piątek, 23 stycznia 2015

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY



            - To się stało, kiedy wyjechałem do Anglii… - zaczął ponownie i urwał w tym samym momencie. Słowa nie chciały mu przejść przez gardło, jakby były drutem kolczastym, raniącym jego podniebienie przy każdym otwarciu ust. Przeciągające się milczenie z każdą sekundą stawało się coraz trudniejsze do zniesienia. Jednym dźwiękiem dobiegającym do jej uszu było ciche, miarowe cykanie świerszczy, urządzających  w kępie trawy za ich plecami monotonny koncert, oraz szum fal, rozbijających się o kamienisty falochron. Parne, nieruchome powietrze, zaogniała wisząca między nimi gęsta cisza.
- Alan - wychrypiała, czując, że żołądek, z każdym oddechem podrywa się niebezpiecznie w górę - jeśli nie czujesz się na siłach, to może faktycznie innym razem - patrzyła na niego ze współczuciem, gotowa zrobić wszystko, by smutek zniknął z jego twarzy.
            Po rozpromienionym i radosnym spojrzeniu, nie został nawet cień. Oczy, do tej pory błękitne i błyszczące, stały się stalowe, przepełnione niepohamowanym gniewem i złością, a twarz wykrzywił grymas bólu, dodając jej tym samym kilkunastu zbędnych lat.  
- Nie - pokręcił głową ze rezygnacją - Masz rację, powinnaś wiedzieć. Ton jego głosu stał się zimny, zupełnie inny niż ten, do którego ją przyzwyczaił. Gdyby nie to, że siedzi tu przed nią na wyciągnięcie ręki, gdyby nie to, że widzi go przed sobą, nigdy nie uwierzyłaby, że to jego słowa. - Tylko nie wiem od czego zacząć - głośno wypuścił powietrze, a twarz ukrył w dużych, zniszczonych ciężką pracą dłoniach.
- Może od początku? - wzruszyła ramionami i czekała z niepokojem, modląc się w duchu, żeby historia pochodzenia blizn okazała się nic nieznaczącą błahostką. "Co ty sobie wyobrażasz, myślisz, że byle jaka pierdoła, doprowadziłaby go do takiego stanu? Sherlock z ciebie pięciu groszy nie warty" jego cichy głos wyrwał ją z przemyśleń.
            - Więc, jak mówiłam, to się stało w Anglii. Już następnego dnia po przylocie, zacząłem pracę na budowie. Jeszcze dobrze nie zdążyłem się rozpakować, ani zapoznać z okolicą a już targałem wiadra z betonem na szczyt budynku. Było nas sześciu, wszyscy z najróżniejszych zakamarków świata, ale każdy z nas przyjechał w tym samym celu, zarobić na chleb. - jego głos stawał się coraz bardziej bezdźwięczny i oschły, mimo że targały nim wszystkie z możliwych emocji, starał się zachować spokój. O tym, jak wielki ból i wiele trudności sprawiał mu powrót do przeszłości, świadczyły zaciśnięte pięści i nabrzmiałe mięśnie ramion, mało nie rozrywające opiętej koszulki. - Nie przepadaliśmy za sobą, nikt nie szukał jakiś zażyłości po prostu, mieliśmy do wykonania pracę i tyle. Nie wiem, być może bariera językowa okazała się nie do przeskoczenia? Trudno powiedzieć. - zamyślił się i ściszył głos do szeptu - ale był tam jeden chłopak, Petra. Pochodził z Czech. Niski, sięgał mi zaledwie do ramion, chudziutki, dużo drobniejszy od ciebie, - omiótł jej szczupłą sylwetkę badawczym spojrzeniem i uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie mężczyzny - Za każdym razem, kiedy dźwigał belki czy worki z cementem, przyglądałem się mu zastanawiając, kiedy złamie się w pół. Ale chłopak był uparty, zagryzał zęby i robił co do niego należało. Któregoś dnia, chyba po tygodniu, nie przyszedł do pracy. Szef dość mocno się wkurzył, a ja nie zastanawiając się zbyt długo nad tym co robię, wstawiłem się za nim, mówiąc, że na pewno zaraz się pojawi. I nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, kiedy faktycznie się zjawił, z zapuchniętą twarzą od bolącego zęba. Od tamtej chwili byliśmy nierozłączni. Naprawdę go polubiłem. Mówił dość łamaną polszczyzną, ale nie mieliśmy problemów, żeby się dogadać. - przerwał i zapatrzył się w czarną toń morza, w której odbijały się radośnie błyszczące gwiazdy i pomarańczowe światła lampionów niedawno puszczonych przez plażowiczów. 
            - Więc to był wypadek na budowie? - zapytała, prosząc w głębi serca, by odpowiedź była twierdząca.
-Nie, niestety nie - pokręcił głową i z całych sił cisnął małym kamyczkiem w morze, burząc jego spokojną, idealną taflę. - Obiecaj, że to co zaraz usłyszysz nie zniechęci cię do mnie - odwrócił głową w jej stronę, wtapiając w nią błagalne spojrzenie.
- Dlaczego miałoby tak być?
- Dominika, ja… - złapał ją za rękę i mocno ścisnął. - nie byłem idealny.
- Nie, proszę - wyszeptała i wyrwała się z jego dłoni - Boję się, że to co za chwilę powiesz…
- … może sprawić, że cię stracę? - skończył za nią smutnym głosem - Też się tego obawiam, ale musisz to usłyszeć. - wziął głęboki oddech i wrócił do przerwanego wątku.
             - W dniu kiedy dostaliśmy pierwszą wypłatę, razem z Petrą poszliśmy na piwo. Knajpa była nieciekawa. Zadymiona, śmierdząca speluna, pełna ledwo trzymających się na nogach naćpanych małolatów i starych oblechów, szukających przygód. Zanim weszliśmy do środka, miałem złe przeczucia, ale Petra się uparł, więc pomyślałem, że jedno piwo nie zaszkodzi.
- Ale zaszkodziło? - jęknęła pod nosem, zdziwiona, że słowa, które buzowały w głowie przeszły jej przez usta. Spojrzał na nią i wykrzywił się w grymasie smutku.
            - Tak, zaszkodziło. Wszystko było dobrze dokąd Petra nie poszedł zamówić drugiej kolejki. Nagle usłyszałem jakieś krzyki, obróciłem się i zauważyłem zamieszanie przy barze. Zerwałem się z miejsca, przewracając stolik i bez zastanowienia pobiegłem tam. W jednej chwili spokojnie popijałem piwo, w drugiej szarpałem się z jakimś karkiem, któremu bardzo przeszkadzała obecność Petry. Rzucał pod jego adresem wyzwiska, oszczędzę ci szczegółów, ale chodziło o to, że nie powinno go tam być. Cóż miałem robić? Czekać, aż go zabije, albo w najlepszym wypadku połamie? Wskoczyłem między nich i gdyby nie to, że tamten facet był zalany w trupa, mogłoby to i dla mnie skończyć się tragicznie. Był ogromny. Poważnie. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego olbrzyma. Oglądałaś "Zieloną milę"? - odpowiedziała mu skinieniem głowy - więc był pokroju tego czarnoskórego aktora.
