
trudno.
–
Więc te zdjęcia, to jakieś przypadkowe aranżacje ściągnięte z internetu?
–
Brawo, kochanie, jednak coś ci tam jeszcze w główce zostało – zaśmiał się w
głos i wyciągając przed siebie wskazujący palec, stukną nim kilka razy w jej
czoło – Ale niewiele, niestety.
–
Igor możesz mnie nie poniżać? – strąciła jego rękę, czując, że nie jest w stanie
dłużej zapanować nad buzującymi w niej emocjami – Daruj sobie takie uwagi,
mieliśmy porozmawiać na spokojnie, jak dorośli ludzie, a ty...
–
Przepraszam, bo chyba się przesłyszałem, ty mówisz o poniżaniu? Ty, która
kurwisz się za moimi plecami z jakimś rybakiem? – krzyknął, mrużąc oczy ze
wściekłości.
Dominika,
porażona słowami, które nie tyle ją zabolały co wywołały napad szału, uniosła
do góry rękę, jednak zawahała się i opuściła ją z powrotem, zaciskając
rozdygotane dłonie w pięści. Paląca ochota wymierzenia mu siarczystego policzka,
nie dawała jej spokoju, stając się coraz trudniejszą do powstrzymania. „Nie
możesz dać się sprowokować, on tylko na to czeka.‟
Skąpany
w półmroku pokój rozjaśniło biało-złote światło błyskawicy, a ciszę jaka między
nimi zapadła, po krótkiej chwili przerwał głośny grzmot.
–
Nigdy więcej tak do mnie nie mów – wycedziła przez zęby, siląc się by jej głos
zabrzmiał jak najbardziej srogo, jednak w głębi serca czuła ogromny niepokój.
Rozsądek,
a raczej instynkt przetrwania, wyczuwając zagrożenie, podpowiadał jej, że nie
jest to najlepszy moment na tego typu rozmowy. „Nie bałabym się, aż tak bardzo,
gdyby Igor był trzeźwy i nie zachowywał się jak psychopata, który chwilę
wcześniej uciekł z zakładu‟ z paniką i malującym się w jej oczach przerażeniem,
spojrzała na tarzającego się po łóżku mężczyznę, zanoszącego się donośnym
śmiechem, który jedną ręką mocno ściskał się za brzuch, drugą, machał w
powietrzu rozlewając ze szklanej butelki wino, które zostawiło na białej
pościeli gęste bladoczerwone plamy. „On mnie tu prędzej zabije, niż pozwoli mi
odejść.‟
Potężny
grzmot, zbliżającej się z zawrotną prędkością burzy, zmieszał się z demonicznym
śmiechem mężczyzny, przyprawiając ją o mdłości i bolesne skurcze w okolicy
żołądka. Miała wrażenie, jakby płynęła w lodowatej rzece, a miliony
wyszczerbionych kawałków kry wbijało się w jej ciało, raniąc ją do krwi.
„Muszę
się stąd jak najszybciej wydostać, nie mogę tu zostać ani chwili dłużej, w
przeciwnym razie może to się dla mnie skończyć tragicznie.‟ nerwowo przeczesała
włosy i odetchnęła głośno, próbując uspokoić buzujący w niej strach, który
mieszał się z nienawiścią i wstrętem.
–
Igor ta rozmowa chyba nie ma sensu – powiedziała najłagodniej jak tylko
potrafiła, starając się z całych sił,
zachować spokój i nie dać po sobie poznać jak bardzo się boi. – Wezmę prysznic,
położymy się spać, trochę ochłoniemy i jutro dokończymy na spokojnie. –
zdobyła się na serdeczny uśmiech
i nie tracąc czasu ruszyła chwiejnym krokiem w stronę drzwi, czując na plecach
palące spojrzenie rozwścieczonych do czerwoności oczu.
Położyła
drżącą dłoń na klamce, kiedy usłyszała za sobą głośny trzask rozbijanej o
podłogę butelki.
–
Ty pieprzona kurewko – doskoczył do niej, zagradzając drogę ucieczki. Jedną
ręką mocno ścisnął jej ramię, drugą przygniótł ją do drewnianej framugi drzwi.
– Ty szmato, myślałaś, że się nie dowiem?
– syknął, mrużąc oczy ze wściekłością i potrząsną nią na tyle mocno, że
niczym szmaciana lalka poddała się jego władczemu uściskowi, obijając się
boleśnie o framugę drzwi.
–
Igor, proszę, to boli – jęknęła, wijąc się, przygnieciona do ściany, jednak
mężczyzna puścił jej prośbę mimo uszu i zacisnął jeszcze mocniej dłonie na jej
nadgarstkach, krępując jej ruchy.
Czując,
że zbiera się jej na płacz, zamrugała kilkakrotnie, by powstrzymać piekące łzy
przed wypłynięciem.
„Odwagi, Dominika. Odwagi.‟
nakazała sobie w myślach i z całych sił szarpnęła ręką, próbując uwolnić się z
władczego uścisku.
Mężczyzna
zakołysał się delikatnie, jednak szybko odzyskał równowagę i wyładowując złość
na kobiecie wymierzył jej mocny cios, którym rozszarpał dolną wargę.
Donośny grzmot zagłuszył jęk,
jaki wyrwał się z jej zakrwawionych ust i ciężko dysząc, zacisnęła mocno
powieki, broniąc się przed rażącym blaskiem błyskawicy, której flesz oświetlił
rozwścieczoną twarz mężczyzny. Jego gorący oddech, śmierdzący siarką i kwasem w
połączeniu z ołowianym posmakiem krwi w jej ustach, wywołały silne torsje oraz
odruchy wymiotne.
–
Nie chcesz po dobroci? W porządku, twój wybór – wyciągnął rękę i przekręcił
kluczyk w drzwiach, po czym schował go do kieszeni spodni i zaśmiał się kpiąco,
widząc przerażenie malujące się na jej twarzy – Jak miło, nareszcie sami.
Otworzyła
usta, by wykrzyczeć swój strach i wezwać pomoc, jednak zamknęła je równie
szybko, zdając sobie sprawę, że nie jest w stanie wykrzesać z siebie choćby
jednego słowa, a wszystko, na co było ją w tej chwili stać to cichy jęk
przerażenia, który nieświadomie wyrwał się z jej gardła, poddając się
spojrzeniu przekrwionych oczu mężczyzny, kipiącego agresją i pogardą dla
niewiernej dziewczyny.
–
Dominika, wszystko w porządku? – usłyszała zmartwiony głos mamy, stojącej po
drugiej stronie drzwi i poczuła niewysłowioną ulgę.
–
Ma... – zaczęła zachrypniętym głosem, kiedy poczuła na ustach jego spoconą
dłoń, która nie pozwalała jej na dokończenie zdania. Drugą ręką położył jej na
gardle i zacisnął z całych sił, odbierając tlen.
–
Nawet nie próbuj, bo kochanej mamusi stanie się krzywda – szepnął jej do ucha i
ponownie uderzył ją w twarz, rozcinając złotym sygnetem łuk brwiowy, z którego
natychmiast polała się krew, spływając wolnym strumieniem po mokrym od łez
policzku.
–
Kochanie, otwórz proszę – Wanda stukała w drzwi, szarpiąc mocno za klamkę. –
Słyszałam krzyki.
„Myśl,
myśl‟ rozkazała sobie w duchu „Muszę dać mamie do zrozumienia, że potrzebuję
pomocy, ale tak, żeby Igor się nie zorientował, bo inaczej zabije nas obie.
Skup się, Dominika!‟
–
Otwórz w tej chwili! – nalegała coraz mocniej waląc w drewniane drzwi.
–
Mamuś, przebieram się teraz. Kładź się spać, wszystko w porządku. Krzyczałam,
bo pokłóciłam się z Majką. Zadzwoniła do mnie pijana, rozumiesz i zaczęła coś
bełkotać do słuchawki. Ludzie, jak ona wypije to jest okropna. Przepraszam, nie
chciałam cię obudzić.
–
No dobrze, w takim razie do zobaczenia rano, kochanie. – zawołała i nie tracąc
czasu zbiegła na dół.
„Dzięki
Bogu, że te ziółka na sen nie zadziałały‟ odetchnęła z ulgą, wsłuchując się w
donośny odgłos kroków sunących po schodach niczym lawina. „Na pewno zrozumiała.
Majka nie mogła być pijana, bo przecież jest w ciąży, a poza tym, my się nigdy
nie kłócimy. Jeśli chcę wyjść z tego cało, muszę grać na czas. Mama zawiadomi
policję i wszystko będzie dobrze‟ uspokajała się w myślach, śledząc wzrokiem,
wirujące na podłodze cienie, rzucane przez gałęzie rosnącej za oknem czereśni,
które uginały się targane przez wzbierający na sile wiatr. „Jeszcze chwila,
musisz wytrzymać.‟
–
Mogłaś się bardziej postarać – syknął z pogardą w głosie i ścisnął mocniej jej
gardło. – Dobrze, że twoja mamusia jest tak głupia, jak ty i łyka wszystko, jak
dziwka spermę. – roześmiał się w głos, zadowolony z żartu.
–
Co zamierzasz? – wychrypiała walcząc o oddech, który jej odbierał, zaciskając
dłoń z coraz większą siłą na tchawicy. – Co powiemy rano, że się przewróciłam i
potłukłam o szafkę?
–
Rano już nas tu nie będzie.
–
Co?
–
Myślisz, że te walizki spakowałem z nudów? Faktycznie, Maryla miała rację, jesteś
głupiutka. Jak to dobrze, że w tym związku przynajmniej ja nie mam problemów z
myśleniem. Otóż, moja droga, poczekamy aż twoja mamusia zaśnie i jak złodzieje,
obrabiający najbogatszy dom w okolicy, wymkniemy się cichutko tylnym wyjściem. Za
kilka godzin będziemy w Niemczech a potem jak dwie banki mydlane rozpłyniemy
się w powietrzu. – powiedział rozmarzonym głosem, napierając na nią swoim
ciałem.
–
Ty cholerny sukinsynie, nawet nie wiesz jak cię nienawidzę – syknęła, mrużąc
oczy ze złości. – Nienawidzę, rozumiesz?
–
O, to bardzo niedobrze – szepnął, omiatając jej szyję, gorącym i nieprzyjemnym
oddechem, który palił jej skórę do czerwoności. Ciężko dysząc, przywarł do niej
i wpił się z impetem w jej zranione wargi. Stała przed nim bezwładna, niezdolna
do wykonania choćby najmniejszego ruchu czy gestu, czując jak nogi zaczynają
odmawiać jej posłuszeństwa i gną się pod nią, jakby były pozbawione kości. Szum
w jej głowie był z każdą chwilą coraz głośniejszy, a tępy ból w skroniach, nie
pozwalał skupić się na ucieczce czy obronie. Bolesny dreszcz przerażenia
wstrząsnął całym jej ciałem, kiedy poczuła na udzie jego nabrzmiałą męskość.
„Nie, proszę, tylko nie to‟ zagryzła mocno
wargi, modląc się by ten koszmar skończył się jak najszybciej. – Bo widzisz, tak się składa, że mam na ciebie
piekielną ochotę. – wydyszał w jej usta i pchnął ją w stronę łóżka, a leżące na
podłodze kawałki potłuczonego szkła, zazgrzytały pod jej stopami, raniąc bose
stopy.
–
Nie! Nie chcę! – krzyknęła i pod naporem jego ciała opadła na materac. – Nie! Nie!
–
Jemu nie odmawiałaś – usiadł okrakiem na jej miednicy i zdecydowanym ruchem
zdarł z jej ciała koszulkę, odsłaniając piersi, w których łopotało bliskie
zawału serce. Wiła się po nim desperacko, z grymasem strachu i upokorzenia,
które malowały się na twarzy, skąpanej we łzach. – Nie wierzgaj, bo będę zmuszony cię uspokoić.
– ostrzegł surowym głosem i szarpnął do góry jej biodra, ściągając z nich
obcisłe szorty.
Miała
wrażenie, że czas się zatrzymał, a sekundy kapią wolno jak gęsty syrop.
„Pospieszcie
się, błagam‟ zagryzła dolną wargę, czując tępy ból, który był niczym w
porównaniu z palącym dotykiem jego spoconych dłoni, które zaciskały się z
całych sił, gniotąc jej piersi i pośladki.
–
Igor, zostaw mnie! – błagała, zachodząc się płaczem.
–
Teraz, kiedy zabawa dopiero się zaczęła? – zaśmiał się i sprawnym ruchem
wyciągnął ze szlufek spodni, skórzany pasek i odrzucił go na podłogę, a głośny
trzask metalowej sprzączki, uderzającej o parkiet, odbił się głuchym echem w
jej głowie. – Postaraj się skarbie, nie chciałbym żebyś mnie rozczarowała. –
złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie, zmuszając do pocałunku. Jedną ręką
przytrzymał jej dłonie nad głową, drugą wędrował po jej ciele coraz niżej, aż
trafił na koronkowy materiał czarnych stringów, które rozdarł z głośnym jękiem
rozkoszy. Wstrzymała oddech i zacisnęła oczy, kiedy poczuła jego dłoń między
jej udami.
„To
koniec. Umrę tu, zgwałcona przez psychopatę, który o mały włos nie został moim
mężem‟ pomyślała, dławiąc się łzami, spływającymi gęstym strumieniem po jej
sinych policzkach i zakrwawionych wargach.
–
Aniele Boży, stróżu mój... – szeptała cicho, modląc się, by ten koszmar okazał
się tylko złym snem, o którym zapomni zaraz po przebudzeniu.
Jego
stęki i pojękiwania zagłuszył głośny warkot silnika i pisk opon, zatrzymujących
się na podjeździe przed domem, a trzask zamykanych z impetem drzwi oraz wycie
syreny policyjnej, dobiegający z oddali, wlał w jej serce nadzieję.
–
Na górze, w jej pokoju – usłyszała stłumiony głos mamy, dobiegający z korytarza,
a po chwili głośny stukot ciężkich butów na schodach.
–
Dominika! – głos Alana, był dla niej jak szklanka zimnej wody po długiej
wędrówce w upalny dzień. Przyniósł jej spokój i ukojenie.
Zamknięte
na klucz drzwi zatrzęsły się pod naporem jego ciała i nóg, którymi raz po raz
wymierzał mocne ciosy, by jej wyważyć.
Igor
spojrzał w stronę dochodzących odgłosów skrzypiącego drewna i z powrotem
przeniósł na nią obłąkany wzrok, jakby dopiero do niego dotarło, co się dzieje.
–
Ty pierdolona dziwko – wymierzył kolejny
mocny cios, pogłębiając ranę w jej spuchniętej wardze.
–
Współczuję ci – zaśmiała mu się szyderczo w twarz i splunęła w nią śliną
zmieszaną z krwią.
Zamek
w drzwiach ustąpił.
O Matko i córko!
OdpowiedzUsuńJaki kawał gnoja z tego prezesika! Wrrrrr! Normalnie wzięłabym siekiere i go zajebała go żywcem. Pocięła i ugotowała a potem wyjebała do rzeki!
Oby Alan tylko zdążył!
Błagam pisz kolejny rozdział!!
O ja, o ja! Matko i co ja mam napisać? Igor to skończony dupek! Dupek? Co ja piszę. To za mało. To skończony kretyn pozbawiony jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Jeżeli ten rozdział miał na celu wywołanie we mnie tylu negatywnych uczuć w stosunku do niego to ci się to właśnie udało.
OdpowiedzUsuńJest mi tak cholernie żal Dominiki...
I po raz kolejny twoje idealne opisy. Kocham.
Nie mogę uwierzyć, że urwałaś w takim momencie?! Ciekawość mnie chyba zeżre. Jak najszybciej czekam na kolejny rozdział! ;)
Pozdrawiam i do napisania!
http://niebo-pelne-milosci.blogspot.com
O Boże!
OdpowiedzUsuńBoże! Boże! Boże!
O Boże!
Jestem... przerażona... O mój Boże!
Zmieniłaś mój mózg w papkę... nigdy nie podejrzewałam, że napiszesz, coś takiego... Boże... Najgorsze jednak, jest to, że skończyłaś w takim momencie!
*Bierze kilka głębszych oddechów*
Nie... w tej chwili nie wiem, co napisać... Czuje taki zamęt!
Totalne rozbierdu mojego mózgu nastąpiło...
