Leżała na
łóżku wpatrując się tępym wzrokiem w sufit. Ta noc ciągnęła się w
nieskończoność, a ona nawet na chwilę nie zmrużyła oczu. Wskazówki zegara w
żółwim tempie kręciły się na tarczy cicho cykającego zegara, aż w końcu słońce
niespiesznie wyłoniło się z morza, kolorując je na pomarańczowo, a koguty
sąsiadów swoim głośnym pianiem witały nowy dzień. "Gdzieś kiedyś czytałam,
że więźniowie i nieszczęśliwie zakochani robią doktoraty z badań nad sufitem,
ale ja przecież nie jestem zakochana. To znaczy jestem, ale nie w Alanie, więc
do jasnej cholery czemu jest mi tak ciężko" nie potrafiła wytłumaczyć
samej sobie co się z nią dzieje. Do jej uszu docierały odgłosy krzątającej się
po kuchni mamy. "Pora się ogarnąć". Niespiesznie zsunęła się z łóżka
i odszukała leżący pod nim telefon. Otworzyła wiadomość, którą poprzedniego
dnia wysłał jej Alan. Przyglądała się małemu ekranikowi ze wzruszeniem czytając
treść smsa. "Dość tego!" szybkim ruchem przetarła napełniające się
łzami oczy "Przyjechałam tu pomóc mamie i dobrze się bawić, a nie
zadręczać się myślami o Alanie". Bez dłuższego zastanowienia usunęła
wiadomość
- Zuch dziewczyna - powiedziała do siebie cicho. Z szafy wyciągnęła
znoszone szorty i starą rozciągniętą koszulkę, przebrała się i zbiegła na dół.
- Cześć mamuś - przywitała kobietę promiennym uśmiechem.
- A cóż to za ranny ptaszek?
- Szkoda mi czasu na spanie - oparła się o blat szafki,
przyglądając się Wandzie, która sprawnymi ruchami obierała ziemniaki na obiad.
- Boże, jak tobie to szybko idzie. Moje kartofle są zawsze kwadratowe, a już
nie wspomnę, o poharatanych palcach - zaśmiała się.
- Nawet się nie przyznawaj, dziecko. - przerwała pracę,
przyglądając się przez dłuższą chwilę córce - Widzę, że masz dziś lepszy humor.
- Powiedziałam Alanowi - rzuciła jakby od niechcenia.
- I? - Wanda uniosła pytająco brew.
- I trochę się wkurzył - skrzywiła się.
- Podejrzewam, że to zbyt delikatnie powiedziane.
- Racja - pokiwała głową - ale cieszę się, że mam to już za
sobą.
- Ja też się cieszę. Teraz musisz dać mu czas na oswojenie
się z tą myślą.
- Mamuś, możemy nie wracać do tego tematu? Przynajmniej na
razie. Chciałabym się wyluzować i nie przejmować się tym wszystkim, co się
dzieje dookoła.
- No jasne, córuś. Dziób na kłódkę - przycisnęła wskazujący
palec do pomalowanych delikatną perłową szminką ust, w geście aprobaty.
- Jesteś idealna - złapała leżące na stole jabłko i wytarła
je o koszulkę - To ja lecę.
- Gdzie ci tak spieszno, moja panno?
- Idę na porzeczki! - krzyknęła z korytarza ubierając stare
adidasy.
- Na porzeczki? - mama skrzywiła się z niedowierzaniem
- Widziałaś krzaki? - Dominika stanęła w drzwiach opierając
się o futrynę - W tym roku owoce obrodziły jak nigdy. Jeszcze trochę i gałęzie
połamią się od tego ciężaru.
- Masz rację, skończę robotę w domu i przyjdę ci pomóc -
powiedziała i wróciła do obierania ziemniaków.
- Wykluczone, nie wolno ci wychodzić na takie mocne słońce.
- Oj tam, oj tam - obie wybuchnęły głośnym śmiechem. -
Koszyczki są na strychu, w komodzie po prawej. - krzyknęła za córką, która
trzymając się poręczy przeskakiwała co drugi stopień.
Otworzyła
drzwi i przestąpiła próg. W powietrzu unosił się charakterystyczny zapach
starych pomieszczeń i porzuconych rzeczy. Dookoła piętrzyły się zakurzone pudła
pełne rupieci, których nikt nie miał serca wyrzucić, starych ciuchów, które
może jeszcze się przydadzą i zabawek z dzieciństwa, czekających na wnuki.
- Zbieractwo to też choroba! - krzyknęła ile sił w płucach,
tak by mama usłyszała.
- Nie zrób sobie krzywdy! - odpowiedział jej radosny głos -
I patrz pod nogi!
- Wariatka - szepnęła pod nosem otwierając komodę. Wyjęła
drewniany koszyczek i wyszła zamykając za sobą ciężkie drzwi. "Muszę tu
kiedyś przyjść i przejrzeć te wszystkie skarby" postanowiła w myślach.
Zeszła po schodach, kichając kilka razy pod rząd.
- Poradziłaś sobie?
- Jesteś niereformowalna - potarła wnętrzem dłoni swędzący
od wszechobecnego kurzu nos
i wyszła na dwór.
Pogoda była
idealna, mimo mocno parzącego słońca powietrze było rześkie i przyjemne. Białe
chmury leniwie przesuwały się po błękitnym niebie, tworząc przeróżne wzory,
mniej lub bardziej przypominające rzeczywiste kształty. Uśmiechnęła się pod
nosem wspominając stare czasy, kiedy potrafiła całymi dniami leżeć na plaży i
wpatrywać się w górę. "Grzechem byłoby siedzieć w domu w taką pogodę jak
dziś" pomyślała zdejmując koszulkę i nacierając ramiona olejkiem do
opalania.
- Przyjemne z pożytecznym - powiedziała pod nosem.
Usiadła pod
rozłożystym krzakiem, podnosząc ciężką od nadmiaru owoców gałąź. Zwinnymi ruchami
odrywała porzeczki wrzucając je do stojącego obok koszyczka. Pracowała
bezwiednie a ruchy, które wykonywała były mechaniczne i jednostajne, ponieważ
całą jej uwagę zaprzątał Alan. "Nie potrafię myśleć o niczym innym, a
przecież mam tyle na głowie, za kilka miesięcy ślub, od września będę miła
dodatkowe zajęcia ze starszą grupą, do tego Igor planuje kupić większe
mieszkanie, a ja nic tylko Alan to, Alan tamto. Gdybym jeszcze nie oszalała
pomyślałabym, że zaraz oszaleję" prychnęła pod nosem.
- Cześć, pracy! - z zamyślenia wyrwał ją wesoły głos
przyjaciółki.
- W samą porę - uśmiechnęła się szeroko - dodatkowa para
zwinnych rączek mile widziana.
- Jak się czujesz? - Majka usiadła obok niej po turecku
unosząc pytająco lewą brew.
- Ale fizycznie czy psychicznie?
- Emocjonalnie - odpowiedziała wrzucając do koszyczka
stojącego między nimi garść czarnych, nabrzmiałych od zawrotnej ilości soku,
porzeczek.
- Emocjonalnie? Jakby ci to powiedzieć. - przeczesała
palcami włosy - Jestem tak stabilna jak szklanka wody trzymana przez osobę z
Parkinsonem.
- Uuu - złożyła usta w dzióbek mrużąc oczy - czyli nie za
dobrze.
- Brawo Sherlocku - zaklaskała teatralnie w dłonie.
- Domka, weź mi to wszytko wytłumacz, bo ja tak średnio
ogarniam.
- A myślisz, że ja ogarniam? Chciałabym, ale troszkę się
pogmatwało. - skrzywiła się.
- Obiecałaś na ognisku, że mi opowiesz. - powiedziała z
wyrzutem - Podrzuciłam Patryka dziadkom a teraz zamieniam się w słuch.
- No więc przyjechał na ognisko, bo mu nie odpisałam na smsa
i bał się, że podałam mu zły numer. Wymyślił sobie, że jeśli zareaguję
pozytywnie na jego obecność to zostanie a jeśli nie to przyjedzie po skończonej
zabawie po Marylę. - zaczęła niechętnie. - No i podobno ucieszyłam się na jego
widok, dlatego został.
- A co robiliście w domu? Tak długo was nie było? -
uśmiechała się podstępnie.
- Nie bój się, nie zachodziłam w ciążę! - zgromiła
przyjaciółkę spojrzeniem - Rozmawialiśmy i Alan prawie mnie pocałował - dodała
niechętnie.
- Bujasz! - pisnęła robiąc wielkie oczy ze zdziwienia.
Dominika w odpowiedzi pokręciła przecząco głową.
- Ja pierdziule - zakryła usta dłonią. - I co?
- I nic. Udało mi się opanować sytuację, choć przyznam,
ciężko było, a fakt, że Alan jest tak przystojny jeszcze pogarsza sprawę.
