Wyszli na
zewnątrz. Dominika odetchnęła głośno, przeczuwając wiszącą w powietrzu
katastrofę.
- Wszystko w porządku? - Alan był wyraźnie rozbawiony.
- Tak, ale stanowczo za dużo emocji jak na jeden wieczór -
wyznała nerwowo przygryzając wargę.
- I pomyśleć, że ten wieczór jeszcze się nie skończył -
powiedział tajemniczym tonem.
- Alan proszę cię.
- Spokojnie, obiecuję, że będę grzeczny - uspokoił ją -
Chcę, żebyś się dobrze bawiła.
Podeszli do
ogniska, przy którym na drewnianych ławeczkach siedzieli pozostali goście. W
rękach trzymali wyciągnięte przed siebie kije z nabitymi kiełbaskami, które
skwierczały radośnie nad tańczącymi płomieniami.
- No nareszcie -
odezwała się Wanda - Domi, w piekle byłaś po ten talerz?
"Żebyś wiedziała" przyznała jej w myślach rację.
- Ja... pokazywałam Alanowi dom - palnęła na poczekaniu, pierwsze
co przyszło jej do głowy. Usłyszała jak mężczyzna stojący za nią głośno
wypuszcza powietrze, a mama i Maryla wymieniają się porozumiewawczo
spojrzeniami. "Co znów jest nie tak?"
- Kochanie, Alan przecież nie jest u nas pierwszy raz. -
mama była wyraźnie zakłopotana.
"No tak, ja to mam szczęście". Czuła na sobie
palące spojrzenia gości, czekających na jej reakcję. Spocone dłonie zaczęły się
trząść a powieki zupełnie niezależnie od niej mrugać nerwowo.
-Ach, Pani Wandziu - z pomocą przyszedł jej Alan - Dominika była tak przejęta rolą przewodnika,
że nie miałem serca jej przerywać - mężczyzna starał się ratować sytuację,
patrząc na nią maślanym wzrokiem.
- Oj córciu, córciu - mama pokiwała z niedowierzaniem głową.
- Ale ze mnie gapa, co? - zaśmiała się. "Robienie z
siebie pajaca weszło mi w krew" pomyślała zła na siebie.
Kobiety
wróciły do przerwanej rozmowy o kwiatach. Maryla wraz z Helenką usilnie starały
się przekonać mamę i Majkę, że przekwitnięte pędy storczyków należy obcinać pod
drugim oczkiem, z czym one uparcie się nie zgadzały, twierdząc, że lepiej uciąć
nad trzecim. Mogłyby tak w nieskończoność. Dominika czuła jak jej policzki
pożera krwistoczerwony rumieniec.
- Dziękuję - szepnęła.
- Zawsze do usług - zaśmiał się promiennie, poczym nabił na
długi kij kiełbaskę i kucnął przy ognisku.
Odetchnęła
głęboko, idąc chwiejnym krokiem w stronę altanki. Poczuła ulgę wiedząc, że nie
ma tam nikogo i będzie miała chwilę czasu na zebranie myśli. Wszyscy siedzieli
na drewnianych ławeczkach zamurowanych w ziemi naokoło paleniska, wybuchając
głośnym śmiechem po wysłuchaniu dowcipów, którymi jak z rękawa sypał Jerzyk.
"Mam nadzieję, że mama niczego nie zauważyła. Boże, co ja najlepszego wyprawiam".
Położyła talerz i sztućce na białym obrusie w żółte tulipany. Ręce oparła na
blacie, a głowę spuściła w dół, mocno zaciskając piekące oczy. "Tylko się
nie rozklej" przywoływała się w myślach do porządku. "Ogarnij się,
dziewczyno".
- Komu kawy? - doszedł ją wesoły głos Majki - Nikt nie ma
ochoty? A ja się napiję. - zaszczebiotała, idąc w stronę Dominiki.
- No, opowiadaj - przyjaciółka nie mogła opanować palącej
ciekawości.
- Majka, ciszej! - złapała ją za ramię, delikatnie
potrząsając.
- No ale co, mów, bo nie wytrzymam - niecierpliwiła się.
- Jutro wszystko ci opowiem - powiedziała stanowczo przez
zaciśnięte zęby.
- Do jutra to mnie
ciekawość zeżre - przeskakiwała z nogi na nogę, jak mała dziewczynka, prosząca
o nową lalkę Barbie. - Całowaliście się?
- Majka! - zgromiła ją spojrzeniem - Radzę ci się zamknąć,
nie wiem czy zauważyłaś to czy nie, ale on stoi kilka kroków za tobą i wszystko
słyszy. - popatrzyła przez ramię na Alana, który przyglądał się przyjaciółkom z
szerokim uśmiechem.
- No dobra, będę już cicho, ale uchyl choć rąbka tajemnicy.
- Przyjechał, bo mu nie odpisałam na smsa - zaczęła.
- Smsa?! - pisnęła
głośno - a co ci napisał? - powiedziała tym razem ciszej widząc groźne
spojrzenie przyjaciółki.
- Nie wiem, bo go jeszcze nie przeczytałam.
- Ok, powiedzmy, że czaję bazę, i co dalej?
- Nic.
- Jak to nic? - Majka była wyraźnie zawiedziona - Sam na sam
przez 20 minut z takim przystojniakiem i ty mi mówisz "nic"?
- A coś ty myślała?
- No wiesz, to sporo czasu, można nawet zdążyć zajść w ciążę
- zaśmiała się zachwycona swoim niekoniecznie udanym żartem.
- Wypchaj się - powiedziała i odeszła w stronę ogniska,
zostawiając przyjaciółkę w altance z niezaspokojoną ciekawością.
Usiadła na
skraju drewnianej ławeczki, opierając łokcie na kolanach, a usta chowając w
splecionych palcach dłoni. Wzrok utkwiła w pomarańczowo-czerwonych płomieniach,
przeskakujących wesoło po polanach, przemieniając je w popiół. "Dlaczego
znów nie potrafiłam wyznać mu prawdy o Igorze? Byłam na niego zła, bo nie powiedział
mi, że Maryla to jego ciotka i że dobrze zna mamę, a sama ciągle go okłamuję.
To wszystko zaszło za daleko, czego bym nie zrobiła, ktoś będzie cierpiał"
zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech "A może on wie, że mam narzeczonego,
mama mogła mu o mnie przecież opowiadać." Była przerażona tą myślą, czuła
jak włosy na jej rękach stają dęba a skóra cierpnie. "Nie, to niemożliwe,
gdyby wiedział, nie zachowywałby się w ten sposób. Nie ma szans" starała
się uspokoić.
Z
zamyślenia wyrwał ją Alan, który usiadł naprzeciwko niej. Podniosła na niego
wzrok, przyglądając się każdemu szczegółowi jego twarzy. Miała spokojny i
łagodny wyraz.
"Jak ktoś mógł mieć go za niedostępnego i zamkniętego w
sobie" zastanawiała się, przygryzając nieświadomie wargę.
Nawiązała się między nimi walka spojrzeń. Oboje patrzyli
sobie głęboko w oczy, a żadne z nich nie chciało ustąpić drugiemu. On pewny
siebie utkwił w niej spokojny wzrok, demonstrując swoją odwagę. Ona pełna
napięcia i emocji, tonęła w błękicie jego tęczówek.
- Tomek, może coś zagrasz? - głos Jerzyka niczym gong
zakończył ich walkę.
- Z miłą chęcią, ale najpierw pan doktor ze swoją urocza
asystentką, muszą mi postawić diagnozę. - powiedział roześmiany wskazując na
Patryka i Biankę, klęczących przy jego nodze i uważne przyglądających się jego
kostce. Delikatnie stukali w nią małymi piąstkami, pytając za każdym razem czy
teraz boli.
- To może Alan, ty zagraj, skoro Tomuś jest w tym momencie
niedysponowany - zaproponowała z szerokim uśmiechem Maryla.
- Alanku, to ty potrafisz grać? - zdziwiła się mama - Nigdy
się nie chwaliłeś.
- Grać, to za duże słowo, pani Wandziu. - próbował się
wykręcić.
Dominika przysłuchiwała się tej wymianie zdań z
niedowierzaniem. "Ile masz tych ukrytych talentów, czym jeszcze mnie
zaskoczysz?"
- No zagraj, nie daj się dłużej prosić - kobiety nie dawały
za wygraną.
- Dobrze, ale co? - zapytał biorąc do ręki gitarę Tomka.
- To może to, co grałeś dziś rano na werandzie jak
przyjechałam cię odwiedzić - zaproponowała jego ciotka. "Maryla spadła mi
z nieba, dzięki niej wiem, że nie mieszkają razem, a Alan musi mieć własny dom
skoro ma werandę. Ciekawe co takiego grał? Tyle informacji w jednym zdaniu, dzięki
Marylko, jestem twoją dłużniczką" pomyślała rozbawiona "W końcu to ja
się czegoś dowiaduję, tak powinno być od początku".
- W takim razie ze specjalną dedykacją dla wszystkich
pięknych pań tu zgromadzonych - powiedział, zatrzymując wzrok przez
niebezpiecznie długą chwilę na Dominice.
Usłyszała
pierwsze dźwięki "Zawsze tam gdzie ty" swojej ulubionej piosenki i poczuła
w sercu przyjemne ciepło. Zamknęła oczy, kołysząc się delikatnie w rytm
melodii. "Skąd wiedziałeś?". Do jej uszu dotarły pierwsze słowa. Nie
spodziewała się, że potrafi tak pięknie śpiewać. Jego głos był ciepły i pełen
emocji. Miała wrażenie, że on nie tylko odśpiewuje tekst piosenki, ale że
przeżywa ją całym sobą. Po chwili przyłączyła się do niego reszta gości, ale on
a w tłumie dźwięków słyszała tylko jego. Gdyby ten głos kazał jej iść na koniec
świata poszłaby, gdyby kazał jej zabić, zrobiłaby to. Nie miała wątpliwości.
Hipnotyzował ją i mamił. Spojrzała mu w
oczy wciąż nie wierząc, że to wszystko dzieje się naprawdę. Patrzył na nią niepewnie,
starając się odgadnąć jej reakcję. Pokręciła z niedowierzaniem głową a kąciki
jej ust uniosły się delikatnie ku górze. Odwzajemnił jej uśmiech, uderzając
mocniej w struny. "Co ty w sobie masz, że będąc obok ciebie zapominam o
przyszłym mężu, a co najgorsze nie potrafię się przed tym bronić".
Alan skończył grać, czuła jak jej serce rozpada się na
milion małych kawałków. Oddałaby wszystko, żeby móc słuchać jak śpiewa, choć
przez krótką chwilę.
- Gdzieś ty się tak nauczył grać? - mama zaczęła klaskać.
- Stare czasy - zaśmiał się.
- Zapraszam kochani do stołu na sałatkę, całe popołudnie się
nad nią męczyłam, musicie spróbować - wszyscy jak na komendę wstali i poszli za
Wandą do altany. Jedynie Dominika nie ruszyła się z miejsca. Siedziała
zapatrzona w płomienie, wciąż słysząc w głowie głos mężczyzny. Wszystko inne
przestało istnieć, liczył się tylko on.
Alan usiadł
obok niej, stanowczo zbyt blisko. Ich uda stykały się ze sobą, co wywołało na
jej plecach dziwne mrowienie, mimo to nie odrywała wzroku od ogniska. Czuła na
sobie jego przenikliwe spojrzenie. Nie była pewna czy to ciepło, które buzowało
w jej ciele było wynikiem siedzenia zbyt blisko ognia czy niego. "Chyba
nie chcę wiedzieć" niechętnie przyznała w myślach. Milczeli przez dłuższą
chwilę, aż w końcu mężczyzna zapytał
troskliwym głosem
- Wszystko w porządku?
- Tak, jak najbardziej - odwróciła się w jego stronę patrząc
mu głęboko w oczy.
- Wydawało mi się, że jesteś jakaś nieobecna.
- Masz rację, wydawało ci się - starała się być jak
najbardziej przekonywująca w swym małym kłamstewku. "Jak ty mnie dobrze
znasz". - Alan... - urwała starając się złapać oddech.
- Tak? - szepnął ciepłym głosem, nadal nie spuszczając z
niej wzroku.
- Cieszę się, że zostałeś - wbiła oczy w ziemię, nie mogąc
dłużej znieść jego spojrzenia.
- Popatrz na mnie - pospiesznie zrobiła o co ją poprosił,
bała się, że tak jak w domu ujmie jej twarz w dłonie i zmusi ją do tego. Nie
tu, nie przy wszystkich - Ja też bardzo się cieszę, że zostałem, a jeszcze
bardziej się cieszę, że ty się cieszysz - zaśmiał się wesoło.
Spojrzała
za siebie w stronę altany, przekonana, że reszta zaproszonych gości siedzi z
kubełkami popcornu i przygląda im się z zaciekawieniem, jak gdyby oglądali
płaczliwe romansidło w kinie. Nic z tych rzeczy. Nikt nie zwracał na nich najmniejszej
uwagi. Siedzieli przy okrągłym stole nakrytym białym obrusem, jedli i
rozmawiali, śmiejąc się od czasu do czasu głośno.
- To było piękne - przyznała, mając nadzieję, że w świetle
płomieni rumieńce na jej twarzy nie będą aż tak bardzo widoczne. - To jak
grałeś i śpiewałeś. Naprawdę piękne.
- Dziękuję, starałem się.
- Mogę cię o coś zapytać? - skrzywiła się z bólu
przygryzając trochę zbyt mocno wargę.
- O co tylko chcesz.
- Mama nic ci nie wspominała na mój temat? Naprawdę nic o
mnie nie wiedziałeś?
-Tylko tyle, że jesteś, nic więcej. Pamiętasz, nawet twoje
imię musiałem zgadnąć -uśmiechnął się zamyślony - ale chciałbym wiedzieć o
wiele więcej.
- Na przykład co? - zapytała zalotnie.
- Nie wiem, coś czego nie wie nikt inny.
- Nie mam tajemnic - wyznała niemal natychmiast - chociaż
nie, jest jedna taka rzecz - dodała po namyśle.
- Chcesz mi o niej powiedzieć? - ciągnął ją za język.
- Palę papierosy, kiedy sobie z czymś nie radzę.
- A nie lepiej z kimś porozmawiać?
- Nie zawsze jest z kim.
- A mama? Majka?
- Nie mogę z każdym problemem dzwonić do mamy, poza tym nie
wolno jej się denerwować. A Maja ma i tak mnóstwo swoich kłopotów na głowie.
- Więc umówmy się tak, od teraz zamiast palić będziesz
dzwoniła do mnie, ok? Może nie zawsze będę potrafił ci doradzić, ale zawsze cię
wysłucham.
- Nie wiem, Alan, chyba nie powinnam. - biła się z myślami,
czuła się zakłopotana.
- Obiecaj.
- Dobrze, postaram się. - uśmiechnęła się pogodnie. - A ty?
Jaki masz sekret?
- Ale nie będziesz się śmiała?
Dziewczyna kiwnęła głową zachęcając do mówienia.
- Wstyd się przyznać - zaczął, starając się opanować drżące
kąciki ust - ja co poniedziałek kupuję gazetę z
horoskopem na cały tydzień i potem sprawdzam co się sprawdziło a co nie.
Dominika wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Ej, miałaś się nie śmiać - powiedział wesołym głosem.
- Przepraszam, to było silniejsze ode mnie - tłumaczyła się
ocierając łzę płynącą jej po policzku. Już nie pamięta kiedy tak się śmiała,
mało kto potrafił doprowadzić ją do takiego stanu.
- Jesteś piękna - zniżył głos do szeptu, przyglądając się
jej z uwagą.
- Alan... ja - zebrała się na odwagę "Muszę mu
powiedzieć o Igorze. Teraz albo nigdy" - ja... - jąkała się, nie potrafiąc
wydusić z siebie prawdy.
- Co się stało?
- Chcę, żebyś o czymś wiedział, ale nie wiem od czego mam
zacząć. - wyznała wpatrując się w swoje drżące ręce. Ja...
- Alan? - usłyszała za sobą głos Maryli. Oboje odwrócili się
zaskoczeni. - Będziemy się zbierać już późno - powiedziała stanowczym, ale
miłym głosem.
- Już? Przecież niedawno przyjechaliście.
- Kochanie, dochodzi 24:00 - mama stanęła za nią kładąc jej
na ramieniu dłoń.
Spojrzała za siebie. Nigdzie nie widziała reszty gości.
- A Migoccy? Majka z Tomkiem? - nie mogła uwierzyć, że
zajęta rozmową z Alanem nawet nie zauważyła kiedy wszyscy się rozeszli.
- Bianeczka usnęła Jerzykowi na rękach, a Maja nienajlepiej
się poczuła. - wytłumaczyła mama.
- Szkoda. Bardzo się cieszę, że cię poznałam Marylko -
Dominika uścisnęła kobietę serdecznie.
- Ja również, skarbie, mam nadzieję, że będziemy się
częściej widywały.
- Na pewno. - uśmiechnęła się serdecznie.
- Alan, czekam przy aucie - zwróciła się szeptem do
mężczyzny, złapała mamę pod rękę i poprowadziła w stronę auta - A powiedz mi
Wandziu, te ozdobne trawy wykopujesz na zimę?
Dominika i Alan wybuchnęli cichym śmiechem.
- Na ciotkę zawsze można liczyć. - jego twarz spoważniała -
Co chciałaś mi powiedzieć?
"Nie, teraz ci tego na pewno nie powiem i nie wiem czy
jeszcze kiedykolwiek zdobędę się drugi raz na odwagę"
- Chciałam ci powiedzieć, że naprawdę się cieszę, że
przyjechałeś i zostałeś - powiedziała i przytuliła się mocno do niego. Poczuła
jak jego silne ramiona obejmują ją w tali, przyciskając mocniej do siebie. Była
przy nim taka drobna i krucha. Choć mógł bez najmniejszego wysiłku zrobić jej
krzywdę ściskając ją mocniej, czuła się przy nim bezpieczna. Długie kasztanowe
włosy układały się na jego przedramionach splecionych na wysokości jej lędźwi.
Głowę oparła na jego
piersi, wsłuchując się w miarowe uderzenia serca. Do oczu zaczęły napływać jej
łzy.
- Ja też się bardzo cieszę - powiedział całując jej włosy -
Ale nie to chciałaś mi powiedzieć prawda?
- To, właśnie to - pociągnęła nosem, bliska wybuchu płaczu -
i że bardzo dobrze się bawiłam... z Tobą.
Alan odsunął ją delikatnie od siebie, spojrzał w jej szklące
się oczy i pocałował ją w policzek.
- Muszę już iść, nie wiem jak długo jeszcze uda się ciotce
zagadywać twoją mamę - uśmiechnął się promiennie - Śpij dobrze, mein Schatz
- Gute Nacht, Käpitan - powiedziała zalotnie z niemieckim
akcentem.
Wypuścił ją
niechętnie z objęć i poszedł w stronę podjazdu. Czuła jak każda jej cząstka
tęskni za jego dotykiem "Przecież to chore" zganiła się w myślach,
choć wiedziała, że serca nie oszuka . Stojąc bez ruchu wpatrywała się w znikając
za zakrętem czerwone światła Opla Insigni.
- Domi, chyba musimy porozmawiać - dobiegł ją surowy głos mamy.
Nareszcie! Rozdział jak zwykle świetny i dalej Dominika mnie denerwuje :D. Ona musi się ogarnąć, jak może zapominać o swoim narzeczonym, którego (podobno) kocha? ;c Nie wytrzymam z tą kobietką :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Dominika wywołuje jakiekolwiek emocje :) Najgorsze co może być to być dla kogoś obojętnym :**
UsuńNiedługo się ogarnie.
A może go już nie kocha tylko jeszcze o tym nie wie? :P
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :***
Zaszpanowałaś niemieckim, nie ma co =) Właściwie to Niemcy zazwyczaj mówią meine Liebe, nawet w żartach. Choć zdecydowanie gdyby Alan to powiedział, pewnie Domi by zawałem przypłaciła ^^
OdpowiedzUsuńPrzez jej szalone serce, ja sama już się gubię -_- Niby kocha Igora, ale jak jest Alan zapomina o całym świecie, niby wydaje się, że Alan to najlepszy wybór, ale gdy napisze Igor znów uważa go za pępek świata.
Człowiek może się jedynie pogubić w plątaninie jej uczuć. Żałuje, że wczoraj nie skomentowałam rozdziału, ale z powodu bólu brzucha nie byłam w stanie nawet usiedzieć >.<
Alan gra na gitarze, ach... artysta i do tego z wokalem! Serenady jak nic pewnie potrafi śpiewać :D Może kiedyś zakradnie się pod dom Domi i wyzna jej swą wielką miłość?
Kochana Maryla, jedynie ona widzi, że Ci dwoje są dla siebie stworzeni! Od teraz Maryla stała się moją przyjaciółką - bo najwidoczniej najlepiej mnie rozumie! Wie, co jest najlepsze dla tej dwójki i nie mam tu na myśli Igora, który może sobie zostać... tam w mieście (nie pamiętam w którym >.<).
Majka... szczerze mówiąc, ja nigdy nie umiałabym tak kogoś przycisnąć do muru i żądać wyjaśnień (choć pewnie też palnęłabym coś o ciąży, jeżeli nie spytała o zabezpieczenie, bo najważniejsze to bezpieczny... stosunek >.<).
Maja ma rację, bo człowiek nawet w dwadzieścia minut może zabić, ale rozwaliły mnie wyjaśnienia Domi, choć jakby na to spojrzeć, była to najlepsza wymówka, chyba, że chciała powiedzieć... mam brzydkie myśli... Czy tylko ja dostaje świra po lekach przeciwbólowych?
To śmieszne, bo po lekach świruje, a po alkoholu zasypiam >.<
W każdym razie, rozdział świetny i nie mogę się doczekać kolejnego, w którym to okaże się, że Wanda nawet niczego nie zauważyła, albo! O już wiem, przeczytała jej SMS (choć tak zachowałaby się pewnie tylko moja matka). W każdym razie, wydaje mi się, że Wandzia nie jest taka ślepa i zaraz przypomni swojej córeczce, co to jest uczciwość w związku. Albo po prostu uzna coś w stylu: "Podoba Ci się Alan? Na co czekasz, zrywaj z tym bufonem!".
Dominice jednak też nie będzie łatwo... Alan to miły gość, ale jaką ma pewność, że uda jej się zbudować z nim jakiś związek? Igor to pewnik, który ją kocha i jest pracoholikiem (bufon!), ale jest pewniakiem. Ma z nim zaplanowaną całą przyszłość i coś mi się wydaje, że bardziej przyzwyczajenie i bezpieczeństwo ciągnie ją do Igora.
Jakoś nie wierzę w jej wielką miłość do pana Pracoholika, ale daruje już sobie zabawę w psychologa, bo mój komentarz nawet mnie przeraża!
Pozdrawiam ciepło ^^
Hi hi, niedługo twoje komentarze będą dłuższe niż moje rozdziały :P Ale to dobrze, kocham je czytać, zawsze śmieje się w głos, a mój chłopak siedzi obok i zastanawia się czy już dzwonić tam gdzie trzeba czy jeszcze dać mi szansę :)
UsuńPo lekach szalejesz a po alkoholu zasypiasz? Hmmm skąd ja to znam :P Tak się zastanawiam czy mój tatuś gdzieś kiedyś się na twoją mamusię nie zapatrzył :)
Pozdrawiam cieplutko :*
Przede wszystkim dziękuję za miłe komentarze u mnie. Również obserwuję, aby nie być Ci dłużną :)
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz biorąc, to raczej nie czytam opowiadań, w których akcja toczy się w Polsce, są polskie imiona, a bohaterowie są po dwudziestce :p Musi mnie coś naprawdę zaciekawić, abym się skusiła na takie opowiadanie...
Twoje mnie zaciekawiło, dlatego chętnie zostanę czytelniczką :)
Ciężko mi się odnaleźć w tej sytuacji, bo to dziewiąty rozdział :d
Trochę mi zajmie zanim nadrobię swoje wszystkie zaległości, a jest ich sporo, bo przez pewien okres nie miałam dostępu do internetu.
Spodobały mi się również opisy bohaterów. Są takie... ciężko mi znaleźć odpowiednie określenie. Takie niby ogólnie a szczegółowe :)
Pozdrawiam i do następnego :*
love-ya-ff.blogspot.com
Jestem taka ciekawa co mama chce powiedzieć Dominice... Szybko pisz nowy rozdział :D http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem co raz bardziej zakochuję się w tym opowiadaniu i Alanie :) Jestem wielką fanką Aniki (tak nazwałam Alana i Dominikę <3)
OdpowiedzUsuńANIKA GÓRĄ! WOAH!!! Tłumy szaleją..! :D Rozdział świetny :)
Zapraszam do mnie na rozdział XII :PNapisz streszczenie twojego opo i wyślij mi na maila (grey08angel@gmail.com) dodam do biblioteczki <3
Ach ta Dominika... A Alan gra na gitarze... Po prostu super <3 zakochałam się w tych postaciach. No i jestem mega ciekawa, co mama będzie chciała powiedzieć Domi. Czekam z niecierpliwością na rozdział dziesiąty :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę :*
http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/
Bardzo fajnie czyta się to co piszesz. Tylko rozdziały są jakieś takie krótkie i nie mogę się doczekać następnych. Niby tylko parę dni, no ale... :D
OdpowiedzUsuńhttp://me--and--my--stories.blogspot.com/
Ahhhh. Miałam takie nadzieje.... Bardzo ładny blog i ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńthis-is-paranormal.blogspot.com
Wspólna obserwacja?
Oj, nigdy nie lubiłam gdy mama brała mnie na dywanik :/
OdpowiedzUsuńNowy rozdział (Matko Bosko jakim cudem tak szybko piszesz?) jak zwykle świetny! <3 Więcej. Chcę, Teraz. Zaraz xd
- http://opowiadania-zapomnianych.blogspot.com
Wow, fajne fajne. Masz talent w pisaniu. Śliczny szablon!
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
http://opinie-telefonow.blogspot.com/
Świetny rozdział, jak każdy poprzedni. Jestem ciekawa, kiedy Dominika wreszcie powie Alanowi o Igorze. Rozumiem, że jej chłopak nie poświęcał jej czasami za dużo czasu, ale chyba zachowuje się wobec niego trochę nie fair. Bo wygląda na to jakby zauroczyła się w Alanie. A kiedyś to wszystko na pewno wyjdzie na jaw i pewnie cała trójka będzie cierpieć z tego powodu. Piszesz genialne opisy i porównania. Pojawiło się też kilka zabawnych momentów. W wolnej chwili postaram się nadrobić resztę rozdziałów, mam nadzieję, że uda mi się znaleźć trochę wolnego czasu, teraz kiedy po tej przerwie świątecznej znowu zaczyna się szkoła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny :)
Zapraszam do siebie: http://ourangelsalwaysfall.blogspot.com/
Przeczytałam pół tego rozdziału. Wrócę do niego jeszcze po obiedzie. Po pierwsze ja chyba Dominiki nie rozumiem, jest dorosła, a emocjonalność ma 13-15-latki. Nie rozumiem jej płaczliwości, ani dlaczego uważa, że między nimi się za dużo wydarzyło, przecież do niczego nie doszło. Nie wiem też dlaczego uważa, że Alan by z nią nie flirtował, gdyby wiedział, że ona jest z Igorem, przecież co go to interesuje? Istnieje taki typ mężczyzn co lubią się zabawiać w półsłówka nawet z zaręczonymi czy zamężnymi i Alan by do tego typu moim zdaniem idealnie pasował.
OdpowiedzUsuńWidać, że coś pomiędzy Domi i Alanem iskrzy, ale to na pewno nie jest miłość czy jakieś szczere i mocne uczucie. To raczej wzajemna fascynacja, przyciąganie namiętnością ciał, bo do szczerych uczuć to trzeba lat, minimum miesięcy a nie dni i 2-3 spotkań. Nadal uważam że nic między nimi nie ma takiego by musiała jemu się spowiadać ze swojego trwającego, nieudanego związku.
UsuńUwielbiam twoją Majeczkę - genialna bohaterka, taka pozytywna.
Z czego ten pensjonat się utrzymuje? Zauważyłem, że wszyscy tam piją, jedzą za darmo. Na dodatek jeszcze na darmową opiekę nad dziećmi można liczyć. Istnieje gdzieś w Polsce takie miejsce naprawdę? Jeśli tak to podaj mi adres, wybiorę się w wakacje. Wtedy w końcu będę miał możliwość na wakacjach by odpocząć.
OdpowiedzUsuńSkoro sytuacja z Alanem tak postępuje to znaczy, że nawet jeśli Dominika nie będzie z Alanem, to nie powinna być z Igorem. Jeśli poczuło się coś do drugiej osoby, znaczy, że nigdy nie czuło się nic szczerego do tej pierwszej, albo że to już dawno przepadło i zostało pogrzebane. Uważam, że powinna zerwać z Igorem, dać sobie kilka dni dla samej siebie, poświęcić się swojej pasji, przyjaciołom, może zrobić coś szalonego. Potem wyruszyć na łowy. Jednak jakiś czas żyć bez tego bagażu w postaci niepewnej przyszłości z Alanem i pewnej, smutnej i samotnej przyszłości z Igorem.
Zapraszam do mnie:
"Jabłka i śniegi" (romans)
www.j-i-s.blogspot.com
"Sierociniec przy cmentarzu" (fantastyka)
www.w-sierocincu.blogspot.com
"Miejskie opowieści" (obyczajówka)
www.miejskie-opowiesci.blogspot.com
PS. Nadal nie napisałaś czy cię nie drażnię. Miałem się wstrzymać z czytaniem i komentowaniem dopóki nie otrzymam odpowiedzi, ale jakoś nie potrafię. Ciekawi mnie ciąg dalszy i nie mogę się oderwać.
Właśnie, już pamiętam czemu się zmyłem z tego bloga. Bo ty zawsze pisałaś "moje czytelniczki" albo w formie zwracającej się tylko do płci pięknej. Poczułem się niechciany i sobie polazłem ;-(
UsuńAle skoro już wróciłem, to myślę, że jeszcze dziś uda mi się dokończyć całe twoje opowiadanie, bo bardzo mnie cieszy, że jest zakończone. Ostatnio wracałem do niektórych blogów, które wcześniej czytałem, w celu ich nadrobienia, zobaczenia co tam słychać u bohaterów i ile się zmieniło i nagle pojawiała się informacja o zawieszeniu lub blog był po prostu usuwany i to niekiedy po 2-3 rozdziałach.
Pozdrawiam.
Przepraszam cię za tą formę, po prostu jakoś tak wyszło ;) Tym bardziej, ze z tego co mi wiadomo jesteś jedynym reprezentantem płci męskiej komentującym moje wpisy :)
UsuńDziękuję :*