Dobra... Domi wchodzi i zastaje Igora pijanego, ja... jakoś wcześniej współczułam Maryli i próbowałam ja zrozumieć, ale... czy ona wie, co zrobiła? Wie, co uczyniła? Mam nadzieje, że poczucie winy ją zeżre! Tą Schlampe! Bo inaczej Maryli nazwać nie można! Ha!
Bogowie... no, nie mogę...
Czy on... wiesz ciężko mi nawet to pisać, ale czy on zdążył... no wiesz, o co mi chodzi. Przeczytałabym ten tekst jeszcze raz, ale za bardzo się boję... Nawet nie wiesz, jak ucieszyłam się, gdy Alan przybył!
Dobra. Podejrzewałam, że może ją uderzyć, ale że w psychola z wariatkowa pan Prezesik się przemieni? W damskiego boskera? Toż to przeszło moja najśmielsze oczekiwania! Twoja wyobraźnia i pomysłowość już na zawsze pozostaną dla mnie tajemnicą!
Maryla jest Schlampe! Nienawidzę jej w tym momencie z całego serca!
Bo co ta KOBIETA dzwoniła do Igora? Co jej to dało?!
Ten rozdział jest bardzo przerażający i wzbudził we mnie sprzeczne emocję, strach, zszokowanie, niedowierzanie, wściekłość, irytację, ponownie strach, nadzieje, rezygnację, radość z powodu przyjazdu Alana i tak wielką sadysfakcję na słowa Domi, że strach mówić o tym, co się wydarzyło!
Nadal emocję we mnie buzują i kompletnie nie wiem, co mam myśleć. Naprawdę nie podejrzewałam, że może się wydarzyć coś równie drastycznego! Toś mnei zszokowała i cały czas mój mózg podpowiada mi, aby mówić: "O mój Boże!" - Bo tylko te słowa mogą skutecznie wyjaśnić, co ja teraz czuje i w jakim stanie emocjonalnym się znalazłam po przeczytaniu tego rozdziału.
Skąd pomysł, na coś takiego?!
Przynajmniej Igor dowiedział się prawdy... hej! Uciekają do Niemiec! No, a przynajmniej pan Prezesik chce (zaczynam się go z lekka bać i jakoś nie mam odwagi nazwać go już Kogucikiem). Jakoś mnie sposób w jaki się dowiedział bardzo nie cieszy, a na miejscu Domi, to ja bez słowa bym wypadła z pokoju, bo po co ostrzegać o zamiarach szaleńca?
No i jeszcze podnieconego szaleńca...
Biedna, biedna Domi... z całego serca jej współczuje całego zajścia w którym uczestniczyła! No i jeszcze te Scheiße kłamstwa! Brak słów! Po prostu brak, aby to wszystko opisać! (Toteż jak wspominałam, nie przeklinam po polsku, ale po niemiecku!).
Ten rozdział był zbyt emocjonalny dla mojego mózgu! Był bombowy, tragiczny, straszny (w sense, że fabuła była przerażająca) feeryczny, apolliński, genialny i po prostu powodował u mnie chwilowy zanik możliwości logicznego myślenia! Mogłam jedynie pisać i mówić "O mój Boże!" i ten stan nadal w jakiś sposób trwa.
Życzę morza weny i góry pomysłów oraz mnóstwo czasu wolnego!
No i marsz mi tutaj pisać kolejny rozdział! Muszę się dowiedzieć, jak bardzo Alan zleja Igora za to, co zrobił! Mam nadzieje, że pan Kogut nic nie zrobi moje... naszemu ukochanemu panu Kapitanowi!
Wciągu dalszym z lekka przerażona, ale wysyłająca Bussis!
Mika!
Cześć! Przeczytałam Twojego bloga jednym tchem. Jestem zachwycona, naprawdę rzadko można trafić w sieci na tak dobre opowiadanie :) Piszesz świetnie, cała historia wciągnęła mnie niesamowicie, czyta się lekko i przyjemnie. Dominika momentami mnie denerwowała swoim niezdecydowaniem, ale mimo wszystko bardzo ją lubię. A teraz jeszcze na dodatek ogromnie jej współczuję. Powinna od razu strzelić temu gnojkowi w twarz i wyjść z pokoju. Alan jest absolutnie kochany i jest doskonałym przykładem na to, że w życiu nie liczą się tylko pieniądze i pozycja społeczna, ale coś znacznie więcej. Mama Domi - super kobieta, zdobyła moje serce już od początku, czego nie mogę powiedzieć o Maryli... Perfidna jędza - tyle na jej temat. Jeśli chodzi o Igora, to o ile do tej pory uważałam go za dupka, to teraz mam ochotę użyć wszystkich niecenzuralnych słów, jakie tylko znajdę w swoim słowniku... Mam nadzieję, że zgnije w więzieniu i nigdy więcej nie ujrzy Dominiki na oczy. Czekam na następne rozdziały i zapraszam do siebie: http://deszczowa-wersja-zycia.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńBoziu swietny rozdział.. Czekalam na niego i bylo warto.. Ps: wiedzialam ze mama Dominiki wezwie Alana :) Igora nie lubie od samego poczatku :3
OdpowiedzUsuń" – Współczuję ci – zaśmiała mu się szyderczo w twarz i splunęła w nią śliną zmieszaną z krwią." - i ja też zaczęłam się śmiać szyderczo :D
OdpowiedzUsuńAle będzie akcja! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Dlaczego w tym momencie, no!???
Jesteś wredną małpą.....no dobra nie jesteś nią, ale mogłaś napisać dłuższy rozdział :D
Kurcze, no! Mam nadzieję, że Igor dostanie porządne lanie od Alana. Uggg..nie mogę się tego doczekać!
Energia mnie rozsadza i mam ochotę w coś przywalić. A najlepiej w Igora. Bić kobiete!? Przegiął on pałe, a nawet kompletnie ją złamał.Niech Alan się teraz zaopiekuje ładnie Dominiką i niech wszystko będzie dobrze, bo więcej nie znosze.
Genialny rozdział!
Pozdrawiam :*
www.chwile-przerazenia.bog.pl
OMG, trochę się tutaj dzieje. Żałuję, że zalazłam tego bloga dopiero teraz, no bo 30 rozdział?? Matko, jestem tak bardzo w tyle, a tak strasznie nie mam czasu. Co począć?
OdpowiedzUsuńWciągnęłaś mnie na całego, ba!, teraz mam natchnienie i zaraz sama może jakiś rozdział skrobnę, bo kurczę taka ochota mnie wzięła. Dziękuję.
To co mi się podoba - malujesz opisem, a nie dialogiem. Odwiedziłam dzisiaj kilka blogów i Twój jest najlepszy. Jak ja uwielbiam ludzi, którzy starają się chociaż w jakimś stopniu oddać życie swoich bohaterów za pomocą opisów a nie tylko bezsensownych rozmów, które tak naprawdę są dialogiem bytującym w umyśle autora, a dla całej reszty świata nie ma on za bardzo sensu. Bo jak może mieć skoro nie ma tak nic oprócz rozmowy? Żadnych grymasów, żadnej mimiki. Tak jakby bohaterowie mieli tylko usta i nimi przemawiali. Tak... niestety zdarzają się takie blogi i musiałam to napisać, bo zawsze mnie ponosi kiedy coś takiego czytam, ale na szczęście tutaj, na Twoim blogu, mogłam odpocząć i delektować się tymi opisami i grami słów, na które ja bym nie wpadła, także masz u mnie duży plus.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie
Something different
czegoś takiego się po Igorze nie spodziewałam. Jak on tak mógl ją potraktować. Wiadomo, że xle zrobiła wczesniej nic mu nie mówiąc, ale to nie powód żeby robić coś takiego.
OdpowiedzUsuńDobrze, że policja przyjechała na czas.
Czekam na kolejny rozdział, bo coraz bardziej jestem ciekawa co dalej.
Życzę weny na ciąg dalszy.
Nooo i mamy rozdział. Bardzo fajnie się go czytało, ale masz talent! Opisy zwalają z nóg!
OdpowiedzUsuńIgor mnie denerwuje i mam nadzieję, że dostanie mu się od Alana :D
Jak można na kobietę rękę podnosić?! SZOK!
Matko - ta Maryla jest świrnięta O.o eh koszmar kobieta! -,-
WENY SKARBIE <333
O jeny :D Tyle czekałam i się opłacało :P
OdpowiedzUsuńDziewczyno chyba chcesz żebym zeszła na zawał :D
No no wiedziałam, że Igor ma coś na bani. I miałam rację :P
Psychopata jakiś z niego.
Zachowania Maryli nawet nie skomentuje. Minuta ciszy dla jej głupoty....
Dominika i jej mama mają chyba jakiś zmysł telepatii. Ale, że mama zadzwoniła po Alana - duży plus dla niej :D
Rajuśku jak w takim momencie nie wytrzymam chceę następny :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
Buziole chichotka
xx
Szkoda że nie znalazłam Cię wcześniej, przeczytałabym całą historię bo pieknie piszesz. Teraz kompletnie nie mam czasu :(
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna <3
Hyyyyyy, mnie to się prosi żeby ostrzegać przed treściami wymagającymi zażycia nerwomixu, a samej ostrzec to już nie łaska co?
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę, nie mogę się doczekać, następnego rozdziału w którym "ktoś" NARESZCIE obije temu skurr.. wypierdkowi szatana gębę
Życzę weny :*
Wczoraj, gdy o dwudziestej drugiej przeczytałam Twój komentarz, w którym napisałaś, że masz nowy rozdział, ze szczęścia podskoczyłam na łóżku. Od razu weszłam i przeczytałam go. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Nie skomentowałam, ponieważ czytałam na telefonie, ale możesz być pewna, że mi się podoba, bo przeczytałam go co najmniej trzy razy.
OdpowiedzUsuńPod ostatnim rozdziałem spytałam się Ciebie czy Igor jest chory psychicznie. Napisałaś, że tak. I w tym rozdziale to udowodniłaś.
Mam małą prośbę. Narysujesz mi mapę jak dotrzeć do Igora? Bo pośpieszę się i walnę go w łeb.
Wszyscy piszą jaki z Igora potwór, kretyn i tak dalej. O Alanie piszą, że się spodziewali. I ja też się spodziewałam, ale nie aż tak szybkiej reakcji. Jeżeli kiedykolwiek uda mi się trafić na takiego cudownego faceta to Cię powiadomię, ale szczerzę w to wątpię.
Maryla to stara żmija. Nie znoszę jej. Ciekawe czy Alan jej coś zrobi za to, na co Maryla skazała Domi.
Uwielbiam mamę Dominiki. Jest inteligenta, nie to co Igor. I dobrze, że jej córka umiała jakoś zakamuflować opis tego co się dzieje.
Co do samej Dominiki to strasznie jej współczuję. Gwałt, pijany narzeczony, w dodatku kłamca i damski bokser.
Ja wiem, że Dominika nie była święta, ale nikomu nie należy się takie traktowanie.