- Ja tam bym się nie opierała - powiedziała rozmarzonym
głosem - … oczywiście gdybym była sama. - dodała z powagą.
- Hellloooł, Majka, tak się składa, że ja też nie jestem
sama.
- Dupa tam. - machnęła ręką - Ten twój Igor, to tak jakby go
nie było.
- Nie mów tak. On jest naprawdę dobry. Kocha mnie, ciężko pracuje,
żeby zapewnić nam dostatnie życie. Jest inteligentny i zaradny. Ma naprawdę
wiele zalet, nie wiem czemu wszyscy dookoła tego nie zauważają.
- Nie mówię, że on jest zły, ja po prostu uważam, że nie
pasujecie do siebie. Odkąd jesteście razem kompletnie cię nie poznaję. Zmienił
cię, a ty nawet tego nie zauważyłaś. Zawsze byłaś pełna życia, energiczna,
żywiołowa, trochę szalona, pamiętasz? - brudną od porzeczkowego soku, bordowa
dłonią, pogłaskała ją po policzku - Obie
takie byłyśmy. Ja znalazłam mężczyznę, który mnie nie ogranicza. Fakt, czasem
stuka się w czoło i mówi coś w stylu "Weź się kobieto ogarnij, masz
dziecko", ale nie gasi we mnie tego żaru, wie, że bez niego nie będę tą
Majką, którą pokochał. - wzruszyła ramionami - A ciebie Igor zgasił
doszczętnie.
- To nie tak, ja po prostu dorosłam. Już nie jestem
postrzeloną nastolatką, biegającą po mieście w dziurawych trampkach z
poobijanymi łokciami i pozdzieranymi kolanami.
- Nazywaj to jak chcesz, swoje i tak wiem. - powiedziała ze
stanowczością w głosie, pewna swojej racji.
- Ty nic nie rozumiesz. Igor daje mi poczucie stabilizacji,
bezpieczeństwa, przy nim nie martwię się o to co będzie jutro. Jest rozsądny i
ambitny, nie pozwoli mnie skrzywdzić. Wiem, że się mną zaopiekuje, kiedy
założymy rodzinę i będziemy mieć dzieci. Rozumiesz?
- A przepraszam, kiedy on zamierza ci zrobić dziecko? W
przerwie na lunch czy między spotkaniami z klientami?
- Jesteś okropna - rzuciła w Majkę zerwanymi porzeczkami,
które trzymała w garści.
- Ale za to szczera. Zostaw tego Pana Idealnego w diabły,
pakuj walizki i wracaj do nas. Alan też byłby zadowolony. - szturchnęła ją
łokciem, mrugając zalotnie.
- No nie wiem, po wczorajszym to raczej wyklina mnie na czym
świat stoi.
- Jak to, przecież jak wychodziłam to gruchaliście jak dwa
gołąbeczki.
- Ale potem sytuacja troszkę się zmieniła. Próbowałam
powiedzieć mu prawdę, ale Maryla nam przerwała, potem zostaliśmy sami i jakoś
tak coś mnie tknęło i przytuliłam się do niego i…
- Boże - Majka weszła jej w słowo - opowiadaj jak to jest
być przytulaną przez takiego przystojniaka. - siedziała jak na szpilkach z
rumieńcami na twarzy.
- Zajebiście - zamknęła oczy przypominając sobie jego mocne
ramiona i wybuchnęła cichym śmiechem.
- Pocałował cię w końcu?
- Tylko we włosy, kiedy mnie tulił i na koniec w policzek.
- Ja pierdziule.
- No i potem rozmawiałam z mamą, wszystko jej opowiedziałam
i jak już byłam sama w pokoju złapałam za telefon, zadzwoniłam do niego i
poprosiłam o spotkanie. Nie sądziłam, że przyjedzie po 15 minutach.
- Ja nie mogę - Majka była bliska zejścia na zawał serca - Nie
mów, że mu powiedziałaś!
- Mhm - pokręciła twierdząco głową - i nie był zadowolony.
- No raczej! - krzyknęła, poczym szybkim ruchem zakryła usta
brudną dłonią - I co teraz?
- Nie wiem, nie pozwolił mi nic wyjaśnić - wzruszyła
ramionami w geście bezradności.
- To znaczy, że nie chce cię znać?
- Powiedział, że od teraz będzie tak, jakbyśmy się nigdy nie
spotkali, a potem wyznał, że mnie kocha.
- Nie gadaj!
- Tak, i że zrobiłby dla mnie wszystko, zmienił całe życie,
gdybym tylko chciała, gdybym dała nam szansę.
- A ty? Co mu na to odpowiedziałaś?
- Nic, po prostu zapomniałam języka w gębie. Zawsze tak
jest, że właściwe słowa przychodzą do głowy po czasie...
- Załóżmy, że miałabyś druga szansę - popatrzyła na nią
tajemniczym wzrokiem.
- Teraz to już i tak musztarda po obiedzie.
- No ale co? - Majka była nieugięta.
- Pewnie powiedziałabym mu co czuję. Że lubię go bardziej
niż powinnam, że chyba trochę za bardzo mi na nim zależy, i że ostatnimi czasy
nie ma dnia, w którym nie myślę co by było gdyby... - wzięła głęboki oddech - I
że kiedy z nim jestem, to nie ufam samej sobie.
- Weź mi to napisz na kartce, Tomek padnie jak mu taką
poezją polecę. - zaśmiała się wesoło - a tak na serio, to wzięło cię moja
droga.
- Nic mnie nie wzięło. Chociaż sama nie wiem. - dodała z
rezygnacją w głosie.
- A jakbyś miała opisać to co do niego czujesz, tak jednym
zdaniem, to jakbyś to ujęła.
Dominika zastanawiała się przez dłuższą chwilę, zrywając w
milczeniu owoce z gałązki.
- On jest jak smak truskawek, albo zapach mandarynek zimą.
Rozumiesz? - powiedziała cichym i niepewnym głosem.
- Zakochana para Dominika i Alan - śpiewała wesoło na całe
gardło - zakocha…
- Radzę ci się zamknąć - weszła jej w słowo, grożąc palcem.
- Zakocha… - zaczęła jeszcze głośniej, ale Dominika nie dała
jej skończyć, rzuciła się na nią i przewróciła na plecy. Tarzały się po
wypalonej słońcem trawie śmiejąc się jak dzieci.
- Wariatko, przewróciłaś koszyczek!
- A ty jak zwykle aniołka udajesz!
- Żeby cię kury po gnoju ciągały!
- A żebyś ty po wodzie chodziła i pić prosiła!
Na
werandzie, z kubkiem świeżo zaparzonej kawy stała Wanda, przyglądając się
dziewczynom ze łzami wzruszenia w oczach.
- Dzięki tobie dom nie jest pusty - powiedziała cicho,
mocniej ściskając porcelanowy kubek - ożywa, napędzany twoją energią i
uśmiechem. Chciałabym, żebyś odnalazła szczęście. -
Uśmiechnęła się do siebie widząc, bawiące się jak dzieci,
kobiety - Kiedy one dorosły? - pokręciła głową i wróciła do domu.
Dominika jest naprawdę wspaniała, choć jej zachowania nie mogłabym porównać do nauczycielki :p Majka jest prawdziwą przyjaciółką i dała Doni naprawdę świetne rady. Ale nie można od razu kazać jej, żeby uciekła od Igora dla Alana, który, swoją drogą, jest na nią cholernie wkurzony.
OdpowiedzUsuńMyślę, że w końcu jej wybaczy :)
Już dwunasty rozdział :D Ja ledwo wrabiam przy piątym xd Bardzo lubię sposób w jaki piszesz. Wciąż nie mogę uwierzyć, że JA, fanka amerykańskich książek, czytam opowieści gdzie akcja toczy się w Polsce :D
Musisz być serio niezła skoro tak mnie zaciekawiłaś :) Pozdrawiam i 3maj się xx
love-ya-ff.blogspot.com
Fajne, fajne. :D
OdpowiedzUsuńPora nadrobić zaległości ;D Nie mogłam się doczekać, aż wrócę, żeby przeczytać twój nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem coraz bardziej lubię Dominikę <3 Dzisiaj nie napiszę dłuższego komentarza, bo nauka wzywa. Muszę przyznać, że i tak się od niej oderwałam tylko po to, żeby przeczytać kolejny świetny rozdział :)
http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/
Świetny rozdział! Z resztą tak jak zawsze ;) Mam nadzieję, że Alan i Dominika znowu zaczną rozmawiać, byliby wspaniałą parą :D Każdy następny post jest dla mnie jak rozdział bardzo dobrej książki. Masz talent! http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPolubiłam Majkę ale no nieźle jest ekstrawertyczna, mogłabym powiedzieć że dziwnie, że tak od razu każe jej rzucać Igora ale prawdę mówiąc, myślę jak ona więc jest OK. Fajny rozdział, szczególnie piękne ostatnie zdania :) hopeflyy.blogspot.de
OdpowiedzUsuńCzytając fragment o piejących kogutach od razu pomyślałam o Igorze :D
OdpowiedzUsuńMajka i Domi to prawdziwe przyjaciółki, po prostu w realnym życiu ze świecą trzeba takich szukać. Bardzo cieszę się, że Majka w końcu powiedziała to, co My wszyscy komentujący sądzimy (przynajmniej ja).
Nie wiem, czy Domi zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę nie kocha Igora, ale ideę w stylu "bezpieczny dom i rodzina". Może kiedyś go kochała, ale z tego, co mówiła wynika jasno, że ona... jejku nie wiem jak to opisać, a jednocześnie wiem, że między Domi i Igorem nie ma tej płomiennej miłości, a jedynie jej przedsmak i płomienna stabilizacja, a może i również przywiązanie? Hmm to by pasowało, Domi przywiązała się już do swojego Igorka i idea nie bycia z nim ją przeraża... Dlatego też uważam, że powinna być z Alanem, bo wydaje mi się, że to, co jest między nimi to prawdziwa miłość, której każdy człowiek pragnie i nieświadomie szuka :)
Pobawiłam się nieco w psychologa, ale muszę wyznać, że jeszcze jak Domi jechała do domu wydawała mi się taką cichą damulką, która nosi białe rękawiczki i ekscytuje się nowym mikserem, ale teraz naprawdę powoli widać, że jest dziewczyną pełną życia. Właściwie odkąd spotkała Alana nieco szaleje (bo w końcu umawiała się z mega przystojniakiem będąc zaręczoną, a to zalicza się do mega maleństw).
Naprawdę jestem za swoją najulubieńszą i najukochańszą parę, czyli "Domi i Al".
Szczerze mówiąc ten rozdział jest po prostu bombowy i ja się tak zastanawiam dziewczyno jakim cudem Ty tak szybko dodajesz rozdziały, bo ja nadal ze swoim ruszyć się nie mogę T-T
W każdym razie obyś dalej pisała w tak ekspresowym tempie i dodawała rozdziały :D Jak zwykle życzę dużo weny, uśmiechu i w końcu dobrej decyzji odnośnie uczuć Domi i Alana, dużo czasu na pisanie (wręcz nieograniczonego) oraz głowę pełną wspaniałych pomysłów jak do tej pory :D
Pozdrawiam ^^
P.S. Bardzo podobały mi się teksty Majki, skąd ty je bierzesz?
Dominika jest zagubiona i sama nie wie co robić. Mam nadzieję, że przemyśli słowa Majki i da szansę Alanowi. :) Jakoś mi tak do siebie pasują. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i czekam na next. :*
opowiadanie-dree.blogspot.com
/Dree.
genialne !!!
OdpowiedzUsuńTo jest naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńBędę tu zaglądać częściej.
---------------------------------------------------------
Co powiesz na wspólną obserwację?
POKLIKASZ w linki w poście?
Z góry dziękuję.
Dominika! Bierz Alana!
OdpowiedzUsuńPrzecudowny rozdział!
Czekamy, czekamy na kolejny :)
Osz ty kurde jego mać!
OdpowiedzUsuńNastraszyłaś mnie :D
Rozdział cudowny, też chcę taką przyjaciółkę... A Alan? Cudoo...
Twój geniusz nie do opisania :)
Czytając ten rozdział postanowiłam, że kończę ze swoim prpstym pisaniem i uczę się rozbudowywać pięknie zdania tak jak ty to robisz :p przepraszam za moją nieobecność, wybaczysz? XD
Pozdrawiam i życzę weny ^^
To ty mnie przestraszyłaś :) już myślałam że cie Zamis porwał :***
UsuńIdealny facet to jak widać Alan :) Żeby się w rzeczywistości takich znajdowało... C; Porzeczki, mmm długo nie jadłam :3 Świetnie piszesz, masz talent !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
martynaart1.blogspot.com
Ale pięknie piszesz :) Już nie chodzi o historię, która i tak jest świetna, ale o samo dopracowanie struktury opowiadania oraz "schludną" wypowiedź. Widać, że umiesz posługiwać się językiem polskim :) Zapraszam też serdecznie do siebie, jeśli znajdziesz chwilkę http://6blololog9.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJej, ale ty pięknie piszesz. Aż zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńWszystko jest takie realne, nie można się do niczego przyczepić.
Świetnie budujesz zdania, dialogi wyglądają na naturalne.
Na pewno będę zaglądać i czekać na nowy rozdział :)
http://zlosnica-shrew.blogspot.com/
WooooW.. Brak słów.. Pięknie piszesz. Tylko pozazdrościć. Kiedy czytam, czuję się, jakbym tam była.
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać tu częściej.
http://from-hate-to-love-one-step-ff.blogspot.com
http://but-i-still-hear-your-call.blogspot.com
Jejku. *.* Naprawdę mi się podoba. Cudnie piszesz. Historia, chodź przeczytałam tylko jeden rozdział, jest naprawdę wspaniały. Coś mi się wydaje, że Dominika spotkała swoją miłość życia - Alana. :) Oby im się tam kiedyś w przyszłości ułożyło :)
OdpowiedzUsuńJuż któryś raz zabieram się za skomentowanie twojego bloga ale jakoś nie miałam czasu. Moim zdaniem jest to jedno z lepszych opowiadań na jakie się natknęłam w całej mojej blogowej karierze. Masz dobry styl, widać że piszesz z pasją. Czasami widzę opowiadanie które są po prostu tragiczne pod względem gramatycznym ale u ciebie nie ma takich błędów.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zauważyłam że głowna bohaterka ma na imię tak samo jak moja przyjaciółka z przedszkola! Brawo ja !
Marze o takim facecie jak Alan! Piękny rozdział czekam na następny! Powiem Ci, że z każdym rozdziałem mnie zaskakujesz ;) Pozytywnie! Masz naprawdę świetny styl pisania!
OdpowiedzUsuńhttp://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/
Cudowny rozdział ;) Całe opowiadanie jest przepiękne. Nie chcę przestawać czytać ;) Zakochałam się ;**
OdpowiedzUsuńRozdział 5 już jest :))
http://jedenkrokdonieba.blogspot.com/
Więcej. Więcej. Więcej. Kocham to opowiadanie i kocham Alana <3 To co mi się nie podobało w tym rozdziale.. za mało mojego ideału ^^ Niby cały czas o nim mowa ale bezpośrednio nie występuje. Niecierpliwie czekam na następny rozdział, który mam nadzieję, pojawi się już niedługo :)
OdpowiedzUsuńhttp://ever-books-world.blogspot.com/
KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE! <3
OdpowiedzUsuńPISZ WIĘCEJ BO ROBISZ TO NAPRAWDĘ WSPANIALE! :)
Uwielbiam Majke, jej poczucie humoru i przede wszystkim jej szczerość. Niestety Majka też zauważyła coś co w życiu jest często spotykane, aż za często, że związek gasi energie, młodość... nasuwa mi się teraz na myśl piosenka o tekście "bo gdy jestem z tobą to siebie coraz mniej mam, czy mnie we mnie brak" (nie pamiętam dokładnie jak ten cytat brzmiał, ale piosenka z filmu big love).
OdpowiedzUsuńNadal nie rozumiem wkurzenia Alana, ani wyrzutów Majki i nie dziwię się, że wybrała to co znane i stabilizacje, bo najbardziej się boimy tego czego nie znamy i czego nie jesteśmy pewni.
Pozdrawiam: sie-nie-zdarza.blogspot.com
Cudowny rozdział. Po prostu genialny. Momentami bardzo zabawy. Majka jest świetna tak samo jak Dominika, a razem to już po prostu... A ich dialogi najlepsze. Nie można oderwać oczu od twojego opowiadania. Opisy świetne, a porównania jeszcze lepsze. Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńIdę więc czytać dalej :)
Pozdrawiam :)
http://ourangelsalwaysfall.blogspot.com/
Ja Majkę lubię jako bohaterkę opowiadania, i gdyby była możliwość to założyłbym jej fanklub, ale jak patrze na niektóre jej infantylne zachowania i podejście do pewnych spraw, to mnie tak niesłychanie drażni, że w życiu jakbym taką spotkał, to bym nią miał nieraz ochotę potrząsnąć. Dialogi między dziewczynami faktycznie fajne i realne, takie zwykłe, natomiast gdy w grę wchodzą słowa mówione przez panów (Alana), to nasuwa mi się skojarzenie iż są rodem z telenoweli - nie wiem czy taki był twój zamysł, jeśli tak to ci się udało, jeśli jednak nie, to... zobaczę jak będzie dalej.
OdpowiedzUsuń