Mama
dorzuciła do gasnącego ogniska kilka polanek suchego drewna. Języki ognia pochłonęły
je niemal natychmiast, a błyszczące iskry z głośnym sykiem wzbiły się w górę.
Kobieta usiadła na ławeczce wtapiając w córkę
nieprzenikniony wzrok.
- Domi, mam nadzieję, że wiesz co robisz - powiedziała
smutnym głosem.
- Tak, mamuś - zdobyła się na coś co miało przypominać
uśmiech.
- Na pewno?
- Nie! - powiedziała po dłuższej chwili milczenia i opadła z
głośnym westchnieniem na ławkę obok Wandy - Kompletnie nie wiem co robię, ale
nie chcę o tym rozmawiać, nie jestem gotowa.
- Kochanie, nie sądzę, czy kiedykolwiek będziesz gotowa, by
mi o tym opowiedzieć, to bardzo delikatna sprawa, ale nie może czekać - złapała
ją za rękę dodając jej otuchy. - Czy Alan wie o Igorze?
- Nie, nie wie - czuła jak piekące oczy napełniają się łzami
- Mamuś co ja mam robić? - Przytuliła się do jej piersi, nie mogąc dłużej
opanować płaczu. Wyła jak bóbr, trzęsąc się od nadmiaru emocji, a tusz, którym
miała umalowane rzęsy spływał po policzkach tworząc dwa czarne strumyczki.
- Musisz mu jak najszybciej o tym powiedzieć, choć i tak
wydaje mi się, że już jest za późno.
- Jak to?
- On cię kocha.
- Proszę cię, nie dobijaj mnie i tak już się podle czuję.
- Im dłużej będziesz z tym zwlekać tym będzie ci jeszcze
trudniej.
- Dzisiaj już prawie mu powiedziałam, ale Maryla mi
przerwała.
- Kochanie - Wanda gładziła ją po włosach starając się ją
uspokoić - żebym mogła ci pomóc muszę wiedzieć co do niego czujesz.
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem - powiedziała smutno zdając
sobie sprawę ze swojej beznadziejnej sytuacji.
- Jak to nie wiesz - mama była w szoku, pierwszy raz
widziała córkę w takim stanie.
Dominika wyprostowała się, ocierając mokre od łez oczy.
- Bo widzisz, mamuś, - pociągnęła nosem - to wcale nie jest
takie proste. Kiedy jestem przy nim kompletnie tracę rozum, zapominam o bożym
świecie. Nic innego mnie nie interesuje, jest tylko on i ja. Nie wiem jak on to
robi, ale czasami mam wrażenie jakby panował nade mną, nad całym moim ciałem,
nad rozumem, nad sercem. To chore. Czuję jakbym go znała od lat, ale wiem też,
że ma mnóstwo tajemnic a odkrywanie ich sprawia mi radość. - uśmiechnęła się
przypominając sobie pogodną twarz mężczyzny, kiedy zdradzał jej sekret o
horoskopie - To tak jakbym była zawieszona w próżni, jakbym w tym samym
momencie rodziła się i umierała. Jestem przy nim swobodna i pewna siebie. To,
że trzyma mnie za rękę czy przytula stało się dla mnie naturalne jak oddychanie,
nie czuję skrępowania. A wystarczy chwila, dosłownie jedno spojrzenie a zaczyna
brakować mi powietrza, tak jakby od niego zależało, kiedy oddycham. Rozumiesz
choć trochę? - podniosła na mamę załzawione oczy. Poczuła ulgę, że w końcu zrzuciła
z siebie ten ciężar, który od kilku dni bezlitośnie wgniatał ją w ziemię.
- Myszko, ty się zakochałaś - powiedziała spokojnym głosem głaszcząc
ją po policzku.
- Mamuś, nie można się zakochać w kimś kogo widziało się
zaledwie trzy razy na oczy.
- Więc jak to wytłumaczysz? - Dominika milczała, nie chcąc
dopuścić do siebie myśli, że mama może mieć rację. - Córciu, miłość nie ma
definicji, nigdzie nie jest napisane po ilu randkach można zacząć być ze sobą,
ani po jakim czasie człowiek może z czystym sercem powiedzieć, że kocha.
Niektórzy potrzebują lat, żeby mieć tą pewność, innym wystarczy jedno
spojrzenie.
- I ty myślisz, że my, to znaczy ja i Alan, należymy do tych
drugich?
- Myślę, że tak. Tylko zastanawiam się, gdzie w tym całym
zamieszaniu zgubiłaś Igora?
- On sam się zgubił. Gdyby nie był taki zapracowany, gdyby
poświęcał mi więcej czasu, zadzwonił, napisał jakiegoś spontanicznego smsa nie
byłoby tego problemu. To wszystko przez to, że nie czuję jego bliskości. Kiedy
jestem z Alanem nawet nie myślę o Igorze. Dopiero potem dopadają mnie wyrzuty
sumienia, obiecuję sobie, że to ostatni raz, że więcej nie dam się ponieść
emocjom, a już przy następnej okazji robię to samo. Od początku. Jak w jakiejś
chorej układance. Po prostu tracę rozsądek. To się musi skończyć.
- Wiesz, że nie przepadam za Igorem, ale to jak się
zachowujesz wobec niego jest bardzo nie w porządku. Skoro Alan potrafił tak ci
zawrócić w głowie, może powinnaś się zastanowić co czujesz do narzeczonego i
czy w ogóle chcesz z nim być?
- Nie ma się nad czym zastanawiać. Kocham go i nie wyobrażam
sobie życia bez niego. Nie zamienię ustabilizowanej codzienności z nim dla
jakieś wakacyjnej miłostki, jeśli to co czuję można tak w ogóle nazwać. W
kwietniu bierzemy ślub. Koniec. Kropka. Nie mam zamiaru zrywać z nim, bo
ostatnio mamy cięższy czas. Poza tym dziś rano dzwonił i obiecał, że po moim
powrocie do Warszawy wszystko się zmieni, będziemy spędzać więcej czasu razem,
wychodzić wieczorami, może nawet uda nam się wyskoczyć gdzieś na weekend. Za
niecałe dwa miesiące wszystko wróci do normy i będzie tak jakbyśmy się nigdy
nie spotkali.
- I ty uważasz, że będziesz potrafiła o nim ot tak zapomnieć
- pstryknęła głośno palcami.
- Będę musiała i mam nadzieję, że Igor mi w tym pomoże.
- Coś nie jestem przekonana - powiedziała krzywiąc się -
Więc co zamierzasz?
- Powiem Alanowi prawdę a on zdecyduje co z tym zrobić. -
zasmuciła się.
- To będzie dla niego duży cios - wierzchem dłoni otarła
zabłąkaną na policzku łzę - w samo serce - dodała łamiącym się głosem.
- Mamuś, proszę cię, miałaś być dla mnie wsparciem a sama
się rozklejasz - Dominika była bliska kolejnego wybuchu histerycznego płaczu.
- Kiedy mi go tak żal, to naprawdę dobry chłopak, pierwszy
raz widzę go tak szczęśliwego. Jak sobie pomyślę, że... - przerwała wydmuchując
nos w skrawek papierowego ręcznika.
- On mi tego nie wybaczy. Otworzył się przede mną, zaufał
mi, a ja w jednej sekundzie wszystko obrócę w popiół, właśnie tak - powiedziała
zrezygnowana, wpatrując się w pomarańczowe płomienie tańczące na zwęglonych
polanach drewna.
- Kochanie, wiesz, że to jedyne wyjście z tej sytuacji? Nie
możesz go dłużej okłamywać.
- Tak, ale chyba nie chcę go stracić. Naprawdę go polubiłam.
- On zadecyduje, ale obawiam się, że przyjaźń z tobą będzie
ponad jego siły.
- Tego się właśnie boję - westchnęła, przecierając wierzchem
dłoni mokry policzek.
- Chodźmy do domu, zaczyna się robić zimno. Poza tym i tak
już nic nie wymyślimy. Musisz się z tym przespać.
- Nie sądzę czy będę w stanie zasnąć, zapowiada się bezsenna
noc.
- Spróbuj chociaż - złapała córkę pod rękę i poszły razem w
stronę domu.
- Nie sprzątamy? - Dominika obróciła się przez ramię.
- Nie, nie mam już dzisiaj na to siły. Rano się tym
zajmiemy. - pocałowała dziewczynę we włosy - Weź gorącą kąpiel, pomoże ci się
zrelaksować.
- Dziękuję, mamuś. Bardzo cię kocham.
- Do rana - mama posłała jej buziaka i zniknęła w półmroku
korytarza.
Dominika
niespiesznym krokiem weszła po stromych schodach do swojego pokoju na poddaszu.
Usiadła na łóżku chowając twarz w dłoniach. Gdyby nie to, że przed chwilą
wylała wszystkie łzy jakie miała w oczach, pewnie teraz zalewałoby ją morze
słonych kropel.
"Dlaczego to się musiało przydarzyć właśnie mi. Za
jakie grzechy? Już bym wolała iść sto razy na kolanach do Częstochowy niż
powiedzieć Alanowi o Igorze. Po dzisiejszym dniu będzie mi jeszcze gorzej."
Nagle niczym piorun poraziła ją myśl "Sms, kompletnie zapomniałam. Napisał
mi smsa. Gdzie jest ten pieprzony telefon" jak w amoku biegała po pokoju w
poszukiwaniu niebieskiej Noki. Znalazła ją pod łóżkiem, trzęsącymi się rękoma kliknęła
na ikonkę koperty, przy której zobaczyła nieznajomy numer. "Mein Schatz
hast du heute Zeit für mich? Z góry przepraszam za błędy, nigdy nie byłem orłem
z niemca, ale starałem się jak mogłem. A." Wybuchnęła głośnym śmiechem
mieszającym się ze łzami. "Zrobiłeś mi w głowie Meksyk." powiedziała
łamiącym się głosem do telefonu.
Oprócz smsa
od Alana było jedno nieodebrane połączenie od Igora o 20:32. "Wysiliłeś
się, nie ma co". W walizce odszukała paczkę Marlboro. Wyciągnęła jednego i
z telefonem w ręce wyszła na balkon. Usiadła na zimnej podłodze opierając się o
jasnobrzoskwiniową strukturę domu. W jednej ręce trzymała Nokię, w drugiej
niezapalonego jeszcze papierosa, zastanawiając się, które zło wybrać.
Dochodziła 01:00, mimo to wybrała numer i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Halo - po trzecim sygnale, usłyszała w telefonie zaspany
głos.
- Hej ... - wyjąknęła, nie wiedząc od czego zacząć - przepraszam,
pewnie cię obudziłam.
- Nic nie szkodzi, co się stało?
- Alan, pamiętasz jak kazałeś mi obiecać, że kiedy będę
miała problem to zamiast palić papierosy, mam zadzwonić do ciebie?
- Tak... - powiedział niepewnym, jeszcze nie do końca
rozbudzonym głosem.
- Więc dzwonię.
- Dominika, ty płaczesz?
- Nie. Już nie.
- Co się dzieje?
- Możemy się spotkać? - zapytała zaciskając mocno powieki.
- Zaraz będę. - usłyszała przerywany sygnał kończący
rozmowę.
Na zewnątrz
było prawie cicho, w oddali słyszała tylko ujadanie psa oraz delikatny szum
morza. Siedziała na zimnej podłodze, z kolanami podciągniętymi do brody.
Długimi, pomalowanymi na czarno paznokciami stukała o ciemnozielone kafelki,
szukając w tym recepty na skołatane nerwy. Nieruchomy wzrok utkwiła w czarnej,
pustej przestrzeni. Czekała.
Granatową
noc rozjaśniły wyłaniające się zza zakrętu dwa białe punkciki, które z każdą
chwilą stawały się coraz bardziej wyraźne.
Wzięła głęboki wdech i wyszła z pokoju. W domu panował mrok,
jedynie nad kominkiem w salonie paliła się mała lampka, tworząc klimat jak w
zadymionej kawiarni. Zeszła po schodach trzymając się kurczowo poręczy. Nie
chcąc obudzić mamy, ominęła z gracją skrzypiący schodek. "Zabawne, tyle
lat już tu nie mieszkam, a ciągle o nim pamiętam" uśmiechnęła się do
siebie. Niczym marnej klasy baletnica, pospiesznie przebiegła na palcach przez
korytarz, chwiejąc się na boki i nie mogąc utrzymać równowagi.
"Dasz radę,
musisz być dzielna" dodawała sobie w myślach otuchy naciskając delikatnie
na zimną klamkę.
Przed domem zobaczyła Alana, stał oparty plecami o samochód,
ręce miał skrzyżowane na piersi. Przyglądał się jej uparcie, starając się
odgadnąć wyraz jej twarzy. Wyglądał jak zwykle tajemniczo i pociągająco. Czuła,
że serce zaczyna jej mocniej bić, a ziemia osuwa się spod nóg. Dłonie zacisnęła
w pięść i przyspieszyła kroku w obawie, że się rozmyśli.
No nie i przerwać w takim momencie! Reakcja Wandy była taka realistyczna, a jednocześnie zaskoczyła mnie reakcja jej córki, jak również emocję jakie tłumiła w sobie. Bardzo podoba mi się to, że mama Domi tak dobrze ją zrozumiała. Ich relacja jest wręcz doskonała, szkoda, że ja z moją się tak nie dogaduje :/
OdpowiedzUsuńGdy Domi wyznawała wszystko, co czuje do Alana byłam uśmiechnięta jak głupia, pomimo panujące w opowiadaniu atmosfery, bo w końcu przyznała się ona do czuje, do słodkiego Alanka :D Szczerze mówiąc jakoś nie widzę tego, aby między nią a Igorem jeszcze się "ułożyło". Po prostu nie znoszę tego "Koguta". Budzi we mnie jakąś niechęć, ale może to ze względu, że dużo lepiej znam Alana.
Trzymam kciuki za Domi, aby nie stchórzyła i wyznała całą prawdę panu Kapitanowi. W tej chwili przez cały czas będę przeżywała to jak ta rozmowa pójdzie i czy nasz bohaterka jednak nie rozmyśli się, ale przede wszystkim jak to wszystko przyjmie Alan, którego naprawdę polubiłam (jeżeli rzuci Domi, mogę go sobie wziąć? :D)
Uwielbiam twoje opisy, są najlepsze <3 Rozdział niestety nieco zbyt krótki tym razem :c Bo wolałabym teraz dowiedzieć się, czy Domi stchórzy, czy nie, Ty wiesz jak mnie to będzie męczyć?
Teraz jako twoja wierna czytelniczka, błagam cię! Po prostu zabierz się za jak najszybsze napisanie dalszej części! Muszę wiedzieć, co się wydarzy!
Alan jest taki słodziutki! Ona mówi przyjedź, a on jest... właściwie to zachował się jak piesek na posyłki. O pierwszej w nocy, został obudzony i bez słowa żalu do niej przyjeżdża?
Jednak zakochani ludzie często zachowują się irracjonalnie, a na co jest przykładam nasz pan Kapitan - jak wspomniałam wcześniej, ja chętnie go pocieszę w swych ramionach, jeżeli Domi go nie chce :D
Właściwie to teraz zastanawiam się z kim na końcu opowiadania będzie Domi, bo nawet jeżeli teraz zerwie z Alanem, to może się okazać (boże błagam, żeby tak było!), że Igor nie chce z nią być, a później kochany pan Kapitan wybaczy jej wszystko, jeżeli zgodzi się za niego wyjść <3 Taki schemat tworzy się w mojej głowie, a Igor to... (tutaj użyłam kilka niecenzuralnych słów) - naprawdę nie mam pojęcia czemu zieje jak smok, gdy tylko o nim myślę >.<
Pozdrawiam ^^
Nigdy. Więcej. Nie. Przerywaj. W. Takiej. Chwili :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny..kurcze skąd ty to wszystko bierzesz..:) Dziewczyno..jesteś moim geniuszem, mentorem !
Czekam na kolejny z niecierpliwością. ALAN!!!!!! :3
To naprawdę zbrodnia kończyć w takim momencie :)
OdpowiedzUsuńDominika musi się bardzo dobrze zastanowić, czy na pewno kocha Igora i czy to co łączy ją i Alana nie jest przelotne.
Zachowuje się nie fair w stosunku do Igora, Alana, a przede wszystkim do siebie.
Mama dała jej rozsądne rady :)
Też zawsze lecę z takimi i owymi problemami do mamy :p
Lubię Twój styl pisania. Lekkie pióro, serio :)
Czekam niecierpliwie na c.d ;)
Pozdrawiam xx
love-ya-ff.blogspot.com
AAA! Co będzie dalej?! Nie mogę się doczkekać ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję :)
http://inspiracjeoli.blogspot.com/
Ehh.. zawsze przerywasz w takich momentach! Świetnie napisane.
OdpowiedzUsuńever-books-world.blogspot.com
Ja nie mam takiego kontaktu dobrego z mamą ;( Kurcze biedna... Wanda jest mega. Super napisane. Masz ogromny talent!
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs! http://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/
Ona mu coś zrobi? Kocham takie scenki, ale dlaczego przerwałaś akurat w tym momencie? Przeczytałam sobie jeszcze poprzednie posty, bo trochę się pogubiłam ;') Ten fragment o ustabilizowanym życiu strasznie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńWiesz, że ja Cię podziwiam za twój styl, więc nie wiem co innego mogłabym tu napisać ;-;
Przerwałaś w najmniej odpowiednim momencie. XD Teraz moja ciekawość sięga zenitu i mam nadzieję, że szybko dodasz next. :) Naprawdę świetnie piszesz i jestem pod ogromnym wrażeniem. :* Oby tak dalej i weny Ci życzę. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do skomentowania drugiego rozdziału jeśli znajdziesz chwilkę: opowiadanie-dree.blogspot.com
/Dree.
Rozdział jak zwykle świetny, po prostu genialny. Nigdy nie kończ w takim momencie! :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo dziewczyny, że skończyłam w takim momencie :)
OdpowiedzUsuńZnowu czytam na raty :-)
OdpowiedzUsuńPojechałaś po całości i trochę zrobiłaś z Wandy romantyczną idiotkę - wybacz. Popieram jej zdanie o zakochaniu, jako o fascynacji, w znaczeniu "on/ona mi się podoba". Jednak już to, że Alan kocha tak na serio, serio i prawdziwie jej córkę po dwóch spotkaniach? haha, na jakim świecie ta kobieta żyje? Bo ja się po przeczytaniu początku tego rozdziału poczułam jakbym słabą telenowele oglądała, gdzie po 3 odcinkach jest big love, on kocha ją, ona jego, ale z jakiegoś powodu nie mogą być razem.
By było jasne, ja czytam dalej to opowiadanie, nie skreślam go i cholernie mnie ciekawi co będzie dalej, szczególnie Igora jestem ciekawa. Ja jedynie oceniam postępowanie bohaterów :-)
Pozdrawiam: sie-nie-zdarza.blogspot.com
Zaraz tu wrócę i przeczytam rozdział do końca. Mam nadzieję dziś choć do 15 rozdziału dobrnąć.
Co z tej Domi taka beksa?
UsuńŚmiałam się z zagubionego Igora ;-)
Naiwność Wandy i Domi mnie poraża, takie niepoprawne romantyczki.
Alan jest specyficzny, radziłabym się od niego trzymać jak najdalej komuś tak uczuciowemu jak Domi. Alan to taki chłopak na wakacyjny romans. Ja tam nie dostrzegam tej jego miłości do głównej bohaterki.
Och, komentarz mi się usunął. No nic postaram się napisać go jeszcze raz. :)
OdpowiedzUsuńHej!
Znowu jestem na twoim blogu. Przepraszam, za tę długą nieobecność, ale wcześniej nie miałam w ogóle czasu. A teraz kiedy są właśnie ferie, postanowiłam nadrobić rozdziały na twoim blogu.
Ten rozdział jest świetny, zresztą jak każdy. Co tu dużo mówić. Strasznie lubię twoje opowiadanie. Bardzo dobrze wykreowałaś postacie, a historie, które dla niech stworzyłaś są jeszcze lepsze. Z jednej strony przeżywasz wszystko razem z bohaterką, a z drugiej strony jesteś tylko obserwatorem, oglądającym ( a raczej czytającym) całą historię z zaciekawieniem i czekającym na ciąg dalszy. Z jednej strony rozumiesz te rozterki Dominiki, wczuwasz się w jej sytuację, a z drugiej strony starasz się być jej sumieniem i kiedy czytasz, myślisz tylko jedno: "ogarnij się". Ja tak przynajmniej czasami mam. Strasznie podobają mi się twoje opisy, czy to postaci, czy miejsc, czy uczuć... No wszystkiego opisy. Porównania także.
Idę czytać dalej, bo już zżera mnie ciekawość, co stanie się dalej.
Pozdrawiam :)
http://ourangelsalwaysfall.blogspot.com/
Przede wszystkim czytając ten rozdział i komentarze czytelników doszedłem do wniosku, że Dominika sama nie wie czego chce. Ja rozumiem zagubienie, trud decyzji do podjęcia, bo myśląc racjonalnie to z jednej strony ma wakacyjną przygodę, która może się zakończyć jedynie romansem, a z drugiej ma pewność i stabilizację. Jednak w tej stabilizacji ona się dusi i to widać niemal od samego początku, natomiast Alan ją fascynuje, pociąga i na nią działa. Z jednej strony fajnie byłoby wyłączyć sumienie, poużywać z rybakiem, a potem wrócić do narzeczonego, ale Dominika jest na to za grzeczna, za dobrze wychowana i za przyzwoita i gdyby tak postąpiła to wyrzuty sumienia nie dałyby jej spać - ja to rozumiem i jak najbardziej popieram.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że ona jest w tym wieku, że już marzy o rodzinie, swojej takiej własnej, o dzieciach, mężu, piknikach, wyjazdach wspólnych na weekendy za miasto - to taki polski sen, który rzadko się spełnia, bo czesto mamy inne obowiązki niż celebrowanie wspólnych chwil i zacieśnianie więzów rodzinnych, ale jednak Igor przesadza - on nie ma czasu na własną kobietę! Tak jak mówiłem Domi jest we wieku, ze już chce być żoną i matką i większość normalnych kobiet w pewnym wieku taka przypadłość "chęci stworzenia małego człowieka" dopada i to jest jak najbardziej w porządku, tylko ja na jej miejscu bym się zastanawiał jakim Igor będzie ojcem? Jeśli się nie zmieni to nieobecnym, a nie wiem czy tego Domi by chciała dla swojego dziecka. dlatego ja póki co nie polecałbym jej być z żadnym z panów - z jednym zerwać, a z drugim... stopniowo się zbliżać, poznawać, spędzać wspólne chwile i zakochiwać, a potem kochać. Wiem jednak, że zostanie z Igorem to decyzja, której ona pewnie pożałuje - ja nie mam do niego wiele zarzutów, może inna kobieta byłaby z nim najszczęśliwsza na świecie, ale związek dwojga ludzi to nie patrzenie na siebie, a w tym samym kierunku, a tych dwoje (Domi i Igor) mają zupełnie różne priorytety.
Normalnie jak w telenoweli, miłość od pierwszego (lub drugiego) wejrzenia. Szkoda, że wszystko tak szybko się dzieję, lubię jak bohaterowie zakochują się w sobie powoli. Mimo tego rozdział, jak i całe opowiadanie bardzo mi się podoba, i będę czytała do końca mimo kilku wad.
OdpowiedzUsuń