I Aria się ze mną zgadza.
Ten rozdział był świetny. Mówiłam już, że jesteś pierwszą osobą, która wciągnęła mnie do czytania romansu.
I nie żałuję.
Czekam na następny <3 <3 <3
Kocham, morza weny i czasu
Emila
PS: Zapraszam do siebie na rozdział o Arii, bo wydaję mi się, że jeszcze nie czytałaś.
Boże, mam ochotę wydrapać mu oczy. Po prostu nie mogę się doczekać jak polec krew . Ugh.. nienawidzę go ! Rozdział cudny jak zawsze. Zapraszam do mnie :d Niestety tak samo krótki jak zawszę :C
OdpowiedzUsuńhttp://gdzie-swiatlo-nie-zawsze-oznacza-dobo.blogspot.com/
Ale że Igor pijak i gwałciciel? No takiego obrotu spraw się nie spodziewałam... i dobrze! O to przecież chodziło, tak? Jestem naprawdę zadowolona i oczywiście czekam na kolejny. Obyś tym razem nie opuściła nas na długo.
OdpowiedzUsuńZapraszam na te dwa moje blogi co czekasz, są nowe rozdziały.
Pozdrawiam i ściskam mocno. Buziaki! ;*
Jezu, Jezu, Jezuuniu! Ale się dzieje!
OdpowiedzUsuńTakiej rozmowy chyba nikt się nie spodziewał! Myślałam, że prezesik wybiegnie oburzony krzycząc "Mój prawnik cię załatwi!", a tu psychopata, gwałciciel! UGH!
Maryla to zimna suka i ciekawa jestem jej miny gdy dowie się co narobiła!
Alan, mój kochany Alan oczywiście zawsze w akcji i przez cały rozdział miałam cichą nadzieję na takie zakończenie! <3 Teraz musi tylko zająć się tą piękną buźką Igora i będą mogli żyć długo i szczęśliwie!! :DDD
Ściskam mocnoooo!
+ Przepraszam za nieobecność, ale mój komputer przewraca się w grobie :C
Ehh bosz dawno tu nie byłam! :) Mam nadzieję że o mnie też nie zapomniałaś :D Igor-ten obrót sprawy bardzo mnie zaskoczył. Nie posądzałam go o coś takiego...A co z Alanem i Dominiką? Kiedy oni w końcu będą razem? Chce...tego <3 Mam nadzieję, że i Ty wpadniesz do mnie <3
OdpowiedzUsuńhttp://naprawdekochamcienaprawde.blogspot.com/
O matko!!! Tego się nie spodziewałam! Myślałam, że Igor jest facetem spokojnym, ale pozory mylą. Cicha woda brzegi rwie. Dobrze, że mama Dominiki zawiadomiła też Alana. Widać, że kocha Dominikę. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Alan da jej szansę :)) niedługo dodam na bloga 2 rozdział, niestety nie miałam czasu na pisanie ponieważ studia ważniejsze :);* Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńwww.waiting-for--love.blogspot.com
Jak mogłaś skończyć w takim momencie! Ja nie wierze, że to zrobiłaś! Zamawiam natychmiast kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego kompletnie! Co za dupek! Mam nadzieję że Alan spierze mu mordę gorzej niż pralka! -.-' A mam przeczucie że tak będzie, gdy zobaczy pokrwawioną Dominikę! Yh. Jakie to szczęście że się zjawił! Mam nadzieje że przy okazji sobie porozmawiają i wszystko wyjaśnią, a Igor wyleci w te pędy z domu na ryj. Ale coś czuje, że nawet jak Alan go wyrzuci, to on nie da spokoju Dominice.. Ciekawa jestem co to dalej będzie.
Czekam Kochaniutka jak zawsze na więcej! I przepraszam za opóźnienie <3
Chciałam napisać jakiś długi, kreatywny komentarz, ale chyba da się to podsumować krótkim: ,,mam ochotę zabić gnoja". Jestem tak zła, że prawie się trzęsę!
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny rozdział, życzę weny. ^^
O kurde, tego się nie spodziewałam o_o
OdpowiedzUsuńGdy w końcu Dominika odważyła się powiedzieć Igorowi prawdę, musiało się zdarzyć coś okropnego...
Z tej Maryli to niezła jędza, żeby ukartować coś takiego.
Nie spodziewałam się po Igorze aż takiej reakcji, myślałam, że jest typem mięczaka... chociaż co ja gadam, on jest mięczakiem. W końcu tylko mięczak bije kobietę, założę się, że z Alanem nie miałby szans.
Dobrze, że Wanda trzeźwo myślała, a ten dupek jej nie docenił .
Już widzę jakie manto spuści temu idiocie Alan :D
Czekam na następy rozdział z większą niecierpliwością niż zawsze ^^
http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
Pierwszy raz zrobiło mi się żal Igora ;-;
OdpowiedzUsuńAle potem mi przeszło uff, jędza z tej Maryli.
A później to w ogóle... co za typ.
To chyba najlepszy z twoich rozdziałów :>
Końcówka jest mistrzowska, Alan mu pokaże ^^
Zapytam wprost: kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz dotarłam z komentarzem. Przeczytałam rozdział już w dzień publikacji, ale by przysiąść przed klawiaturą, to mi troszkę zeszło...:)
OdpowiedzUsuńSpodziewałabym się wiele po Igorze, ale to już przechodzi nawet moje pojęcie! Co za dupek, buc, idiota...*godzinę później*...kretyn, sukinkot!
Wybacz, kochana, ale nawet po paru dniach nadal mam zszargane nerwy po zachowaniu Igora!
W najczarniejszych scenariuszach nie przewidziałabym, że on się tak zachowa. Bardziej obstawiłabym totalnego focha, a następnie powrót do pracy. A najbardziej zdenerwowała mnie chyba wiadomość, że Maryla kablowała Igorowi. Ugh! Ta kobieta doprowadzi mnie do szewskiej pasji!
I och! Ja chcę kolejny rozdział, a w nim dokładny opis, jak Alan pierze na kwaśne jabłko Igora! Poproszę:)
Pozdrawiam, kochana i czekam na kolejny rozdział:)
Zapraszam na nowy rozdział :**
OdpowiedzUsuńhttp://waiting-for--love.blogspot.com
Jak zwykle nic dodać, nic ująć <3
OdpowiedzUsuńWróciłam na blogger. Tym razem krótszy rozdział, ale i tak zapraszam ! :)
http://zakochaninazaboj.blogspot.com/2015/05/drugie-szczescie-rozdzia-19.html
PS. Przepraszam za wygląd bloga, ale jest w przebudowie :)
Hej. Prosiłaś o przypominajke więc jestem i zapraszam Cię na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńwww.chwile-przerazenia.blog.pl
Chyba zacznę od tego, że twoja historia wciągnęła mnie tak bardzo ,iż przeczytałam wszystkie rozdziały w dwa dni ,nie pomijając przy tym leżenia z telefonem w łóżku do 2 w nocy . czytałam nawet rozdziały na zajęciach cwiczeniowych na uczelni, telefon pod zeszyt i czytałam tak na raty udając że niby jestem bardzo zainteresowana tym co się dzieje wokół. Nawet nie wiem jak wyrazić mój zachwyt tym opowiadaniem. A ostatni rozdział wzbudził we mnie takie emocje, że proszę o dalszą część! Jednak najlepsze w tym wszystkim ,w całym opowiadaniu są przemyślenia Domi w nawiasach (nieraz nieźle się uśmiałam) i to że cała historia dzieje się w Polsce! To pokazuje że przecież taką Dominiką Alanem może być każdy z nas ! Chociaż o takich męskich i dojrzałych i wspaniałych facetów ciężko, no przynajmniej tutaj gdzie mieszkam. Oj, chyba czas odwiedzić Hel... ;)
OdpowiedzUsuńCo za dupek z tego Igora..to nie do pomyślenia żeby bić kobietę jeszcze tak wspaniałą jak Dominika. Nie wiem co Alan zrobi temu idiocie, ale oby walnął mocno i porządnie. Przeczuwałam już od początku, że Maryla nie ma za grosz serca, a po tym rozdziale umocniłam się w tym jeszcze bardziej. Oby Wanda zerwała wszelkie kontakty z tą kobietą grrrr. Nie mogę uwierzyć, że tak nisko ocenia bohaterkę. A i bardzo mnie cieszy, że Alan przyjechał tak szybko bo to znaczy, że baaaaaaardzo mu zależy <3
OdpowiedzUsuńBędzie z nich świetna para hihi
Pozdrawiam trzymaj się cieplutko
CZEKAM!!!!!!!!!
Bye ;p
kocham, kocham, kocham!
OdpowiedzUsuńKiedy next ? :)
http://love-is-a-weakness.blogspot.com/ zapraszam na mojego bloga, bardzo miło byłoby gdybyś zostawiła po sobie komentarz, opinię. Dodajemy do obserwowanych ? :)
Po przeczytaniu tego rozdziału,byłam naprawdę w szoku, jak chyba każdy. Nie spodziewałam się takiego Igora, początkowo sprawiał wrażenie dość sztywnego, ale jednak spokojnego mężczyzny, a tu się okazuję, że to jakiś psychopata!!
OdpowiedzUsuńAle się bałam o Dominikę!! Pomysł z powiedzeniem mamie o pijanej Majce był świetny, ja pod wpływem stresu na pewno bym na to nie wpadła :D
No i Igor przyznający się, że pokój dziecięcy to kłamstwo o.O No psychol po prostu !!! Jak dobrze, że ją uratowali!! Uff!!
Czekam z niecierpliwością na następny :))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow :o Jestem w szoku! Przyznaję, że dawno mnie tu nie było i na szczęście udało mi się nadrobić zaległości ^^ Kolejny świetny rozdział, ale to za mało! Nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Kiedy bedzie nowy rozdzial? :)
OdpowiedzUsuńHej! Rozdział prawdę mówiąc przeczytałam już po samym opublikowaniu... Gorzej było z zabraniem się za komentarz - a tu szok, a tu coś do zrobienia, potem szkoła, lekcje... Niestety, komentarz nie będzie zbyt sensowny czy też logiczny i cokolwiek wnoszący, jednak innego wyjścia w takiej sytuacji nie widzę. *uwaga, będzie teraz dziwny tekst na Caps'ie :P*
OdpowiedzUsuńLUDZIE, CO Z NIM JEST NIE TAK?! NIGDY, NAPRAWDĘ NIGDY GO NIE LUBIŁAM, A TERAZ TO JUŻ JAKAŚ MASAKRA. NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TEGO PO IGORZE, NA PRAWDĘ O.o NO I MARYLA, KOLEJNA SIEROTA! POZWÓL MI ICH ZABIĆ, PROSZĘ!
No, przepraszam za Caps'a, miało być bardziej dramatycznie XD A tak na koniec - mam nadzieję, że nowy rozdział już niedługo, bo chyba już dłużej nie wytrzymam! >.< No w takim momencie skończyć...