            - O Boże - wyszeptała - już wszystko rozumiem.
- Nie, Dominika, nic nie rozumiesz. To nie tak. Wtedy nic mi się nie stało. Zanim się ocknął, wyszliśmy z tej speluny. Usiedliśmy na ławce, kilka ulic dalej. Petra ledwo łapał oddech, miał rozcięty łuk brwiowy i bordowy, pulsujący odcisk pięści na policzku. Wszystko go bolało, a ja ciągle nie potrafiłem uwierzyć, że udało się nam wyjść z tego cało. Wtedy podszedł do nas starszy mężczyzna. Miał na sobie idealnie skrojony, granatowy garnitur. Kapelusz tego samego koloru zsunął nisko na czoło, tak że rzucał cień na całą twarz. W ustach trzymał długie, grube cygaro. Wyciągnął do mnie dłoń, a złote sygnety zabłyszczały w świetle latarni. Powiedział, ze nazywa się Misza i chce żebym dla niego pracował i nie czekając na odpowiedź wsunął mi w dłoń swoją wizytówkę, odwrócił się na pięcie i odszedł.
- Zadzwoniłeś - nie było to pytanie a stwierdzenie.
- Tak, chociaż długo się wzbraniałem. W międzyczasie dostałem drugą pracę w kawiarni, ale zarobki i tak nie były rewelacyjne. Co prawda starczało na życie i opłaty, ale nie na spełnienie marzeń. Byłem ciekawy, co ma mi do zaoferowania, wybrałem numer i jeszcze tego samego dnia umówiłem się z nim na spotkanie. Poszedłem pod wskazany adres, przez chwilę stałem na chodniku, po drugiej stronie ulicy i przyglądałem się dwóm ochroniarzom, ubranym w czarne fraki i białe rękawiczki. Przyjmowali od równie wytwornie ubranych mężczyzn, prowadzących pod rękę swoje kobiety w błyszczących wieczorowych sukniach, małe prostokątne bileciki. Było mi wstyd, wyglądałem przy nich jak żebrak i nie miałem zaproszenia, ale postanowiłem spróbować, co miałem do stracenia?
            - Wpuścili cię? - zapytała zniecierpliwiona. "Kurwa, zaraz wybuchnę, Alan mówi już od piętnastu minut, a ja nadal jestem w lesie. Nic. Zero. Nawet nie wiem czego mam się spodziewać" pomyślała i nerwowym ruchem, odgoniła brzęczącego za jej uchem komara.
- Tak, od razu wiedzieli kim jestem - prychnął. - W środku panował zadymiony klimat, zapach wyrazistych kobiecych perfum mieszał się z aromatem najdroższych alkoholi. Oliwkową zieleń ścian, rozjaśniały duże lustra, w których odbijał się błysk, wyglądających na cholernie drogie, kinkietów. Po prawej stronie stał bar, wyposażony w szkło z najczystszego kryształu, a między okrągłymi stołami, zapełnionymi wytworną elitą, balansowali wyprostowani jak struny kelnerzy, niosąc na srebrnych tacach kieliszki z szampanem. Już miałem wychodzić, kiedy podszedł do mnie Misza i zaprosił do swojej loży, by spokojnie porozmawiać o interesach. Weszliśmy w głąb pomieszczenia i wtedy to zobaczyłem - urwał i przeczesał drżącymi palcami czesane wiatrem włosy.
            - Alan? - ponaglała, czując, że jeśli zaraz nie dowie się prawdy oszaleje. Ścisnęła go za ramię mocniej niż powinna, wbijając w jego skórę długie, czerwone paznokcie, które zostawiły na ciele ślady w kształcie półksiężyców - Co zobaczyłeś?
- Ring? Matę? Nie wiem jak to nazwać - wierzchem dłoni przetarł czoło, które nie tylko za sprawą upału, ale przede wszystkim bolących go wspomnień zrosiło się kroplami potu. - Misza był właścicielem baru, co służyło jedynie jako przykrywka do jego brudnych interesów. Tak naprawdę organizował nielegalne walki i chciał, żebym dla niego pracował.
- Jako kto? - wychrypiała, ciągle nie wierząc w to, co przed chwilą usłyszała.
- Domi, no przecież nie jako Model, paradujący po ringu z tabliczką, zapowiadając kolejną rundę. Chciał, żebym dla niego walczył. - powiedział prawie niedosłyszalnie, a jej serce jak na komendę zaczęło walić w szalonym rytmie. Lustrowała go spojrzeniem w nadziei, że zaraz wybuchnie tym łobuzerskim śmiechem i powie, że to tylko głupi żart, ale on wyraźnie nie był w nastroju do śmiechu. Zasępił się, wtapiając nieruchomy wzrok w jakiś nieodgadniony punkt przed sobą. "Nie, nie. To niemożliwe. Nie wierzę. Nie on, nie Alan" biła się z myślami, czując jak niepohamowany gniew, narasta coraz bardziej, odbezpieczając bombę, która lada moment eksploduje.
- Chyba się nie zgodziłeś? - zapytała z wyrzutem, zagryzając mocno wargę. W ustach poczuła nieprzyjemny, metaliczny posmak. Przełknęła ślinę zmieszaną ze strużką krwi i niczym morderca czekający na wyrok, utkwiła w nim przerażone spojrzenie.
            - Na początku nie, ale nie musiał mnie długo namawiać. Kasa, którą mi proponował była zawrotna.
- I co z tego, Alan, takich rzeczy się nie robi! - krzyknęła, uderzając pięścią w mokry piach
- Wtedy nie miałem wyboru. - szepnął ze zrezygnowaniem w głosie.
- Nieważne! Nie. Po prostu nie!
- Myślisz, że jestem z tego dumny! - warknął, marszcząc gniewnie brwi - Wcale nie, ale nie byłaś na moim miejscu, wiec nie mów, że postąpiłabyś inaczej! Nawet za przegraną walką Misza oferował mi więcej, niż byłem w stanie zarobić w miesiąc, ciągnąc dwa etaty. Tu nie chodziło o moje zachcianki, nie marzyłem o drogich limuzynach czy podróżach na koniec świata, chciałem wrócić za wszelka cenę do Polski, mieć swój dom i wieść spokojne życie, gdyby nie to, pewnie przez najbliższych dwadzieścia lat, albo i dłużej, byłbym popychadłem na budowie, a starsze, samotne kobiety w wieku mojej ciotki, do napiwku w "Apple Pie" wciskałyby mi karteczki ze swoimi telefonami. Nie chciałem takiego życia, rozumiesz? - spojrzał na nią rozwścieczonymi oczami i kolejny raz cisnął w morze kamień.
- Co było potem? - wypuściła z ust drżący oddech, nie zdając sobie sprawy z tego, że tak długo go wstrzymywała.
- Pierwszą walkę przegrałem, przez co musiałem wziąć wolne w pracy. Byłem mocno poobijany, więc na kilka dni zaszyłem się u Tansu, Ciotka nie mogła mnie zobaczyć w takim stanie.
- U Tansu? To ona wiedziała i nie powstrzymała cię? - była wyraźnie oburzona.
