- Zapraszam
do środka - powiedział radośnie, gestem dłoni wskazując wnętrze domu.
- Dziękuję - uśmiechnęła się i przekroczyła próg.
- Czuj się jak u siebie - spojrzał na nią spod długich,
ciemnych rzęs, a jego ciepły oddech owiewał jej twarz, wciąż jeszcze mokrą od
deszczu. - Herbata?
- Poproszę - pokiwała głową, zwilżając językiem
spierzchnięte usta.
- Nigdy więcej tak nie rób - szepnął, nie spuszczając wzroku
z jej warg.
- Przepraszam - skrzywiła się, zasłaniając twarz dłońmi.
Odpowiedział jej łobuzerskim uśmiechem i pospiesznym krokiem zniknął we wnętrzu
domu.
"Jestem oazą spokoju, pierdolonym kwiatem lotosu"
wzięła głęboki oddech, zsuwając ze stóp ciężkie sandały. Zimna posadzka działała
kojąco na jej zmęczone stopy. "Jestem oazą spokoju" powtórzyła w
myślach, po czym wybuchnęła cichym śmiechem. "Kogo ty chcesz
oszukać?"
Rozejrzała
się dookoła. Niewielkich rozmiarów, wyłożony piaskowcem przedpokój oświetlały
dwie lampki wiszące nad szerokim lustrem. Na komodzie w totalnym nieładzie
leżały pogniecione paragony, kilka papierków po miętówkach oraz pęk kluczy,
przykryty ulotkami banków i reklamami sklepów. Na zakurzonym blacie napisała
swoje imię, stawiając nad literkami "i" nie kropki a serduszka.
Spojrzała na wyraz, składając usta w dzióbek "Trochę tandetne, ale pewnie
nawet nie zauważy" wzruszyła ramionami i weszła do salonu. Biel ścian
idealnie zgrywała się z ciemną, prawie że czarną podłogą, a przyciemnione
świtało małych jarzeniówek, tworzyło eteryczny, nieco tajemniczy klimat.
- Alan - oparła się o futrynę, otwierając usta ze zdziwienia
- tu jest pięknie.
- A ty pewnie spodziewałaś się zapuszczonej, śmierdzącej
nory, w której razem z panem kapitanem mieszkają szczury i karaluchy -
powiedział radośnie krzyżując ręce na piersiach, oparty o blat wyspy,
oddzielającej salon od kuchni.
- Nie żartuj - zgromiła go wzrokiem. - Aż tak to nie, ale
przyznam, że jestem pod wielkim wrażeniem.
Weszła w głąb pomieszczenia, leżący na środku pokoju dywan
łaskotał ją w bose stopy.
Usiadła na ogromnym skórzanym narożniku, podciągając nogi
pod siebie.
- Proszę, zielona z cytryną - powiedział stawiając przed nią
na małym stoliku, parujący kubek z herbatą.
- Skąd wiedziałeś, że taką lubię najbardziej? - zapytała,
kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Nie wiedziałem - zaśmiał się i usiadł obok niej,
wyciągając rękę na oparciu kanapy za jej plecami. - Ale cieszę się, że udało mi
się trafić w twój gust.
- Pyszna - upiła łyk, czując jak przyjemne ciepło rozchodzi
się po jej ciele - Wybudowałeś go czy kupiłeś? - zapytała, ogarniając wzrokiem
wnętrze domu.
- Kupiłem od znajomego za śmieszne pieniądze.
- Jak to?
- Spieszyło mu się, za kilka dni miał wyjechać na stałe do
Kanady, zależało mu na szybkim załatwieniu formalności. Grzechem byłoby nie
skorzystać - uśmiechnął się - Miałem odłożonych sporo pieniędzy, jednak nie
całość. Dogadaliśmy się, przelewam mu co miesiąc kilka stówek, a za niecały rok
wszystko będzie już spłacone. - przeczesał palcami włosy, starając się ukryć
wzruszenie - Wiesz, kiedy przyszedł do mnie z tą propozycją, pierwszy raz w
życiu poczułem, że los się w końcu do mnie uśmiechnął. - powiedział,
próbując brzmieć spokojnie, jednak głos odrobinę mu się załamał.
- Zasłużyłeś na to - uniosła lekko kąciki ust do góry, nie
spuszczając z niego wzroku.
- To co teraz będzie? - zapytał niepewnie, zmieniając temat.
- Nie wiem - szepnęła, kręcąc głową - Miałam nadzieję, że ty
mi powiesz.
- Ja? - zaśmiał się kpiąco - Domi, przecież nie mogę podjąć
decyzji za ciebie, choć przyznam, że bardzo bym chciał.
Czuła, że
jej serce znów jak na komendę przyspiesza, a ręce zaczynają się niebezpiecznie
trząść, nachyliła się i odstawiła kubek z gorącą herbatą na stolik.
"Jesteś kwiatem lotosu, pamiętasz?" zapytała się w myślach i głęboko
odetchnęła.
- Alan… - zamknęła oczy, przykładając spoconą dłoń do czoła
- nie wiem od czego mam zacząć. Kiedy się pokłóciliśmy… i kiedy cię nie było,
setki razy wyobrażałam sobie nasze spotkanie, co ci powiem i w jaki sposób, a
teraz jesteś tu a ja nie potrafię wydusić z siebie słowa.
- Skarbie - zaczął ciepłym głosem i przysunął się do niej -
cokolwiek byś mi nie powiedziała, to niczego nie zmieni - poczuła na ramieniu
jego szorstką dłoń, przeszły ją dreszcze, jakby ktoś przyłożył do jej ciała
elektrody i podkręcał napięcie.
- Jak to? - utkwiła w jego błękitnych, spokojnych oczach
szklany wzrok.
- Wpadłem po uszy. - rozłożył ręce w geście bezradności -
Zacznijmy jeszcze raz, co? Od początku.
- A Igor? Przecież on nie zniknął. Czeka na mnie w
Warszawie. W kwietniu weźmiemy ślub - zamrugała nerwowo, starając się opanować
cisnące się do jej oczu łzy.
- Nie zauważyłem pierścionka - warknął, marszcząc gniewnie
brwi.
- Bo go jeszcze nie dostałam - powiedziała z rezygnacją w
głosie - Boże, czy to ważne?
- Gdybyś była moja …
- Ale nie jestem, zrozum to w końcu, proszę - ścisnęła mocno
jego twarde, napięte przedramię.
- … to ożenił bym się z tobą już dawno, a nie czekał cztery
lata na chuj wie co - wycedził przez zaciśnięte zęby, wpatrując się w nią
ciężkim spojrzeniem. - Przepraszam - splótł ręce na karku i wyprostował się -
po prostu kiedy o nim myślę krew mnie zalewa.
Przyglądała mu się z uwagą, śledząc każdy jego ruch.
Podniósł kubek i upił mały łyk.
- Jeśli chcesz zniknę z twojego życia - powiedział w
przestrzeń przed sobą - będę udawał, że się nie znamy, mogę okłamywać
wszystkich, że nic nas nie łączyło, ale spójrz mi w oczy i powiedz, że nic do
mnie nie czujesz. - odwrócił się w jej stronę.
- Alan, przecież wiesz, że znaczysz dla mnie więcej niż
powinieneś. Inaczej by mnie tu nie było. Nie potrafię powiedzieć, że nie czuję
nic. - rozłożyła bezradnie ręce, zaciskając piąstki w gniewie.
- Więc czemu się przed tym bronisz?
- Bo tak będzie lepiej. - szepnęła, starając się przekonać
samą siebie, że ma rację.
- Lepiej dla kogo? Bo chyba nie dla ciebie i nie dla mnie.
- Jak ty to sobie
wszystko wyobrażasz? Mam zostawić Igora, mam spakować walizki i po prostu być
tu z tobą? - pomyślała, że gdyby miała więcej odwagi właśnie tak by zrobiła. "Stara
Dominika nie wahałaby się"
- Tak, właśnie tak
myślę. Rozumiem, że to dla ciebie trudne, całe życie wywróciło ci się do góry
nogami, ale przestań myśleć o wszystkich dookoła, inaczej nigdy nie będziesz
szczęśliwa. Posłuchaj - ujął jej twarz w dłonie i uniósł ją do góry - nie chcę
na ciebie naciskać, chcę żebyś sama podjęła decyzję, nie mam zamiaru do niczego
cię zmuszać, ale też nie każ mi o sobie zapomnieć, bo to już raczej niemożliwe.
- Alan, ja…
- Poczekaj, daj mi
skończyć - uśmiechnął się zadziornie, unosząc w górę ręce - Pozwól mi być przy
tobie, tylko tyle. Chcę cię zabierać na spacery, chcę przesiadywać z tobą do
późna i gadać o byle czym, tak się zachowują przyjaciele, prawda? Być może
kiedyś zrozumiesz, że on nigdy nie pokocha cię tak mocno jak ja.
- A co jeśli nie?
Chcesz poświęcić swój czas, nie mając pewności, że do ciebie wrócę? Przecież to
może trwać latami.
- Czas i tak minie,
nie mam nic do stracenia - wzruszył ramionami - Choć przyznam, że nie chcę,
żebyś wyjeżdżała.
- Został nam niecały
miesiąc, mam nadzieję, że nie stracimy go na kłótnie.
- Nie żartuj, muszę
sprawić, żebyś się we mnie zakochała po uszy, a nie znienawidziła - powiedział
figlarnie, przyciągnął ją do siebie i zaczął łaskotać tuż pod żebrami. Wiła się
i tarzała na kanapie, nie mogąc opanować napadu śmiechu, który zapierał jej
dech w piersiach.
- Nie, Alan … -
wydyszała z trudem łapiąc oddech - tylko nie to - ściskała jego ręce, zdając
sobie sprawę, że w pojedynku z nim nie ma najmniejszych szans. - Bo się posikam
- krzyknęła głośno czując, że groźba nie jest wcale przesadzona. - Nie żartuję!
- zsunęli się z narożnika na biały, perski dywan. Usiadł na jej miednicy
okrakiem i zwinnym ruchem przygwoździł jej ręce do podłogi. - Alan - pisnęła
rozhisteryzowana, przez zaciśnięte zęby.
Zebrała w sobie resztki siły i
wierzgnęła nogami, podrywając do góry biodra. Mężczyzna tracąc równowagę,
wsparł się na łokciach tuż nad nią. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. Zamarła
z przerażeniem wymalowanym na twarzy, zdając sobie sprawę, że ta odległość
między ich ustami była więcej niż niebezpieczna. Mimo panującego w pokoju
półmroku widziała dokładnie swoje odbicie w jego błękitnych, radosnych oczach.
Poczuła na policzku jego ciepły, przyspieszony oddech, który delikatnie musnął
jej długie rzęsy. Z ust Dominiki wyrwał się cichy, stłumiony jęk, a przyjemny
prąd przeszył jej sparaliżowane ciało. Przyglądał się uważnie dziewczynie, nie
spuszczając z niej wzroku. "Jesteś chujowym kwiatem lotosu" pomyślała,
niemalże słysząc łomoczące w jej piersi serce.
Uderzył zaciśniętą
pięścią w czarną, odbijającą światło, podłogę tuż przy jej głowie. Parsknął
śmiechem i zsunął się z niej niechętnie, wciąż świdrując ją spojrzeniem.
- Co? - zapytała
zdezorientowana, siadając po turecku obok niego.
- Nic - wzruszył
ramionami.
- Powiedz!
- Taka jesteś najpiękniejsza
- jego twarz się rozpogodziła, a z wachlarza uśmiechów, wybrał ten łobuzerski,
który powodował w jej żołądku dziwne skurcze.
- Taka, to znaczy jaka?
- przewróciła oczami.
- No taka … -
zastanawiał się przez chwilę, szukając odpowiednich słów - taka z
rozczochranymi włosami i rozmazanym makijażem
- Naprawdę jesteś
beznadziejny w komplementach - syknęła z udawanym wyrzutem.
Duży, wiszący nad kanapą zegar,
przypominający ten z obrazów Salvadora Dali, wybił dwudziestą trzecią.
- Kopciuszek chyba
powinien już wracać do domu - powiedziała, podnosząc się z ziemi - Bal
skończony.
- Wcale nie musisz,
jeśli nie chcesz.
- Nie chcę - szepnęła,
przyglądając się fragmentowi tatuażu na jego piersi, wystającemu zza dekoltu
wyciętej w serek bluzki.
"Jak mogłam go
wcześniej nie zauważyć?" pomyślała, wyciągając w górę rękę by odsłonić
jego większą część i dowiedzieć się co przedstawia, jednak w pół drogi z
powrotem opuściła dłoń. "Innym razem" postanowiła.
- Więc zostań - szepnął
cicho i położył swoje ręce na jej biodrach.
- A praca? Nie zdążysz
wypocząć - powiedziała z troską w głosie.
- Nie idę jutro do
pracy - pokręcił głową, spuszczając z niej wzrok.
- Kłamiesz -
roześmiała się i uderzyła go w pierś.
- Naprawdę nie idę.
Mamy zaplanowaną mała dostawę, chłopaki dadzą sobie świetnie radę beze mnie.
- Ale Maryla… -
zaczęła, czując ciarki na plecach na samą myśl o kobiecie.
- Maryla jest moją
szefową, ale i ciotką wybaczy mi - zatrzepotał rzęsami, odsłaniając idealnie
równą linię śnieżnobiałych zębów.
- Pod warunkiem, że
się nie dowie, że to ja byłam powodem twojej nieobecności - mruknęła,
przypominając sobie ostatnie spotkanie z kobietą, które nie sposób nazwać miłym
i przyjemnym.
- Wiem o waszej
kłótni, przyszła do mnie zaraz po tym. Nie przejmuj się nią. Ona ciągle nie
może zrozumieć, że nie jestem już małym chłopcem i że sam potrafię zadbać o
swoje sprawy. Przepraszam cię za nią.
- Daj spokój -
machnęła ręką - w sumie nic takiego się nie stało. Jak widzisz jestem cała, nie
ma popodbijanych oczu ani braku w uzębieniu - wyszczerzyła się do niego,
strojąc zabawne miny.
- Wariatka - objął ją
ramieniem i pod jego naporem opadli na kanapę. - To co robimy, skoro
zdecydowałaś się zostać.
- Nie przypominam
sobie, żebym się na cokolwiek godziła.
- Powiedziałaś, że
chcesz, a nic nie stoi na przeszkodzie, więc… - rozłożył ręce - jasna sprawa.
To na co masz ochotę?
- Nie wiem - zastanowiła
się, rozglądając po pokoju. - Może coś obejrzymy? - zaproponowała i podeszła do
pokaźnych rozmiarów telewizora, stojącego naprzeciw kanapy. Uklęknęła przed nim
przyglądając się kolekcji filmów zajmujących całą dolną półkę szafki.
- Świetny pomysł, możemy
zamówić pizzę jeśli chcesz.
- No jasne, że chcę - uśmiechnęła
się szeroko - wiem, że wyglądam raczej na dziewczynę, żywiącą się kiełkami i
sałatą, ale uwierz, za pizze dałabym się pokroić.
- To mi się podoba -
klasnął w dłonie i sięgnął po telefon - Duża? Z gyrosem? - Odpowiedziała mu skinieniem głowy. - To
dzwonię, a ty coś wybierz.
Z uwagą czytała tytuły, zdając sobie
sprawę, jak ubogą wiedzę ma w tym temacie. Półka niemalże uginała się pod
ciężarem plastikowych pudełek filmów, o których nawet nie słyszała. Wyciągała
każde po kolei i czytała streszczenie na odwrocie, nie potrafiąc się
zdecydować, który z nich wybrać.
- Znalazłaś coś -
usłyszała za sobą melodyjny głos chłopaka.
- Jeszcze się
zastanawiam - odwróciła się w jego stronę. Siedział na kanapie z wyciągniętymi
przed siebie nogami i rękoma splecionymi na karku. Bluzka, którą miał na sobie,
podwinęła się do góry, odsłaniając obwódkę białych bokserek z czarnym napisem
Calvin Klein. Poczuła dreszcz podniecenia w dole brzucha i szybko wróciła do
poszukiwań odpowiedniego filmu. Przyłożyła dłoń do policzka, czując, że jeśli
zaraz nie przestanie o nim myśleć, wybuchnie.
- A może masz ochotę na piwo?
- A wiesz, że tak, ale
pod warunkiem, że napijesz się ze mną - wskazała palcem w jego stronę.
- Nie mogę pić, muszę
cię bezpiecznie odwieźć do domu - spojrzał na nią zdezorientowany, widząc
malujący się na jej twarzy przebiegły uśmiech - Czy to znaczy, że zostaniesz
dłużej?
- Nie, to znaczy, że
wrócę taksówką - zagryzła wargę zalotnie - no chyba że będziesz grzeczny i nie
będziesz mnie więcej łaskotał.
"Ty podła suczko,
flirtujesz z nim, aż ci się z nosa kurzy" uśmiechnęła się do siebie, nie
czując najmniejszych wyrzutów sumienia.
- Umowa stoi. - rzucił
bez zastanowienia, wstał z kanapy i skierował się w stronę kuchni. - Z gwinta
czy z kufla? - zapytał wyciągając z lodówki dwie zielone butelki z piwem.
- Z gwinta - zaśmiała
się, zdając sobie sprawę, że mimo napięcia jakie jej towarzyszyło odkąd wyszła
z domu, dawno nie czuła się tak swobodnie i beztrosko. Sprawiał, że traciła
przy nim zdrowy rozsądek, zapominając o bożym świecie. Wystarczyło drobne
spojrzenie, by jej ciałem wstrząsały silne dreszcze a serce waliło, jakby za
chwilę miało się wyrwać z piersi. "Z drugiej strony potrafi uspokoić mnie
jednym słowem i rozśmieszyć w sekundę", westchnęła uświadamiając sobie, że
powrót do Warszawy stoi pod wielkim znakiem zapytania. "Igor będzie musiał
się bardzo postarać."
- Proszę - podał jej
butelkę i usiadł na kwadratowej, skórzanej pufie przy oknie, opierając łokcie
na kolanach i pochylając się w jej stronę.
- Zdrowie - uniosła
butelkę w górę i pociągnęła spory łyk, mrużąc z rozkoszy oczy - Pyszne -
oblizała językiem wargi.
- Pierwszy łyk smakuje
najlepiej - zaśmiał się cicho, a ona w odpowiedzi pokiwała głową, przyznając mu
rację.
- Czyżbym miała do
czynienia z piwoszem? - zapytała zalotnym głosem.
- Lubię sobie wypić
piwko po ciężkiej pracy, zresztą chyba jak każdy normalny facet.
- Nie każdy -
stwierdziła smutno.
- Rozumiem, że…Igor -
imię jej narzeczonego z trudem przeszło mu przez gardło - za nim nie przepada?
- Lepiej pasuje tu
słowo nie toleruje - prychnęła, akcentując ostatni wyraz.
- Przecież to nic
złego - przewrócił oczami - a nawet jest wskazane, żeby nerki lepiej hulały -
powiedział wesoło, starając się ją rozbawić.
- Mi tego nie tłumacz
- burknęła, gładząc dłonią czarną, marmurową posadzkę - On w większości kwestii
jest inny niż wszyscy.
- Domi, nie obraź się,
ale chyba nie chcę o nim rozmawiać - spojrzał na nią niepewnie i pociągnął łyk
piwa.
- W porządku -
wzruszyła ramionami - ja chyba też nie.
- To co z tym filmem?
- zmienił temat, przyglądając się z uwagą malującym się na jej policzkach
rumieńcom.
- Jakoś nie mogę się
zdecydować. Pomożesz mi coś wybrać?
- Jasne - powiedział i
usiadł przy niej na podłodze - Czego szukamy? Horror? Komedia? Romans?
- Może horror - sama
zdziwiła się swoją odpowiedzią. "Kompletnie ci odbiło, przecież ty robisz
w gacie już na napisach początkowych" głos rozsądku w takich chwilach był
niezastąpiony.
- Odważnie. Lubisz
takie klimaty?
Przytaknęła, starając
się nie dać po sobie poznać, że już powoli zaczyna panikować.
- W takim razie proponuję
"Lśnienie" - powiedział zdecydowanym głosem i wyciągnął rękę po film
leżący na skraju półki. Naciągnął się by go sięgnąć i zamarł w bezruchu,
kolejny raz tego wieczoru znajdując się niebezpiecznie blisko niej. Przyglądała
mu się z zafascynowaniem, powstrzymując powieki przed mrugnięciem w obawie, że
kiedy zniknie jej z oczu choćby na ułamek sekundy, wszystko to okaże się nieprawdą.
Wyciągnięta po pudełko z filmem ręka, zmieniła kierunek i znalazła się na jej
policzku, drugą wplótł niespiesznie w jej włosy. Był coraz bliżej. Tak blisko
jak nigdy dotąd. Widziała każdą bliznę i każdy najdrobniejszy pieprzyk na jego
twarzy. Uniósł kąciki ust w delikatnym w półuśmiechu, przyglądając się długim
cieniom, jakie rzucały jego ciemne rzęsy na jej zaróżowione policzki.
Z rozchylonych ust
Dominiki wydobył się cichy jęk.
- Ciii - szepnął,
wodząc koniuszkiem wskazującego palca po jej suchych ustach. - Ciii -powtórzył,
patrząc na nią z pożądaniem. Znieruchomiała, zdając sobie sprawę, że
cały świat wokół nich zamarł, a jedynym dźwiękiem jaki docierał do jej uszu był
głuchy odgłos kropel deszczu, uderzających o parapet oraz miarowe cykanie wiszącego
na ścianie zegara.
Nie zastanawiając się
ani chwili nad tym co robi, położyła dłoń na jego biodrze i patrząc mu głęboko
w oczy wsunęła ją pod szaro-niebieską bluzkę. Wodziła nią zachłannie po
naprężonych mięśniach jego brzucha, czując delikatne mrowienie w każdym
zakamarku swojego ciała. Zmrużył oczy poddając się miękkiej dłoni kobiety. Dotknęła
obwódki białych bokserek, przełknęła ślinę i wsunęła palec pod bawełniany
materiał. Pewnym ruchem ujął jej twarz w swoje dłonie i oparł brodę o jej czoło.
- Nie możemy -
wycedził, przez zaciśnięte zęby.
- Alan… - zachrypiała,
wypuszczając powietrze.
Głuchą ciszę, jaka zaległa między
nimi przerwał niespodziewany dzwonek do drzwi. Podskoczyła, zaskoczona nagłym,
przeszywającym dźwiękiem.
- Za trzecim razem już
się nie powstrzymam - wydyszał w jej włosy i czule pocałował w czubek głowy.
Podniósł się i zniknął w korytarzu.
Złapała za butelkę
piwa i przyłożyła ją sobie do policzka. Chłód szkła działał na nią kojąco. "Tylko
spokój może cię uratować. Tylko spokój." powtarzała w myślach,
przysłuchując się niewyraźnej rozmowie Alana z dostawcą.
- Dzięki, Maciek -
powiedział serdecznym tonem.
- Nie ma za co,
kapitanie, starałem się być jak najszybciej, ale w taką pogodę, trochę ciężko
podgonić na trasie - usłyszała piskliwy, nieśmiały głos, wyobrażając sobie jego
właściciela jako drobnego chłopca, ze zsuniętymi na czubek nosa okrągłymi
okularami, który z niebywałym szacunkiem salutuje górującemu nad nim Alanowi.
- W porządku,
przyjechałeś w samą porę - zaśmiał się cicho.
- Ja ci dam "w
samą porę" - powtórzyła pod nosem z zaciętą miną.
Usłyszała głośny
trzask drzwi, a po chwili wszedł do salonu niosąc w rękach duży karton z logo
pizzerii o wdzięcznej nazwie Hades.
- Pizza przyszła -
zawołał kładąc pudełko na okrągłym, szklanym stoliku.
- W samą porę -
syknęła, marszcząc brwi.
- A co może nie?
Strach pomyśleć co by było gdyby…
- Rzeczywiście, strach
- skrzyżowała ręce na piersiach, udając obrażoną, jednak drgające kąciki jej
ust zdradzały prawdziwe uczucia.
- Bo się udusisz -
prychnął i poklepał wolne miejsce obok siebie na kanapie - Chodź, bo wystygnie.
Podniosła się niepewnie, czując
mrowienie w zastanych nogach, zrobiła kilka kroków w jego stronę, słysząc ciche
strzyknięcia kości. "Starość nie radość" pomyślała i opadła na miękki
narożnik.
-Alan? - zaczęła
niepewnie - Jeśli chodzi o to przed chwilą, to… - Odwrócił głowę w jej stronę,
przyglądając się jej z uwagą. - To… ja chciałam - urwała mając nadzieję, że
zrozumiał co miała na myśli i że nie będzie musiała mu tego tłumaczyć.
- Ja też - szepnął,
ciężko wzdychając.
Poderwał się z miejsca i podszedł do
szafki, na którym stał odtwarzacz DVD. Przykucnął przy nim i włożył płytę z
filmem do kieszeni. Przyglądała się mu, popijając małymi łykami piwo. Rozmarzony
wzrok utkwiła w barczystych ramionach i silnych plecach, zdając sobie sprawę,
że mógłby ją skrzywdzić bez najmniejszego trudu. "Skąd w tak kanciastym,
przypominającym Herkulesa mężczyźnie, tyle ciepła i empatii?"
- Gotowa? -
odpowiedziała mu skinieniem głowy, żałując że nie zdecydowała się na jakąś
komedię. "Cierp ciało coś chciało" zatopiła się w miękkich
poduszkach, podciągając nogi pod siebie a do ręki wzięła trójkątny kawałek
pizzy.
- Smacznego.
- Wzajemnie -
powiedział cicho, siadając na skraju kanapy, pochylony nad tekturowym
pudełkiem. - Mmm, dobra - mruknął niewyraźnie, przeżuwając kęs ciasta.
"Minęło dziesięć minut filmu, a
ja już mam dość" pomyślała, zdając sobie sprawę, że cudem będzie jeśli
wytrwa do końca, nie posikając się wcześniej ze strachu. Sama muzyka sprawiała,
że co chwila zamykała oczy lub odwracała głowę. "Już mi się nawet jeść
odechciało" w ataku paniki, zacisnęła nieświadomie dłoń na jego udzie.
- Nie bój się -
szepnął - to tylko film.
- Musiałeś wybrać ten
najgorszy z najgorszych? - zapytała z wyrzutem.
- Przecież jeszcze nic
strasznego się nie dzieje - uśmiechnął się.
- Jak to nie? Nie mów,
że ta muzyka cię nie przeraża! - pisnęła, zasłaniając twarz poduszka.
- Sama chciałaś -
powiedział figlarnie i wyciągnął rękę wzdłuż oparcia kanapy, przysuwając ją do
siebie - Chodź do mnie - wtuliła się w jego pierś, kładąc rękę na unoszącym się
miarowo brzuchu. Objął ją, głaskając szorstką dłonią pokryte gęsią skórką ramię
- Teraz boisz się troszkę mniej? - szepnął w jej włosy i złożył delikatny
pocałunek na jej czole.
Zagryzła wargę i
wsunęła dłoń pod jego koszulkę, uświadamiając sobie, że od tej pory jego
idealnie wyrzeźbiony brzuch stal się jej słabością.
-Teraz już tak -
wtulając twarz w materiał jego bluzki.
-Oglądaj, bo ominie
cię najciekawsze - powiedział, pociągając łyk piwa.
- Taką miałam właśnie
nadzieję - mruknęła.
Oooo BOZIU ! Jest nareszcie!
OdpowiedzUsuńWeszłam sprawdzić czy pojawił się już kolejny rozdział i jest <3 ale zrobiłaś mi prezent na święta!
I pytam się: dlaczego ten dostawca nie przyjechał później!!!
Ja z całego serducha tak pragnę, żeby Domi powiedziała w końcu Igorowi żeby spadał na drzewo!!
A co do fragmentu z horrorem: "Kompletnie ci odbiło, przecież ty robisz w gacie już na napisach początkowych" czuję jakby to było o mnie haha :D panicznie boję się horrorów :D
Czekam na kolejny rozdział!
i życzę Ci Wesołych Wesołych Świąt i dużo weny !! :* :*
Bardzo miły prezent na święta :) Długość rozdziału idealna, czytam i czytam, a tu końca nie widać, oczywiście w pozytywnym sensie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że Alan to ma anielską cierpliwość. Mam nadzieję, że Dominika już niedługo podejmie jedyną słuszną decyzję, a Alan już nie musi się starać żeby się w nim zakochała, bo ona już dawno to zrobiła, tylko chyba boi się tak drastycznie zmienić swoje życie. Wierzę jednak, że za jakiś czas się odważy i da radę :D
Wesołych Świąt i do zobaczenia przy następnej części :)
Fajnie, że Dominika spędziła z Alanem wieczór.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jaką Dominika podejmie decyzję. Czy wróci do Igora czy zostanie z Alanem.
Czekam na kolejny rozdział, bo jestem ciekawa co dalej.
Życzę weny.
Uuu, widzę, że nasz "kwiat lotosu" bez reszty oddał się w ręce Alana. Jestem nieźle wkurzona na tego całego dostawcę, musiał przyjść w takim momencie ;_; Niech w końcu Domi zerwie z tym całym Igorem, nie dość, że zachowuje się do niczego, to jeszcze Dominika musi trwać z nim w związku :( Ale rozdział i tak świetny! http://fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńI tak się ogląda filmy hahah <3
OdpowiedzUsuńNie mogłam się oprzec wiec skomentuje przed przeczytanie= niezrównoważona kretynka
OdpowiedzUsuńA gdzie buzi-buzi?! Nie to nie. Sama sobie dopiszę: " Po tych słowach Alan złożył na jej ustach pocałunek". OK, teraz rozdział jet dokończony.
UsuńMoment, w którym byli tak blisko siebie był magiczny. A klata Alan poprostu mnie ujęła. Normalnie poprzytulałabym się! Może właczę jakiś horror i pojawi się mój książe na białym koniu z sześcipakiem. W sumie mogłam prosić o to Mikołaja. No nic pozostaje kolejny rok.
Przesłodki był moment, w którym Alan zalewniał Dominikę o swojej dozgonnej miłości. Normalnie dostałam cukrzycy! A tak na poważnie o zaspokojiłaś mój głód miłości. Nie wiem jak długo z tym wytrzymam, ale pewne jest, że w najbliższym czasie nie będę snuć się po domu za mamą błagając by mnie przytuliła. Dam jej chwilę wytchnienia.
Musze Ci podziękować, gdyż było cudownie. Naprawdę się postarałaś, więc data wykonania kary cielesnej została umożona. W przypadku nie wywiązania się z umowy tj. nie dodania kolejnego rozdziału w przeciągu tygodnia, zgodnie z paragrafem 5.5 ze strony 87 "Doskonałego bloggera" zostanie wzmożone postępowanie karne.
Pozdrawiam, Kierownik Wydziału do spraw systematycznej pracy niewolników
uff ciesze sie, ze udalo mi sie ominac kare egzekucji:) przynajmniej poki co.
UsuńGorzej z kolejnym rozdzialem, bo jeszcze nie mam napisanego ani sloweczka:/
Aaaa, świetny rozdział. Blagam niech Igor do niej przyjedzie, zacznie coś paplać, a ona kopnie go (za przeproszeniem) w dupe. Pliss :D
OdpowiedzUsuńooo jak milo cie widziec, ciesze sie, ze zajrzalas, pozdrawiam cieplutko
UsuńMuszę sie przyznać, ze śledzę twojego bloga ale nie umiem pisać komentarzy ✌️✌️
UsuńCzekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ❤️
Daj adres Igora, to od razu wbiję do niego na chatę i zrobię mu taki raban, że odechce mu się żyć.
OdpowiedzUsuńMuszę Cię pochwalić, bo z wszystkich Polskich imion, Ty wybierasz te najładniejsze :) Naprawdę czyta się dużo przyjemniej, gdy nie ma imion typu: Eugenia, Brunhilda (tak, jest takie imię)
Czuję się tak omfg i dsaklfndj dzisiaj, że ten rozdział już w ogóle mnie doprawił. Co to się działo u tego Alana w mieszkaniu.
Sama wsadziłabym mu rękę w majtki xd Żeby takich mężczyzn było więcej na świecie...
Z tym kwiatem lotosu, to myślałam, że położę się na ziemi i będę płakać ze śmiechu. Dodatkowo te przekleństwa...
Nie wiem, nad czym ta Dominika jeszcze się zastanawia? Z Alanem będzie miała kolorowe życie, na pewno dużo weselsze. Przynajmniej będzie szczęśliwa. No a Igor? Szkoda gadać.
Super wyszedł CI ten rozdział, już nie mogę doczekać się kolejnego
Pozdrawiam xx
love-ya-ff.blogspot.com
Hej!
OdpowiedzUsuńTo o tym, że on robi w gacie na napisach początkowych ;) bezcenne hahaha po prostu leżę i nie wstaje XX
w tym rozdziale były jednak też słodkie momenty! Niestety nie będę teraz wszystkiego wypisywać bo jestem na telefonie i już raz przed chwilą skasował się mój komentarz dla ciebie :(( a ujęłam w nim wtedy wszystko i teraz w drugim podejściu nie mam już na to siły. Mam nadzieje, że mi wybaczysz :))
Czekam niecierpliwie na następny rozdział ;*
Pozdrawiam
Twoja fanka
Zaglądam, a tu co? Nowy rozdział, lecimy czytać!
OdpowiedzUsuńNo więc co by tu... Z rozdziałów, które na razie napisałaś myślę, że numer 17 trafi na listę ,,ulubione". Jezu, tu jest już siedemnaście rozdziałów. Pamiętam jakby to było wczoraj, jak weszłam i było ich (nie pamiętam, ale udawajmy, że pamiętam) chyba siedem. Ach, te wspomnienia.
Dobra, nieważne, wracam do tematu. Jak tak czytam te wszystkie komentarze u ciebie to od razu rzuca się w oczy ile osób pisze ,,jak ona może tak długo wstrzymywać się z zostawieniem Igora dla Alana" i tak dalej. Tak szczerze to, to co robisz ma sens, no bo w końcu kto ot, tak, zostawiłby swojego narzeczonego dla wakacyjnej miłości? (Żeby nie było, jestem #TeamAlan). Więc to, że to rozwija się tak powoli jest nawet lepsze, niż gdyby nagle rzuciła mu się na szyję, mówiąc, że go kocha. Wiesz, niby byłby Happy End, ale czegoś by jednak brakowało.
A tak na temat samego rozdziału... Jak już mówiłam super, ekstra, cudowny, niesamowity, uroczy (ew. zastąp/dołóż inne pozytywne określenia). Tylko jedna rzecz zwróciła moją uwagę. ,,Lśnienie"? To jest genialny horror (bo stworzony przez mojego mistrza Stephena Kinga, ach!), ale jako książka. Jako film wypada dość... Średnio, delikatnie mówiąc. No na pewno nie tak, żeby się go jakoś przeraźliwie bać. Niepokój i inne takie, jak najbardziej, ale raczej nie taki wielki strach jaki pokazuje Dominika. Chociaż tak naprawdę jeśli ona rzeczywiście jest taka bojaźliwa jak napisałaś, to nie wiem. Już sama zrobisz co uważasz za odpowiednie, ja tak tylko się odezwałam.
Rozpisałam się jak nigdy. Widzisz jaki masz na mnie wpływ? Ugh. I tak jestem prawie pewna, że nie doczytałaś tego do końca, ewentualnie przysnęłaś gdzieś w połowie, ale nieważne.
Ehm, zauważyłam, że wszyscy poza mną piszą pozdrowienia na końcu swojego komentarza, także tego...
Pozdrawiam, ja. ^^
Cudny rozdział! Dawno nie czytałam czegoś TAK dobrego! Szkoda tylko, że się w końcu nie pocałowali... Cały czas miałam jeszcze nadzieję na ten mały pocałunek! Teraz stwierdziłam, że jednak życzę Alanowi powodzenia. Coś tak czuję, że pewnego dnia nad morzem pojawi się Igor, wszystko komplikując. Ale to [niestety] tylko przeczucie... Pozostaje zatem czekać na następny rozdział. Już nie mogę się doczekać! Pisz, pisz, bo czekam z utęsknieniem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
Be Y.
P.S. Te opisy w tym rozdziale - Awwwww <3
Jejku. Taki cudowny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie!
Kolejny wspaniały rozdział :D. Czasami sama nie rozumiem Alana, ale i tak mi go szkoda, zakochał się w niej, a Domi sama nie wie czego chce. Ciekawe jak zachowa się Igor po tym jak dowie się o nich. Czekam na kolejny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńxxforeverxxx.blogspot.com
Jak zwykle świetne :) Zachowują się jakby już byli parą, ale cóż, może kiedyś.. ;)
OdpowiedzUsuńJa już chyba sama się w nim zakochałam xD Idealny facet. ;)
A u mnie nowy rozdział :)
http://zakochaninazaboj.blogspot.com/
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuń,,Może horror - sama zdziwiła się swoją odpowiedzią. "Kompletnie ci odbiło, przecież ty robisz w gacie już na napisach początkowych" głos rozsądku w takich chwilach był niezastąpiony."
Śmiałam się z tego tekstu dobre kilka minut XD I sama i eiwem dlaczego bo w sumie ic takiego śmiesznego tu nie ma. A jednak.
Czekam..czekam.. kiedy oa zostawi tego Igora?!
ever-books-world.blogspot.com
Na początku chciałabym cię przeprosić, że tak późno zajrzałam, ale święta i te sprawy sama rozumiesz - brak czasu.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle piękny. Potrafisz rozśmieszyć człowieka już na samym początku ;) "Jestem oazą spokoju, pierdolonym kwiatem lotosu" hahaha xd.
Jestem ciekawa jak postąpi Dominika. Wróci do Warszawy czy zostanie z Alanem? Mam nadzieję, że zostanie. Teraz już po prostu nie wyobrażam sobie Dominiki z Igorem ;)
Jestem jednak niemal pewna, że sprawy się nieco skomplikują przez ten miesiąc. Ale to tylko moje domysły niestety.
Weny życzę!
Pozdrawiam i do napisania!
Są momenty w praktycznie każdym rozdziale, gdy chce mi się krzyczeć i piszczeć "Tak! Kocham ich!" I jeszcze trochę, a naprawdę wydrę się tak na cały dom. ;)
OdpowiedzUsuńBoże, gdybym tylko mogła, to zatłukłabym tego gościa od pizzy. Nie mógł znaleźć lepszego momentu! No normalnie cudownie ;/
Ale została u niego i coś mi się wydaje, że chyba zjedzą też ze sobą śniadanie. Byłoby cudnie. <3
Dominika powinna zostawić tego Igora. Niech się bufon pieprzy!
Naprawdę cudny rozdział. Kocham to jak piszesz!
Pozdrawiam!
I jak zawsze czekam z niecierpliwością. :)
Jezuu normalnie gdybym mogła, to weszłabym w monitor i ukatrupiła tego Maćka! Grr. W takim momencie!
OdpowiedzUsuńNo ale wygląda na to że nasza niegrzeczna dziewczyna zostanie u niego na noc, więc jest jeszcze nadzieja! xD Oh. Nie lubię Igora. Jest.. yh. Niech go po prostu zostawi!
Cudowny rozdział, po prostu aż się tam stoi z nimi i przygląda z boku.
Czekam jak zawsze na kolejny rozdział, mam nadzieję że z opisem wspólnej nocy ;P
Nie mam pojecia, jak to w ogole mozliwe, ze Twoj blog nie dodal sie do obserwowanyh i przegapilam ten rozdzial o.O W kazdym razie juz jestem. I to w bardzo dobrym nastroju - wlasnie dzieki temu postowi :) Alan jest taki slodki i kochany :3 Mam wielka nadzieje, ze Domi juz wkrotce kaze Igorowi spadac, bo nie lubilam go od samego poczatku i miliard razy bardziej wole Alana ^w^ Takze trzymam za nich kciuki, Igora potepiam i czekam na nastepny rownie wspanialy rozdzial :*
OdpowiedzUsuńPS. Na fightersofthefuture.blogspot.com nowy rozdzial :)
Boski...! Niech ona tego Igora kopnie w tyłek i będzie z Alanem. Koniecznie! Czekam na dalszy ciąg. :) !
OdpowiedzUsuńJak tam minęły święta? ;)
Uuu... Dzieje się, dzieje!
OdpowiedzUsuńNie mogę przeżyć wyboru Domi! Powtarzałam w kółko "Zostaw Igora! Zostaw Igora!". Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
http://krainanovitas.blogspot.com/
Super :-) przeczytałam wszystko raz raz :-D bardzo oryginalny pomysł :-)
OdpowiedzUsuńCzasem może zasmucił a czasem tarzalam sie po podłodze ze śmiechu :-D
Pozdrawiam
Życzę dużo weny !
O zapraszam do mnie
http://nieelitarnaszkola.blogspot.com/?m=1
Otrzymujesz ode mnie nominację do Liebster Blog Award! :)
OdpowiedzUsuńTutaj masz wszystkie informacje:
http://nanitcewiszacepiorko.blogspot.com
Na reszcie napisałaś ten rozdział :D Nie mogłam się doczekać :3 Mam nadzieję, że ona w końcu będzie z Alanem :) Rozdział jest cudowny <3!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :3 Pozdrawiam i życzę wspaniałej weny twórczej :D
P.S
Zapraszam również do siebie :)
http://mylifemypassionsmyeverything.blogspot.com/
Witaj :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Igor nie zasługuje na Domi. W ogóle się nie stara... Nawet nie dał jeszcze pierścionka, a za niedługo mają się żenić... Co z nim jest? Gdyby mu tak zależało, kupiłby od razu pierścionek, porwałby ją w swoje ramiona i juz nigdy jej nie wypuszczał... Przynajmniej tak zrobiłby Alan. Igor jest zimnym pacanem. Naprawdę nie zasługuje na tę dziewczynę i mam nadzieję, że Dominika go nie poślubi. Sama zauważa, jak jej ciało reaguje na Alana. Być może jest w nim zakochana, nie w Igorze... Ta linijka o tym świadczy " Igor będzie się musiał bardzo postarać" czy coś takiego... Czyli nie wyklucza, że może być z Alanem i to mnie bardzo dziwi, bo gdyby tak bardzo kochała Igora, nie zawitałaby do Alana :)
Czyżby wybrała horror podświadomie? :D Wiadomo, że będzie się do niego przytulać! *.* Zresztą sama pewnie bym tak reagowała, jak nie szczękała zębami i się nie darła na cały głos, jak wariatka :D. Nienawidzę horrorów. Potem nie mogę spać ;p
Jeszcze do czego by doszło! Czemu ten fagas im przeszkodził? -.-
Bardzo podobał mi się rozdział! Piszesz bardzo ładnie, lekko i naprawdę przyjemnie mi się czytało :)
Pozdrawiam!
Amy :)
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award!
OdpowiedzUsuńSzczegóły tu: http://thedoshka.blogspot.com/
Jak wróci do Warszawy to wiedz, że Cię znajdę ;-;
OdpowiedzUsuńTo jest boskie, super, że wtrącasz jej myści, ten lotos mnie rozwalił :D
Mam nadzieję, że jakoś ładnie zakończysz ten seans, mistrzynio ;')
Jakbyś tak się delikatnie pozbyła Igora to byłoby super, no i niech ten pizzerman im więcej nie przeszkadza.
Uwielbiam horrory! One są takie ekscytujące! Chociaż czasami kostiumy i te wszystkie i efekty specjalne są tak kiepskie, że wręcz śmieszne! Najbardziej uwielbiam te o opętaniu, bo wtedy wieje taka grozą, że... ach, brak słów, aby opisać jakie to fajne uczucie :D
OdpowiedzUsuńJa pewnie siedziałabym jak oczarowana filmem - już tak mam, stercze przed telewizorem i nawet bomby atomowej bym nie zauważyła xD
Widzę, że nie tylko ja uwielbiam pisać palcem po warstwie kurzu :D
Swoją drogą fakt, że Alan zaparzył jej ulubioną herbatę śmierci mi tutaj podstępem i to jego "niby" zaskoczenie, że nie miał pojęcia... sądzę, że doskonale zdawał sobie z tego sprawę! To mi pachnie spiskiem międzynarodowym!
Moim zdaniem Alan powinien włączyć Domi "Piłę Mechaniczną" albo "Oszukać Przeznaczenie" - bo wtedy niewątpliwie Domi zostałaby na noc u niego w domu ^^ Kto normalny pojechałby taksówką? Ha! To jest genialny pomysł, bo ja po obejrzeniu tej części z Solarium (w Oszukać Przeznaczenie) omijałam je szerokim łukiem, co mi na zdrowie wyszło!
Ten facet od Pizzy miał wyczucie, ale podziwiam opanowanie jakim wykazał się Alan! Serio jaki facet odrzuciłby taką chętną kobietę, której niewątpliwie pragnie? Czyżby chciał potwierdzić czystość swojego uczucia?
Moim zdaniem w momencie w którym wyznał, że najpiękniejsza jest wtedy, gdy ma potargane włosy (skojarzyło mi się to od razu z wizerunkiem kobiety po przebudzeniu) uznałam, że jego uczucie jest prawdziwe. Nie pamiętam dokładnie, ale czy nie wspominałaś o tym, że Igor nie toleruje tego, gdy jest bez makijażu i nieuczesana?
Moim zdaniem Igor to Kogut i wiele innych niecenzuralnych określeń ciśnie mi się na słowa, aby go opisać, a co raczej nie powinnam robić.
Ty wiesz, że do niedawna myślałam, że jestem opętana?
Jednak byłam w kościele i zostałam przy okazji (gdy ksiądz pryskał na ziarna czegoś-tam) pokropiona święconą wodą, nie skwierczałam, nie darłam się z bólu, więc uznałam, że nie jestem nasieniem zła, a mój humor się poprawił :D
Oczywiście później byłam cała w ziarnach, bo ludzie rzucali siebie nawzajem (tak, podczas mszy), co powodowało mój chichot i fakt, że stałam się mniej fajnym celem, bo się nie wkurzałam, jak moja młodsza o siedem lat kuzynka, ona była wściekła :3 To pokazuje jak mało dziecinna jestem ^^
Wracając do Twojego opowiadanie muszę wyznać, że ten rozdział był jednym z moich ulubionych i nieco żałuje, że się nie pocałowali i nie doszło do "zbliżenia", ale myślę, że plan Alana by nie wypalił, gdyby od razu się z nią przespał, a nie mam wątpliwości, co do tego, że w końcu Domi przejrzy na oczy i da ponieś się sercu!
Po prostu kocham Twoje opowiadanie! <3
Życzę jak zwykle góry pomysłów, morza weny i mnóstwa czasu!
Pozdrawiam ^^
Jest kolejny rozdzialik, brawo, piękny. Uwielbiam to czytać, wciągnęłaś mnie w swoją historię, czasami czuje się jakbym była jednym z bohaterów, dzięki temu z jeszcze większą radością wchodzę na Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńIdzie Nowy Rok, obiecałam sobie, że stanę się bardziej systematyczna w pisaniu u siebie i czytaniu innych blogów. Tobie natomiast życzę mnóstwa weny, żebyś nadal w tak piękny sposób ubierała swoje myśli w słowa, potem zdania, a na koniec tworzyła z tego kolejne owocne historie, które przyciągną mnóstwo nowych czytelników, bo według mnie zasługujesz na to. ;)
Pozdrawia Anka. ;)
Uwielbiam czytać twoje opowiadanie :) Jest naprawdę wciągające. Igor to pewnie niezły sztywniak... no bo jak można nie tolerować piwa? No błagam. A Alan... on jest taki prawdziwy, nikogo nie udaje. Myślę, że Domi tak naprawdę woli niego i ten cały ślub się nie odbędzie.
OdpowiedzUsuńNo nic, czekam na kolejny :)
Happy new year!
http://zlosnica-shrew.blogspot.com/
Jejku Twoje opowiadanie wywołało u mnie ciarki na plecach.
OdpowiedzUsuńPiszesz niesamowicie.Czułam się jakbym tam była. Jakbym obserwowała każdy ich ruch
Zapraszam do mnie:
blogerkafashion.blogspot.com
Obs za obs? Lajkniesz moją stronę na fb ?
Jeśli tak to daj znac w komentarzu
Obserwuję
Życie jest trudne...ciężko podejmować decyzje..tja, ja serio to rozumiem...ale kurde, patrząc się na każdy rozdział, pod odpowiednim kątem mrużąc oczy ukaże wam się szyfr: ALAN JEST LEPSZY
OdpowiedzUsuńhttp://hopeflyy.blogspot.com/
Boże Alan <33 Love moje wielkie love<33 Wgl zazdroszczę Ci uwielbiam jak piszesz coś w stylu ,,dywan łaskotał jej bose stopy" mega a co do całego rozdziału to ubóstwiam końcówkę! Serio i ta słabość do brzucha hahaha czekam na następne :P
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są genialne ! :D
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim to gdy Alan powiedział, że może udawać, że między nimi nic nie było, to ja zaczęłam się zastanawiać co tak naprawdę między nimi było, bo do momentu tych jego słów moim zdaniem właśnie nie było nic oprócz luźnej znajomości, więc facet nawet nie musiałby niczego udawać.
OdpowiedzUsuńCo do Domki, Igora i Alana to panowie powinni mieć równe szanse. Skoro Alan wie że rywalizuje z Igorem, dlaczego Igor nawet nie wie o Alana istnieniu.
Fakt że Igor ma dużo zalet, ale bycie z kimś tak bardzo pod linijkę i tak poukładanym mnie by chyba zabiło, więc nie dziwie się Dominice, że postanowiła dać szanse komuś innemu, jednak jak do tej pory zachowywała się fair, tak teraz postępuje jak suka na dodatek niezbyt mądra. Nigdy nie umiałam tolerować kobiet myślących "spróbuje z kimś nowym, ale nie zerwie z obecnym by w razie czego mieć do czego wracać, gdyby z nowym sie nie udało" a ona w tej chwili właśnie tak postępuje.
Pozdrawiam: sie-nie-zdarza.blogspot.com
PS. Po resztę rozdziałów wrócę rano, gdy tylko wstanę z łóżka, albo może jeszcze leżąc w nim choć jeden przeczytam, bo przyznaje, że naprawdę mnie wciągnęło.
Cudowny rozdział. Jedno wielkie cudo. Świetne opisy, porównania, cała akcja. Cóż mogę powiedzieć, piszesz bardzo realistycznie. Przeżywam wszystko razem z bohaterką.
OdpowiedzUsuńAlan jak zawsze świetny i lepszy od Igora. Och, Dominika mogłaby się wreszcie zdecydować. Nie może tak robić. Na Igorze jej zależy i mówi, ze go nie porzuci, ale bardzo dobrze spędza się jej czas z Alanem i jakby wyczekiwała na coś więcej. No nic czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Pozdrawiam :)
http://ourangelsalwaysfall.blogspot.com/