I taka prośba - serdecznie proszę o tragiczną śmierć Igora w następnym rozdziale. Albo chociaż jakieś okropne upokorzenie :P NO COKOLWIEK, NO, MA CIERPIEĆ XD
Okay, dziękuję za uwagę i przepraszam za siebie :D
Weny i czasu! :*
Pozdrawiam! :3
Kiedy będzie kolejny? Wybacz marudzenie, ale codziennie wchodzę na bloga w nadziei, że przeczytam jak Alan rzuca się z pięściami na popapranego biznesmenka :)
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie następny rozdział? Proszę daj znać :(
OdpowiedzUsuńmyszki moje kochane, padl mi laptop, tym tazem juz naprawde :-( a pisanie na telefonie mogloby mi zajac wiecznosc. Mam nadzieje, ze niedlugo sie zobaczymy :-*
OdpowiedzUsuńwiadomo juz kiedy bedzie nowy rozdzial? :)
OdpowiedzUsuńPewnie kiedy Mewa dostanie lapka :)
UsuńWiem ale dokladniej :) czy już wie :)
OdpowiedzUsuńRany... Niektórzy to dopiero mają talent do pisania. Tylko tyle jestem w stanie napisać, ponieważ aktualnie brak mi słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Agata
wow! genialny tekst! masz do tego talent!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
daryyl.blogspot.com
Kochana co z Tobą?
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://chcebyckopciuszkiem.blogspot.com/ wznowienie działalności bloga!
Wow. Genialne! Kiedy następny? O.o
OdpowiedzUsuńhttp://ever-books-world.blogspot.com/
Oj, do napisania tego komentarza zbierałam się od momentu dodania tego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twojego bloga przez któryś z Katalogów i... Po prostu się zakochałam w historii, którą nam opowiadasz. Owszem, Dominika mnie wkurza swoim niezdecydowaniem i tak dalej, ale za to Alan... Dzięki Ci za stworzenie takiego bohatera! :D
Przeczytałam wszystkie rozdziały jak najszybciej się dało i od tej pory wchodzę tu po kilka razy dziennie, bo mam nadzieję, że dowiem się w końcu, w jaki sposób Alan odegra się na Igorze za to, co zrobił Dominice! :D
Mam nadzieję, że nie zamierzasz zbyt szybko kończyć tej historii, bo jest za dobra. Sprawiłaś, że w końcu polubiłam książki i opowiadania polskich autorów, których akcja dzieje się w końcu. I wreszcie zaczęłam pisać opowiadanie z fabułą w Polsce - to jest coś niezwykłego jak na moją osobę ;P
Julia
http://kiedy-mozart-gra.blogspot.com
Kooochana ile jeszcze? :(
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?? :(
OdpowiedzUsuńDoczekać się już nie mogę następnego rozdziału. Kto by pomyślał, że to może tak wciągnąć... proszę dodaj następny rozdział jak najszybciej, liczymy na Ciebie :(
OdpowiedzUsuńJuz prawie dwa miesiące bez rozdziału.. smutno! :(
OdpowiedzUsuńzaraz będzie drugi :(
UsuńCzy będę bardzo okropna, jak powiem, że Dominika jest sama sobie winna tej całej sytuacji? Chyba będę okropna i to bardzo, ale trudno, ja naprawdę tak uważam. Igor ją poniżył, ale czy ona nie poniżyła zarówno Igora jak i Alana. Igor może jeszcze sobie na to zasłużył, na pewno zasłużył na poniżenie, ale Alan? Zdradzała ich obu, nie mogąc się zdecydować z którym tak naprawdę chce być. I szczerze się cieszę, że choć odrobinkę dostała za swoje, choć z biciem kobiet i w ogóle z biciem kogokolwiek się nie godzę, to... może to coś Dominikę nauczy i pokaże jej, że nie wolno się tak bawić ludźmi i że gdy jest taka niezdecydowana to i jednego i drugiego powinna powiadomić o tym swoim niezdecydowaniu.
OdpowiedzUsuńNo dzięki Bogu, że te ziółka nie zadziałały, dzięki Bogu, bo by z Dominiki mogła miazga zostać. Coś czuję, że nawet wtedy bym jej mocno nie współczuła.
Te chamowate i bezczelne żarty oraz teksty Igora słabo mi się podobały, wcale mi się nie podobały. Nie pasowały mi one do niego. Mógł okazać się chamem i damskim bokserem, ale tak... z większą kulturą, z odrobiną kultury... Cholera! Nie umiem ubrać myśli w słowa, ale to wszystko wina godziny. Jest wpół do piątej, cholera! Nie, nie idę spać, bo ja muszę dziś przeczytać do końca, bo inaczej nie wytrzymam.
"pod stopami" "raniąc bose stopy" - powtórzenie bardzo blisko siebie.
Myślę, że gdyby Igor zatrzymał się na policzku, jednym, wymierzonym narzeczonej, to bym go nie tylko rozumiała, ale nawet starała się usprawiedliwić, ale... to co zrobił, jeszcze ten gwałt - jaja mu przy samej dupie upierdolić! - o tyle powiem! i zdania nie zmienię!
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Zapraszam wszystkich na mojego nowego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-w-kasynie.blogspot.de
Kategoria i podkategoria : Romans, Akcja
Opis opowiadania : Kończąca studia Natalia postanawia wyrwać się ze złotej klatki stworzonej przez ojca policjanta. Ucieka wprost do poznanego przed laty Alana. Nie wiedziała jednak, że chłopak dorobił się fortuny, przez co zostanie wplątana w wojnę między dwoma kasynami.