- Myślisz, że bym jej posłuchał? - prychnął - Zresztą potem było już tylko lepiej, jeśli można tak powiedzieć. Gala odbywała się średnio raz na dwa, trzy tygodnie. Rano biegłem do pracy, z budowy prosto na trening i tak dzień w dzień. W weekendy jeszcze dorabiałem jako kelner. Padałem na pysk, ale kupka pieniędzy, która rosła w zastraszającym tempie, zbliżała mnie coraz bardziej do spełnienia marzeń. Nie mogłem odpuścić.
- Rozumiem, ze tych blizn dorobiłeś się podczas jednej z walk? - zapytała, czując, że całe współczucie, którym go do tej pory darzyła, nagle zniknęło.
- Nie, na ringu mieliśmy do dyspozycji tylko własne ciała, technikę i pomysłowość. Tylko tyle, żadnej broni, ani narzędzi.
- Ale te ślady są po nożu, prawda? - zapytała przytomnie.
            - Tak, tyle że to nie stało się podczas gali, a po niej. To było 22 października, dokładnie pamiętam, chociaż wolałbym wymazać to z pamięci. Od kilku dobrych miesięcy przygotowywałem się do tej walki. Moim rywalem miał być Tom Webb mistrz w naszej kategorii wagowej. Nazywaliśmy go żelazną pięścią, bo do tej pory nikomu nie udało się powalić go na matę i odebrać złoty pas. Przykładałem się do treningów, czasami jeszcze przed pracą na budowie biegłem na siłownię, żeby być jak najlepiej przygotowanym. Obiecałem sobie, że jeśli uda mi się wygrać, będzie to moja ostatnia walka. Miałem dostać za nią niebotyczną sumę, która w zupełności wystarczyłaby na powrót do Polski. Webb był dobrze przygotowany, poza tym na jego korzyść przemawiało doświadczenie i wiele lat spędzonych na treningach, jednak nie wiem jak to się stało, zagapił się przez chwilę, a ja to wykorzystałem i wygrałem przez nokaut.
- Rozumiem, że się zemścił? - Alan wzruszył jedynie ramionami i podjął przerwany wątek.
            - Kolejnego wieczoru razem z resztą pracujących dla Miszy chłopaków, świętowaliśmy w barze moje zwycięstwo, całując po kolei złoty pas, z którym nie rozstawałem się ani na krok. Piwa i drinki lały się strumieniami. Chyba nigdy wcześniej nie byłem tak pijany jak tamtego dnia, wyszedłem z klubu, nie mówiąc nic nikomu. Sam nie wiem dlaczego, bo przecież miała po mnie przyjechać Tansu. Kierowałem się w stronę mieszkania, kiedy ktoś wyskoczył zza drzewa i zaczął mnie kopać. Nie wiem co było potem, urwał mi się film, obudziłem się dopiero po jakiś trzech tygodniach, co lekarze uznali za cud. Ostrze noża poszarpało mi lewą pierś, o kilka milimetrów omijając serce, jakby czuwała nade mną opatrzność. Miałem szczęście, w przeciwnym razie nie byłoby mnie tu. Kiedy wróciłem do świata żywych, Misza przyniósł w małej walizce moją wygraną. Byłem pewien, że wszystko przepadło, a jednak mimo swoich brudnych interesów okazał się być uczciwy. Na początku stycznia, jak tylko lepiej się poczułem, wsiedliśmy w samolot i przylecieliśmy do Polski. - podniósł na nią pytający wzrok, bojąc się usłyszeć z jej ust słowa pogardy dla tego, w jaki sposób zarabiał na życie.
            Dominika przyglądała mu się przez dłuższą chwilę, walcząc z buzującymi w niej emocjami. Nie chciała dać po sobie poznać, jak wiele kosztowało ją usłyszenie prawdy.
- Muszę już iść - poderwała się na równe nogi i otrzepała z ud przyklejone ziarenka mokrego piasku. - uniósł na nią smutny wzrok.
- Nie sądziłem, że właśnie tak zareagujesz. - pokręcił głową, wykrzywiając usta w grymasie rozczarowania.
- A czego się spodziewałeś, że będę głaskać cię po główce i użalać się nad tobą, że tyle w życiu wycierpiałeś na własne życzenie?
- Nie mów tak - syknął przez zaciśnięte zęby.
- A kim ty do cholery jesteś, żeby mi rozkazywać? - szybkim ruchem, podniosła z ziemi mokre od wody sandały.
- Dominika, poczekaj daj mi coś powiedzieć - złapał ją za rękę w mocnym uścisku, nie pozwalając ruszyć się z miejsca.
- Nie ma czego wyjaśniać, wszystko już mi powiedziałeś. Wszystko, czego nie chciałam usłyszeć! - wykrzyczała mu w twarz, na darmo próbując wyszarpać się z jego rąk - Puść mnie! Słyszysz? - z całych sił, jakie w sobie znalazła uderzyła go w pierś, dokładnie w miejsce, gdzie pod czarną koszulką skrywał blizny.
- Proszę - spojrzał na nią błagalnie i rozluźnił uścisk.
- Wierzyłam ci, z każdym dniem zakochiwałam się w tobie coraz bardziej, dawałeś mi wszystko czego, brakuje mi w moim cholernym związku, chciałam to rzucić dla ciebie i kiedy już prawie byłam pewna swojej decyzji, dowiaduję się takich rzeczy?
- Uspokój się - położył ręce na jej drobnej talii i przyciągnął ją do siebie. - Daj mi czas, udowodnię ci, że to jest już dawno za mną. Nie jestem zły, kiedyś może i byłem, ale już nie. Nigdy nie zrobię ci krzywdy, nie bój się mnie. - schował ją w swoich ramionach, mocno je zaciskając, tak by nie mogła mu się wyrwać. - Daj mi tylko trochę czasu, a znów udowodnię ci, że możesz mi ufać.
- Nie wiem czy potrafię, myślałam, że jesteś inny. - ból i wściekłość, zmieniły się w morze łez i bez ostrzeżenia wypłynęły z jej oczu, mocząc jego bawełnianą koszulkę. - Lepszy.
- Skarbie, to było dawno. Nie możesz mnie oceniać przez pryzmat tego, co było kiedyś, kiedy jeszcze cię nie znałem. Zrozum, że nie miałem wyboru. - pocałował ją w czoło, wodząc po jej plecach zachłannymi dłońmi.
- Zawsze jest jakiś wybór. - wyswobodziła się i odskoczyła do tyłu. Nerwowym ruchem otarła łzy, rozmazując na policzkach czarne strużki tuszu. - Nielegalne walki? Szeptane interesy? Brudne pieniądze? Co jeszcze, Alan? - zacisnęła usta w wąską linię, lustrując go pełnym pogardy spojrzeniem.
- Nic, wiesz już wszystko - włożył ręce w kieszenie spranych dżinsów i zgarbił się pod ciężarem jej lodowatego wzroku. - Mam tylko nadzieję, że ochłoniesz i jutro porozmawiamy na spokojnie.
- Jutro wyjeżdżam - jej głos brzmiał obojętnie, choć w głębi serca czuła potworny ból, przeszywający każdy zakamarek jej ciała.
- Nie możesz, nie pozwolę ci, słyszysz? Mówiłaś że mamy miesiąc? - zrobił krok w jej stronę, a ona niczym magnes o tym samym biegunie, odskoczyła do tyłu.
- Zmieniłam zdanie.
- Wiesz co myślę? - zapytał z perfidnym uśmieszkiem - Że tak naprawdę wcale cię to nie rusza, szukasz tylko powodu, żeby to skończyć.
- Wal się - wycedziła z pogardą w głosie i wybiegła na puste ulice miasta.

