Wysoka
brama, o bogato zdobionych przęsłach była otwarta na oścież.
Naciskając
na hamulec wjechała ostrożnie na podjazd wysypany drobnym żwirem, który
zabuksował pod jej kołami. Z gracją akrobatki zeskoczyła z roweru i oparła go o
pergolę, będącą podporą dla dorodnej róży, o soczyście czerwonych drobnych
pąkach. Wzięła głęboki wdech i dla pewności wygładziła flanelową koszulę w
czerwono-czarną kratkę, którą miała na sobie i związała ją ciaśniej w talii,
odsłaniając białą obcisłą bokserkę, o głębokim dekolcie, wysadzanym złotymi
ćwiekami. Zsunęła z palca zaręczynowy pierścionek i włożyła go do torebki,
czując niewysłowioną ulgę, jakby po dwudziestu latach niewoli, ktoś zdjął jej z
rąk kajdany lub uwolnił od ważącej tonę ołowianej kuli u stóp.
Szła
niespiesznym krokiem w stronę domu, rozglądając się dookoła z ciekawością. Kręta
ścieżka, prowadząca do budynku była wyłożona małymi kostkami z ciemnego granitu,
a po jej bokach rosły niskie krzaki fioletowych azalii, między które wetknięte
były stojące na wysokich nóżkach ogrodowe lampiony solarne, swoim kształtem przypominające
starodawne lampy naftowe.
„Boże,
jak mogłam tego nie zauważyć, kiedy byłam tu ostatnim razem?‟ rozejrzała się
dookoła, ciągle będąc pod ogromnym wrażeniem, jakie wywołał na niej ogród „W
sumie mogłam nie zauważyć, z tego co sobie przypominam, byłam wtedy skupiona na
czymś, a raczej kimś, zupełnie innym‟ przygryzła wargę i wytarła spocone dłonie
w krótkie, dżinsowe szorty, które miała na sobie.
Niewielki
dom, pomalowany na ciemnobordowy kolor stał w głębi podwórza, a rosnące dookoła
wysokie kasztanowce o rozłożystych koronach oraz płaczące wierzby, których
witki sięgały równo przystrzyżonego trawnika, zasłaniały go przed ciekawskimi
spojrzeniami sąsiadów czy spacerujących drogą gapiów.
Stanęła
przed wyłożoną ciemnymi płytkami piaskowca frontową ścianą, i dodając sobie w
myślach otuchy weszła po czterech stopniach na przylegającą do budynku małą
werandę, którą zdobiły długie, prostokątne donice z pelargoniami, pnącymi się
po pięknie rzeźbionej drewnianej balustradzie.
„I
pomyśleć, że odkąd się znamy, byłam tu tylko jeden raz. Boże, jaka ja wtedy
byłam przerażona. Nie tym, że będę musiała porozmawiać z nim na temat, który
był dla nas obojga niezbyt lekki i przyjemny, nie reakcją wybuchowego i
niepokornego pana kapitana, a tym, że kompletnie sobie wtedy nie ufałam.‟
uśmiechnęła się na wspomnienie, które mimo iż minął ponad miesiąc pamiętała
dokładnie i wyraźnie, z każdym szczegółem, jakby to było wczoraj.
„Wiedziałam,
że muszę mu powiedzieć całą prawdę o Igorze i o tym, że jedyne na co może
liczyć z mojej strony to przyjaźń. Już
wtedy nie byłam tego tak do końca pewna, mimo że znaliśmy się zaledwie kilka
dni. Zapierałam się rękami i nogami, że nigdy nic między nami nie będzie, a już
po chwili wkładałam mu ręce pod koszulkę i się do niego tuliłam w nadziei na
coś więcej. Powinnam teraz całować go po nogach, że już wtedy nie kopnął mnie w
dupę. Każdy normalny człowiek chyba tak właśnie by zrobił. Ja na pewno nie
chciałabym być z osobą, która myśli jedno, mówi drugie, a robi coś zupełnie
innego.‟ przewróciła oczami zła na samą siebie i ściskając dłoń w pięść
zapukała w drzwi.
Zrobiła
krok do tyłu i zgarbiła się nieco, wpatrując się ciężkim spojrzeniem w mosiężną
klamkę, która niczym zahipnotyzowana, ani drgnęła. Nerwowo przestąpiła z nogi
na nogę, czując jak poderwane do gonitwy serce obija się boleśnie o jej żebra,
a buzująca w żyłach krew wypełnia się niebezpieczną ilością adrenaliny, jakby
co najmniej miała za chwilę skoczyć na bungee lub wspiąć się bez zabezpieczenia
po najbardziej stromym zboczu góry.
„Wyluzuj,
przecież to Alan, nic złego nie może się stać.‟ odetchnęła głośno i ponownie
zastukała, tym razem mocniej i pewniej. Zbliżyła się i przyłożyła ucho do
drzwi, nasłuchując jakichkolwiek odgłosów, jednak wszystko wskazywało na to, że
nie ma go w domu lub po prostu nie ma ochoty nikogo widzieć.
–
Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz – powiedziała pewnym głosem i usiadła na
schodku werandy, wyciągając przed siebie drżące łydki, które rozmasowała,
starając się odzyskać w nich czucie. – Wiem, że dałam ciała, ale tym razem nie
odpuszczę – poprawiła czerwoną apaszkę, która pełniąc rolę opaski,
podtrzymywała, lecące do jej oczu włosy.
„Koniec
z płaczliwą i rozhisteryzowaną Dominiką, czas na zdecydowaną i wiedzącą czego
chce kobietę, taką co ma własne zdanie i choćby nie miała racji będzie go
bronić do upadłego, taką co potrafi krzyknąć i tupnąć nogą, a jeśli trzeba
będzie to i w pysk dać.‟ zacisnęła zęby i uderzyła pięścią w drewniany schodek,
na znak, że tym razem nie zamierza odpuścić.
„Odkąd
związałam się z Igorem i pozwoliłam mu ingerować w moje życie zrobiły się ze
mnie ciepłe kluchy. Przecież ja nigdy taka nie byłam. Taka zahukana, zamknięta
w sobie a do tego płaczliwa i niepewna. Bałam się podjąć jakąkolwiek decyzję
bez konsultacji z nim, zachowywałam się bardziej jak jego asystentka czy
sekretarka a nie jak przyszła żona. Mama i Majka, już dawno próbowały mi to
uświadomić, a ja jak głupia ciągle wierzyłam w jego bajeczki, że jeszcze
trochę, że nie możemy się poddawać, przy każdym napotkanym pagórku, że musimy
się przemęczyć, dokąd firma całkowicie się nie rozhula, a gówno prawda. Kurwa,
jaka ja byłam głupia.‟ zaklęła w myślach i cisnęła przed siebie garść białych
kamyczków, którymi obsypany był dookoła dom.
–
Czemu ja tak klnę? – szepnęła do siebie i potrząsnęła głową, krzywiąc się ze
złością – Niech już to wszystko się ułoży, bo jeszcze trochę, a oszaleję, pod
warunkiem, że już nie oszalałam – prychnęła pod nosem i poderwała się z miejsca
słysząc warkot, wjeżdżającego na podjazd auta oraz szum drobnych żwirowych
kamyków, które zabuksowały pod jego kołami. Zmrużyła
oczy, oślepiona rażącym światłem halogenów, których blask odbijał się za jej
plecami w szklanej łezce drzwi.
–
Alan – zawołała zachrypniętym głosem i czując w sercu niebywałą ulgę pobiegła w
stronę zaparkowanego na podjeździe samochodu.
Silnik,
który mruczał do tej pory głośno i miarowo zamilkł, przynosząc błogą ciszę
przerywaną jedynie trelami ptaków, skaczących wesoło po rozłożystych gałęziach
kasztanowców, a światła przeszywające szarówkę, która zbliżała się wielkimi
krokami zgasły, sprawiając ulgę jej ciągle zmrużonym oczom.
–
Alan? – powtórzyła niepewnie, zatrzymując się kilka kroków od auta, które w
żaden sposób nie przypominało czarnego Opla Insigni.
„Coś
mi tu nie gra, to chyba nie on‟ pokręciła głową wpatrując się upartym
spojrzeniem w lśniącą, wyglądającą jakby dopiero wyjechała z salonu granatową
Toyotę. „Boże, a co jeśli po
naszej kłótni się rozbił, a to pożyczył od kolegi, albo dostał jako zastępcze z
ubezpieczalni? Majka mówiła, że pędził jak szalony, Matko Boska, proszę tylko
nie to.‟ zacisnęła dłonie w pięść i czując, że powoli zaczyna brakować jej
powietrza, odetchnęła głęboko, na widok wysiadającej z auta Maryli.
„No
to teraz się zacznie, zarzekałaś się, że będziesz nieugięta i pewna siebie,
proszę bardzo, masz szansę się wykazać‟ wyprostowała się i siląc się na szczery
uśmiech, skinęła głową w stronę stojącej naprzeciw niej kobiety, której mina świadczyła
o jej wyraźnym niezadowoleniu ze spotkania.
–
Dzień dobry, Marylo – powiedziała uprzejmie. – Cieszę się, że cię widzę – „Mama
byłaby ze mnie dumna, zawsze powtarzała, że niezależnie czy kogoś lubimy czy
nie, do starszych trzeba mieć szacunek.‟
–
A ja wręcz przeciwnie – jej szorstki, zadziorny głos kompletnie nie pasował do
drobnego ciała i pogodnej, rumianej twarzy. – Czego tu szukasz?
–
Posłuchaj, wiem, że za mną nie przepadasz. – puściła jej pytanie mimo uszu i
skrzyżowała ręce na piersiach – Rozumiem, masz prawo być na mnie wściekła, Alan
jest dla ciebie jak syn, opiekowałaś się nim przez całe życie, masz tylko jego.
Żadna matka nie patrzyłaby z założonymi rękami na cierpienia swojego dziecka,
ale...
–Nie
poniżaj się – przerwała jej, wybuchając śmiechem – Niczego nie rozumiesz.
Właśnie przed takimi dziewczynami go ostrzegałam. Zakłamanymi, zimnymi sukami,
które mają gdzieś uczucia, szukają tylko rozrywki i przygód. Nawet nie wiesz,
jak żałuję, że cię poznał, że nie udało mi się uchronić go przed tobą.
–
Faktycznie, może to tak wyglądać z twojego punktu widzenia, ale wcale tak nie
było.
–
I myślisz, że ci uwierzę?
–
Szczerze mówiąc, mam gdzieś czy mi uwierzysz czy nie – obojętnie wzruszyła
ramionami – To twoja sprawa, ale pomyślałam, że skoro tu jesteś powinnyśmy
wyjaśnić sobie kilka rzeczy.
–
Nie mam na to najmniejszej ochoty – syknęła, pociągając za klamkę.
–
Kocham go i będziemy razem czy ci się to podoba czy nie – powiedziała, czując
nagły przypływ siły i odwagi.
–
Nic nie wiesz o prawdziwej miłości i życzę ci z całego serca, żebyś nigdy jej
nie doświadczyła. – obrzuciła ją pogardliwym spojrzeniem, jakby patrzyła na oślizgłego
robaka, który wypełzał spod kamienia lub na rozkładające się truchło,
zatykające nozdrza obrzydliwym fetorem – Takie jak ty nie zasługują na miłość.
A jeśli czekasz na niego, to lepiej idź do domu, szkoda twojego czasu. –
uśmiechnęła się przebiegle i wsiadła do środka.
–
Powiedz mi gdzie on jest? – doskoczyła do auta, starając się zagłuszyć dręczące
ją przeczucie, które nie dawało spokoju, uparcie rozbrzmiewając w jej głowie
dwoma słowami „Rozbił się‟ – Coś mu się stało? Powiedz mi, proszę. – błagała,
gotowa paść przed nią na kolana w zamian za informację, jeśli tylko takie
będzie jej życzenie.
–
Czy coś mu się stało? – Maryla przewróciła oczami z kpiną naśladując jej głos –
Tak, stało mu się, zmądrzał w końcu.
–
Nie rozumiem, powiesz mi o co chodzi? - naciskała na nią, czując że powoli
zaczyna tracić cierpliwość.
–
Nie rozumiesz, bo jesteś głupiutka – włożyła kluczyk do stacyjki i zapięła pasy
– Bardzo głupiutka.
–
Naprawdę myślisz, że twoje docinki mnie ruszają? Jeśli chcesz mnie tym wkurzyć,
albo odstraszyć od Alana, to dobrze ci radzę daj sobie spokój. Powiedziałam ci
już, że go kocham i jeśli tylko będzie chciał dać mi szansę, skorzystam z niej
nie pytając cię o zdanie, a już na pewno nie o zgodę. Nawet gdybyś miała mi
dzień w dzień robić podobne awantury, nie zrezygnuję z niego, kiedy to w końcu
do ciebie dotrze?
–
Widzę, że faktycznie nic nie rozumiesz, więc pozwól, że ci wyjaśnię. Wiesz
gdzie jest teraz Alan?
–
Nie, ale podejrzewam, że ty wiesz.
–
Wiem! – zawołała melodyjnym głosem – Co prawda, zamierzałam cię tu zostawić z
niezaspokojoną ciekawością, ale jakoś nie mogę się oprzeć pokusie. Przypuszczam,
że kiedy poznasz prawdę twoja mina będzie bezcenna, najchętniej zrobiłabym ci w
tym momencie zdjęcie, ale cóż nie można mieć wszystkiego. – rozłożyła ramiona w
udawanym geście bezradności i posłała jej zimne spojrzenie.
–
Celowo przedłużasz, prawda?
–
Nawet nie wiesz jaką sprawia mi przyjemność patrzeć jak cierpisz i odchodzisz
od zmysłów. Ale dobrze, niech już będzie, żebyś potem nie mówiła, że jestem
bezduszna jędzą – machnęła ręką i roześmiała się głośno, przywołując jej na
myśl złą królową z bajki o „Śpiącej Królewnie‟, której demoniczny śmiech
rozchodził się po komnatach ogromnego zamczyska, wywołując za każdym razem na
skórze małej Dominiki mrowienie i ciarki.
–
Bezduszną jędzą, mówisz? Nie da się ukryć, coś w tym jest – syknęła, dając się
sprowokować kobiecie. „Przepraszam, mamuś, wiem, że nie tak mnie wychowałaś,
ale nie mogłam się powstrzymać‟ wyobraziła sobie srogą minę mamy, grożącą jej
przed nosem palcem, jak wtedy, w gimnazjum, kiedy zamiast siedzieć na lekcjach,
włóczyła się z Majką po mieście, a potem robiąc z wychowawcy idiotę, pisała
sobie zwolnienia, podrabiając charakter
pisma mamy, w nadziei, że nikt się nie zorientuje. „Zresztą, gdybyś tu była
pewnie sama dałabyś jej w twarz i nie szczędziła jadowitych słów‟ uśmiechnęła
się szyderczo, układając usta w wąską linię.
–
Dla twoich wiadomości, Alan jest teraz na kolacji z pewną sympatyczną
blondyneczka, bodajże Moniką, jeśli mnie pamięć nie myli. Spotkałam ich na
mieście, przyznam, że wyglądał na szczęśliwego. Widocznie miał już dość twoich
kłamstw i stwierdził, że nie warto marnować czasu dla kogoś takiego jak ty.
„Z
Moniką? Tą kelnerką z baru? Tą, która gdyby mogła oddałaby mu się na pierwszym
lepszym stoliku? Przecież on kompletnie nie zwracał na nią uwagi, mówił, że nie
lubi takich ordynarnych i wulgarnych dziewczyn.‟
–
Nie wierzę ci, skoro widziałaś ich na mieście, to po co tu przyjechałaś? Pewnie
sama go szukasz, mam rację?
–
Przejeżdżałam obok i cię zauważyłam, fakt, trochę się spieszę ale nie mogłam
przepuścić tak miłej pogawędki. A to czy mi wierzysz czy nie, mam gdzieś –
przekręciła kluczyk i wrzuciła bieg – Chciałaś znać prawdę, proszę bardzo, a
teraz zwijaj się stąd, bo pewnie zaraz tu będą, chyba nie chcesz patrzeć jak
zabawiają się w jego sypialni? – roześmiała się szyderczo i z piskiem opon
wyjechała na ulicę.
–
Suka! – krzyknęła na całe gardło, dając upust emocjom, trzymanym do tej pory na
wodzy.
Chwiejnym
krokiem ruszyła w stronę domu, zataczając się na boki, jakby była pijana lub z
zawiązanymi oczami bawiła się z dziećmi w ciuciubabkę. Czując, że ponownie
zaczyna brakować jej sił, opadła na schodek werandy, na którym siedziała przed
przyjazdem Maryli.
–
Nie wierzę – powtórzyła na głos.
Podciągnęła
kolana pod brodę i zwiesiła między nimi głowę z rezygnacją. Starała się
opanować i nie myśleć o tym, co przed chwilą usłyszała, jednak myśli wciąż
odtwarzały surowy głos Maryli. "Alan jest teraz na kolacji z pewną
sympatyczną blondyneczką... wyglądał na szczęśliwego... miał już dość twoich
kłamstw" zamknęła oczy, czując pod powiekami niechciane, piekące łzy.
Zastygła, niezdolna do wykonania najmniejszego ruchu, jakby w obawie, że
pochłonie to resztki energii, które w sobie skrywa.
Ciszę, ciążącą jej coraz bardziej
przerwało miarowe bicie dzwonów ratusza.
...Siódma...
ósma... dziewiąta...
Liczyła
w myślach uderzenia zegara, które ucichły po wybiciu dwudziestej trzeciej
godziny.
–
Czas się zbierać, mama pewnie odchodzi od zmysłów, a poza tym czeka mnie
jeszcze jedna ciężka rozmowa tego dnia – zdjęła z głowy czerwoną apaszkę i
zawiązała ją na klamce wejściowych drzwi, zostawiając po sobie znak.
Zeszła
ze schodów i niespiesznym krokiem ruszyła w stronę roweru, opartego o pergolę, jakby
w nadziei, że Alan zaraz przyjedzie i będzie mogła mu o wszystkim powiedzieć, o
kłótni z Marylą, o tym, że go kocha i właśnie jedzie do domu by zerwać z
Igorem, którego nienawidzi. Wyprowadziła rower na ulicę i rozejrzała się ciągle
pełna nadziei, jednak pustą drogę oświetlały jedynie blade cienie rzucane przez
stojące przy drodze lampy.
„Nie,
to niemożliwe. Każdy, ale nie Alan, on nie pobiegłby od razu do innej, a już na
pewno nie do Moniki. Maryla chce nas tylko rozdzielić, przecież powiedziała, że
zrobi wszystko, żebyśmy nie byli razem. To jedna z jej gierek.‟ głośno wypuściła
powietrze i skręciła w wąską drogę prowadzącą do jej rodzinnego domu.
Słoneczny
i parny dzień ustąpił miejsca chłodnej, zapowiadającej burzę nocy. Zielone
liście drzew, dotąd nieruchome i spokojne, jakby odpoczywały po męczącym dniu,
szeleściły głośno poddając się coraz to mocniejszym podmuchom wiatru.
Rozwinęła podwinięte do łokci
rękawy koszuli, zakrywając ręce pokryte gęsią skórką.
„Alan
i ta szmata? Nie to niemożliwe. Chociaż z drugiej strony, dobrze wiedział, że
ona za nim szaleje i na sam jego widok rozkłada nogi, nie musiałby się wcale
starać, żeby się z nim umówiła. Ona by mu na pewno nie powiedziała, że nie wie
czy chce z nim być. Boże, a jak to prawda?‟
–
Kurwa mać – wjechała na podwórko i zaklęła pod nosem na widok zapalonego
światła w jej sypialni. Choć chciała mieć rozmowę z Igorem jak najszybciej za
sobą, poczuła dziwny niepokój.
„Dasz
radę, musisz to zrobić, inaczej nigdy nie będziesz szczęśliwa‟ złapała za
klamkę i głośno odetchnęła, dodając sobie otuchy.
–
Już jesteś, kochanie? – usłyszała cichy głos mamy, dobiegający z wnętrza domu.
–
Tak – weszła do kuchni i oparła się o futrynę, krzyżując ręce na piersiach. –
Dobrze się czujesz?
–
Ludzie w moim wieku rzadko kiedy czują się dobrze – prychnęła pod nosem i
szczelniej owinęła się błękitnym szlafrokiem.
–
A tak na poważnie? – podeszła do stołu i usiadła naprzeciw kobiety,
przyglądając się jej czujnym spojrzeniem.
–
To tylko silna migrena. – machnęła w powietrzu ręką – Odkąd wróciłam od ciotki
Jadźki, okropnie boli mnie głowa, ale to nic takiego, zawsze tak mam na zmianę
pogody. – zdjęła z nosa okulary i długimi, zgrabnymi palcami przetarła zmęczone
powieki.
–
Brałaś jakąś tabletkę?
–
Tak, kochanie, nie przejmuj się starą matką – roześmiała się i wzięła do ręki
filiżankę, w której zakołysał się zielono-złoty napój o intensywnym aromacie melisy
i lawendy. – Niezawodne ziółka na sen, dziś już chyba trzecia szklanka, ale
spokojnie, zaraz zasnę i rano wstanę jak nowonarodzona – przewróciła oczami i
ziewnęła głęboko – Widzisz? Już zaczynają działać.
–
Najwyższa pora. – wyjęła z lodówki butelkę mocno schłodzonej Pepsi i nalała
sobie całą szklankę, po czym wypiła jednym duszkiem, czując przyjemną ulgę,
którą dawała jej słodycz zimnego napoju.
–
Ale ty też jesteś jakaś markotna? – zapytała, obserwując z uwagą każdy ruch
córki.
–
Nie mam powodów do radości – kiwnęła głową w stronę schodów, prowadzących do
jej sypialni, w której czekał na nią Igor. – Poza tym znów miałam spięcie z
Marylą.
–
Co?! – krzyknęła, nie mogąc pohamować gniewu i z całych sił uderzyła pięścią w
stół. – Gdzieś ty ją spotkała?
–
Uspokój się, bo inaczej nic ci nie powiem – rozkazała – Od Majki pojechałam do
Alana. Sumienie mało mnie nie zeżarło, musiałam go jak najszybciej przeprosić,
ale nie zastałam go, więc postanowiłam, że posiedzę na werandzie i poczekam aż
wróci, tyle że zamiast niego zjawiła się Maryla. No i jak się domyślasz, nie
było to zbyt miłe spotkanie.
–
Co za żmija – syknęła pod nosem i krzywiąc się pociągnęła duży łyk naparu. –
Jeszcze trochę i sama się zatruje własnym jadem.
–
Powiedziała, że Alan w końcu przejrzał na oczy i spotyka się z Moniką –
wydusiła z siebie, starając się brzmieć spokojnie, jednak na samą myśl, że
mógłby przytulać i całować inną kobietę, krew w jej żyłach zawrzała – Wiesz, tą
lafiryndą z baru. – dodała, nie mogąc powstrzymać ciętych słów, które cisnęły
się jej na język.
–
Wierzysz w to?
–
Chyba nie, chociaż... sama nie wiem – pokręciła głową i nerwowym ruchem
poprawiła luźnego koka – Teraz mam inne rzeczy na głowie, muszę spiąć dupę,
pójść na górę i raz na zawsze skończyć to... – zawahała się przez chwilę,
szukając w głowie odpowiedniego słowa, które opisałoby to co łączy ją z Igorem
– to "coś".
–
Dasz radę kochanie, bądź tylko szczera i nie daj się ponieść emocjom – przeciągnęła
się ospale i ziewnęła głęboko.
–
No jasne, na ostatniej prostej nie mam zamiaru się poddać, a ty migiem do
łóżka, bo zaraz zaśniesz na siedząco – zaśmiała się i wskazała palcem w stronę
sypialni mamy na końcu korytarza.
–
Kocham cię, skarbie – podeszła do córki i pocałowała ją w czoło, dodając jej
otuchy – Jakbyś czegoś potrzebowała, to...
–
Dobrze – weszła jej w słowo, nie pozwalając dokończyć zdania – Idź już.
Wanda,
nieco zgarbiona, jakby dźwigała na plecach ogromny ciężar, wyszła niespiesznie
z kuchni, sunąc bosymi stopami po zimnych kafelkach, po czym z cichym zgrzytem
zamknęła za sobą drzwi swojej sypialni.
–
Ostatnia prosta – powiedziała do siebie, stojąc przed schodami, prowadzącymi do
jej pokoju.
Mocno
zacisnęła dłoń na balustradzie i zdecydowanym krokiem ruszyła w górę.
Złapała za klamkę i otworzyła
drzwi, za którymi czekał na nią Igor. Siedział na łóżku, ściskając w ręce białą
koszulę.
Poczuła
w brzuchu mocny skurcz, jakby ktoś uderzył ją z całej siły metalowym drągiem, a
przed oczami pojawiały się urywki wspomnień z poranka, który spędziła w domu
Alana.
Obok na drewnianych
wieszakach, wisiały wyprasowane koszule. „Boże, jak on musi seksownie wyglądać w garniturze‟ zagryzła wargę, czując przyjemny dreszcz
podniecenia. „Zawsze marzyłam, żeby
po upojnej nocy, założyć koszulę pachnącą męskimi perfumami i paradować w niej
po mieszkaniu. Cóż upojnej nocy nie było, ale ubrać zawsze można‟
zaśmiała się i zdjęła z wieszaka
śnieżnobiałą koszulę z długim rękawem i założyła ją na siebie.
- Mogłabym się w niej utopić - rozłożyła ramiona, przyglądając się
swojemu odbiciu w dużym lustrze.
Sięgała jej prawie do kolan, zakrywając krótkie, dżinsowe szorty, które
miała na sobie. Podwinęła, dużo za długie rękawy do łokci, a guziki zapięła
starannie pod samą szyję.
- Wyglądasz jakbyś połknęła kij od miotły - prychnęła i przyglądając
się sobie z uwagą odpięła dwa z nich, odsłaniając opalony rowek między jej
piersiami. - Tak lepiej - uśmiechnęła się szeroko i wesoło kołysząc biodrami
wyszła z pokoju.
Głośno
wypuściła powietrze i przestąpiła próg, zamykając za sobą drzwi. Przy łóżku, obok skórzanej
walizki należącej do Igora, leżała duża, torba podróżna w jaskrawych kolorach,
wypełniona jej ciuchami, niedbale wrzuconymi do środka.
Kiedy next?!?!?!??! *.*
OdpowiedzUsuńCUDEŃKO!!! <33
o matko, jeszcze ani sloweczka nie napisalam, wiec nie wiem.pewnie dopiero po swietach :( wczesniej raczej nie dam rady
UsuńJak ten debil mógł ją spakować! Po prostu wywalić go na kopach. Nienawidzę go ale rozdział muszę przyznać jest BOSKI!!!!<3
OdpowiedzUsuńPs Zabiję cię za ten żart XD Zawał serca przeżyłam w tak młodym wieki XDXD:* Kocham
gdzie-swiatlo-nie-zawsze-oznacza-dobo.blogspot.com
Ojej przepraszam za niedoszły zawał serca, padam na kolana i całuje nóżki :)
UsuńAle Maryla to suka! Normalnie udusiłabym ją gołymi rękoma!
OdpowiedzUsuńAlan nie może być z Monika! Nawet nie mógł się z nią spotkać -.-
Jak ten palant mógł ją tak niedbale spakować?! W ogóle jak mógł!!
