- O kurwa -
powtórzyła i schowała bladą jak kreda, pozbawioną choćby jednej kropli krwi,
twarz w roztrzęsionych dłoniach.
- W rzeczy
samej, córciu - wychrypiała szorstkim głosem, przypominającym szelest suchych
liści grabionych jesienią i z głośnym westchnieniem opadła na bujany fotel,
stojący na werandzie.
- Kiedy
przyjechał?
- Jakieś
piętnaście minut temu - z rozmachem podniosła do góry lewą rękę i spojrzała na
srebrny zegarek, zdobiący jej chudy nadgarstek.
- Co on tu
robi? - oparła się o pomalowaną brązową farbą poręcz balustrady i ściszyła głos
do szeptu, naiwnie starając się utrzymać swoją obecność w tajemnicy przed
narzeczonym.
- Bierze
prysznic.
- Bardzo
śmieszne - syknęła i przewróciła oczami - Jest piątek, powinien być teraz w
pracy, a on sobie ot tak przyjechał bez uprzedzenia. Nie, to niemożliwe -
potrząsnęła głową i rozmasowała ściśnięte tępym bólem skronie - To tylko zły
sen i zaraz się obudzę.
- Nie
liczyłabym na to. Z bagażnika wyjął dużą walizkę i zaniósł ją do twojej
sypialni, więc albo jakieś dobre duszki doniosły mu o twoich poczynaniach z
przystojnym panem kapitanem i sam postanowił cię spakować, albo najzwyczajniej
w świecie zamierza spędzić ze swoją narzeczoną upojny weekend.
- Matko
Boska. Pytał o mnie?
- A jak
myślisz? Raczej nie przygnała go tu tęsknota za przyszłą teściową i troska o
jej zdrowie - powiedziała z przekąsem i wlepiła współczujące spojrzenie w
córkę, nerwowo przestępującą z nogi na nogę.
Bladą twarz
Dominiki zrosiły drobne kropelki potu, mieniące się w ciepłych promieniach
słońca, a po porannym wręcz idealnym samopoczuciu, które zawdzięczała nocy
spędzonej z mężczyzną, dla którego straciła głowę, nie został nawet cień
radości.
-
Powiedziałam, że poszłaś na spacer - wyprzedziła odpowiedź na pytanie, które
cisnęło się jej na usta, a którego bała się zadać. - Będę się przez ciebie w
piekle smażyć, a żeby było zabawnie, w tym samym garze co ty - zażartowała
starając się, choć trochę podnieść na duchu przerażoną do szpiku kości córkę.
- Poszłam
na spacer i wróciłam cudzym autem, pięknie. - przytknęła do skroni swoje palce,
imitując ich kształtem, kształt broni.
- Skąd
miałam wiedzieć, że weźmiesz samochód Alana? Poza tym spanikowałam i nie miałam
czasu na wymyślanie bardziej wiarygodnych historii.
- Mamuś,
przecież nie mam do ciebie pretensji, sama zaczynam robić w gacie ze strachu i
czuję, że żołądek wywraca mi się na lewą stronę. - delikatnie uchyliła
wejściowe drzwi i upewniając się, że nie ma za nimi Igora, który mógłby
podsłuchiwać ich rozmowę, powiedziała ściszonym, niemalże niedosłyszalnym
głosem - Alan tu przyjdzie, kiedy wróci z połowu. I czuję, że rozpęta się
trzecia wojna światowa.
- Dlatego do
tego czasu musisz powiedzieć Igorowi prawdę.
-
Zwariowałaś? - krzyknęła i pospiesznie zasłoniła dłonią usta, z przerażeniem
nasłuchując kroków w głębi mieszkania - Zwariowałaś? - powtórzyła pytanie tym
razem ciszej - Mam teraz wejść do domu i zamiast "Dzień dobry, jak się cieszę,
że cię widzę" powiedzieć "Pieprz się zasrany pracoholiku, moja
cierpliwość się skończyła"?
- Nie tak
ostro, ale nie ma na co czekać, biorąc pod uwagę fakt, że jesteś pewna swojej
decyzji, a już o wybuchowym temperamencie Alana nie wspomnę. Myślisz, że
przyjdzie tu wieczorem i będzie się przyglądał spokojnie jak Igor cię przytula
i całuje? Widziałaś jego mięśnie? Zastanów się ile musi w nich być siły,
przecież Igor ma z nim takie szanse, jak ptak ze złamanym skrzydłem w starciu z
wygłodniałym kotem.
Rea,
smacznie śpiąca przy bujanym fotelu, na którym siedziała wyprostowana jak struna
Wanda, otworzyła niechętnie oczy i nastawiła uszy, wpatrując się upartym
wzrokiem w wejściowe drzwi.
- I ani mi
się waż zostawiać mnie z nim sam na sam. Nawet na chwilę - dodała pospiesznie,
widząc otwarte usta mamy, przygotowane do protestu oraz jej pełny zakłopotania
wzrok. - Niech się dzieje wola nieba - szepnęła pod nosem i przeżegnała się.
Nieświadomie
zacisnęła dłonie w pięści, tak mocno, aż zbielały jej knykcie, a paznokcie
zostawiły na skórze bolesne odbicia w kształcie półksiężyców. Oddychała coraz
szybciej, słysząc głośne kołatanie swojego serca, które ani myślało zwolnić,
wręcz przeciwnie nabierało prędkości, przyprawiając ją o skurcze żołądka i
odruchy wymiotne.
Tracąc równowagę, zrobiła krok do tyłu i oparła się biodrami
o balustradę, czując że jej nogi słabną z każdą sekundą, zamieniając się w dwa
rozdygotane snopki waty.
Głośno odetchnęła i podniosła głowę, wtapiając przerażony
wzrok w klamkę, stojących na przeciw niej masywnych, dębowych drzwi i zmrużyła
oczy, w oczekiwaniu na narzeczonego, który jak oznajmiła czujna suczka, miał
się za chwilę w nich pojawić.
- No... -
zamruczała pod nosem, gniewnie marszcząc brwi i wycierając spocone dłonie w
pudrowy materiał długiej spódnicy, która skrzętnie zakrywała jej dygoczące
łydki.
Sekundy dłużyły
się w nieskończoność, i choć była przerażona niespodziewaną wizytą Igora i
gdyby ją uprzedził o swoim pomyśle, stanęłaby na głowie i jeśli byłaby taka
potrzeba to również na rzęsach, by odwieść go od tego zamiaru, teraz wolała
mieć już to za sobą.
"Dominika,
nakazuję ci się w tej chwili uspokoić! Zachowujesz się, jakbyś była największym
zbrodniarzem wojennym, który złapany na gorącym uczynku, stanął przed plutonem
egzekucyjnym i właśnie z lufami wymierzonymi prosto w serce kończył swój
zasrany żywot" myśl, która miała ją pokrzepić i dodać otuchy, sprawiła, że
poczuła silne mdłości, a treści żołądkowe zaczęły przemieszczać się
niebezpiecznie szybko w stronę gardła.
"W
dzieciństwie chciałaś być aktorką..." jej myśl przerwał widok poruszającej
się klamki oraz drażniący uszy dźwięk skrzypiących drzwi. "... to teraz
masz okazję się wykazać."
- Dominika
- stanął przed nią ubrany w nienagannie skrojone spodnie od garnituru w kolorze
ciemnego grafitu oraz koszuli z krótkim rękawem, zapiętej pod samą szyję, która
raziła swoją bielą bardziej, niż intensywne promienie porannego słońca,
przebijającego się przez gęste, soczyście zielone, liście czereśni. - Jak się
cieszę, że cię widzę! - zawołał radośnie i rozłożył ramiona.
- Igor, co
za niespodzianka! - uśmiechnęła się, próbując wyglądać jak najbardziej
wiarygodnie i unikając jego wzroku, który mógłby zdemaskować jej nieszczerą
reakcję, przytuliła się do niego pospiesznie.
"Alan
i Igor, niebo a ziemia. Przez ostatni miesiąc przyzwyczaiłam się do twardej jak
głaz klatki piersiowej, silnych i muskularnych ramion, które swoim rozmiarom
dorównywały obwodowi moich ud, dłoni szorstkich i pełnych pęcherzy,
doświadczonych ciężką pracą od najmłodszych lat, zarostu, przyjemnie kującego
kiedy mnie całował i do tego niedbałego ubioru, na który składały się
najczęściej znoszone dżinsy, ciężkie buty, przypominające oficerki oraz
koszulka, opinająca idealnie wyrzeźbione ciało. A teraz? Jak mam się czuć
swobodnie, kiedy tuli mnie ubrany w cholernie drogi garnitur z najnowszej
kolekcji Armaniego, starannie ogolony, pachnący perfumami wartymi więcej niż
średnia miesięczna pensja przeciętnego Polaka, mężczyzna mojego wzrostu, może
nawet ciut niższy, o wątłych ramionach i posturze nastolatka, do tego ze
starannie wypiłowanymi i pomalowanymi bezbarwnym lakierem paznokciami, u
miękkich i gładkich rąk, które nigdy w życiu nie zaznały ciężkiej harówki. Z
jednej strony stanowczy i zacięty, ale również miły i wrażliwy pan kapitan
małego kutra, łowiącego ryby dla przetwórni, z drugiej zadufany w sobie,
przekonany o swojej wyższości i nie mający na nic czasu, krnąbrny i zarozumiały
pan prezes własnej firmy, zajmującej się projekcją i aranżacją ogrodów, która w
ostatnich latach przyniosła zyski większe niż się tego spodziewano. Dla kogoś
kto nie poznał Alana to jak wybór między szpinakiem a czekoladą."
- Nie
wierzę, że przyjechałeś - szepnęła, starając się odgonić dręczące ją myśli,
które niczym natrętna mucha, lgnąca do słodkiego soku, nie dawały jej spokoju.
- No, nie
stójcie w progu, chodźcie do środka, pan Igor pewnie głodny po podróży -
złapała zięcia za ramię i delikatnie pchnęła w stronę korytarza, starając się
odwrócić uwagę od zaparkowanego przed domem samochodu Alana.
- Bardzo
pani Wando, dziękuję - Igor usiadł przy stole, i podpierając podbródek na
łokciach, wodził wzrokiem za nerwowo krzątającą się po kuchni narzeczoną,
szykującą dla niego śniadanie.
- Jak ci
minęła podróż? - zapytała, odpalając drżącymi dłońmi gaz pod palnikiem, na
którym stał czerwony czajnik z narysowanymi trzema stokrotkami.
- W
porządku, wcześnie wyjechałem, drogi były jeszcze puste, poza tym jest czym
przycisnąć - na potwierdzenie swoich słów wyjrzał przez okno i uśmiechnął się
szeroko na widok stojącego w cieniu czereśni granatowego Merolka, jak zwykł
nazywać swoje wypieszczone auto. - Mówię ci ono ma w sobie diabła, a
prowadzenie go to rozkosz w najczystszej postaci.
"Bo
orgazmu dostaniesz" pomyślała i krojąc wędlinę mocniej zacisnęła w dłoni
nóż, zastanawiając się czy nie rozkosznie byłoby porysować tą nieskazitelną,
nawoskowaną i wypolerowaną karoserię.
- Cieszę
się - odpowiedziała oschle, siląc się na uprzejmy ton.
- No to
opowiadaj, co robiłaś przez ten miesiąc rozłąki? Pewnie rozkochiwałaś w sobie
gości pensjonatu a potem łamałaś im serca mówiąc, że jesteś zaręczona. Mam
rację? Przyzn...
-
Przepraszam, panie Igorze, że wejdę w słowo, kawy czy herbaty do śniadania? -
kobieta trzymała w jednej ręce puszkę czarnych drobnych ziarenek, a w drugiej
pudełko wypełnione okrągłymi torebkami o mocnym aromacie. "Dziękuję mamuś,
dziękuję, niech ci Bóg wynagrodzi w zdrowiu i pieniądzach" pomyślała w
duchu i zamrugała porozumiewawczo do kobiety, która usilnie próbowała się
powstrzymać przed histerycznym napadem śmiechu.
- Jeśli
mogę prosić, pani Wando, to kawę świeżo mieloną, czarną i bez cukru, jeśli to
nie kłopot oczywiście. - zamaszystym ruchem przeczesał grzywkę, poprawiając
nienagannie równy przedziałek.
- A czy
może być rozpuszczalna? Ostatnio młynek mi się wyślizgnął z rąk i potłukł się o
podłogę.
- W takim
razie poproszę gorzką herbatę, a ty Dominiko pamiętaj, żeby pod choinkę kupić
mamie porządny ekspres ciśnieniowy. Te sypane kawy, nie mówiąc już o
rozpuszczalnych to zło wcielone, ani nie są dobre, ani zdrowe, naprawdę
radziłbym ich unikać.
- Oj Igor,
już bez przesady, ja tam nie wyobrażam sobie dnia bez plujki. Nic tak nie
stawia na nogi jak zapach zalanych wrzątkiem fusów - powiedziała z przekąsem,
czując w głębi serca satysfakcję, że udało jej się sprzeciwić zdaniu
narzeczonego, który za wszelką cenę w każdym temacie robił wszystko, by
podzielała jego poglądy.
Postawiła na stole przed nim wiklinowy koszyczek wyścielony
białą serwetką, którą owinięte były cienkie kromki razowego pieczywa, talerz z
wędlinami oraz półmisek drobno pokrojonych ogórków i pomidorów, które
wczorajszego dnia Wanda zerwała z rosnących w szklarni za domem krzaczków,
chylących się do ziemi pod ciężarem dojrzałych warzyw. - Mamuś, usiądź z nami, będzie nam bardzo miło prawda, Igor?
- zajęła miejsce obok narzeczonego i zamrugała porozumiewawczo do kobiety,
ostrzegając ją przed choćby najmniejszym protestem.
- Tak, tak,
już kochanie tylko zaleję herbatę - powiedziała podniesionym głosem
przekrzykując gwiżdżący czajnik. - Miało być bez cukru, panie Igorze? -
zapytała nie tyle by się upewnić czy dobrze zapamiętała zalecenia zięcia, ale
starając się przerwać wiszącą w powietrzu gęstą ciszę.
- Tak, pani
Wando, dziękuję. A ty nie jesz? - odwrócił się w stronę Dominiki, odszukał jej
dłoń i uścisnął ją delikatnie, wodząc kciukiem po jej wierzchu. Całe ciało jak
na komendę przeszedł elektryzujący prąd, którego energia mogłoby oświetlić
niewielkich rozmiarów miasto, a serce znów przyspieszyło dając o sobie znać
zbyt głośnym kołataniem.
"Stanowczo wolę szorstkie i spierzchnięte dłonie Alana,
co ja pieprzę, wolę go całego, razem z jego wybuchowym charakterem i bliznami
pod tatuażem. Muszę jak najszybciej skończyć ten cyrk."
- Rano
zjadłyśmy śniadanie na werandzie, mówię ci cudowne uczucie, kiedy słyszysz szum
fal, czujesz na twarzy lekki wietrzyk morskiej bryzy, który ocieplają promienie
nabierającego mocy słońca a do tego jesz gorącą drożdżówkę z kruszonką i
popijasz kawą o mocnym aromacie.
- Widzę, że
odezwała się w tobie dusza romantyczki - spojrzał na nią czułym wzrokiem - W takim
razie jutrzejsze śniadanie jemy na werandzie - klasnął w dłonie i roześmiał się
promiennie, jednak Dominika nie podzielała jego entuzjazmu.
- Czy to
oznacza, że przyjechałeś na dłużej? - siliła się na radosny ton, jednak głos
jej się łamał, zdradzając podenerwowanie. "Aktorka z ciebie jak z koziej
dupy trąba" zganiła się w myślach, czując, że jej policzki za chwilę staną
w płomieniach. Niemal natychmiast pomyślała o nocy, którą będzie musiała z nim
spędzić, jeśli nie weźmie się w garść i nie poinformuje go o fakcie, że kocha
innego, a ich związek przestał istnieć już jakiś czas temu. "O ja
pierdolę, o kurwa mać, czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha w życiu? Babcia
nie bez powodu mówiła, że co się polepszy to się rozpieprzy. O Jezuniu... przecież
Alan jak się o tym dowie... on go zabije."
- Ostatnio
narzekałaś, że nie mam dla ciebie czasu, więc udało mi się go wygospodarować w
moim napiętym grafiku. Poza tym kilka dni odpoczynku dobrze mi zrobi.
- Kilka
dni? - widząc, że mężczyzna całą uwagę skupił na równomiernym rozsmarowaniu
masła po kromce ciemnego pieczywa, spojrzała przerażonym wzrokiem na siedzącą
na przeciwko niej mamę i pokręciła głową z rezygnacją.
- Mam
zamiar wyjechać w poniedziałek rano, tak by przed południem być w Słupsku, mam
tam umówione spotkanie z ważnym klientem, co prawda będę musiał trochę zboczyć
z trasy, ale czego się nie robi dla interesów.
"Ty
sukinsynu, więc wcale się za mną nie stęskniłeś, wcale się nie przejąłeś tym,
że ciągle się kłócimy o twój cholernie zapracowany i zadufany w sobie tyłek,
przyjechałeś tu bo było ci po drodze, no jasne, że tak, czemu w ogóle myślałam,
że mogło być inaczej."
- Dominiko,
słuchasz mnie? - zapytał marszcząc z niezadowoleniem wyregulowane brwi, które
raz w tygodniu poddawał zabiegom upiększającym w najdroższym w stolicy salonie
piękności.
-
Przepraszam, troszkę się zamyśliłam, możesz powtórzyć?
- Mówiłem
właśnie, że mam dla ciebie niespodziankę - zawołał melodyjnym głosem,
zacierając ręce z nieskrywaną radością. "Musisz mocno się postarać, żeby
przebić atrakcje, jakie ostatnio przygotował dla mnie Alan. I już ci mogę
powiedzieć, że cokolwiek byś nie zrobił, jesteś spalony na starcie."
- Dobrze
się składa, bardzo lubię niespodzianki - powiedziała niepewnie, przyglądając
się jak Igor wyciera usta w białą serwetkę, poprawia koszulę i podnosi się z
krzesła.
Pospiesznym krokiem obszedł dookoła dębowy stół, przerywając
nieznośną ciszę miarowym tupaniem eleganckich butów wykonanych z naturalnej
skóry i wyjmując z kieszeni uprasowanych na kant ciemno-grafitowych spodni od
garnituru, małe czerwone pudełko w kształcie serca, uklęknął przed nią na
kolano i pewnym siebie wzrokiem spojrzał w jej oczy.
"Nie,
nie, tylko nie to" pierwsza myśl jaka przebiegła jej przez głowę wywołała
atak panicznego strachu, który po kilku sekundach zamienił się w
niekontrolowaną histerię. Całym jej ciałem wstrząsały dreszcze, a lodowate ręce
i rozpalone czoło zalały bystre strumyki potu. Poczuła w brzuchu dziwny ucisk
oraz mdłości, jakby ktoś ścisnął jej żołądek ciasną obręczą, posadził ją na
diabelskim młynie bez jej zgody i kręcił nim, nie zważając na jej błagalne
lamenty. Kuchnia i wszystko co się w niej znajdowało, łącznie z meblami, mamą
siedzącą na przeciw z otwartymi ze zdziwienia ustami, Igorem klęczącym przed
nią i uśmiechającym się serdecznie, zawirowało w szalonym tańcu, tracąc
ostrość, po czym stało się jednolitą czarną mazią.
- Dominiko,
czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - słowa Igora z
trudnościami przebiły się przez panujący w jej uszach szum.
Łzy, które
do tej pory wytrwale starała się utrzymać na wodzy, zbuntowały się i bez
ostrzeżenia wypłynęły spod jej długich rzęs, zostawiając na bladych policzkach
czarne strużki rozmazanego tuszu.
- Rozumiem,
że płaczesz ze szczęścia - nie mając siły na protesty, obserwowała jak Igor,
nie czekając na odpowiedź, wciska na jej serdeczny palec pierścionek wykonany z
białego złota z ogromnym brylantowym oczkiem, które w świetle promieni
słonecznych, wpadających przez otwarte okno mienił się i błyszczał. - No to
teraz wszystko jest tak jak być powinno - przyciągnął ją do siebie i mocno
przytulił, po czym wyprostował się, otrzepał kolano z drobnego pyłku i wrócił
na swoje miejsce za stołem, wziął do ręki kolejną kromkę chleba i jak gdyby
nigdy nic położył na niej cienki plasterek szynki.
- I jak?
Podoba ci się pierścionek? - zapytał przeżuwając kęs kanapki.
- Tak -
wychrypiała, czując że świat przed jej oczami nabiera kolorów i wraca do życia.
- Jest piękny - powiedziała z udawanym zachwytem w głosie.
- Musi być
piękny, brzydkie rzeczy tyle nie kosztują - roześmiał się głośno, wywołując w
niej uczucie odrazy. "Nie sądziłam, że na sam koniec, aż tak bardzo go
znienawidzę" spojrzała na niego pogardliwym wzrokiem, jakby miała przed
sobą oślizgłego robaka, który wypełznął spod kamienia. - Przepraszam pani
Wando, najpierw powinienem zapytać o pani zgodę, ale skoro nie protestowała
pani przez cztery lata, uznałem, że pominę ten krok. Mam nadzieję, że się pani
nie gniewa.
- Ależ skąd
- odpowiedziała, patrząc na niego zwężonymi z wściekłości oczami. - Skoro moja
córcia nie protestuje, nie pozostaje mi nic innego jak...
- Igor
muszę z tobą porozmawiać - przerwała mamie, wyrzucając z siebie słowa z
prędkością karabinu maszynowego, w obawie, że jeśli nie powie ich na jednym
wydechu, nie odważy się zacząć tego trudnego tematu, aż do momentu jego wyjazdu
do Warszawy.
- Dominiko,
za chwilę, dobrze? Najpierw chciałbym ci coś pokazać - powiedział stanowczym
głosem i wyjął z kieszeni swój telefon.
"Dominiko?
To tak się mówi do osoby, którą się podobno kocha? Już bardziej pieszczotliwie
się nie dało? No tak, jeśli chodzi o Igora to szczyt jego możliwości, choć
wydaje mi się, że w podobny sposób zwraca się do ekspedientek w marketach,
które go obsługują, czyta ich imiona na identyfikatorach i udaje miłego, Dzień
dobry, Małgorzato, Do widzenia, Joanno, Dziękuję Aneto. Kurwa, co to ma
być?"
- Popatrz -
włożył jej do ręki swoją komórkę i przejechał palcem po ogromnym wyświetlaczu,
na którym pojawił się dziecięcy pokój, z kolorowymi tapetami w bajeczne
zwierzęta, łóżeczko z baldachimem, szafka z przewijakiem i ustawionymi na niej
niezbędnymi kosmetykami do pielęgnacji delikatnej skóry niemowlęcia, oraz
wysoki pod sam sufit regał, z półkami uginającymi się pod ciężarem niezliczonej
ilości zabawek - Kiedy ciebie nie było, zamieniłem pomieszczenie gospodarcze na
pokoik dla naszego maluszka. - Dominika głośno przełknęła ślinę, czując że znów
zaczyna się jej robić słabo.
"Za
dużo wrażeń jak na jeden dzień. Gdzie ty byłeś przez te cztery lata, kiedy
prosiłam się jak jakaś obłąkana o dziecko, kiedy nocami wypłakiwałam oczy w
poduszkę, patrzyłeś na to wszystko z kamienną twarzą i miałeś gdzieś, że się
wykańczam, a teraz jak chcę skończyć ten chory związek, przyjeżdżasz i pokazujesz
mi te zdjęcia? Stanowczo za dużo jak dla mnie."
- Myślę, że
największy czas, zacząć pracować nad powiększeniem naszej rodziny- pocałował ją
w czoło i zamrugał do niej zalotnie. - Cieszysz się?
- Tak -
poczuła nieprzyjemny skurcz w żołądku, kiedy dotarło do niej, że tym prezentem
Igor zrobił jej najpiękniejszą niespodziankę, jaką kiedykolwiek dostała i
niemal w tym samym momencie pomyślała o Alanie. - Jest piękny, wybacz, ale
ciągle jestem w szoku.
- W
porządku, a mówiłaś, że chcesz mi coś powiedzieć - spojrzał na nią i pociągnął
ze szklanki solidny łyk zimnej już herbaty, która na ściankach naczynia
pozostawiła brązowe zacieki.
- A już nic
- machnęła ręką i uśmiechnęła się promiennie, ciągle mając przed oczami zdjęcia
dziecięcego pokoiku, w którym niedługo zamieszka ich maleństwo.
Nie! Ja się nie zgadzacam. To nie fair.
OdpowiedzUsuńUgh... Daje jej pierścionek i już wszystko dobrze. A jak olewał ja przez tyle czasu i już niby będzie wszystko dobrze? Zmieni się? Szczerze wwątp, na pewno bał się że ją straci. In traktuje ją jak zabawkę. Znowu będzie jak kiedyś. Teraz kochany a potem? Jeszcze biedny Alan. Co on takiego zrobił? Zakochał się ona mu obiecała że będą razem. Przecież z nim może mieć dzieci a nie z eleganckiem. On się nie nadaje na ojca. Ugh... Zbulwersował mnie ten rozdział. Jeżeli są błędy przepraszam pisze z telefonu bo poprostu nie mogłam...
Usuńnie,nie,nie !! To nie może być prawda! Nienawidzę Igora! Wgl co to za oświadczyny w kuchni?! Ale z niego romantyk... I pokój dzięcięcy ? Co to za nagła zmiana? Z jednej strony nie dziwię się Dominice, że nie miała serca wyznać Igorowi prawdy, łatwiej byłoby gdyby zachowywał się tak jak zwykle a nie nagle ukochany chłopak!
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony przyjęcie pierścionka zaręczynowego było bardzo nieuczciwe, zarówno wobec Igora jak i Alana. Biedny Alan! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale Dominika zdobędzie się na odwagę i porozmawia szczerze z Igorem, Oby!
Czekam z niecierpliwością na następny! Pozdrawiam <3
Ale się wkurzyłam. Ale się wkurzyłam...wybacz za szczerość, ale jak ona mu się teraz nie przyzna to strasznie się zawiodę...
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że Dominika jest taka pusta, żeby polecieć na pierścionek zaręczynowy i pokoik dla dziecka. Serio chce zrobić temu dziecku taką krzywdę, żeby wychowywał się w domu bez miłości? A przy okazji samej sobie zrobi krzywdę. Nie wierzę w to po prostu...nawet nie jestem w stanie pisać, bo wciąż jestem w szoku i nerwach.
Dominika weź się w garść!
Czekam na kolejny i błagam cię nie torturuj tak:D
U mnie nowy;)
Ja też nie wierze w to co przeczytałam Alan i Dominika widać że są w sobie zakochani a Igor niech spada na drzewo ja jakoś nie wieże że człowiek potrafi się zmienić skoro olewał ją przez tyle czasu... Pewnie Igor miał romans i teraz chce wrócić do Dominiki by się o niczym nie.. dowiedziała .. Czekam na kolejny rozdział(jak najszybciej) i mam nadzieje że nas jeszcze zaskoczysz :)
OdpowiedzUsuń"Musi być piękny, brzydkie rzeczy tyle nie kosztują " Nie no brawo xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Dominika nie poleci na te wszystkie pierdoły i nie zrujnuje sobie życia...
Czekam na następny rozdział (oczywiście zaciskając kciuki :D)
Pozdrawiam :) <3
No bez jaj, nie mów mi tylko, że Dominika da się przekupić i wybierze Igora! Jak on mnie wkurza, szlak mnie trafia jak czytam jego wypowiedzi. Doma na naprawdę wspaniałą mamę, bardzo dobrze, że z nią została. Szkoda tylko, że w jakiś sposób nie mogła jej zachęcić do kontynuowania swojej wypowiedzi. Ale przyjdzie jeszcze na to czas, czekam tylko na wspólne chwile Alana i Domi.
OdpowiedzUsuńTen pierścionek... i pokój dla dziecka! Może jednak ta rozłąka coś sprawiła i Igor się zmieni? Nie wiem, najmniej mnie obchodzi ze wszystkich bohaterów.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Zapraszam także do siebie (wiesz gdzie ;) )
Nie, nie nie, nie, nie..
OdpowiedzUsuńJak ona tak może.?!
Chyba nie dała przekupić się pierścionkiem? :o
Pokój dla dziecka ją skusił?
Nie wiem..
Wiem, że ma do rzucić w cholerę i tyle w temacie :)
Mam naprawdę nadzieję, że Alan zrobi coś dla Igora :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;***
http://ironiaa-losu.blogspot.com/
Ja Panna Martadela, Twoja czytelniczka, składam reklamacje bo chyba przestało się złe zakończenie. oO
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że rozpatrzysz moją reklamację.
A tak szczerze, nie podoba mi się to! Powinna mu powiedzieć, żeby się pałował, że jest egoistą, który widzi tylko swój zasrany tyłek..
Zamawiam inne zakończenie w przyszłym rozdziale, albo to, że Dominika powie w końcu panu bogatemu alvida :D
I dedykacje!
Przesłało*
UsuńNo to się podziało.
OdpowiedzUsuńDominika już prawie wybrała, a tu takie coś. Fajnie że Igor zrobił jej taką niespodziankę, ale ciekawe czy tak od razu mu uwierzy.
Ciekawe jak to wszystko się zakończy.
Nic innego mi nie pozostało jak życzyć weny na ciąg dalszy i czekać na następny rozdział.
Oooo... Jak mi teraz Wanda nie wybiegnie i nie zadzwoni do Alana to poleje się krew Igora... Jakim on jest materialistą! A Alan? Alan jest czuły, troskliwy i delikatny. Dominiko, bój się mnie. Oto nadchodzi Krysia I Długowłosa i wyzywa cię na wojnę(oczywiście wiadomo, że ja wygram, ale...). Przypomnij sobie Alana. Przypomnij. I Alanie: przyjdź tam. I zabij Igora. A ty, Domciu, narusz karoserię granatowego mercedesa! Już! Wando, zrób coś, a oddam na Ciebie głos w ankiecie na ulubionego bohatera! Buuu, dlaczego ten debil tam przyjechał!? Dlaczego Dominika zapomniała o Alanie! Alan jest młodszy, a Igor to w wieku ojca Dominiki. Już, mewo, dawaj nam tu kolejny rozdział! I związek Domci z Alankiem! :3
OdpowiedzUsuńCzekaj... CO?!
OdpowiedzUsuńWiesz, że cię kocham, uwielbiam i tak dalej, no ale jak mogłaś?! Przecież to takie idiotyczne! Strasznie lubię Majkę, strasznie lubię Alana, ale Dominika... Grr, z czasem irytuje mnie coraz bardziej. No jak tak można? Ja rozumiem, radość, dziecko, pseudo zmiana. No ale przecież wie jak to naprawdę wygląda, że to kolejna pusta obietnica, to czemu się tak daje? Alan jest super i jeśli będzie chciała, to zrobi jej dziecko, tak, o! Co za... Wkurzyłam się.
Gdybym cię tak nie uwielbiała, to bym cię zabiła.
Osz kuźwa mać. Matko Swietokrzyska....
OdpowiedzUsuńJak...? Dlaczego...? Co...?
Opadła mi kopara. Dosłownie. Boże, no ! Z tego Igora taki totalny dupek i egoista że trzynajac nóż w ręce raczej myślałabyn o tym zeby mu porysowac gębę niż tej jego durnej furze.
I...i jak..jak mógł sie jej oświadczyć przeciez Alan jak sie dowie to go zabije bez chwili wahania. Strasznie w spoczynek Diminice.
A ten pieprzony Igor z tym pokojem dla dziecka przegiął na całej lini.
nieelitarnaszkola.blogspot.com
czuc.blogspot.com
Tu będzie mój komentarz - jutro postaram się <3
OdpowiedzUsuńJaaaaaaaa wiedziałam! Z natury źle kończą się moje rezerwacje na komentarze -.- po stokroć cię przepraszam :(:(:(:(
UsuńDominika mnie denerwuje, czego ona od życie chce, to chyba nie wie nikt, ale ja wiem jedno - stanowczo zabraniam jej być z Igorem ! --.--
I kto i jakim prawem pozwolił ci skończyć w takim momencie? Hę? Błagam wykurz jakoś Igora w następnym rozdziale, niech ta dziewczyna otworzy oczy! Bo sama ją zabije, przysięgam -.- przepraszam za opóźnienie :(:(
Co tutaj się dzieje!? No zaraz tutaj wybuchnę!
OdpowiedzUsuńNo z tymi oświadczynami to mnie zaskoczył i Dominika nic na to? Ale przecież Alan jest jej miłością, w końcu musi stawić czoła temu Igorowi. Teraz tylko czekam na moment jak w końcu powie mu prawdę :). Oby zakończenie opowiadania nie było takie jakie sobie wyobraziłam po tym rozdziale. To się nie może tak skończyć, nie może wyjść za mąż za Igora :<.
Czekam z potężną niecierpliwością. Pozdrawiam! :*
http://xxforeverxxx.blogspot.com/
Tego to się nie spodziewałam! Ależ ta Dominika niezdecydowana, najpierw przekonana, że kocha Alana, a teraz uległa Igorowi po pokazaniu zdjęcia pokoju dla dziecka, ugh...
OdpowiedzUsuńDominika musi stanowczo wziąć się w garść i zakończyć ten bezsensowny związek!
Już się boję reakcji Alana gdy zobaczy Igora, ciekawa co powie mu wtedy Dominika. 'Cześć, przepraszam, ale jednak wychodzę za mąż za Igora"?! Liczę na to, że do tego czasu weźmie się w garść i rzuci tego zadufanego w sobie prezeska.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, czekam z niecierpliwością ^^
fairytaledreamcloudeen.blogspot.com/
"Mam teraz wejść do domu i zamiast "Dzień dobry, jak się cieszę, że cię widzę" powiedzieć "Pieprz się zasrany pracoholiku, moja cierpliwość się skończyła"?" - no... Tak trochę marzyłam, żeby tak właśnie zrobiła Dominika ^-^ Ale co się stało?! o.O Nie rozumiem w ogóle, po co ona tak przed nim grała! Trzeba było od razu mu powiedzieć, nad czym to się zastanawia i co o nim myśli, a nie grac w jakieś gierki! I teraz jeszcze on ma ją jakimiś dziećmi i drogim pierścionkiem przekupić?! Błagam, to jest "facet", który maluje paznokcie! XD Śmiałam się z niego przez pół rozdziału co najmniej! XD Jak można być kimś takim okropnym? :P A Ty, Dominiko, przypadkiem nie zbaczaj mi na złe ścieżki i wracaj do Alana, bo to on tutaj jest Twoim Mężczyzną ♥ Liczę, że opowiadanie nie skończy się tak, jak wydaje się po tym rozdziale, że ma się skończyć :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny na jakieś PRZYJEMNE, WYJAŚNIAJĄCE i PROSTUJĄCE rozdziały, a nie takie zastraszające jak ten! :*
Przy okazji - pytałaś o zaległości, więc informuję, że tutaj --> http://edenofthefuture.blogspot.com/ są nowe rozdziały :)
Byłam, przeczytałam i uważam że mam u ciebie na blogu w cholerę zaległości. Nie miałam czasu na czytanie opowiadań ale muszę to wszystko nadrobić.
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej rozdział jest dobry, chociaż trochę się pogubiłam ale jak przeczytam zaległe rozdziały to tego problemu już nie będzie :)
Mój blog
OMG! Jak mogłaś tak skończyć ten rozdział?! Bosz jaka ona niezdecydowana.. ale podoba mi się to, za dużo słodkich rozdziałów z Alanem to też nie zdrowo :D Mam tylko nadzieję że Alan się o tym dowie, przyjedzie i skopie Igorowi tyłek! :D
OdpowiedzUsuńhttp://ever-books-world.blogspot.com/
No to pojechałaś po bandzie! xD To się narobiło, teraz to ja nie wiem jak ona się wyplącze z tego wszystkiego. Mam nadzieje że Alan nie wpadnie w środku akcji i nie zrobi awantury. Choć w sumie.. mógłby przestawić te "idealnie wyregulowane brwi" :D Byle nie kosztem Dominiki, choć czuję że wszystko odbije się na jej związku! Oby nie! Nie możesz mi tego zrobić! Igor teraz też wyskoczył, pierścionek, pokój dziecięcy. A ona nic! No chociaż mama mogłaby zaprotestować! Ciekawe jak to się teraz skończy.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny, Zamawiam w trybie ekspresowo szybkim <3
PS. Kocham, po prostu, KOCHAM Twoje opowiadanie. Jest świetne! <3
Ja mam tylko jedno pytanie: Dlaczego ona od razu mu nie powiedziała, że jest zadufanym w sobie chamem?! Dlaczego?! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale Alan rozwali mu tą jego piękniutką buźkę! I oczywiście, życzę Dominice jak najszybszego rozstania i pięknego ślubu z kapitanem! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niższy od niej... maluje paznokcie bezbarwnym lakierem... depiluje brwi... bogowie! Ja się tego gościa boje! Serio się go boje! Przeraża mnie, bo ja nie znoszę bezbarwnych lakierów... grr... ten gość jest dużo gorszy niż kogut, a te włosy z przedziałkiem... bogowie! Mam ochotę rozjechać go jego własnym autem! Naród pewnie by mi jeszcze podziękował za załatwienie takiej beznadziejnej osoby.
OdpowiedzUsuńSzczerze to nienawidzę tego gościa.
Przynajmniej mam pewność, że Dominika naprawdę kocha Alana, a Igor gra nieuczciwie. Chłopak podejrzewał, co się zanosi i proszę, proszę... jak gra na uczuciach narzeczonej! Pfe! Co ja mówię! Na uczuciach niewinnej kobiety, która powinna wyjść za pana Kapitana!
Jestem wściekła!
Chociaż doskonale wiem, jak wygląda zrywanie, ale ja nie mam w sobie za grosz taktu i pewnie, gdyby mi się oświadczył taki koleś, ja prosto z mostu oznajmiłabym, że z nami koniec, a następnie wybiegła z domu...
Każdy kto mnie zna, może to potwierdzić! No, a na pewno moja mama, by się ze mną zgodziła. Bo ja przedstawiam samą sobą "oślą upartość", jak się zawezmę, to nie ma środku, aby zmienić zdanie. Ma to niestety więcej złych stron, niż dobrych :/
Nie znoszę Igora!
Na stos z nim!
Weźmy mu wypalmy piętno palanta, co? :D
Czyż nie mam genialnego pomysłu? Tak na środku czoła literkę "L" i każdy będzie wiedział, że to frajer pierwszej klasy! :3
Szkoda, że swojego upory i braku taktu nie mogę w tej chwili przekazać od siebie Domi, bo może wtedy moja wizja gdy uderza Igora bukietem kwiatów, by się spełniła *rozmarzona mina*.
Mam nadzieje, że przestroga Wandy odnośnie Alana, który wpada w "mały gniew" się spełni :3 Chociaż z drugiej strony mam nadzieje, że Al nie zrobić nic niezgodnego z prawem, bo nie warto mieć problemy z prawem z powodu tego, czegoś, co śmie nazywać siebie facetem.
To coś imieniem Igor mnie przeraziło.
Naprawdę! Teraz to będzie bezpłciowe "coś" bo na miano Koguta raczej nie zasługuje. Nie mogę nawet sobie wyobrazić, jak Domi chce mieć dziecko z tym "czymś" skoro nie może sobie wyobrazić dzielenia z nim łóżka. Zapewne to perspektywa dziecka jej zamąciła jej światopogląd. Mam nadzieje, że szybko się otrzęsie, bo Alan z chęcią podaruje jej małego brząca! :D
Nie, no... po prostu taki chaos wprowadziłaś! Jak mogłaś? T~T Jak mogłaś droga ja-mewo, napisać coś tak destrukcyjnego? Jak mogłaś? *robi żałosną minę* To wręcz sprawia, że nie mogę uwierzyć, że Domi "z tym czymś" w ogóle dzieliła wspólną sypialnie!
On jest od niej niższy... *powiedziała żałosnym tonem*
Alan... ratuj nic nieświadomą zbliżającej się apokalipsy Domi!
Mimo wszystko rozdział jest świetnie napisany (mimo tego, że Igora bym ukatrupiła od masła - na cholesterol niech padnie trupem!). Uwielbiam te Twoje opisy, które piszesz tak fantastycznie, a jednocześnie potrafisz je wstawić w najmniej oczekiwanym momencie i to tak umiejętnie, że wręcz tworzą wspaniały duet z całością. Bo ja jestem pewna, że w takich chwilach poniosłabym klęskę!
Piszesz profesjonalnie, rewelacyjnie, genialnie, nadzwyczajnie, obłędnie, fascynująco i w sposób arcymistrzowski!
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwo czasu wolnego!
Bussis! ^^
Teraz to ja już nawet nie jestem zła na Igora! To bezmyślny dupek, którego obchodzi tylko czubek własnego nosa. Mozna sie było spodziewać, że w końcu się oświadczy i będzie pewnien aprobaty ze strony "ukochanej". Ale Ale! Dominko coś Ty najlepszego wyprawiasz? Myslisz o Alanie, gdy inny facet nakłada Ci pierścionek na palec?!
OdpowiedzUsuńA Tobie, mewo składam pokłony. Jesteś geniuszem, żeby tak podkręcić akcję i dodać kolejny wątek, gdy wszystkim się zdaje, że historia zbliza się do końca. Dziękuję Ci, że to ciagniesz! Już nie mogę się doczekać miny Alana!
Pozdrawiam, puck
Śmiałam się z dialogu Wandy i Dominiki, ale to chyba nic dziwnego, bo wydaje mi się, że miałaś taki właśnie zamiar, ta rozmowa niby poważna i na takie poważne tematy to jednak miała bawić, prawda?
OdpowiedzUsuńCo ona się tak tego Igora boi? Boi się zerwania czy mordobicia panów?
Tak na marginesie twój Igor to mój Fabian z "Prawdziwej Legendy". Od momentu obejrzenia "Hispania la leyenda" uwielbiam tego aktora, ale chyba na twojego bohatera tego uwielbienia nie będzie mi dane przenieść, bo mam prywatny uraz do pracoholików! Pieniądze są ważne, ale jednak nie są w życiu najważniejsze, bo nie dają rady zastąpić prawdziwej bliskości drugiego człowieka, dlatego nie dziwię się Dominice, że ma dosyć. Też miałabym dosyć będąc na jej miejscu.
Odwodzenie go od tego zamiaru nie byłoby żadnym rozwiązaniem (w sensie od przyjazdu), to trzeba załatwić, raz a dobrze. Najlepiej będzie to zakończyć.
"Igor, co za niespodzianka!" - padłam xD
No nie przesadzaj, Igor nie jest taki niski (znaczy ten aktor), taki szczuplutki też nie jest! No chyba, że zmieniłaś aktora. Obiecuje na końcu to sprawdzić (jak już dojdę do rozdziału 30).
"Pan Igor pewnie głodny..." - PAN IGOR! xD
"Bo orgazmu dostaniesz" - haha. Poprawiasz mi humor, naprawdę.
Ja też sobie życia bez kawy nie wyobrażam. Nie przepadam też za ludźmi, co na siłę chcą by się z nimi zgadzać i zawsze popierać ich zdanie. Ludzie są różni, myślą inaczej, co innego lubią, a czego innego nie znoszą i te różnice są piękne.
No proszę, doczekała się pierścionka. Jeśli dobrze pamiętam to Majka tak ciągle dopytywała o ten pierścionek i to był jej taki argument przeciw Igorowi, prawda?
"Co się polepszy to się rozpieprzy" - a moja starsza sąsiadka ostatnio powiedziała "nie cieszcie się, że się cholernie polepszyło, bo to nie znaczy niczego innego, jak tylko to, że całe to szczęście szybciej niż myślicie szlag podwójny trafi pierunem i wszystko pierdolnie na kawałki!" - Coś w takich powiedzeniach jednak jest, odrobina prawdy.
Dzieciom nie urządza się pokoiku tak przed czasem, by nie zapeszyć, ale z tym też różnie bywa, to tylko taki przesąd.
Dlaczego Domi tak ciągle się godzi na wszystko co Igor mówi. Czemu nagle nie krzyknie "Nie jesteśmy już razem! Zbieraj swojego granatowego Merolka i spierdalaj do Warszawy!" Dobrze pamiętam, że byli z Warszawy, czy z Wrocławia?
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com