49 komentarzy:

  1. Uuuu. Jak jeszcze raz ktoś mi powie, że puściły mi nerwy to pokażę mu ten rozdział. Dominika, Dominika. Jak ty tak możesz? Chłopak się przed tobą otworzył, powiedział ci prawdę, którą tak bardzo chciałaś poznać a ty tak się odwdzięczasz?
    A teraz na serio. Wiedziałam, że nie wymyślisz czegoś tak banalnego jak "Alan był bity"(nie będę cytować komentarzy). Świetnie napisany rozdział. Gratuluję Ci pomysłu na to co było z Alanem, ponieważ mało kto wpadłby na to. A teraz omiń następne zdanie, ponieważ kieruję je do Dominiki. KIEDY TY SIĘ NAUCZYSZ CIERPLIWOŚCI I SŁUCHANIA INNYCH DO KOŃCA????!!!!!! Ok. Uważam, że ten rozdział wyszedł Ci bardzo dobrze i mam nadzieję, że będzie Ci szło coraz lepiej. Masz bardzo dobry język, więc wygodnie się czyta. Tak się zastanawiam. Czytałaś Zieloną Milę? Dla mnie jest to ulubiona powieść Stephana Kinga.
    Pozdrawiam i ślę całusy
    Emila
    http://darknessandlightnessorbrightness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że czytałam "Zieloną Milę", King nie przypadkowo nosi to nazwisko :)
      Książka rewelacyjna :*

      Usuń
  2. Jejciuu, jaki smutny rozdział. Alan tak wiele przeszedł i mógł przez to umrzeć... Dominika trochę przegięła z tą reakcją. Przecież on nie był kryminalistą, musiał jakoś zarobić na życie. Każdy popełnia błędy których potem żałuje, a on nie miał wyjść. Każdy jest zdolny do wszystkiego aby zdobyć pieniądze na przeżycie. Jestem pod wrażeniem, że Alan mimo tej strasznej przeszłości "wyrósł" na porządnego mężczyznę. A a propo Dominiki, mam nadzieję, że nie wyjedzie, a Alan ją powstrzyma. Ona nie może go skreślić, przez jeden wielki błąd jaki popełnił.
    Rozdział cudny, aż łezka mi się w oku kręciła :). Czekam na kolejny z niecierpliwością! :*
    xxforeverxxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie zgadzam się z Fancy Nancy. Dominika przesadziła trochę. Może po prostu jestem inny typem ale rozumiem Alana. Wiele go to kosztowało, Bolało go to. Osoby z mroczną przeszłością potrzebują właśnie najwięcej zrozumienia i Dominika powinna dać mu to zrozumienie i oparcie :) pisz dalej
    http://hopeflyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, za rozdział przed moja pracą!
    Bardzo się wzruszyłam i prawie ryczałam w autobusie, biedny Alan, nie sadzilam, ze spotkalo go takie okrucieństwo :(
    Na miejscu Dominiki chyba zachowalabym sie tak samo ale trudno mi cokolwiek powiedziec.. ale ona nie może tak wyjechać jak powiedziała, że się zakochała!
    wierzę, że zmieni zdanie!
    Czekam na dalszą część!

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednej strony się trochę Dominice nie dziwię że tak zareagowała, bo się mogła zdenerwować. Ale z drugiej strony myślę, że powinna Alana zrozumieć.
    Może DOminika powinna przez kilka dni to sobie poukładać i później na spokojnie z Alanem porozmawiać.

    Czekam na kolejny rozdział, bo jestem ciekawa co dalej.
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się zgadzam z Hope Fly i Fancy Nancy. W ogolę nie rozumiem jej reakcji. Ja jakbym była na jego miejscu, a wiedziałabym że mam chociaż minimalne szanse na wygraną postąpiłabym tak samo. Chciał wrócić do domu do spokojnego życia, ja mu współczuję bo wiem jaki jest zap..rdol by się tam utrzymać i przeżyć.
    https://gdzie-swiatlo-nie-zawsze-oznacza-dobo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnie jej słowa. Jakoś źle mi się kojarzą. Kurcze.
    Właśnie w taki sposób zakończyłam swój ostatni związek.
    Tymi dokładnie słowami :(
    Co do rozdziału jest dobry, ale rzeczywiście, reakcji spodziewałabym się troszkę innej.
    Więc jest dobrze, ale bywały dużo lepsze rozdziały.
    Nie zniechęcaj się, pisz dalej!
    Puki jest wena, trochę czasu i chęci. Pisz!
    Czytam to opowiadanie od niedawna, bo dopiero od dwóch dni, ale przyznam, że zaintrygowałaś mnie. Czekam na kolejny wpis. Mam nadzieję, że się pogodzą i będzie troszkę gorąco :)
    Pozdrawiam Serdecznie.
    TheCherryCoke (http://green-emerald-zakazana-milosc.blog.pl/)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie Domi nie jest typem "opanowanego słuchacza" a raczej "wzburzoneg" xD Rozumiem.Sama bym si podobnie zachowała ale nie tak... Cóż życze jej wytrwałości xD
    ~~~
    Kolejny świetny rozdział od naszej kochanej mewci ;')
    Zbyt pięknie piszesz to :# Za dużo talentu!! ♥
    Mam nadzieję, że twoja wena cię nigdy nie opuści :D
    I tak życzę weny i do następnego :D
    /Nikita ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba zacznę częściej zamawiać rozdziały, bo jak nikt inny szybko je dajesz! xD

    Ten rozdział o prostu mnie rozwalił na drobne kawałeczki i nie wiem kompletnie co napisać. Nie spodziewałam się takiej historii, no nie po nim! No no..
    Reakcja dziewczyny jest jak najbardziej na miejscu, ale uważam że powinna ochłonąć i z nim porozmawiać. Dać mu jeszcze jedną szansę. A jego ostatnie zdanie? No nie wierze że to powiedział i nie wierze że ja to mówię ale co za dupek! PFff!
    Jak napisałaś że "wybiegła" to aż się bałam że następne słowa powiadomią nas że wpadła pod samochód, ktoś ją potrącił albo coś. no to to byłaby ironia losu. Choć z drugiej strony Alan mógłby się nią wtedy opiekować i tym samym pokazać że to wszystko już dawno za nim.

