wtorek, 28 października 2014

ROZDZIAŁ ÓSMY



            Wysiadając z auta przebiegł wzrokiem tłum gości. Szukał jej wśród nich, wiedział, że musi tam być. Kiedy ją odnalazł rzucił jej krótkie, ale przenikliwe spojrzenie. Swoje oczy przez dłuższą chwilę zatrzymał na jej ustach. Czuła, że traci oddech, a jej skóra boleśnie cierpnie. Stała jak zahipnotyzowana, nie mogąc się ruszyć.  Kąciki jego ust delikatnie się uniosły, tworząc dołeczki w policzkach. Pospiesznym krokiem obszedł dookoła auto pomagając Maryli wysiąść.
            - Alan, kochanie co za miła niespodzianka. - usłyszała za sobą głos mamy. Kobieta wyminęła ją, idąc z otwartymi ramionami w stronę nowoprzybyłych gości.
"Co tu się do cholery dzieje, skąd ona go zna" przez jej głowę przelatywało setki pytań. Była jak sparaliżowana, nie mogła pozbierać myśli.
Odwróciła się z przerażoną miną w stronę Majki, próbując znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenia. Przyjaciółka rozłożyła ręce wzruszając ramionami. Była równie mocno zaskoczona jak ona. "Opanuj się, oddychaj, oddychaj" nakazywała sobie w myślach próbując uspokoić galopujące serce.
            Mama szła w stronę ogniska, prowadząc pod rękę uśmiechniętą kobietę. Wyglądała sympatycznie. Była szczuplutka i dużo niższa od Wandy. Miała duże, czarne oczy, którymi wesoło przyglądała się pozostałym gościom. Ciemne włosy upięła na czubku głowy w wysokiego koka, chcąc sobie tym dodać kilku upragnionych centymetrów. Jasne dżinsy idealnie pasowały do granatowego, wełnianego ponczo i materiałowych kozaczków w tym samym kolorze. 
            Za nimi, niespiesznym krokiem szedł Alan. Wyglądał rewelacyjnie. Jego oczy tym razem były błękitne. Swoją barwą przypominały spokojne, uśpione morze w słoneczny dzień. Błyszczały jak dwie iskierki, przez co Dominika czuła się jeszcze bardziej skrępowana i onieśmielona. Na ustach miał szeroki uśmiech, odsłaniający idealną linię białych jak śnieg zębów. Włosy uczesane na kształt niedbałego, potarganego wiatrem irokeza, oraz kilkudniowy zarost dodawały mu uroku i pikanterii. Na myśl o tym Dominikę przeszedł dreszcz. Musiał to zauważyć, bo uśmiechnął się jeszcze promienniej patrząc w jej zakłopotane i przestraszone oczy. Ścisnęła mocno powieki, w nadziei, że kiedy je otworzy, mężczyzna zniknie. "Naiwna jesteś!" skarciła się w duchu. Stał przed nią przyglądając jej się z zaciekawieniem. "Czy ja zawsze muszę wychodzić przy nim na kretynkę?!" powoli traciła panowanie nad sobą.
Ubrany był w szary, wełniany sweter, wkładany przez głowę. Leżał na nim idealnie podkreślając wyrzeźbione ciężką pracą barczyste ramiona. Trzy okrągłe guziki pozostawił niezapięte, wywijając na wierzch, duży kołnierz. Rękawy podwinął do łokci, odsłaniając na lewej ręce rządek szerokich bransoletek z rzemyków.
Wciąż nie spuszczał z niej wzroku, uśmiechając się tajemniczo.
- Skarbie, pozwól że ci przedstawię, to jest Maryla moja serdeczna przyjaciółka - mama sprowadziła ją na ziemię. Z zakłopotaniem oderwała oczy od Alana.
- Dzień dobry, bardzo się cieszę, że panią poznałam - wyjąknęła, ściskając wyciągniętą dłoń kobiety.
- To ja się cieszę, twoja mama bardzo dużo mi o tobie opowiadała -zbliżyła się do niej całując ją w policzek - Proszę mów mi po imieniu, będzie mi miło. 
- Dobrze, Marylo - zaśmiała się promiennie, starając się ukryć swoje zdenerwowanie.
- Kochanie, a to jest Alan, jej siostrzeniec. - Dominika czuła, że zaczyna brakować jej tchu, nie potrafiła opanować trzęsących się dłoni. "Co się ze mną dzieje, uspokój się dziewczyno, bo robisz z siebie większą wariatkę niż jesteś w rzeczywistości" starała się przywołać do porządku. Alan widząc jej zmieszanie, przejął inicjatywę.
- Tak się składa, pani Wandziu, że ja i Dominika już się poznaliśmy. - w tym momencie była mu naprawdę wdzięczna, nie była pewna, czy potrafiłaby wykrztusić z siebie choć jedno słowo.
- Naprawdę? Nic mi o tym nie mówiłaś - zwróciła się do córki wyraźnie zaskoczona.
 - Poznaliśmy się na plaży, w sumie dzięki Rei - wytłumaczył za nią.
- Więc to ty byłeś tym nieznajomym mężczyzną, z którym bawiła się moja sunia? - mama była wyraźnie rozbawiona, przesadnie akcentując słowo "nieznajomy".
- Tak jakoś wyszło - wzruszył ramionami.
- Dobrze nie stójmy tak, chodźcie musicie poznać resztę moich gości. - oznajmiła tonem nie znoszącym sprzeciwu i łapiąc Marylę pod rękę poprowadziła bliżej ogniska.
- Wyluzuj - szepnął do niej podążając za kobietami .
Do Dominiki powoli zaczęło docierać co się dzieje. "Rea bawiła się z nim na plaży więc musiała go znać. Czemu nie zaufałam intuicji, przecież dobrze wiedziałam, że ona nie lubi obcych, już wtedy mogłam go o to zapytać. A dlaczego on się nie przyznał, czemu ukrywał, ze Maryla to jego ciotka i że dobrze zna mamę?" W jej głowie, aż huczało od natłoku myśli. Zagryzła wargi, a dłonie zacisnęła w pięść "Będziesz się musiał długo tłumaczyć" odwróciła się i z zaciętą miną podeszła do ogniska.
- Kochanie, przynieś proszę, talerzyk i sztućce dla Alana. - powiedziała Wanda, która zdążyła już wszystkich sobie przedstawić.
- Się robi, mamuś - odzyskała głos.
- Pomogę ci - zaproponował mężczyzna, nieświadomy wiszącej w powietrzu trzeciej wojny światowej.
- Dziękuję - odparła z uśmiechem, starając się by był jak najbardziej prawdziwy. "Wpadłeś gołąbeczku, w samo oko cyklonu" pomyślała prowadząc go w stronę domu.
            Weszli do kuchni milcząc. Dominika oparła się o blat, składając ręce na piersiach i krzyżując nogi. Tak wyglądała w jej wykonaniu postawa bojowa. Alan niczego nie zauważył. Stał odwrócony do niej tyłem, przyglądając się doniczkom z ziołami. Trzasnęła drzwiczkami szafki, z takim impetem, że mało nie powyrywała ich z zawiasów. Mężczyzna podskoczył jak poparzony, odwracając się do niej z przerażeniem w oczach.
- Ups! - powiedziała teatralnie, usta układając w dzióbek.
- Co jest? - zapytał zaskoczony.
W tym momencie to ona była panią sytuacji, trzymała go w garści. Jego pewność siebie wyparowała, w jednej chwili stał się potulny jak baranek. Patrzył na nią niepewnym wzrokiem, nie do końca rozumiejąc co się dzieje.
- Masz mi coś do powiedzenia. Zamieniam się w słuch - przybrała ton królowej wydającej rozkaz swojemu podwładnemu.
I wtedy cały jej misterny plan szlag trafił. Z pani i władczyni stała się ostatnim ogniwem łańcucha pokarmowego. Rozgryzł ją w ciągu kilku sekund, tyle mu wystarczyło by sprowadzić ją na ziemię. Podszedł do niej pewnym krokiem, zamykając ją w klatce swoich rąk, które oparł na blacie. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Był stanowczo za blisko, widziała swoje odbicie w jego błękitnych, roześmianych oczach. I znów, jak na komendę jej oddech zaczął przyspieszać, a ręce żyły swoim życiem, trzęsąc się jak galareta. Chciała mu się wyrwać, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa, jak gdyby były zabetonowane w podłodze. "Dałaś mu popalić nie ma co" beształa się w myślach.
- Co chcesz wiedzieć? - szepnął, patrząc w jej oczy przenikliwym wzrokiem.
Czuła, że zaczyna brakować jej powietrza, że jeśli za chwilę to się nie skończy, zemdleje. "Nie możesz dać mu tej satysfakcji. Weź się w garść"
- Wszystko - powiedziała zaczepnie.
- Uważam, że pięknie dziś wyglądasz - szepnął zalotnie. Puściła jego komentarz mimo uszu.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że znasz moją mamę, i że Maryla to twoja ciotka. Przecież rozmawialiśmy o pensjonacie i o przetwórni. Nie rozumiem.
- Bo wiedziałem, że jeśli ci powiem, to wrócisz do domu i będziesz wypytywała mamę o mnie. A tego nie chciałem. Wolałem, żebyś sama mnie poznała.
- Bałeś się, że powie coś, co nie do końca mi się spodoba? - zapytała starając się odgadnąć jego minę. Nadal ich twarze dzieliły centymetry choć teraz ta odległość zupełnie jej nie krępowała, znów czuła się swobodnie.
- Nie, po prostu wiem, co o mnie myślą inni - wzruszył ramionami. - Chciałem, żebyś sama przekonała się, że to nieprawda.
- A co myślą?
- Większość osób ma mnie za zamkniętego w sobie, tępego osiłka, który widzi tylko czubek własnego nosa.
- Ale w barze na plaży wszyscy bardzo ciepło na ciebie reagowali. Ściskali ci dłonie, klepali po plecach, to były gesty sympatii a nie wrogości.
- Ci ludzie pracują w przetwórni, dobrze się znamy. Wiedzą jaki jestem naprawdę.
- Więc skąd się wzięła ta druga twarz?
- Pewnie dlatego, że ciężko jest mi komuś zaufać i otworzyć się. Wbrew pozorom bardzo wrażliwy ze mnie chłopiec - zamrugał, rozbawiając Dominikę.
- O tym zdążyłam się sama przekonać.
- Rozejm? -wyciągnął w jej stronę otwartą dłoń.
- Rozejm - uścisnęła ją - ale przyznaj, trochę się przestraszyłeś złej Dominiczki.
- Jak diabli, ale poćwicz jeszcze trzaskanie drzwiczkami, było za mało przekonywujące. -zaśmiał się.
- Spadaj - odepchnęła go lekko - po co ja tu przyszłam? A tak...
Otworzyła szafkę wyjmując z niej talerz i sztućce, cały czas czując na sobie wzrok Alana.
- Nie odpisałaś - powiedział szorstkim głosem.
Odwróciła się w jego stronę, kompletnie zdezorientowana. Widelec, który mocno ściskała w dłoni mało się nie stopił od nadmiaru ciepła.
- Przepraszam, cały dzień byłam z Bianką na dworze. Kompletnie zapomniałam o telefonie, szczerze to nawet nie wiem gdzie teraz jest.
- W porządku, nie przepraszaj, po prostu napędziłaś mi stracha.
- Naprawdę? Czym?
- Bałem się, że dałaś mi zły numer, albo co gorsza nie chcesz ze mną rozmawiać?
Popatrzyła na niego rozczulonym spojrzeniem "Więc jednak odważny i silny pan Kapitan czegoś się obawia".
- Postanowiłeś zaryzykować i przyjechać.
- To nie było tak do końca, musiałem troszkę pogłówkować, ale na szczęście się udało.
- Co się udało, bo już się pogubiłam.
- Wiesz, istniało ryzyko, że nie odpisujesz, bo nie chcesz się ze mną widzieć, tak? Więc namówiłem ciotkę, że pojedziemy moim autem, miałem pretekst, żeby sprawdzić twoją reakcję. Gdybyś była zła czy niezadowolona z mojej obecności, wymyśliłbym na poczekaniu jakieś kłamstwo i odjechałbym, umawiając się z ciotką, że po mnie zadzwoni, kiedy będzie chciała wracać do domu. Ot cały plan - zaśmiał się.
- Ale postanowiłeś zostać? - ciągnęła temat dalej, jego odpowiedź jej nie wystarczała.
- Tak.
- Tylko tyle?
- Zostałem, bo widziałem, że się ucieszyłaś - znów zbliżył się na niebezpieczna odległość.
- Skąd ta pewność? - wzrok utkwiła w podłodze, z niebywałą uwagą przyglądając się korowodowi mrówek wychodzących spod szafki, o którą się opierała.
Po chwili milczenia objął jej twarz swoimi silnymi, szorstkimi dłońmi i uniósł do góry, tak by mogła spojrzeć mu w oczy. Był od niej o głowę wyższy. Nie widziała nic poza jego szerokimi barczystymi ramionami. "Można powiedzieć, ze przysłania mi świat" pomyślała zapatrzona w swoje odbicie w jego błękitnych oczach.
-  Skąd ta pewność? Hmm, pomyślmy, najpierw byłaś mocno zszokowana moim widokiem, spojrzałaś na Majkę, kręcąc z niedowierzaniem głową, a kiedy odpowiedziała ci rozłożonymi w geście bezradności ramionami, znów wróciłaś spojrzeniem do mnie. Ale wtedy już się uśmiechałaś - powiedział z zadowoleniem.
- I ty to wszystko zdążyłeś zauważyć w ciągu dwóch sekund?
- Dwie sekundy to bardzo dużo czasu.
-Wracamy?
- Zaczekaj - złapał ją za rękę - powiedz mi chociaż czy dobrze odczytałem twoją reakcję.
- Na piątkę - odpowiedziała czując, że rumieńce na twarzy stają się niebezpiecznie czerwone.
- Czemu nie na szóstkę, pani profesor?
- Bo nie zauważyłeś jednego ważnego szczegółu - powiedziała machając mu przed nosem palcem.
- Jakiego? Tego błysku w twoich oczach? Zauważyłem, ale nie chciałem o nim mówić, żeby cię nie zawstydzić. O to chodziło? Czy może o wargę, którą mocno zagryzłaś na mój widok?
- Szóstka z plusem.
"Dwie sekundy to naprawdę bardzo długo."

15 komentarzy:

  1. Jak zwykle świetny rozdział :D Twoje opisy są genialne, a o porównaniach w ogóle ni będę mówić. http://fantastycznekrolestwo.blogspot.com/2014/10/alex-rozdzia-2-zemsta.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadłam! Jej! Jestem super :D
    Dużo rozmyślałam o sytuacji Dominiki i gdy czytam ten cały tekst, to myślę o biednym zapracowanym Igorku (nie ma, co wierna to ja jestem) i zastanawiam się, gdzie ona ma głowę?
    Czy między nią a Igorem również tak iskrzyło kiedykolwiek, jak przy Alanie? (Bo ja błękitnookiego uwielbiam <3)
    Czy Alanek ma prawdziwego irokeza? Czy ma gęste ładne włosy, które postanowił potraktować żelem? (Męskie włosy po żelu są dziwne w dotyku -_- ).
    Biedna Wandzia, nie wie nawet, co jej córka wyrabia w kuchni, bo jaka gospodyni zgodziłaby się na przesłuchania w jej królestwie? No i do tego trzaskanie drzwiczkami?
    Jestem dumna z Dominiki za jej temperament, jak również podziwiam jej spokój w obliczu takiej sytuacji. Nie wspominając o tym, że daje Alanowi sprzeczne sygnały, a przynajmniej jak każda kobieta łapie się za głowę mówiąc "Źle robię! Nie powinnam wydawać tyle kasy na buty!", a tydzień później robi dokładnie to samo >.<
    Nie jestem maniaczką butów - zdecydowanie uwielbiam tylko swoje glany, którymi szpanuje tu i tam grożąc chłopcom bezpłodnością...
    Alan jednak jest doskonały w odczytywaniu kobiecych mimik twarzy, bo nawet mnie zaskoczył fakt, że jest takim doskonałym obserwatorem.
    Jejku, a teraz ponarzekam! Kiedy w końcu Domi zdecyduje się na któregoś z nich? Niby już zdecydowała, tak to Igor - jego kocha, bo jednak zrozumiał, że nie tylko praca się liczy (tu ma plusika ode mnie), ale gdy pojawia się Alan jej mózg potrafi myśleć tylko o tym wspaniałym mężczyźnie przed nią i kto nie zgodzi się ze mną, że to prawdziwa miłość?
    Mówi się, że gdy człowiek jest samotny nie może odnaleźć miłości.
    Gdy znajdzie jedną, zaraz pojawia się druga...
    Ej! A może zrobisz trójkącik? To mnie zawsze zastanawia, czemu my kobiety nie możemy mieć dwóch mężów? Oczywiście wiem, że prymitywy z marsa są strasznie terytorialni... eh...
    Ponarzekałam, a teraz wspomnę, że opowiadanie jak zwykle doskonałe i nie potrzeba tu, żadnych słów więcej, gdyż mam nadzieje, że zrozumiałaś już, iż twe dzieło powinno być sprzedawana w księgarniach =)
    Pozdrawiam ciepło ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zgadłaś, gratulację dla ciebie Moniko :) Nie jest to taki typowy irokez z wygolonymi bokami postawiony na sztorc, ale taki subtelny artystyczny nieład w formie irokeza :)
      Co do Igora, to zdradzę, że niedługo poznamy go lepiej :)
      Cóż Dominika jak każda kobieta chciałaby a boi się.
      Cierpliwości niedługo kolejny rozdział :***

      Usuń
  3. O kurcze, jak ja kocham tego chłopaka :)
    Świetnie opisałaś jak jest ubrany :) hyhy, też mam rzemyki na ręce :D Rozdział bardzo mi się podoba, świetna jest ta scenka w kuchni :D Rozbawiły mnie te mrówki..tak sobie czytam, czytam i nagle te mrówki nie wiem dlaczego wyobraziłam sobie, że śpiewają cienkimi głosikami i idą w rytm jakiejś muzyki :D wiem, walnięta jestem xd
    No cóż czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na XI <3
    czarnystroz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog jest świetny, ale Dominika mnie denerwuje! Niby kocha Igora, ale gdy w pobliżu jest Alan nawet o nim nie pamięta. Mam ochotę wtedy wejść do twojego opowiadania i zacząć na nią krzyczeć (tak wiem, dziwne), błagam zrób coś z tym, Alan albo Igor! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na tym właśnie polega dylemat Dominiki. Wie, że robi źle a jednak brnie w to dalej. Cóż jeszcze przez kilka rozdziałów tak właśnie będzie, ale mogę ci zdradzić, że niedługo podejmie ostateczną decyzję.

      Usuń
    2. Dobra, dobra uwierzę jak zobaczę :P Nie mogę się doczekać kolnego rozdziału, naprawdę.

      Usuń
  5. obserwujemy? zaobserwuj i napisz, ze zaobserwowalaś w komentarzu u mnie na pewno sie zrewanżuję!
    http://hepimiau.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje ! Zostałaś nominowana do Libster Awards ! Więcej informacji na moim blogu : http://happily-niall-horan-fanfiction.blogspot.com/p/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurczę, ale przyjemnie się czytało :) Muszę przyznać że zazdroszczę Dominice takiego przystojniaka. Gdyby tylko znalazł się ktoś taki w mojej okolicy <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Alana. Dominika ma naprawdę ciężki wybór. Jestem ciekawa kogo wybierze :)

    http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdział, zresztą jak zawsze. Bardzo przyjemnie się go czyta. Momentami jest naprawdę zabawny. Cudownie wszystko opisujesz. Z łatwością mogę wyobrazić sobie całą sytuację, poczuć jakbym tam była. Dominika jest świetna. Alan również. Ich dialogi są bardo zabawne i interesujące. I teraz taki dylemat. W Warszawie czeka na nią Igor, a tutaj jest Alan. Ciekawe kogo wybierze. Nawet ja jak na razie nie mam tak, że kibicuję jednemu bardziej. Igor zapunktował u mnie rozmową z Dominiką z poprzedniego rozdziału, a i czekam jeszcze na rozwój znajomości między Dominiką a Alanem. To opowiadanie jest genialne :)
    Pozdrawiam:)

    Zapraszam do siebie: http://ourangelsalwaysfall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Dominika to hipokrytka jakich wiele. Ona ma do niego pretensje, że nie powiedział czyim jest siostrzeńcem, ani że zna jej matkę i psa, ale sama też mu nie powiedziała o Igorze. Moim zdaniem tutaj nie ma o co mieć pretensji, on nie pytał więc ona nie odpowiedziała i w drugą stronę - ona nie pytała, to on nie odpowiedział.
    Alan jest... specyficzny. Taki co to nie on, mający się za Bóg wie kogo. Rozumiem, że to jest spowodowane tym że ma w domu lustro i własnymi rękoma wiele osiągnął i nie mam nic do ludzi z pewnością siebie, ale on jest aż w sobie zakochany, taki zadufany.
    Czekam na to jak Alanowi wypadną z rękawa jakieś ciemne interesy, dziecko za granicą, albo żonka :-)
    Faktycznie Alan to bardzo nowoczesne imię jak na kogoś w jego wieku, chyba jeszcze się nie spotkałam z ponad 20letnim Alanem. Więc nie dziwię się, że Domi by nie zgadła jego imienia bo i ja bym miała trudności.
    Pozdrawiam: sie-nie-zdarza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja Dominiki nie winię za to, że nie powiedziała Alanowi o Igorze. Nie miała takiego obowiązku, w końcu nic ich nie łączy i nie robi mu żadnych złudnych nadziei. Flirt to nie grzech. Jednak winię Dominikę za to, że w ogóle jeszcze jest z Igorem. Po tylu dniach nad morzem i spojrzeniu na to wszystko z dystansu powinna już widzieć, że gdyby ona i firma leciały w przepaść, to Igor łapałby firmę, a ją zostawił na pewną śmierć. Nie rozumiem jak ta dziewczyna może się tak nie szanować i trwać przy kimś dla kogo jest ważna mniej niż zeszłoroczny śnieg na bucie.
    Zaczynam dostrzegać jakimi kategoriami myśli Alan i faktycznie popieram Dominikę jest inteligentny, bo traktuje życie jakby grał w szachy. Zanim wykona jakikolwiek ruch zastanawia się jaka padnie odpowiedź z ruchu przeciwnika, czy też partnera danej gry.

    Zapraszam do mnie:
    "Jabłka i śniegi" (romans)
    www.j-i-s.blogspot.com
    "Sierociniec przy cmentarzu" (fantastyka)
    www.w-sierocincu.blogspot.com
    "Miejskie opowieści" (obyczajówka)
    www.miejskie-opowiesci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie no, ale się ubawiłam :)
    Ona jest zła,bo ją okłamał, a ona to niby mu wszystko o sobie powiedziała. Główna bohaterka jak na razie nie podoba mi się, tak samo jak, i Alan, który uważa się za nie wiadomo kogo. Będę inna, i jestem za Igorem :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz <3