- Możesz
już otworzyć oczy. Jesteśmy na miejscu - zaświergotała zatrzymując auto
pośrodku dwóch miejsc parkingowych.
- Dzięki Bogu! - krzyknęła, odpinając pasy trzęsącymi się ze
strachu rękoma - gdyby Rea polizała twoja jazdę, to by wścieklizny dostała. -
dodała pospiesznie wysiadając z samochodu.
- Ha ha, bardzo śmieszne - zawołała za nią, wyciągając z
tylnego siedzenia brzoskwiniową torebkę.
Dominika
rozejrzała się dookoła lekko zdezorientowana. Stała przed niedużym, świeżo
wyremontowanym budynkiem wyłożonym brunatną cegłą. Nad obrotowymi drzwiami
wisiała blaszana tabliczka, na której białymi, dużymi literami napisane było
"CENTRUM GINEKOLOGICZNE". Na krótką chwilę mocno zacisnęła powieki,
szczypiąc skórę na przedramieniu. Bała się, że kiedy otworzy oczy sen pryśnie.
- Co tak stoisz jak indyjska krowa? - usłyszała za sobą
roześmiany głos przyjaciółki. Odwróciła się w jej stronę, kręcą głową z
niedowierzaniem. Zbyt mocno przygryziona warga zapiekła ją, wywołując na jej
twarzy grymas bólu.
- Majka, czy ty…
- Test wyszedł pozytywnie - uśmiechnęła się szeroko,
przytulając się do wciąż jeszcze zdezorientowanej dziewczyny.
- Co za niespodzianka, tak się cieszę - wyjęła z małej,
przewieszonej przez ramię torebeczki chusteczkę i wytarła nią lejące się z jej
oczu niczym grochy łzy.
- Cieszyć się będziemy, kiedy lekarz to potwierdzi - złapała
ją za rękę i pociągnęła w stronę budynku - choć przyznam, że chyba wiem kiedy
to się mogło stać - zatrzepotała zalotnie umalowanymi czarnym tuszem rzęsami.
- Och, ty świntuszku - zmierzwiła jej włosy dygoczącą
dłonią.
Poczekalnia
była pusta. Usiadły na plastikowych, ustawionych w równym rządku krzesełkach
przy drzwiach z numerem 5. Pomalowane beżową farbą ściany zdobiły wiszące na
nich plakaty przedstawiające cykle rozwoju ciąży. Dominika przyglądała się
zdjęciom ze łzami wzruszenia w oczach. "To niesprawiedliwe! Majka będzie
miała dwójkę dzieci a ja co? Pewnie nigdy się Igora nie doproszę, a jak już się
zgodzi to mnie menopauza zastanie i całe życie będę sama jak palec!"
- Domi - z zamyślenia wyrwał ją cichy głos przyjaciółki - a
wejdziesz ze mną? Trochę się boję - przyznała niechętnie.
- No jasne, chyba nie myślałaś, że cię tam puszczę samą?
Muszę zobaczyć naszą małą fasolkę - uśmiechnęła się głaskając jeszcze płaski
brzuch Mai. - Cześć kochanie, tu twoja ciocia - szepnęła ciepłym głosem,
wpatrując się w jej białą bokserkę. - Czekam na ciebie, wiesz?
- Nie nakręcaj się, jeszcze nic nie wiemy - starała się
opanować szalejącą ze szczęścia Dominikę.
Drzwi do
gabinetu otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. W progu, ubrany w biały kitel
stał niski, pulchny mężczyzna w podeszłym wieku. Spojrzał podejrzliwie na
kobiety znad okularów zsuniętych na czubek nosa i zaprosił je gestem dłoni do
środka.
Niemal równocześnie poderwały się z miejsca, odetchnęły
głęboko i trzymając się za ręce weszły do zalanego słońcem pokoju doktora.
Dominika
siedziała w kącie przysłuchując się rozmowie przyjaciółki z lekarzem, na temat
pierwszych objawów ciąży. "Ja też chcę mieć nudności, chcę wymiotować i
często siusiać" - pomyślała ze łzami w oczach - "I zachcianki też
chcę mieć" westchnęła głośno wyobrażając sobie, że to ona siedzi na
miejscu Majki i z uśmiechem odpowiada na pytania mężczyzny.
- Cóż
myślę, że możemy mówić o ciąży - powiedział znad rozchylonych nóg kobiety - Za
trzy tygodnie zapraszam na kolejną wizytę, wtedy przeprowadzimy badanie USG i
powinniśmy już zobaczyć serduszko.
- Będziemy miały dziecko - Dominika mocno uścisnęła siedzącą
na wysokim fotelu zapłakaną przyjaciółkę. - Rozumiesz? - złapała jej głowę w
dłonie i mocno pocałowała w policzek, czując na wargach słony posmak. -
Dziecko!
- Ja pierdziule - wykrztusiła zachrypniętym głosem,
zakrywając ułożone w literkę O usta.
Po
umówieniu daty kolejnej wizyty i wysłuchaniu zaleceń doktora wyszły roześmiane
z gabinetu obejmując się w pasie. Maja wesoło machała torebką wciąż nie mogąc
uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała.
- Kiedy powiesz Tomkowi? - zapytała poprawiając niesforną
grzywkę, lecącą jej do oczu.
- Planowałam zrobić mu niespodziankę i zabrać ze sobą na
kolejną wizytę, ale jak mnie zobaczy to od razu się zorientuje, że coś ukrywam,
więc chyba dzisiaj - zaśmiała się.
- Majka, planowaliście następne dziecko czy po prostu się
przydarzyło?
- Pytasz czy to wpadka? - uniosła pytająco lewą brew.
- Tak jakby - skrzywiła się - nie odbierz tego źle.
- Wiesz jakoś specjalnie się nie pilnowaliśmy, ale też się
nie staraliśmy. Postawiliśmy na ślepy los i jak widzisz udało się. Jeszcze to
do mnie nie dociera - zaszczebiotała radośnie chowając twarz mokrą od łez, w
dłoniach.
- A do mnie tak, szkoda tylko, że nie będę mogła być przy
tobie, kiedy będziesz tak uroczo tyła i zmieniała się w małego hipopotamka. -
posmutniała.
- Ja ci dam hipopotamka - pogroziła jej palcem. - Dobra
smucić się będziemy kiedy indziej. Teraz czas to oblać - zawołała radośnie,
ciągnąc Dominikę w stronę małej knajpki po drugiej stronie ulicy - oczywiście
soczkiem - skrzywiła się.
- Oczywiście - potwierdziła poważnym tonem i wybuchnęły
głośnym śmiechem.
Usiadły na
zewnątrz pod rozłożystym parasolem. Ogródek kawiarni ogrodzony był niskim
drewnianym płotkiem, do którego przymocowano
prostokątne doniczki z wiszącymi pelargoniami.
Po chwili pojawiła się kelnerka niosąc na dużej srebrnej
tacy dwa kawałki Tiramisu i dzbanek soku pomarańczowego wypełniony po brzegi
lodem.
- Życzę smacznego - uśmiechnęła się przyjaźnie i odeszła
pospiesznie do stolika obok przyjąć kolejne zamówienie.
- Czego można chcieć więcej? - Majka oblizała łyżeczkę pełną
czekoladowego kremu, mrużąc z rozkoszy oczy - a wiesz co znaczy Tiramisu po
włosku?
- Poderwij mnie - mrugnęła znacząco.
- Czy to propozycja? - zatrzepotała uwodzicielsko rzęsami.
- A skąd! Boże uchowaj - zaśmiała się, udając, że spluwa na
ziemię - Wystarczy, że twój ginekolog wziął nas za lesbijki.
- Też odniosłaś takie wrażenie? - zapytała zaskoczona.
- Mhm - przytaknęła głową - patrzył na nas wzrokiem, którym
mógłby śmiało otwierać radzieckie konserwy.
- Pewnie teraz zachodzi w głowę, jak to się stało, że jestem
w ciąży. Przy następnej wizycie całkiem zbaranieje, kiedy przyprowadzę ze sobą
Tomka.
Dominika
nagle spochmurniała, mieszając w zamyśleniu kolorową słomką kostki lodu w
szklance z sokiem.
- Co jest skarbie? - przyglądała się jej zmartwiona, unosząc
pytająco jedną brew w górę.
- Nic, po prostu się zastanawiam czy ja kiedyś będę miała
dziecko - podniosła szkolący się wzrok na przyjaciółkę.
- Na pewno - złapała ją czule za rękę, dodając jej tym
otuchy - tylko musisz wziąć Igora w obroty i postawić mu ultimatum. -
powiedziała stanowczym głosem.
- Wiesz, mi się wydaje, że on w ogóle nie chce mieć dzieci -
skrzywiła się.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Jak można nie chcieć.
Dominika wzruszyła ramionami w geście bezradności.
- Domka, co się dzieje?
- Wczoraj się mocno pokłóciliśmy i chyba trochę za bardzo na
niego naskoczyłam - wyznała niechętnie.
- O co poszło? - zapytała pociągając łyk soku, nie
spuszczając z niej wzroku.
- O to co zwykle - rozłożyła ręce - przepraszał mnie, że nie
poświęcał mi czasu i że postara się to naprawić. I wiesz on chyba był naprawdę
skruszony, a ja wybuchnęłam. Darłam się do słuchawki, że nie wierzę w żadne
jego słowo i że pewnie tylko na obietnicach się skończy.
- A wierzysz?
- Chciałabym, ale przychodzi mi to coraz trudniej -
skrzywiła się.
- No więc nie masz się czym zamartwiać. Miałaś prawo mu
nagadać. Pomyśl ile razy słyszałaś podobną gadkę.
- Setki razy - przewróciła oczami - już się tego na pamięć
nauczyłam i wiesz ...
Przerwała w
pół słowa widząc zaskoczenie malujące się na twarzy siedzącej na przeciwko niej
przyjaciółki. Maja podniosła się z wiklinowego krzesła, machając radośnie do
kogoś, kogo zobaczyła za jej plecami.
Dziewczyna odwróciła się przez ramię starając się wypatrzeć
w tłumie przechodniów znajomą twarz.
- Juhu, Marylko! - zawołała radośnie.
Dominikę przeszły dreszcze, poczuła jak włosy na jej głowie
stają dęba, a serce przyspiesza nabierając niebezpiecznej prędkości. Mocno
zacisnęła powieki, garbiąc się i zsuwając niżej w nadziei, że dzięki temu
ciotka Alana jej nie zauważy.
- Tutaj Marylko - Majka nie dawała za wygraną.
- Zamknij się! - syknęła, kopiąc ją w kostkę pod stołem -
Nie chcę z nią teraz rozmawiać.
- Za późno, już tu idzie. - powiedziała opadając na krzesło.
- Dzięki - burknęła.
Przy stoliku stanęła Marylka ubrana w
błękitną, elegancką sukienkę. Włosy jak zawsze upięła w wysokiego koka, chcąc
sobie tym dodać kilku centymetrów.
- Cześć dziewczynki, a co wy tu robicie? - zapytała roześmianym
głosem, ciesząc się ze spotkania. Dominika unikała jej spojrzenia, czując jak
rumieńce spalają jej twarz. "Czy tak wygląda stan przedzawałowy?"
- Wyskoczyłyśmy na małe ploteczki. Usiądziesz z nami? -
zapytała, zabierając torebkę z krzesełka obok i robiąc miejsce kobiecie.
"Przysięgam zabiję cię" - zgromiła przyjaciółkę
surowym spojrzeniem.
- Z miłą chęcią. Dziękuję. - uśmiechnęła się pogodnie i
ciężko wzdychając opadła na wiklinowy fotel.
Do stolika
podeszła drobna kelnerka, trzymając w ręku malutki notesik z różową oprawką.
- Czy coś podać? - zwróciła się do Maryli odsłaniając w
szczerym uśmiechu śnieżnobiałe zęby.
- Poproszę wodę gazowaną z cytryną - odpowiedziała miłym
głosem - Boże jaki skwar - westchnęła, ocierając mokre od potu czoło.
- Fakt, gdybym była Kleopatrą rozkazałabym jakiemuś
przystojnemu niewolnikowi, a najlepiej dwóm, stać i nas wachlować - powiedziała
rozmarzonym głosem Majka, pociągając łyk soku pomarańczowego. - A teraz
przepraszam na chwilę, muszę do kibelka - podniosła się energicznie z krzesła,
czując na sobie złowrogie spojrzenie przyjaciółki.
- A co ty taka nie w humorze?
Dominika
siedziała pochylona nad stołem, nerwowo obracając w dłoniach szklankę. Czuła, że
zaczyna brakować jej powietrza, jak gdyby ktoś położył na jej klatce piersiowej
ogromną łapę, miażdżył ją i nie pozwalał oddychać. Całym jej ciałem wstrząsały
niekontrolowane dreszcze, a język przylepił się do wyschniętego na wiór
podniebienia.
- Kochanie? Źle się czujesz? - dotarł do niej jak przez mgłę
cichy i troskliwy głos kobiety.
- Nie - wykrztusiła z trudem - to znaczy… nie wiem -
schowała twarz w dłoniach, czując, że traci panowanie nad sobą.
- Skarbie - złapała ją za rękę, chcąc dodać jej otuchy - Powiesz
mi co się stało? Mam wrażenie, że to ma jakiś związek z Alanem, bo od kilku dni
zachowuje się podobnie, ale od niego cokolwiek wyciągnąć, graniczy z cudem.
Więc może ty mi powiesz o co chodzi?
- Okłamałam go - powiedziała podnosząc na nią szklące się od
łez oczy. - Nie jestem sama. W Warszawie czeka na mnie narzeczony.
- Co? Jak mogłaś? - twarz Maryli w jednej sekundzie zmieniła
się w zaciętą i wrogą, a oczy stały się zimne i zupełnie obce. - Nie wierzę!
Myślałam, że jesteś zupełnie inna. Po co robiłaś mu nadzieję? Mało się w życiu
wycierpiał? Zachowałaś się jak osta…
- Marylo - przerwała jej stanowczym głosem - uważaj na
słowa. Wiem, że zrobiłam źle, ale nie życzę sobie, żebyś mnie oceniała. Poza
tym to sprawa między mną a Alanem.
- Mylisz się moja droga - zagroziła jej palcem - on jest
jedyną i najważniejszą osobą w moim życiu i nie pozwolę, żeby jakaś panienka -
zmierzyła ją z politowaniem w oczach, wykrzywiając w grymasie usta - robiła z
niego jelenia.
- Nie wierzę, że to powiedziałaś - pokręciła z
niedowierzaniem głową.
- A czego się spodziewałaś, że pogłaszczę cię po główce i
powiem "Nic się nie stało?"
- Nie, ale miałam nadzieję, że chociaż pozwolisz mi to
wytłumaczyć, a ty mało mi oczu nie wydrapałaś.
- Żałuję, że cię poznał - powiedziała kończąc rozmowę.
Nerwowo poderwała się z krzesła, zahaczając torebką o stolik, przewracając przy
tym stojące na nim szklanki. Na białej koszulce Dominiki w jednej chwili
pojawiła się pomarańczowa plama z soku. Zakryła usta z przerażeniem, czując jak
cała zawartość jej żołądka podchodzi do gardła. - I wiesz co ci jeszcze powiem
- krzyknęła, pochylając się nad roztrzęsioną dziewczyną - zrobię wszystko, żeby
ci nie wybaczył! - przeszyła ją gniewnym spojrzeniem i obróciła się nerwowo na
pięcie, wpadając w stojącą obok zakłopotaną kelnerkę.
- To się nie dzieje naprawdę - burknęła pod nosem, rozcierając
dłońmi pulsujące skronie.
- Rozumiem,
że ta pani już nie wróci - Dominika podniosła wzrok, słysząc cichy i niepewny
głos dziewczyny, trzymającej na tacce szklankę z wodą.
- Nie, nie wróci - powiedziała i niespodziewanie wybuchnęła
głośnym śmiechem - ale możesz zostawić zamówienie, trochę zaschło mi w gardle.
- Proszę się nie martwić, ja z moją teściową mam takie
spięcia praktycznie codziennie - uśmiechnęła się, sprzątając ze stolika brudne
talerzyki po cieście i powywracane szklanki.
- Dominika, co to za pobojowisko? - przed dziewczyną jakby
spod ziemi wyrosła Majka, trzymając się pod boki i patrząc na nią przenikliwym
spojrzeniem.
- Mało się nie pozabijałam z Marylą - wzruszyła obojętnie
ramionami i razem z kelnerka wybuchnęły spazmatycznym śmiechem.
- Co? - opadła na fotel marszcząc brwi i wzdychając z niezadowoleniem - Dlaczego
zawsze musi mnie ominąć najlepsze.
Świetny rozdział! No i Majka w ciąży, tak się cieszę :D Ale z drugiej strony jestem roztrzęsiona kłótnią Domi z Marylą, oby żeby nie namieszała w ich znajomości, bo to się może źle skończyć... http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOjejki.. Kocham ten rozdział! I to jak Domi rozmawiała z "fasolką" hahaha urocze... Jeszcze ta kłótnia z Marylką.. Jejkuuu.. Emocje :) uwielbiam i czekam na kolejny :p u mnie już jest xd Jesteś cudowna^^
OdpowiedzUsuńI Maryla ma u mnie minusa! :<
OdpowiedzUsuńczekam na dalsze rozdziały <3
Nie jestem pierwsza T-T
OdpowiedzUsuńZ całego serca współczuje Dominice, ale sama tego chciała!
Bo ileż razy można powtarzać, żeby przejrzała na oczy? Jej związek z Igorem... nie wiem nawet jak to już określić. To naprawdę cud, że jeszcze ze sobą są, ale jest to z pewnością oddanie Domi, bo gdyby ona zrezygnowała z ich związku, jestem niemal pewna, że dopiero po jakimś czasie Igor by się zorientował, że jego narzeczona go rzuciła.
Ogólnie zaskoczyło mnie zachowanie Maryli, a która to przypominała mi lwią mamusię broniącą swoje dziecko przed najgorszym. Trochę ją poniosła - nie przeczę i pewnie, i ona zda sobie z tego sprawę, ale jestem całkowicie pewna, że nawet tego później nie pokaże, tylko będzie albo piorunowała wzrokiem Domi, albo ją ignorowała (w poczuciu małej winy i nienawiści, ze zraniła jej ukochanego Alanka).
Czy jestem jakąś psychopatką, jeżeli ucieszyła mnie wiadomość, ze Alan też cierpi?
Jeżeli chodzi o dzieci to wiem jak bardzo Domi to przeżywa i to jedynie ze względu na moją ciotkę, która jest bardzo embrionalna i nie potrafiła się powstrzymać od użalania nad tym, że wszystkie jej znajome mają dzieci (cieszmy się z nią, że w końcu i ona ma dziecko!). Niestety to też doprowadziło do tego, że związała się z... pewnym panem, którego naprawdę nikt nie lubi.
Domi jest już w takim wieku, gdzie włącza się taki przełącznik "ja chce dziecko!" - wiem również jak czuje się osoba dowiadująca się, że jej przyjaciółka ma dziecko, bo myśl "Ja naprawdę jestem taka stara?" - jest naprawdę dołująca! Moja niedobra (inna) ciotka nie wzięła mnie na chrzęsną i aż do czasu chrzcin mojego kuzyna nie zdawałam sobie sprawy, że chce nią być T-T
Człowiek naprawdę dopiero, gdy coś traci uświadamia sobie "ja tak naprawdę skrycie o tym marzyłem" bądź (jak w przypadku mojego ex) "nie wierzę, że to tak długo trwało! To był czas całkowicie zmarnowany!". Przez niego nawet zaczęłam zastanawiać się, czy nie jestem lesbijką... i patrz, wróciliśmy do tematu ginekologa! Szczerze mówiąc, gdy one się tak zachowywały miałam nadzieje, na jakiś komentarz od strony lekarza na ten temat. No i facet nie powinien być zdziwiony (choć ja byłam, że w polskiej poczekalni tak pusto O.o), bo teraz są baki spermy i ogólnie... są inne rzeczy... nie żeby coś... ja prawdę mówiąc swoją wiedzę czerpie z książek (gdybyś ty wiedziała jak wielu rzeczy o ludzkiej anatomii ja się dowiedziałam O.o).
Zejdę jednak z tego tematu... Nie wiem już o czym pisać, bo w mojej głowie pojawiają się urywki bardzo... "nieprzyzwoitej" książki - czyje się jak zakonnica, wiesz, że one noszą pasu na piersi? Aby zakryć swoją kobiecość? A może to było w czasach średniowiecza?
Już sama nie pamiętam... Gdzieś kiedyś przeczytałam coś o... już nie pamiętam >.< Ja potrafię nawet zapomnieć gdzie położyłam klucze, czy telefon, a zaledwie pięć minut wcześniej miałam owe rzeczy w dłoni, ale i tak będę ich szukać pół godziny...
W każdym razie zeszłam do bardzo dziwnego tematu, a miałam napisać jak bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Zresztą mam nadzieje, że doskonale zdajesz sobie sprawę, że po prostu kocham Twoje opowiadanie i jestem za związkiem "Dominika&Alan"!
A Igor to taki kogut *3*
Życzę jak zwykle morza weny, tłum pomysłów pod oknem, dużo czasu wolnego i... żeby Domi przejrzała na oczy, że Alan jest "Panem Idealnym"!
Pozdrawiam ^^
Maryla.. minus do końca życia. raczej nigdy się nie.. wyterapeutuje/ naprawi w moich oczach xD
OdpowiedzUsuń,,Będziemy miały dziecko" Czytałam to kilka razy i nie zajarzyłam. Powiedziała to ze względu na ginekologa czy jakiś błąd w tekście? c:
Ogólnie rozdział super, tylko wciąż czekam aż Alan zacznie się do niej dobijać ^^
http://ever-books-world.blogspot.com
Zawiodłam się na Maryli. Wydawała się miłą i przyjazną kobietą a wyszła na zołzę. Racja, nie ma prawa oceniać Dominiki. Wiadomo, że narobiła bagna, ale Maryla o mało nie zaczęła wyzywać jej od najgorszych.
OdpowiedzUsuńJa również nie mogę się doczekać konfrontacji Alana z Dominiką :) Na litość boską przecież Igor nie jest dla niej. Co ona sobie wyobraża? Że wyjdzie za tego pracoholika i będzie szczęśliwa? Zgaduję, że on nawet nie chce mieć dziecka w porównaniu do Dominiki.
A z Alanem będzie mogła jeszcze wszystko odkręcić jeśli naprawdę czują do siebie coś... wyjątkowego.
Rany, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :*
Pozdrawiam xx
love-ya-ff.blogspot.com
No to Majka i Tomek będą mieli drugie dziecko, a Patryk rodzeństwo. Fajnie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Dominika też będzie kiedyś miała dzieci.
Ciekawe jak teraz jej relacje z Alanem będą wyglądać jak Maryla chce doprowadzić do tego, żeby jej nie wybaczył. Myślę, że wtrącać się w to nie powinna i Dominika z Alanem powinni to sobie sami wyjaśnić.
Życzę weny na następny rozdział.
Cieszę się, że Majka jest w ciąży. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że razem z Tomkiem sobie poradzą w tej sytuacji. ;)
Rozdział jak zawsze boski. *-*
Czekam na next i pozdrawiam. :* <3
opowiadanie-dree.blogspot.com
/Dree.
Przepraszam za długą nieobecność na twoim blogu, ale czas nie był dla mnie łaskawy i nie chciał się zatrzymać. Szybciutko nadrobiłam zaległości, bo lubię twój styl pisania. Nie robisz błędów, a fabuła wciąga.
OdpowiedzUsuńNie wiem co sądzić o reakcji Maryli, ponieważ zachowanie Dominiki było bardzo nie w porządku wobec Alana, jednak to on sam powinien wszystko ocenić. Osobiście jestem team Alan & Dominika.
Ciąża Majki to bardzo pozytywna odskocznia i mam nadzieję, że taka pozostanie, trzymam za nią kciuki (i za ciążę i za Majkę).
Co do mojego bloga (my-spain-story), straciłam wenę, poza tym to opowiadanie nie było moim pomysłem, więc namawiam pomysłodawcę na przejęcie go. Tymczasem zapraszam na moje nowe opowiadanie wyspa-ino.blogspot.com :)
Pozdrawiam,
nigdyś Kajo, teraz Anonimowa!
Z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału
W mgnieniu oka przeczytałam twój blog. Zaciekawił mnie bardzo.
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze losy Majki i Dominiki.
Będę tu zaglądać :)
Pozdrawiam,
http://wer-pozeraczkaksiazek.blogspot.co.at/
Jak zwykle świetnie!
OdpowiedzUsuńWieść o ciąży Majki jest cudowna, ciekawe jak będzie z Domi, czy jej też uda się mieć dziecko, zanim się zestarzeje.. ;P
Czekam na Alana, nie przybędzie! :D
http://zakochaninazaboj.blogspot.com/
oo, podoba mi się!!
OdpowiedzUsuńobserwujemy? :) -> deathbeds19.blogspot.com
Ostatnie chwile tego wpisu są najlepsze. Biedna poplamiona dziewczyna i rozmowa z kelnerką są genialne. "Ja z teściową mam tak codziennie"-...no aż mi się to z moją mamą skojarzyło XD
OdpowiedzUsuńhttp://hopeflyy.blogspot.com/
Szczerze przyznam że wpadłam tutaj z nudy.
OdpowiedzUsuńJestem mile zaskoczona twoim opowiadaniem :D bardzo szybko je pochłonęłam mimo bólu głowy ;3 jest ekstra i oby tak dalej :3
Zapraszam do mnie: every-angel-has-its-own-story.blogspot.com
Rozdział świetny. Co do Maryli to już chyba nigdy nie zapomnę tych słów jakie wypowiedziała do Dominiki: "Zrobię wszystko, żeby ci nie wybaczył!" Przecież to jest takie okropne! Rozumiem - miała się prawo wkurzyć, ponieważ Dominika nie była fair w stosunku do Alana. Nie wiem, może tylko ja to tak przeżywam, ale ona mnie naprawdę wkurzyła. Jak można tak nagle zmieniać 'charakterek'?
OdpowiedzUsuńCieszę się natomiast z powodu ciąży Majki. Uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy Dominika rozmawiała z ich "fasolką" :D
Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ;)
OO jest w ciąży jak słodko<3 Nie dziwie się Dominice. Jest po prostu zazdrosna. A fajny ten wątek z fasolką xd Natomiast nie dziwię się Marylce. Też byłabym wściekła na Dominikę za numer z Alanem. Rozdział świetny! Czekam na następny
OdpowiedzUsuńZapraszam http://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/
Gdzie Alan? Ja sie pytam gdzie Alan? Mialam nadzieje na jakas starcie miedzy nimi, a nie Domi i Marylą. Swoja droga nje wjem czemu, ale rozsmieszyla mnie reakcja kobiety. Pisz dalej, bo nie widze tu nigdzie Alana!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, puck
Fajnie się to czyta i naprawdę wciąga. Trochę współczuje Maji, ale pewnie wszystko będie dobrze :) Wkradło się kilka błędów, ale nie raziły one w oczy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : krainanovatis.blogspot.com
Cudoowny! Brak słów. *o*
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania jest najlepszy jaki kiedykolwiek widziałam (a uwierz mi, czytam bardzo wiele opowieści).
Błagam szybko next, no chyba, że chcesz żebym umarła z ciekawości, ale w tedy ty wyprawiasz stypę! Hahaha.. :*
Pozdrawiam! <3
Jejku, jejku, jejku *.* Nawet nie wiem co powiedzieć. Jest cudny po prostu. <3 Ideeealnie piszesz ! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog genialny pomysł gratuluję talentu ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
Modanastodwa.blogspot.com
Jakie cudne to Twoje opowiadanko, mewcio! Żałuję, że nie przyszłam tu szybciej, bo przecież miałam link do Twojego bloga od października... No niestety zapomniałam zaobserwować tę stronę, przez co nie wchodziłam regularnie. Teraz zamierzam przeczytać wszystkie posty, żeby być na bierząco ze wszystkimi rozdziałami tej cudnej historii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, obserwuję i zapraszam do mnie:
Patka-pisze.blogspot.com
Fajne opowiadanie i szablon na blogu.
OdpowiedzUsuńJak cudownie..
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
Majka jest genialna w każdym geście i słowie, a zakończenie rozdziału, to narzekanie, że ją zawsze omija co najlepsze... haha.
OdpowiedzUsuńU ginekologa też mi się skojarzyły z lesbijkami, a teraz jak do tego jeszcze Tom dojdzie, to gin ich weźmie za... za trójkąt jakiś.
Słyszałam inne określenie na tiramisu - TyrajMisiu ;-) - dziecko ze szkoły to określenie nam przyniosło.
Co do Maryli - haha, śmieszna kobieta. całkowicie pier... nie przy zdrowych zmysłach. Dominika nikogo nie okłamała, a już napewno nie Alana, nie robiła mu przecież żadnej nadziei, bo niby czym, przytuleniem? haha, nie pojmuje tego motywu skrzywdzonego, moim zdaniem bez powodu Alana...
Pozdrawiam: sie-nie-zdarza.blogspot.com
Rozdział świetny. :)
OdpowiedzUsuńOczywiście dialogi między Majką i Dominiką najlepsze. I ta mała fasolka... Urocze. A Maryla... Trochę mnie to zdziwiło...Nie sądziłam, że tak się zachowa. Ona wie najlepiej jakie przykrości przytrafiły się Alanowi w przeszłości, a to co stało się miedzy nim a Dominiką sprawi, że znowu będzie cierpiał, ale te słowa, że sprawi, iż nigdy nie wybaczy Dominice, według mnie była to lekka przesada. Dominika i Allan powinni się tym jakoś zająć sami, a Maryla nie powinna się w to mieszać, bo z tego będzie jeszcze więcej kłopotów. Mam jednak nadzieję, że tak tylko mówiła, aby ją nastraszyć, a jednak tak nie zrobi. Okaże się inną kobietą niż taką, jaką dała się poznać w tym rozdziale. Oby tak było. Z drugiej strony Dominika nie musiała jej mówić, tak przynajmniej myślę, co zaszło między nią a Alanem. Stało się jednak inaczej. Jestem ciekawa co z tego wyniknie.
Pozdrawiam :)
http://ourangelsalwaysfall.blogspot.com/