    Cudowny rozdział i dziękuję Ci bardzo za niego! <3

    PS. Zamawiam szybciutko następny..? ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże kiedy ja dotrę do tego rozdziału? No cóż teraz weekend, komputer padł, to postaram się nadrobić czytanie i komentowanie z tel. Rezerwuje sobie tutaj miejsce na mój komentarz, bo smutno tak jest, gdy zawsze się jest na szarym końcu. Trzymam sama za siebie kciuki, że jutro wieczorem, najpóźniej pojutrze przeczytam i skomentuje ten rozdział.
    Pozdrawiam: sie-nie-zdarza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem, czy Domi okazała się gorsza czy Alan. Nie pieniądze są w życiu najważniejsza, a z opowiadania Alana wynika, że to właśnie za nimi uganiał się przez całą swoją młodość. Co z tego, że teraz ma śliczny dom i nie musi się martwić o zaległości w rachunkach, skoro nie ma z kim tego mieszkania dzielić? Czy teraz jest tak naprawdę szczęśliwy jak myślał? Już bym wolała ciężką harówką zarobić sobie na to wszystko i odczuwać później satysfakcję, niż zarabiać szybkie pieniądze w tak okrutny sposób i do końca świata żyć z wyrzutami. Nie dziwię się Domi, że tak ją to dotknęło.
    Z drugiej strony, tak ją to zszokowało, bo kto by się tego po Alanie spodziewał?, że impulsywnie chciała od mężczyzny uciec, nie dając mu możliwości przekonania jej, że już dawno porzucił TO wszystko. Sama wiem jak bardzo to boli, kiedy wiesz, że możesz się z czegoś wytłumaczyć, ale inni i tak nie chcą cię słuchać.
    Miejmy tylko nadzieję, że Dominika nie wyjedzie tak po prostu i wróci do swojego szarego życia z Igorem. Pozdrawiam, świetny rozdział <3 xx
    love-ya-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooooo matko *-*
    Zakochałam się w Twoim blogu już po pierwszym rozdziale. Przeczytałam go w trzy godziny i chcę więcej :D Cudownie piszesz, niesamowite opisy i... achhhh, zazdroszczę talentu :D
    Czekam na nn :)

    Dużo weny i żelków życzę
    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
  13. Pojechałaś. Nie wiem co bym zrobiła na miejscu Dominiki. Tak szczerze to jestem taką osobą, która pewnie by sie na niego nie wkurzyła tak bardzo, ale wniebowzięta też bym nie była.
    Na pewno docenilabym to, że Alan chciał jej o tym powiedzieć.
    Pozdrowionka :-*
    nieelitarnaszkola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. O nie! W tym rozdziale to Dominika mnie wkurzyła, chciała usłyszeć prawdę to usłyszała, a teraz jeszcze obraża za to na Alana. Mam nadzieję, że pogodzą się (po raz kolejny xD). A Alan niepotrzebnie ukrywał swoją przeszłość... Ale cóż, każdy ma jakieś swoje tajemnice :)
    http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Oooo matko <3
    Pokłóciłam się z przyjaciółką, mam tonę zadania i dostałam szlaban, wchodzę tu i co? Kolejny rozdział <3 I w dodatku taki wspaniały <3 Jedyny minus tego bloga: na ciąg dalszy trzeba czekać. Jejku, podejrzewałam jakiś napad na Alana, ale walk się nie spodziewałam! I rozumiem go, to, że chciał wrócić do Polski, z niego taki mały patriota :) Podoba mi się ten rozdział, czekam na ciąg dalszy. Domcia nie wyjedzie tak szybko, to się wie ;) Pozdrawiam, Kryśka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest i moja szalona Krycha:)
      cos ty przeskrobala, ja sie pytam? co? :))

      Usuń
  16. Przeczytałam rozdział i zamarłam. Dla mnie było nie do pomyślenia, że Dominika tak się zachowa. Myślałam, że przytuli Alana, powie mu, że wszystko będzie dobrze. A tu takie coś. Oby nie wyjechała, bo ładną parkę by tworzyła z Alanem :)
    Dziękuję bardzo za komentarz pod moim blogiem. To bardzo miłe, że masz czas komentować. Pozdrawiam i nie mogę doczekać się nexta! ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na początku, gdy zaczęłam czytać, bałam się, że jednak nie usłyszę (przeczytam) prawdy o jego bliznach! Niemal do końca rozdziału towarzyszył mi tej strach!
    Moim zdaniem Domi zachowała się nieco histerycznie. No ja na jej miejscu, walnęłabym Alana w głowę, powiedziała, że jest kretynem pierwszej klasy i pocałowała :3
    Cóż główna bohaterka nie jest mną i nie namawiała swojej rodzicielki, aby ta po śmierci znalazła jej wilkołaka (dyskusja nadal trwa!). Dlatego poniekąd rozumiem, że Domi musi przełknąć te informację... jej tak łatwo jest powiedzieć, że "Zawsze jest wybór" - może i prawda, ale czasem sytuacja życiowa zmusza nas do najgorszych uczynków :(
    Punkt dla Alana za szczerość! Dobrze, że Misza (nie pisze się Mischa?) był na tyle uczciwy, aby dać Alanowi zarobione pieniądze. Ciszę się również, że Alanek został wśród żywych!
    Ha! Domi się przyznała w końcu do swoich skrywanych uczuć!
    Czyje satysfakcję z tego też powodu!
    Co do jej wyjazdu...
    Nie ma szans! Alan lada moment ruszy za nią! Sam w końcu powiedział, że za nią na koniec świata by pojechał! Igor (Kogucik!) pozna niedługo swojego konkurenta!
    Właściwie to jestem pewna na stówkę, że Alan za nią pojedzie :D Może nie od razu (da jej czas do namysłu, zmiany stania i zaakceptowania jego brudnej przeszłości), ale w końcu pojedzie!
    Domi pokazała pazurki... podoba mi się w taki agresywnym wydaniu :P
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie, nie i nie!
    Co za...Ja chyba...Zabiję!
    Nie, nie ciebie droga autorko, ale wchodzę do świata twojego opowiadania i zamorduję słowami Dominikę!
    Ja rozumiem, była w szoku, pewnie też zachwycona bym nie była. No ale! Czy ona do tej pory nie poznała Alana na tyle, by wiedzieć, że nie jest już takim człowiekiem?! Czy ona w ogóle wtedy myślała, gdy mówiła mu te wszystkie słowa. Ba, wykrzyczała mu je w twarz. Tak się nie robi i już! Sama chciała wiedzieć do jasnej bąbelkowej choinki! Nie mówię by *cytuję* "...że będę głaskać cię po główce i użalać się nad tobą...", ale to, co sobą pokazała, to są szczyty.
    Nie, jestem strasznie wkurzona!
    Co ty ze mną robisz?:)
    Hmm...Coś mi się zdaje, że w ostatnich słowach Alana może tkwić prawda. Domi jest jedną wielką zagadką, która nie ma rozwiązania. A najgorsze jest w tym wszystkim to, że sama Dominika nie wie czego chce.
    Ja jej chętnie podpowiem. Zaczyna się na "A" i kończy na "N".
    Tyle ode mnie:)
    Pozdrawiam!

    Ps. Coraz bardziej kocham twoje opowiadania:D

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam wszystko i to jest świetne :)
    Uwielbiam klimat tego opowiadania, czuć wakacje w powietrzu i te morze... :D
    Bohaterowie są świetnie wykreowani,są tacy prawdziwi. Oczywiście Alan zdobył moje serce,jest cudowny. Dominikę też polubiłam i współczuję jej sytuacji w której się znalazła ( oczywiście nie tego,że poznała Alana), Majka oczywiście też jest świetna, to nie ulega żadnym wątpliwością :D Fajna z niej przyjaciółka :))
    Jestem ciekawa konfrontacji Dominika-Igor, coś czuję, że mogą spotkać się szybciej...
    No i oczywiście bliższy kontakt z Alanem czuć w powietrzu jak nic, ahh nie moge się doczekać
    :))
    Oczywiście też się dziwię czemu Dominika tak zaregowała, no al była w szoku, myślę że jak ochłonie to trochę jej przejdzie...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :))
    Pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj! :)
    Alan w końcu zdecydował się przed nią otworzyć, a co dostał w zamian? Wściekłość Dominiki i wiadomość, że jutro wyjeżdża i nie chce go już nigdy więcej widzieć. Bardzo zawiodła mnie jej postawa. Przecież to zdarzyło się dawno temu! Powinna porozmawiać z nim na spokojnie, przecież on jej zaufał, a ona go tak okropnie potraktowała! Jest okropnie niezdecydowana i nie powinna wodzić za nos Alana i jej narzeczonego. Jeśli ie czuje się dobrze w związku to powinna go zostawić, a nie zachowywać się, jak dziecko. Lepszym wyjściem, jak dla mnie jest bycie samemu, niż z osobą, którą się nie kocha i może jej to sprawić ból. Mam nadzieję, że dziewczyna się ogarnie i nie wyjedzie. Naprawdę mnie zawiodła.
    Rozdział był cudowny :). Bardzo polubiłam Alana :).
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie no nie wytrzymam! Ryczę. Nadrobiłam te trzy rozdziały i jestem w szoku. Dominika nie może wyjechać! Wkurzyło mnie jej zachowanie. Myślałam, że zareaguje zupełnie inaczej po tym jak Alan opowie jej całą prawdę. Zawiodłam się na niej. Jeżeli wybierze Igora to już naprawdę będę miała do niej uraz do końca życia.
    Dlaczego akurat wyjazd? Nie mogła tego rozwiązać w inny sposób? Porozmawiać, spróbować zrozumieć jego sytuację i to, że stał się zupełnie innym człowiekiem? Nie wiem jak potoczy się to wszystko, ale trzymam kciuki za Alana i Dominikę!
    Pozdrawiam i do napisania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak sie ciesze, ze sie odnalazlas. Juz myslalam, ze calkiem zaginelas:)

      Usuń
    2. Nigdy :) Musiałam to zajrzeć choćby nie wiem co. Nie wytrzymałabym :)

      Usuń
    3. nawet nie wiesz jak się cieszę, mam nadzieję, że już na tak długo nie przepadniesz :)

      Usuń
  22. Poczekajcie chwilkę, nie było mnie tylko jakieś miesiąc na Twoim blogu a tu już przybyło tyle rozdziałów. Wiesz jakie tyły mi narobiłaś? Ale przynajmniej miałam niedzielę z "Nim ci zaufam" i przyznam, że chcę więcej takich niedziel. :)
    Nareszcie Alan się otworzył, ale jej reakcja... Szczerze nie spodziewałam się tego. Jestem w szoku. I jeszcze ten wyjazd. Dominika nie może wyjechać.
    Po prostu płaczę.
    Błagam Cię, żeby wszystko się dobrze skończyło!
    Pozdrawiam <3

    PS. Następnym razem jak będziesz pisać taki rozdział daj znać, żebym zaopatrzyła się w chusteczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ciebie też się martwiłam i zachodziłam w głowę gdzie to się podziałaś, dziś niedziela cudów, wszyscy się odnajdują.
      Cieszę się, że moje opowiadanie dziś ci towarzyszyło, faktycznie miałaś sporo zaległości, cieszę się ze już nadrobilas bo niedługo kolejny rozdział :)

      Usuń
  23. Zawiodłam się na Dominice! Wyznał taką prawdę o sobie, bolesną dla niego, a ona tak okropnie zareagowała. Mogła nie pytać! Jestem na nią wściekła. Ja tam bym go przytuliła. :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowego bloga! :)

    http://kobiecezrodelko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. TYM RAZEM WSZYSTKIE "JAK MOGŁAŚ" POSZŁY NA DOMINIKĘ, PRZYZWYCZAIŁAM SIĘ, ŻE TO MI SIĘ ZBIERAŁO. CÓŻ ZA MIŁA ODMIANA. BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE MOJE OPOWIADANIE WZBUDZA W WAS JAKIEKOLWIEK EMOCJE, NAJGORZEJ TO BYĆ OBOJĘTNYM :)
    CÓŻ BĘDĘ MUSIAŁA COŚ ZROBIĆ ŻEBYŚCIE PRZY NAJBLIŻSZYM SPOTKANIU NIE RZUCAŁY W DOMKĘ WIDŁAMI :)
    I CHYBA JUŻ MAM POMYSŁ JAK WAS UDOBRUCHAĆ :))