Niech się prezesik wali na swój idealny.. ryj? :D
Tak to mogę określić :)
Buziaczki i dawaj następny! :*
a jak, niech się wali prezesina :)
UsuńDobry facet, wie, że kiedy najdzie mu ochota, musi "spakować" kobietę wpierniczając jej rzeczy do najmniejszej torby. Potrzeby? Jakie potrzeby? Xd
OdpowiedzUsuńNie no tak na serio to czekam na next jak na (miejsce na bardzo zabawne porównanie, bo jestem przecież taaka śmieszna).
Buziaki i Wesołych Świąt! <3
czekam na next jak ... glizdy na deszcz, może być??? :)
Usuńhahaha nieźle :D
UsuńWpadaj do mnie na coś nowego
oo Matko... co tu się dzieje...
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział !!! *.*
oj dopiero po świętach ...
UsuńRozdział na szóstkę z plusem! Długi, treściwy i wciągający <33
OdpowiedzUsuńUkatrupię tą Marylę ! Seriooooo -,- jak mnie wnerwia!
a to pacan! Nalezy mu się za to spakowanie łomot xD !!!!
WENY KRUSZYNO ! <3
to co robimy ustawkę? zbieramy wszystkie babeczki, które mają ochotę dokopać prezesinie, wsiadamy w pociąg jak prawdziwe kibolki i ruszamy na Hel???
Usuńahaha! Oczywiście! Robimy!!! i to już ! :D
UsuńOj, nie-ła-dnie, nieładnie tak sobie ze mnie żartować :D
OdpowiedzUsuńSuperowy rozdział, Dominika zebrała swoje siły :D szkoda, że skończyło się w najfajniejszym momencie xD
Za późno wpadłam, wcześniejsze komentarze idealnie opisują moje wrażenia. Dodam jedynie, że mam nadzieję, że mamie Dominiki nic nie dolega. To byłby cios, nie tylko dla bohaterów, ale także i dla nasz, czytelniczek. Miej to na uwadze, dobrze? :)
juz mnie chyba znacie z tych zakończeń w najmniej odpowiednim momencie, ale to tylko po to, zebyście tu chętniej wracały :)
UsuńSpotkanie z Marylą dla Dominiki ciekawe rzeczywiście nie było.
OdpowiedzUsuńI z jednej strony sobie tak myślę, że Maryla sobie wymyśliła gdzie jest Alan, żeby skłócić go z Dominiką. Ale z drugiej strony może Alan mógł się z kimś spotkać i dać sobie z Dominiką spokój.
To teraz kolejna trudna rozmowa przed Dominiką. Jak jest pewna swojej decyzji to tamten związek niech szybko zakończy.
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny na ciąg dalszy.
no właśnie ten sam dylemat ma Dominika, niby nie wierzy, ale jednak się boi.
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńW sumie to nie wiem od czego zacząć... Może od przeprosin? Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Po prostu zwykłe lenistwo. Chcę jednak abyś wiedziała, że czytałam każdy rozdział tylko po prostu nie komentowałam. Od dziś postaram się być bardziej sumienna w komentowaniu. :)
Jeżeli chodzi o rozdział to jak zwykle nieziemski. Maryla jest okropna. Czytając to zebrało się we mnie tyle negatywnych emocji, że nie potrafiłabym tego opisać!
Alan i Monika - jakoś tego nie widzę, naprawdę. Mam nadzieję, że opowiadanie nie skończy się na ich szczęśliwym związku bo tego bym już nie przeżyła.
Igor to prawdziwy gnojek. Jak on mógł się tak zachować? On się już chyba nigdy nie zmieni...
Czekam na next i do napisania! :)
Nie przepraszaj, cieszę się, że jesteś.
UsuńI bardzo cie proszę wrzuc coś u siebie, bo jakoś tak cicho... za cicho ;/
Już niedługo coś się pojawi, obiecuję :)
UsuńI znowu potężnie zaskakujący rozdział!! Alan z Moniką?! Nie wierzę... Oby to było kłamstwo, albo zwykła pogawędka.
OdpowiedzUsuńMaryla, to podła świnia, grrrr...
W tym rozdziale najbardziej podobało mi się w Dominice jej determinacja, która budziła w niej wielką adrenalinę. Niby już się miała poddać, ale uznała, że musi walczyć. I ta spakowana walizka przez Igora...Niech on już zostawi tę rodzinę w spokoju :P.
Rozdział cudny <333.
Pozdrawiam! :*
http://palace-to-crumble.blogspot.com/
oby...
Usuńcieszę się, że zauważyłaś przemianę Dominiki, taki miałam plan, fajnie, że się udało.
Dziękuję:*
Czy ja kiedyś pisałam, że lubię Marylę i nawet ją rozumiem?
OdpowiedzUsuńJeżeli tak, to wszystko to wymarzmy i teraz będę na nią wrzucać, a ponieważ nie przepadam za przekleństwami, a demoralizować społeczeństwa nie zamierzam, ucząc go niemieckich przekleństw, po prostu będę to robić w myślach... taaa... tak od razu lepiej!
Monika... ta lafirynda z baru xD
Wiesz, jednak cieszę się, że mam problemy w kontaktach z ludźmi! Dobrze, że jestem taką samotniczką i antyspołeczną osobą :3 Właściwie, gdyby postawić mnie koło Twojej Moniki, ona pewnie spojrzałaby na mnie z wściekłością, ja bym ją zignorowała i zaczęła myśleć o niebieskich migdałach xD
Ostatni zamyślenia zdarzają mi się częściej...
Ale to było do przewidzenia, Ty wspomnisz o Monice, a inna Monika się odezwie nazywając siebie wyjątkiem, który potwierdza regułę! :D
Maryli nie cierpię (cieszę się, ze nie ona nosi imię Monika) i czy dla niej nie powinno być najważniejsze szczęście "syna" (siostrzeńca?), bo w końcu pewnie widzi, jak cierpi z powodu tej dziewczyny i choć ja sama bym zaatakowała Domi i wyzwała ją od zimnych... osób bez serca, to gdy usłyszałabym wyznanie Dominiki, pewnie bym zaczęła knuć, jak tu na powrót ich połączyć... dobre, dam jeszcze szansę Maryli, może ona prowadzi, jakiś sekretny plan bitewny, w którym pod koniec połączy tą dwójkę?
Szkoda, że Domi nie zastała Alana w domu, bo choć byłam przeciw pójścia jej do jego domu, byłam niemal równie wzburzona, co ona, że nie zastałą go w domu! No i brawo dla Domi za samozaparcie! Jestem z niem dumna! *Łzy wzruszenia pojawiają się w oczach*.
Teraz została jej najgorsza robota pod serce i chyba znów Ci nie wybaczę, że zakończyła w takim momencie! No i mam ochotę, aby na początku nowego rozdziału Domi czymś rzuciła w Igora! P-R-O-S-Z-Ę!
Wręcz błagam!
Mam ochotę ukatrupić Igora i wtedy byłby święty spokój! Choć pewnie, później Wanda musiałaby chodzić po sądach, a jak mówiła, to raczej nie na jej stare lata :D Bo ciasta z pilniczkiem raczej mi nie upiecze!
Walizka z jej ciuchami...
Zabić to mało! Moim zdaniem powinno się takich ludzi na wystrzelanie dać! W takich chwilach naprawdę rozumiem morderców...
Ja po prostu wiem, co zaraz powie ten Idiota Pierwszej Klasy! Wielki pan Prezes! Zdecydowanie będzie, to coś o tym, że ma dużo pracy i muszą już wracać do domu. Bo cóż innego mogłoby się wydarzyć w pracoholiczym życiu tego Koguta?
Grrr... naposzczę na niego moją czteroletnią siostrę! Ona każdego potrafi wpędzić do wariatkowa! Ha! No to mam genialny i szatański plan! :3
Rozdział był oczywiście (jak zawsze) genialny, fenomenalny, arcymistrzowski, obłędny, rewelacyjny, spektakularny, apolliński i zakończony w najmniej odpowiednim momencie :P
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Bussis! ^^
PS. Ja nabrałam się na Twój poprzedni wpis (będę szczera), choć zastanawiałam się, czemu w takim razie opublikowałaś nowy rozdział i dopiero inni Twoi czytelnicy uświadomili mi, ze jest 1 Aprila. Jednak, co do dla osoby, która zapomina o własnych urodzinach?
Pozdrawiam :3
Jak pisałam ten urywek o Alanie i Monice, to od razu pomyślałam o tobie, a wiesz co? Żałowałam, że nie mogłam zobaczyc twojej miny podczas czytania :) mogę się założyć, że sie skrzywiłaś i głośno prychnęłaś, mam rację??? A potem klęłaś w myślach, bo przecież imię Monika, do czegoś zobowiązuje... :)
UsuńCo do Maryli i Igora... organizujemy z dziewczynami ustawkę kibolską, wsiadamy w pociąg, bierzemy szaliki, obojętnie jakie, mogą być te zrobione na drutach przez Majkę (pod warunkiem, że nie skończyły jako podpałka w kominku) i na szybciorem na Hel. zrobić rozpierduchę!!!
Cieszę sie, ze się nabrałaś :) hihihi słyszysz mój demoniczny śmiech??? brakuje mi kotła i jakiś tajemniczych składników typu nerka żaby, język myszy a byłaby ze mnie prawdziwa czarownic :)
Bo mnie zapomnieć się nie da :D
UsuńGdy czytałam ten fragment, byłam święcie oburzona, ale jedyne tym, że pan Kapitan mógłby się z taką zołzą zdawać! Właściwie ja swojego imienia nie cierpię, więc nie mam wobec niego lojalności. Chyba zacznę się przedstawiać swoim drugim imieniem - Izabel - i żałuje, że mój tata był anty nastawiony na Izzy, teraz bym miała takie fajne imię! ;^;
Och! Gdzie? Kiedy! Ja zdobędę kasę na bilet do polski i też przyjadę! Mogę nawet morze przepłynąć! Co to dla mnie :D
Szalik... założę niemiecki szalik! Wtedy mnie poznacie :P
(Tylko najpierw taki kupie!)
Oj słyszę! Dzwoni mi w uszach, a mój pies kuli się pod łóżkiem za strachu! :D Nie no! Jak możesz? To ja mam w planach zostania powtórkową wiedźmą na starość! Już dostałam czapkę i miotle! Nawet kota mam! (co z tego, że nie czarny? Jest... kolorowy!).
Wiesz... kocham żaby i myszy! Jak możesz być taka okrutna? Nie lepiej: Język jaszczurki i serce żmij? To tak bardziej złowieszczo brzmi! :3
Bussis! ^^
Jej! Od teraz będę na bieżąco! Wszystkie sprawdziany, testy i cała reszta tych kretyńskich spraw za mną, nie licząc konkursu, na który mam pisać od (....) wypracowań. I przy okazji zostałam do niego zmuszona... Nieważne.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy Igor jakimś przypadkiem na mózg nie upadł. On jest zdrowy umysłowo, czy chory psychicznie? Nie pakuje się drugiej osoby bez jej wiedzy o tym. W ogóle gdybym była na miejscu Dominiki to moją pierwszą reakcją byłoby podejście do chłopaka i najzwyczajniej w świecie danie mu w pysk. Nic nie poradzę, taka już jestem.
Co z Marylą... Cóż, postaram się to jakoś ładnie ująć w słowa. Patrząc na to jak traktuje Dominikę i jakie cechy jej zarzuca (bądź wady) stwierdzam z całą stanowczością, że sama jest nie lepsza. Ta "żmija" (jak ładnie to ujęłaś) zasługuje na karę śmierci i Aria by ją zabiła, gdyby tylko ją ujrzała.
W ogóle wiesz jak Aria (tudzież ja) Cię uwielbia? Serio. Z tej dziedziny jesteś jej ulubioną bloggerką (w sensie z piszących powieści). Ile ta dziewczyna musiała się namęczyć by móc czytać to opowiadanie... Ale nadal uważa, że było warto.
Zresztą ja też.
Co do poprzedniego wpisu to się nabrałam. Przez chwilę myślałam, by spytać Cię kto to jest i wejść na tamtego bloga, by spróbować zgłosić naruszenie praw autorskich:P
Ten rozdział był świetny. Nie mogę się doczekać następnego. Mam nadzieję, że nie będziesz mieć takich problemów jak ja z publikowaniem rozdziałów:P.
Co dodać? Mogę tylko powiedzieć, że nie mogę się doczekać następnego rozdziału, który tak jak ten będzie arcydziełem podbijającym serca czytelników.
Pozdrawiam
Emila
PS: Zabiłabym Cię jeżeli byś uśmierciła któregoś z bohaterów, gdyż ich śmierci mam powyżej uszu. Wystarczy to co zrobiła Veronica Roth w Wiernej (3 część Niezgodnej).
Cieszę się, że będziesz miała teraz trochę więcej wolnego czasu, nie tylko dla mnie ale przede wszytskim poświęcisz go na pisanie swojego opowiadania.
UsuńTak, Igor niestety nie jest zdrowy psychicznie, o czym przekona nas w nastepnym rozdziale.
Pozdrawiam i ciebie i Arię, do zobaczyska dziewczynki :)
Dopiero dobiegłam! :(
OdpowiedzUsuńJestem.. zawiedziona, tak przeciągasz tą rozmowę z Igorem, to spotkanie z Alanem.. A ja tu szaleje z niepewności i ciekawości zarazem xD
Ale co muszę Ci przyznać, to muszę. Opisy jakie nam tu zaserwowałaś, i te miejsc, i emocji, i przemyśleń.. Słowo honoru, że tam stałam obok Dominiki i widziałam to. Czułam. Coś pięknego.
Także gratuluje Kochanie!
Dziś krótko, bo święta się zbliżają i już zaczęły się u mnie prace świąteczne! I już mnie ganiają hahah xD
Do napisania Kochana! <3
Muszę ją trochę przeciągnąć, to będzie moment kulminacyjny, ale spokojnie w kolejnym rozdziale Domi będzie już miała za sobą rozmowę z Igorem, pytanie tylko jak się to skończy???
UsuńNa razie milczę jak grób :*
Cieszę się, że pojawił się nowy rozdział! No i kurczę, nie doszło do spotkania Dominiki z Alanem. A ja tak na to liczyłam.
OdpowiedzUsuńMaryla jest okropna. Paskudna kobieta (no i Monika też). Wydaje mi się, że Alan rzeczywiście jest z Moniką, ale to tylko moje przeczucia. Mam nadzieję, że nie mam racji.
Rozdział jest jak zawsze wspaniały. Potwierdzi to każda osoba, która przeczytała ten post oraz pozostałe posty.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Czy mogłabym Cię przy okazji o coś poprosić? Oczywiście nie chodzi mi o spam, broń Boże. Chciałabym Cię po prostu poprosić o ocenienie prologu mojego nowego opowiadania.
Pozdrawiam i przepraszam za jakiekolwiek problemy ;*
http://voice-destination-magical2.blogspot.com
Na Alana niestety trochę musimy poczekać, w następnym rozdziale skupię się na Igorze, także emocje gwarantowane.
UsuńNa twój nowy blog zajrzałam z przyjemnością i oczywiście zostaję na dłużej, dziekuję, że mnie poinformowałaś :)
Przepięknie *_*
OdpowiedzUsuńKocham czytać takie perełki !<3
Kiedy next ? :)
Już nie mogę się doczekać !:))))))
perełki... ojej nawet nie wiesz jak mi miło.
UsuńMyślałam, że uda mi sie coś napisać przed świętami i jak dobrze pójdzie to wrzucić, żeby zaspokoić waszą ciekawość, ale też i moją, odnośnie waszych opinii, ale niestety nic z tego :(
W pracy ruch, prawie cały czas siedzę po godzinach, a do tego w święta (niedziela, poniedziałek) idę na wesele kuzyna, także jak widzisz ciężko podać jakiś bliższy termin :/ ale zapraszam do zakładki aktualności, postaram się dać znać jak już uda mi sie przynajmniej pi razy drzwi coś ustalić :)
Przepraszam za to, że nie skomentowałam poprzedniego, ale brak czasu... Mam nadzieję, że wybaczysz :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny :)
Maryla to kawał żmiji ...
A pomyśleć, że na początki uważałam, że jest sympatyczna...
To niemożliwe żeby ALAN umówił się z MONIKĄ...
Według mnie to jedna z gierek Maryli... Chociaż Alan mógł iść do baru, a tam Monika widząc jego złe samopoczucie postanowiła zabawić się w pocieszycielkę.
Mam rację??
Dominika nabroiła, a teraz ponosi tego konsekwencje, aż żal dziewczyny, chociaż z drugiej strony ma co chciała. Mogła już dawno załatwić sprawę, a teraz cierpi.
Czy mi się zdaje, czy Igor zrobił się tyranem?
Bo co mogą oznaczać ta spakowana torba? Bo nie sądzę, że Domi będąc już ponad miesiąc u mamy jeszcze się nie rozpakowała.
Więc wydaje mi się, że ten cały Igorek za nią zdecydował... Jeżeli przedtem nie darzyłam go sympatią to teraz wogóle.
Życzę wesołych świąt! :*
Pozdrawiam
Chichotka
Ps Jeżeli masz ochotę to zapraszam do mnie na 12 rozdział :)
http://ironiaa-losu.blogspot.com/2015/04/rozdzia-12.html
Nie przepraszaj, rozumiem cię doskonale, cieszę się, że tym razem jesteś i że rozdział przypadł ci do gustu.
UsuńOj tak Igor to tyran, do tego chory psychicznie, jak stwierdził ktoś wyzej. tak wiec jak łatwo sie domyśleć rozmowa nie będzie wcale miła i przyjemna.
Alan trochę mnie zawiódł, a na dodatek dokopałaś mi zachowaniem Maryli, ona jest okropna. Mam nadzieję, że zmyśliła historię z Moniką ;-;
OdpowiedzUsuńMnie też zawiódł, mógł na nią czekać w domu i sie broń boże nie ruszać. A tu Maryla mówi, że się szlaja z Moniką.
UsuńAch... faceci...
Przepraszam, że się wtrącę, ale... *odtańcuje taniec radości* Alan się ze mną szlaja! :P Jej! Od teraz jednak kocham swoje imię ^o^ (nie uwzględniłaś o której Monice mowa) :P
UsuńBussis! ^^
Jej, cudo! <3
OdpowiedzUsuńDominika słusznie postanawia, że się zmieni. Maryla powinna jej przebaczyć, ja mimo wszystko ją lubię. Rozumiem, że chowa uraz do Domci, ja też bym tak zrobiła. Ale to kłamstwo o Monice jest podłe :C Igor. Igor - Debil. Jak taka szuja, jak on mógł SPAKOWAĆ Dominikę z JEJ WŁASNEGO DOMU, KURDE!!! Chciałby otrzymać ten dom. Ma problem.
Rozdział fajny, fajny, dawaj kolejny jak najszybciej, wybacz Alanem C: A Igora niech trzaśnie w pysk wywali z domu na zbity pysk, pomaluje markerem etc. Weny życzę, Krysia c:
PS Jak zaczniesz pisać kolejnego bloga to ogłoś adres, przeczytam C: <333
Wesołych Świąt Wielkanocnych!!!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój blog, jest świetny. Ciężko mnie czymś zainteresować, a tobie się udało. W związku z tym zapraszam na nowo powstałego bloga z najlepszymi opowiadaniami. Pozdrawiam :]
OdpowiedzUsuńhttp://beststoriesblogs.blogspot.com/
Przepraszam, że tak strasznie chaotycznie i najprawdopodobniej z błędami będzie, ale jest już druga w nocy, a wiem, że komentowania lepiej na potem nie odkładać, bo jeszcze zapomnę, co chciałam powiedzieć :> Oh i właśnie, przepraszam także, iż nie skomentowałam poprzedniego, ale kurczę, całkowity brak czasu >.< No i jeszcze to, że jestem spóźniona... Kurza twarz, wybaczysz jeszcze za to wszystko? ;-;
OdpowiedzUsuńMaryla jest jakaś nawiedzona!! Kurde, co ona w ogóle wyprawia?! Co to ma być?! Aż trudnow uwierzyć, że to jest naprawdę dorosła kobieta :\ A tak w ogóle, może sobie wyjść za Igora, czy coś, bo jemu tez przyznaję określenie "nawiedzony". Tak. Oni wsyscy są nawiedzeni i koniec. No straszne rzeczy się dzieją ogólnie! Co się dzieje z Alanem? Bo jakoś nie jestem w stanie uwierzyć, że sobie gdzieś poszedł z tą taką... Jak jej tam? Nie wiem, nawet się imienia nie opłacało zapamiętywać! Może Monika...? Mniejsza, i tak w to nie wierzę, niezależnie od jej imienia! >:D
Teraz to już całkowicie się tarzam ze śmiechu przez nawiedzonego igora :') (hahaha, przez przypadek napisałam jego imię z małej litery, ale nie zamierzam zmieniać - niech będzie, że pogarda XD). Nie dość, że nawiedzony, to jeszcze teraz podwójnie nawiedzony i tak przy okazji, to chyba go łosoś pokąsał, czy coś. Co on sobie wymyślił?! Kolejny "myśliciel" się znalazł. (Emm, nie wiem, czy to miał być taki żarcik, czy co...) Psychopata ją teraz jeszcze spakował? Kuczaki, ale z niego wzorowy mężczyzna. Taa, żeby to tylko się "mężczyzną" dało nazwać... Ale przepraszam, nie można :< Dobra, zostawmy już wszystkich nawiedzonych psychopatów w spokoju.
Z niewyobrażalną niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, a zwłaszcza spotkanie z Alanem i rozmowę z psychonawiedzonym... Znaczy się Igorem ;)
Weny! :* No i wesołych świąt :3
Jezu, jak ta Maryla działa mi na nerwy -_- Dlaczego musi wtrącać swoje pięć groszy w sprawy Alana i Dominiki... Do tego jest przekonana, że kłamie na temat tej całej dziuni - Moniki.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Dominika zachowa się podobnie jak w sytuacji z Marylą, w stosunku do Igora. Najwyższa pora zakończyć ten bezsensowny związek.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ^^
http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
PS.: Wiem, że po czasie, ale WESOŁYCH ŚWIĄT! <3
Pisz szybko kolejną czesc! Zapraszam tez na moje nowe opowiadanie :) http://waiting-for--love.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz masz talent :)
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do LIEBSTEN BLOG AWARDS
musisz odpowiedziec na moje pytania, napisać swoje i nominować kolejne osoby :)
Pozdrawiam
http://kochamczytack.blogspot.com
Usuńkiedy nowy?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, może dzisiaj przysiądę i coś w końcu napiszę, bo jakoś opornie mi to idzie :(
UsuńEjejej bo coś tu cicho ?
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam !!!
A przy okazji... Wiem, że dość późno, ale Travis się nie może doczekać Twojej opinii na temat jego historii... Tak więc zapraszam na nowy rozdział i bardzo przepraszam za mały spam http://tangledstories314.blogspot.com/2015/04/victoria-znaczy-zwyciestwo-cz-xxxiii.html
kiedy nowy? czekam i czekam
OdpowiedzUsuńPrzepraszam cię słoneczko, naprawdę robię co mogę, postaram się dodać w ten weekend, ale najpierw muszę się spiąć i napisać :/
UsuńBuuu :(
OdpowiedzUsuńDaj nowy! :robi oczka kota ze Shreka:
Już, już, już prawie, dobra wiadomość jest taka, że mam już kilka zdań napisanych :p
UsuńNo hej !
OdpowiedzUsuńDlaczego ja tego nie skomentowałam? Jak nie skomentuje to mnie opiernicz, bo ja już ten rozdział czytałam, ale nie mam pojęcia dlaczego nie dodałam komentarza. Taka ze mnie małpa jedna po prostu. Uch normalnie ze mną a beze mnie. Dobra dosyć o mnie bi znowu nie na temat.
Rozdział fenomenalny no po prostu za każdym razem mnie zadziwiasz i to jest piękne. W następnym rozdziale Igor :c załamka po prostu. Z kijami na niego xd
Dobra a teraz mam do cb interes. Alan i Dominika jadą na romantyczne wakacje, a to opowiadanie nigdy się nie kończy :3 co ty na to?
Pozdrawiam
Niepowtarzalna xx
Ps. Zapraszam na niwy rozdział
Usuńhttp://zycie-jest-jedno06.blogspot.com/?m=0
*nowy (przepraszam za błędy ale piszę z telefonu)
UsuńI przy okazji sorki za spam xd
UsuńHej :D postanowiłam skrobnąć jakiś komentarz bo jestem zachwycona Twoim blogiem :D no i Alanem, przyznaje :D uwielbiam go <3
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj całkiem przypadkiem (nawet sama już nie pamiętam jak) i tak się wciągnęłam w historię Dominiki i Alana, że wczoraj czytałam do 4 rano :D oczywiście przeczytałam wszystkie rozdziały już i czekam z niecierpliwością na następny ;) niesamowicie piszesz, mogłabym to czytać godzinami, miałam wrażenie, że czytam książkę a nie bloga :), żaden inny blog mi się nie spodobał ani nie wciągnął mnie tak jak Twój (ciągle sprawdzam czy nie dodałaś przypadkiem nowego rozdziału :D). Opowiadanie jest idealne i ma wszystko to co powinno mieć aby nie nudzić czytelnika :). I też chciałabym być Dominiką... ahh rozmarzyłam się :D hmm co chciałam jeszcze napisać? aaaaa oczywiście pisz, pisz i jeszcze raz pisz :D
Życzę mnóstwa weny i jak już wspominałam czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam Cię gorąco :)
Karolina
Dziękuję ci Karolinko za ciepłe słowa, bardzo sie cieszę że udało mi się ciebie zaciekawić swoimi... eee... "wypocinami"? Nawet nie wiesz jaką zrobiłaś mi przyjemność swoim komentarzem.
UsuńPozdrawiam cię serdecznie i obiecuje, że niedługo pojawi się nowy rozdział, zaraz do niego przysiadam i być może na weekend uda mi się dodać.
Paaaa :***
Jakimi wypocinami? Chyba żartujesz ;) to jest po prostu super :) i cieszę się, że Ci sprawiłam tym komentarzem przyjemność :)
UsuńRównież pozdrawiam Cię serdecznie i oczywiście czekam na nowy rozdział :)
Paaa :*
Karolina
w końcu jestem! Nie podoba mi się przebieg akcji, a szczególnie nie podoba mi się Maryla, która myśli, że pozjadała wszystkie rozumy! Nie wierzę jej, nie wierzę, że Alan poszedłby na kolację z Moniką, to nie może być prawda! Szkoda, że go nie zastała :(
OdpowiedzUsuńCzy Igor chce żeby wróciła z nim do miasta?
Jest bezczelny! Niech ona jak najszybciej z nim zrywa bo nie ręcze za siebie!
Jestenm bardzo ciekawa następnego rozdziału :D
Pozdrawiam :)))
Jestem! Przeslodkie jest to, że tak na niego czekała! Ale nie mogę doczekać się tej rozmowy między Dominika i Igorem! (Mój słownik cały czas chce poprawiać "Igorem" na "Ogórkiem")
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, puck
Wreszcie jakaś mądra refleksja u Dominiki. Ja też nie chciałabym być z taką osobą, co jedno mówi, drugie myśli, a trzecie robi.
OdpowiedzUsuńI po co tu być miłą dla starszych ludzi i odnosić się do nich z szacunkiem, skoro oni nie potrafią się do czegoś takiego samego dostosować i... ach ta Maryla, wkurzyła mnie, ale jedna ma trochę racji, bo Domi bardzo mocno skrzywdziła Alana. Zirytowała mnie tym.
"bezduszna jędzą" - bezduszną
Pamiętam to jak ubierała ubranie Alana, to było gdy jedli potem tosty, prawda?
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com