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć! Chciałabym Ci powiedzieć, że nominowałam Cię do Liebster Blog Award!
    Pytania znajdziesz na:
    http://fashion-photos-and-i.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja nie zamierzam rzucać w Dominikę widłami bo wiem jak to jest mieć w miarę ułożone życie, szczęśliwe dzieciństwo i nagle zetknąć się z innym, obcym, pozornie złym, nieznanym światem. Domi była dziewczynką chowaną pod kloszem, a Alan chłopcem, który poznał od najmłodszych lat, że życie ma cene, że nierozpieszcza.
    Przede wszystkim Domki strach jest spowodowany nieznanym. Gdzieś tam zalewne też pojawiła jej się czerwona lampka nad głową, że skoro Alan walczył to może być agresywny. Zresztą jego zachowanie często pokazuje, że miotają nim emocje, a on wtedy nie wydaje się łagodny jak baranek.
    Myślę, że ona potrzebuje czasu by zrozumieć, że czasami by zrobić wiele dobrego trzeba też dokonać choć raz złego.
    Mnie natomiast zdziwił złoty pas na nielegalnych walkach, z tego co się orientuje przynajmniej w Polsce, w Rosji i na Ukrainie nie ma pasów ani pucharów, są za to legendy przekazywane z ust do ust i pieniądze w kopertach. Nie wydaje mi się też by to była aż tak duża kasa, ale Anglia jest bogatsza, tam wiec u nich może być inaczej, poza tym nikt nie mówił, że ma być realnie, najważniejsze że jest efektownie i ciekawie.
    Ile Dominika ma lat? Bo zachowuje się trochę jak nastolatka, a przynajmniej takie są jej emocje i spojrzenie na świat, a nawet niektóre zachowania, rozmowy i pomysły.
    W końcu udało mi się nadrobić i teraz jestem na bieżąco. Myślę, że należą mi się brawa, że dokonałam tego w tak krótkim czasie i chyba nawet nie pominęłam żadnego rozdziału, bo wydaje mi się, że każdy skomentowałam.
    Nie zapomnij informować mnie o nowych rozdziałach.
    Pozdrawiam: sie-nie-zdarza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście należą ci się wielkie brawa, że udało ci sie dobrnąć do samego końca, w sensie ostatniego opublikowanego rozdziału. Nie wiem tylko jakie jest twoje ogólne wrażenie, bo z tego co widzę po komentarzach to większość rzeczy a juz na pewno bohaterowie raczej nie przypadła ci do gustu.

      Wanda jest nadopiekuńcza, bo nie chce stać z boku i patrzeć jak córka prowadza się z innym chłopakiem, mając narzeczonego.
      Dominika płacze często bo źle się z tym czuje. Rozumiesz w Warszawie zostawiła Igora i zaczyna coś czuć do Alana, stara się bronić, ale nic z tego. Chyba każda z nas (a może tylko ja tak uważam) czułaby się zagubiona i raczej by sie smuciła z tego powodu a nie cieszyła czy była obojętna.
      Alan cwaniaczkiem? Nie wiem, naprawdę tak go przedstawiłam? oj, nie taki miałam zamiar
      Złoty pas? Dlaczego nie? Szczerze to nie interesuję się zbytnio tym tematem więc nie wiedziałam, że nie ma czegoś takiego jak pas mistrza w nielegalnych walkach.
      Cóż może Misza (nie Misha, Mika Foggy :) akurat miał taki kaprys i zafundował zwycięzcy, bo niby czemu nie :)
      Cieszę sie, ze chociaż Majka przypadła ci do gustu.
      Oczywiscie będę cię informować, ale jetest też opcja OBSERWUJ po prawej stronie, jesli chcesz możesz śmiało kliknąć.
      Dziękuję serdecznie za twoją opinię i za poświęcony czas.
      Pozdrawiam serdecznie i do napisania:)

      Usuń
    2. Oj to nie jest tak że bohaterowie nie przypadli mi do gustu. Mają swoje wady i zalety i to jest fajne bo są ludzcy, tacy realni. Przypadło mi do gustu całe opowiadanie. bo ciekawi mnie co będze dalej i o dziwo fascynuje mnie Igor - czekam aż się facet odnajdzie.
      Co d bohaterów to cieżko by pasowali w moje wyobrażenia, bo po pierwsze to twoje opowiadanie, a po drugie idealni byliby nudni i nieciekawi.
      Reasumując:
      Dominiki nie rozumiem, dlatego jej zachowania mnie tak szokują.
      Alan czasami wydaje mi się że jest dwiema innymi postaciami - raz cwaniaczek i taki bawidamek co zgrywa niedostępnego, ale oczka ma rozbiegane, a innymi razy taka ciapa i romantyk niczym z opery mydlanej wyrwany.Tu nie wiem czy chcesz zrobić z niego zwykłego faceta, czy takie jednak miekkie kluski.
      Majkę lubię bo jest zabawna, wesoła i wprowadza życie do tego opowiadania, taką pozytywną energie, ale gdybym miała taką osobę w moim najbliższym otoczeniu, w realu to chyba bym udusiła i to gołymi rękoma.
      Wstawki z Wandą mnie po prostu nudzą. Nie dziwię się, że się wtrąca bo i taka rola matki. ale ona jakby zapomniała że Dominika jest dorosła, bo z rozmów to wynika jakby udzielał rat dopiero dorastającej córce.
      A co do walk też nie chcialam się tym tematem nigdy interesować, ale gdzieś tam życie mnie o to otarło ładnych kilka lat temu i raczej nie są t przyjemne wspomnienia, dlatego też nie dziwi mnie reakcja Domi, bo z doświadczenia własnego i nie tylko własnego wiem, że takie rzeczy do mężczyzn wracają i zazwyczaj z dużym echem. To tak jak związać się ze złodziejem który kradzieże tlumaczy sobie brakiem innych opcji i kiedyś takiemu wystarczy jeden kop i on nie pomyśli o innych rozwiązaniach, nie ugnie się i nie poprosi o pomoc, a pójdzie i ukradnie - takie porównanie.

      Usuń
    3. Nie rat tylko rad - tam popełniłam błąd i w ogóle przepraszam za wszystkie literówki w komentarzach, ale pisanie na tel nie jest za wygodne.
      A co do moich komentarzy to nie jest tak, że one są niepochlebne, bo styl masz doskonały, powieść zaciekawia, ale... no jest ale, bo ze mnie chyba kiepska romantyczka, pomimo że jak typowa kobieta lubię dostawać kwiaty, być zapraszana do restauracji i obdarowywana biżuterią. Jednak nie jestem naiwna i nie umiem zawierzyć w jakieś wielkie big love miedzy niemal obcymi sobie osobami. W fascynację - tak, w iskrzenie - jak najbardziej, w pobudzane zmysłów wyglądem i zachowaniem - także, ale nie w szczere uczucie po grobową deskę.
      Ale o dziwo chodź nie nazywam już zarzucenia na kogoś przychylnego oka zakochaniem od pierwszego wejrzenia i nie robie z tego wielkiej miłości to wierze w coś takiego jak przeznaczenie. Jednak jako że mam dojrzałe podejście to by przeznaczenie się ziściło trzeba pracy nad sobą i tym kimś drugim, a nie samego zakochania.Niby od zakochania się zaczyna, ale miłość to tak naprawdę cieżka harówka, uczenie się siebie nawzajem, wypracowywanie kompromisów, nauka prowadzenia dialogów tak by sie nie pokłócić za każdym razem gdy ma się odmienne zdania. Miłość to moim zdaniem życie z kimś i bycie z tym kimś mimo jego wad, a zakochanie to złudne dostrzeganie w kimś naszego nieistniejącego naprawdę ideału. Tak więc na początku Dom podkreśla to że Alan to jej ideał - to jeszcze nie miłość, to tylko takie pierwsze zauroczenie.

      Usuń
  27. Matko, co z Nimi będzie? Alan się wkurzył. Ale przecież Ona miała powód. Niech nie wyjeżdza! Niech zostanie niech będą razem. Mówię Ci tak Ci zazdroszczę tego talentu! Wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
    Boskie!!

    http://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Boski blog! Nominowałam ten blog do Libster Award! Więcej informacji u mnie:
    http://milkasss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Dzieki Bogu! I za to, ze napisalas kolejny rozdzial (jak Ty to robisz, ze dodajesz tak szybko?), i za to, ze ich skłociłaś. Robiło sie tak sielankowo, ze przydal sie ten nagly zwrot akcji. Uwielbiam takie historie: wszystko ok, układa sie bohaterom i nagle bęc! Wszystko idzie w ruinę. Nie wiem, cz ktoś już to robił, ale ja dziekuje Ci za reakcje Dominiki.

    Alan naprawde wysilił się, by wyznac prawde dziewczynie. Historia jego zycia jest ujmująca i wzruszajaca. Zawsze podziwialam takich prawdziwych patryiotów. Nadal nie potrafie zrozumiec jak mozna byc tak oddanym ojczyznie. Czasami mawet zdaje mi sie, ze juz wiem o co chodzi, a potem znowu nic do mnie nie dociera.
    Ciekawa była co wymyslisz jako mroczny sekret Alana. Przyznam Ci sie, ze myslalam, ze to bedzie morderstwo, a poznej sie okaze, ze mezczynza jednak go nie popelnil. Tak, czy siak dobrze, ze nie posunełaś sie do tak radykalnych srodków. W orzyoadku zabojstwa jestem pewna, ze Domnika nie odezwalaby sie do Alana juz nigdy. Poza tym nie umkneło mojej uwadze, ze glowna bohetrka przynala sie, ze jest w nim zakochana.

    Ten rozdzial tak podzialal mi na wyobraznie, ze normalnje moim "wewnetrzym okiem" widze co bedzie dalej. Dominika wraca do Warszawy i postanawia pozostac z Igorem. Narzyczony wg sie nie zmienił, nadal nie przejmujac sie Dominiką. Załamana bohaterka zdaje sobie sprawe, ze tak naprawde zawsze kochala Alana. Przytłoczona melancholią codzienności odchodzi od Igora przeklinajac wlasna glupote z przeszlosci. Nagle pojawia sie Alan, ktory wyznaje jej milosci i przyrzeka zawsze byc z nia. Potem male buzi-buzi i zyja dlugo i szczesliwie.
    Nie ma sprawy, mozesz wykorzystac moje pomysly :D
    Pozdrawiam, puck

    OdpowiedzUsuń
  30. Co tu dużo gadać... świetne *.*

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedy można się spodziewać kolejnego rozdziału? Urwałaś w takim momencie, że się doczekać nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy nowy rozdział? Jeszcze nie wiem, w sumie mam już napisany prawie cały, muszę go tylko trochę przypudrować i powinien pojawić się jakoś na weekend, może w piątek, albo sobotę.

      Usuń
    2. Okay, to będę zaglądała, bo już się nie mogę doczekać. Chyba jestem jedyną osobą, która broni Dominiki i w tym rozdziale może nie do końca ją popieram, ale rozumiem.

      Usuń
  32. Wybacz, że z komentarzem dopiero teraz wpadam,ale dopiero teraz znalazła mi się dłuższa wolna chwila ;)
    Co do rozdziału: AAAAAAGGHHHHHFFFFFF! Jak ona mogła?! Żeby aż tak się wkurzyć za taką głupotę?!
    Właściwie, też (jak ktoś wyżej) myślałam, że to morderstwo, ale modliłam się, by to nie było prawdą. Ale podziwiam za wymyślenie tak oryginalnego sekretu z tymi walkami :)
    Nie no, rozdział, pomijając zachowanie Dominiki, ale to jej wina, a nie Twoja :D, GENIALNY. Z resztą,to tak jak zwykle, bo czy którykolwiek rozdział mi się nie podobał? To by było chyba nie możliwe ;)
    Po prostu CUDO, nie mogę się doczekać dalszej części, bo teraz to już kompletnie nie wiem,co będzie dalej, a długo tak nie wytrzymam :)

    PS.: Zapraszam na nowego bloga, którego piszę jeszcze z dwoma osobami :) --> edenofthefuture.blogspot.com Krótki prolog już jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. teraz ten blog znalazłam i przeee... ja też mam u sibei powieść :}
    http://popierwszeszczescie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  34. teraz ten blog znalazłam i przeee... ja też mam u sibei powieść :}
    http://popierwszeszczescie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. Informuję o nowości ! Dodałam zakładkę obserwowani wiec już nie będę musiała Ci spamować :P

    OdpowiedzUsuń
  36. Powinnam tu przyjść z czekoladą w ręku i przepraszać 15 minut.
    Ech... to się więcej nie powtórzy... oby...
    Spodziewałam się czegoś gorszego, jakiegoś zabójstwa czy coś w tym stylu. Mam nadzieję, że przeszłość nie wpłynie jakoś znacząco na ich relacje. Tu wiadomo - jest wściekła, ale mam nadzieję, że to minie bez większych skutków.
    Idę czytać nowy rozdział, tym razem już w tym momencie :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Cudowny rozdział. Bardzo emocjonalnie opisałaś historię Alana. Piszesz bardzo dobre dialogi, opisy, porównania... Bardzo przyjemnie czyta się twoje opowiadanie. I na pewno nie jest się obojętnym na historie jakie przeżyli wykreowani przez ciebie bohaterowie. Z jednej strony jestem czytelnikiem śledzącym akcję, a z drugiej strony biorę udział w tych wydarzeniach i przeżywam wszystko razem z bohaterami.
    Mam nadzieję, że Dominika jednak nie wyjedzie. On jej wszystko powiedział, a ona się tak zachowuje. Niby ma rację, że po części to on sam sprowadził na siebie te kłopoty. Nie musiał podążać aż tak za pieniędzmi. Ale cóż stało się... Dominika powinna go jakoś zrozumieć, starać się, a nie od razu uciekać. No nic idę czytać dalej, aby dowiedzieć się jak to wszystko się potoczyło po tej rozmowie.
    Zapraszam do siebie: http://ourangelsalwaysfall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz <3