niedziela, 28 czerwca 2015

ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIERWSZY

Ciężkie, masywne drzwi ustąpiły pod naporem silnych barków, rozwścieczonego do granic możliwości Alana oraz jego mocnych kopnięć wymierzanych w nie raz za razem, po czym wyrwane z zawiasów zakołysały się i uderzyły z głośnym hukiem o stojącą za nimi komodę.
Zdjęcia z dzieciństwa, oprawione w porcelanowe ramki oraz szklany wazon, wypełniony bukietem krwistoczerwonych róż, który Dominika tego ranka dostała od Igora, zsunęły się z blatu szafki i z impetem roztrzaskały w drobny mak o drewniane klepki wypastowanego parkietu.
            Małą sypialnię na poddaszu, pogrążoną w nikłym świetle nocnej lampki, palącej się przy łóżku, rozjaśniła strużka jaskrawego blasku, która wdarła się do pomieszczenia z korytarza, a razem z nią, kipiący ze złości i chęci zemsty Alan.
            Przystanął w pół kroku, patrząc z niedowierzaniem na łóżko. Spodziewał się, że widok, jaki zastanie po wywarzeniu, stojących mu na przeszkodzie drzwi nie przypadnie mu do gustu, jednak nigdy nie przypuszczał, że w jego życiu nadejdzie dzień, kiedy zapragnie skopać kogoś tak mocno, by połamać mu wszystkie żebra lub skręcić mu kark, tak jak się ukręca łodygi kukurydzy, by dostać się złocistych kolb. Wiele razy wpadał w furię, jednak to co poczuł, patrząc na bezbronną dziewczynę, którą kochał nad życie i śliniącego się nad nią frajera, było czymś silniejszym i o stokroć groźniejszym, jak obłęd.
            Dominika leżała na łóżku. Była naga i przerażona. Miała pokaleczoną i spuchniętą wargę, a  na jej lewym policzku malował się pokaźnych rozmiarów żółto-fioletowy siniak. Krew, która sączyła się ciurkiem z rozciętego łuku brwiowego, spływała po zalanej łzami twarzy, mieszała się z rozmazanym makijażem i wsiąkała w białą, bawełnianą pościel. Płakała w głos, błagając o litość, jednak Igor ani myślał odpuszczać. Wciąż siedział na niej okrakiem, jedną ręką krępował jej nadgarstki, drugą wędrował po jej ciele, ugniatając spoconymi dłońmi jędrne piersi i uda.
            – Ty skurwielu! –  Alan w jednej chwili doskoczył do łóżka, a odłamki potłuczonej butelki po winie, szklanego wazonu oraz porcelanowych ramek zachrzęściły pod ciężkimi butami, które miał na sobie.
            Igor, przyćmiony wypitym alkoholem i buchającym w nim pożądaniem podniósł na niego rozwścieczony wzrok, jakby dopiero zdał sobie sprawę, że plan, który układał w głowie przez całą drogę na Hel, właśnie legł w gruzach.
            – Ty skurwielu! – wycedził przez zęby, zacisnął dłonie na jego przepoconym ciele i z łatwością zrzucił go z łóżka na podłogę.
            Dominika westchnęła głośno, czując niewysłowioną ulgę, jakby okazało się, że ktoś w ostatniej chwili przeciął sznur szubienicy, na której miała zawisnąć, lub po naciśnięciu spustu przytkniętego do jej skroni pistoletu okazało się, że magazynek jest pusty.
Głośne bicie jej serca było jednym dźwiękiem, który przebijał się przez głuchy odgłos, wyjącej gdzieś niedaleko policyjnej syreny. Jej dźwięk z każdą chwilą przybierał na sile i stawał się coraz wyraźniejszy, utwierdzając ją w przekonaniu, że pomoc faktycznie nadchodzi, a nie jest jedynie wytworem jej wyobraźni. 
W tym samym momencie do pokoju wbiegła mama. Okrążyła łóżko, sprawnie omijając bezwładne ciało Igora, który resztkami sił zasłaniał twarz przed spadającymi na nią z ogromną siłą ołowianymi pięściami Alana.
– Chodź, Kochanie – pomogła córce wstać z łóżka i okryła ją szczelnie ciepłym, polarowym kocem w szwedzką kratę, zasłaniając nagie i roztrzęsione ciało. – Już dobrze. Nie płacz, córciu, już po wszystkim.
Dominika wsparła się na jej ramieniu, wykrzywiając usta z grymasem.
Każdy krok sprawiał jej dotkliwy ból. Sunęła powoli w stronę drzwi, czując jak stopy pokaleczone o drobne odłamki rozbitej butelki spływają strużką krwi, zostawiając za sobą czerwone ślady.
            „Bądź silna, bądź silna, wystarczy tych łez na dzisiaj.‟ powtarzała w myślach niczym mantrę, starając się nie wybuchnąć płaczem, który czuła gdzieś w okolicach zaciskającego się gardła i piekących oczu. „Mama nie może się denerwować, muszę by silna dla niej.‟ spojrzała na zatroskaną twarz kobiety, która dotąd rześka i promienna, pod naporem strachu o jedyne dziecko i złości na niedoszłego zięcia postarzała się o kilka, a może nawet kilkanaście lat.
– Alan – jęknęła cicho i nim wyszła z pokoju, zebrała w sobie resztki odwagi, by obejrzeć się za siebie.
– Poradzi sobie, nie martw się. – uspokoiła ją – Za chwilę będzie tu policja.
Miała rację. Alan siedział okrakiem na miednicy Igora i przygniatał go do podłogi, raz za razem wymierzając mu siarczysty cios, który coraz bardziej rujnował dotąd zadbaną i wypielęgnowaną do granic zdrowego rozsądku twarz, zmieniając ją w zakrwawiony bezkształt. Krew była wszędzie. Lała się gęstym brunatnym strumieniem z rozbitego nosa, wypływała z ust, na skutek rozciętych warg i kilku wybitych zębów, a powieka, mieniąca się wszystkimi odcieniami brązu i fioletu, nabrzmiała i opadła, zasłaniając opuchlizną całe oko.
Chciała, żeby Alan mu dołożył, żeby odpłacił mu za krzywdę, jaką jej wyrządził, tak by nigdy więcej nawet nie przeszło mu przez myśl o podniesieniu ręki na kobietę, jednak kiedy zobaczyła pokiereszowaną twarz Igora, który nie był już w stanie broni się przed nieustającymi ciosami, jęknęła z przerażeniem i ponaglana przez mamę, wyszła z pokoju.
"Miałaś nie płakać, miałaś być twarda, co z tobą jest, miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić"* schodząc po schodach nuciła w myślach piosenkę, która za każdym razem, kiedy była bliska załamania sama cisnęła się jej do głowy. Odśpiewała ulubiony fragment i zaczęła ponownie od początku, starając się uspokoić ciągle rozdygotane ciało. 
– Usiądź, kochanie, zaraz przyniosę ci... – mama przerwała w pół słowa, kiedy na podjeździe przed domem z piskiem opon zatrzymały się dwa radiowozy, a ich czerwono-niebieskie koguty odbijały się w oknach gościnnego pokoju. – ... herbaty. – dodała pod nosem i pobiegła w stronę wejściowych drzwi.
Dominika usiadła na sofie, wpatrując się nieobecnym wzrokiem przed siebie. Ciągle miała przed oczami urywki najgorszego dnia, jaki dane jej było przeżyć. Wspomnienia nie dawały za wygraną, co chwilę pojawiał się nowy obraz. Igor,  siedzący nieruchomo na łóżku, z pomiętą koszulą Alana w spoconych dłoniach. Butelka wina rozbijana z impetem o podłogę. Pierwszy cios, którym rozszarpał jej wargę. Trzask rozdzieranego materiału koronkowych majtek. Jego obleśne ręce na jej skórze.  
Przebiegł ją dreszcz, wierzchem dłoni otarła drobne kropelki potu, które pojawiły się nad jej górną wargą i wsłuchując się w skrawki rozmowy mamy z policjantami zacisnęła szczelniej koc.
– W górę i w lewo – wskazała dłonią wnętrze domu – Proszę się pospieszyć.
Głuchą ciszę panującą w salonie przerwał głośny stukot ciężkich oficerek. Dominika niechętnie obejrzała się za siebie. Nie chciała widzieć zbyt wiele, żeby później nie musieć mierzyć  się z powracającymi wspomnieniami. Wolała mieć mniej do zapominania, jednak ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem. Po schodach prowadzących do jej pokoju, w którym właśnie Alan wymierzał sprawiedliwość, katując Igora do nieprzytomności, wbiegała trójka rosłych policjantów. Pierwszy z nich, który jak się domyśliła dowodził akcją, wyjął z kabury pistolet i odbezpieczył go a zaraz potem z głośnym okrzykiem wpadł do jej sypialni na poddaszu, a za nim pozostała dwójka.
– Po co ta broń, przecież ... – westchnęła i schowała twarz w dłoniach.
– Nie wiem, kochanie, pewnie mają takie procedury.
            Do salonu pospiesznym krokiem weszła mama. W jednej ręce trzymała buteleczkę wody utlenionej i opatrunki, w drugiej duży kubek parującej herbaty, gęstej od zawrotnej ilości rozpuszczonego w niej miodu.
 – Pij, kochanie, to ci dobrze zrobi. – postawiła z brzękiem szklankę na niskim stoliku i usiadła obok niej na kanapie – Ale najpierw mi się pokaż – wsunęła dłoń pod jej podbródek  i zmusiła by odwróciła się w jej stronę – Uch, nie wygląda to zbyt dobrze – skrzywiła się i polała wodą zranione miejsca.
– Piecze, jak wszyscy diabli – syknęła przez zęby i mocniej zacisnęła dłonie na okrywającym ją polarowym kocu.
– Kochanie, czy Igor... czy on... – mama nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. Widziała jak na dźwięk jego imienia, Dominika nieruchomieje i wstrzymuje oddech, jakby sama słowo było dla niej przeżyciem bliskim zawału. Jednak musiała wiedzieć – Czy on zdążył?
– Nie, ale gdyby Alan spóźnił się chociaż minutę, gdybyś nie zadzwo...
– Ciii, kochanie – przyciągnęła ją do siebie i mocno przytuliła, kołysząc w ramionach – nie myśl o tym, co by było gdyby. Najważniejsze, że zdążył i nie doszło do najgorszego.
– Tak się bałam mamusiu, tak się go bałam. – rozpłakała się w głos, nie potrafiąc dłużej zapanować nad cisnącymi się do oczu łzami. – Modliłam się, żeby te ziółka, które piłaś przed snem nie zadziałały. Gdybyś zasnęła i nie przyszła na górę...
– Już dobrze, jesteś cała i zdrowa – tuliła ją mocno do siebie, nie przestając głaskać jej kasztanowych włosów, które gęstą kaskadą opadły na ramiona. – Bóg miał cię w swojej opiece.  
Na schodach ponownie rozległ się donośny dźwięk ciężkich kroków. Dwóch policjantów prowadziło zakutego w kajdanki Igora. Był nisko pochylony do ziemi, a z jego rozkwaszonej twarzy kapała krew, zostawiając na drewnianych stopniach czerwone ślady. Dominice przyszły na myśl wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to w wakacje razem z rówieśnikami bawiła się w podchody, i dając wskazówki rysowała na spalonej słońcem ziemi strzałki albo usypywała właściwą drogę kamykami lub pąkami żółtych mleczy. Po śladach krwi Igora można było dojść jak po sznurku do zaparkowanego na podjeździe radiowozu.
            – Jeszcze z tobą nie skończyłem, suko – splunął śliną zmieszaną z krwią i roześmiał się demonicznym śmiechem, odsłaniając poszarpane dziąsła pozbawione dwóch górnych jedynek. Dominikę w jednej sekundzie przebiegł dreszcz, a żołądek mimo iż pusty zaczął podrywać się w odruchach wymiotnych. Poczuła jak zakryte ciepłym kocem ramiona pokrywają się gęsią skórką, a łydki znów zaczynają się trząść. Skrzywdził ją i upokorzył, wiedziała, że strach i odraza to normalne emocje, jakie odczuwa kobieta, patrząc na bandytę, który obdarł ją z ubrań, pobił i o mały włos nie zgwałcił.
            „Uspokój się, natychmiast masz się uspokoić, rozumiesz?‟ nakazywała sobie w myślach, zmuszając się do równomiernego, głębokiego oddechu. „Właśnie o to mu chodziło, chce cię zastraszyć i zniszczyć twój porządek, nie możesz mu na to pozwolić. Zbyt wiele przez niego wycierpiałaś, nie możesz dać mu tej satysfakcji, że znów ma nad tobą władzę.‟ Głośno odetchnęła przyglądając się dwójce policjantów, którzy prowadząc jej niedoszłego męża zakutego w kajdanki, zginęli w półmroku korytarza, a potem zatrzaskując za sobą wejściowe drzwi, wsiadają do radiowozu i odjeżdżają.
            – Domka, co się dzieje? – Do salonu niczym przeciąg wpadła Majka. Miała na sobie szare dresy, znoszony podkoszulek, rozciągnięty przy kołnierzyku oraz wysokie kalosze w jaskrawym kolorze zieleni. Była cała przemoknięta. Burza blond loków, która zawsze zdobiła jej dziewczęcą, piegowatą buźkę, zmieniła się w nasiąkniętą hektolitrami deszczu czuprynę. Podbiegła do siedzącej na kanapie przyjaciółki, kucnęła przed nią, przyglądając się z rozpaczą ranom na jej twarzy, które z każdą chwilą wyglądały coraz groźniej. Siniak pod okiem rozlał się na cały policzek, a fioletowo-żółty odcień ustępował miejsca głębokiemu burgundowi.
Rozcięty łuk brwiowy nie przestawał krwawić. Wanda co chwilkę zmieniała opatrunki, przemywała ogniący ślad wodą utlenioną i przykładała do opuchniętej twarzy woreczek z lodem. Wszystko na nic.
            – Majeczka – jęknęła i głośno wydmuchała nos.
            – Słyszałam syreny... Tomek akurat wracał od brata, mówił, że radiowozy jechały w tą stronę... Domka, ja wiedziałam, że coś ci się stało, po prostu wiedziałam. Odkąd ode mnie wyszłaś byłam niespokojna. Co chwilę próbowałam się do ciebie dodzwonić, chyba ze dwadzieścia razy, a potem sobie przypomniałam, że rozładował ci się telefon. Te syreny, od razu wsiadłam na rower i przypędziłam tu w deszcz.
            – Nie trzeba było, już po wszystkim – westchnęła, czując, że podobnie jak jej telefon jest bliska wyczerpania baterii.
            – Nie trzeba było? Chyba sobie ze mnie jaja robisz! Nie trzeba było. – przedrzeźniła ją wywracając teatralnie niebieskimi oczami. – Trzymajcie mnie, ludzie! Zaczynasz bredzić moja droga, ale spokojnie, wybaczam ci, patrząc na twoja buźkę, masz prawo mówić od rzeczy. – uśmiechnęła się smutno i założyła jej za ucho zabłąkany kosmyk włosów.
            – Aż tak źle wyglądam?
            – Jeszcze troszkę ci brakuje, żeby straszy tobą małe dzieci, ale bywały dni, kiedy prezentowałaś się o niebo lepiej.
            Moja Majeczka, jedyna w swoim rodzaju. Nie znam drugiej takiej osoby, która bez najmniejszego problemu i wysiłku potrafiłaby w kilka sekund zmienić ciężką, nieprzyjemną atmosferę w miłe popołudnie. Tak właśnie zrobiła przed chwilką. Wbiegła do pokoju rozczochrana i przemoknięta do suchej nitki i zamiast mnie pocieszać i zapewniać, że wszystko się ułoży, sprawiła, że na chwilę zapomniałam o tym co się stało i szczerze się roześmiałam, na wieść, że gdyby trochę mnie podrasować, mogłabym starać się o etat w wesołym miasteczku jako główna zjawa w tunelu strachu. To szczęście mieć taką przyjaciółkę u boku, kiedy wali ci się cały świat na głowę.‟
– Rozumiem, że to komplement – uśmiechnęła się na tyle szeroko, na ile pozwalała  jej rozbita i puchnąca z każdą chwilą warga. – Dziękuję, że przyszłaś. Od razu mi lepiej.
– No i teraz dopiero zaczynasz mówić z sensem.
Twarz Wandy również się rozpogodziła. Perlisty śmiech córki był dla niej wart więcej niż wszystkie skarby tego świata.
– Przepraszam pójdę się ubrać – podniosła się z trudem, czując uciążliwy ból, biegnący od galaretowatych nóg, jakby pozbawionych kości i mięśni, poprzez zaciskający się na jej brzuchu rdzawy pas aż do podstawy czaszki. – Mamuś mogę założyć twoje rzeczy? – zatrzymała się w pół kroku, przypominając sobie, że z jej sypialni ciągle nie wyszedł Alan oraz starszy policjant, który dowodził akcją.
– Oczywiście, kochanie, pomogę ci.
– Dziękuję, poradzę sobie. – pospiesznie weszła do sypialni mamy i zamknęła za sobą drzwi.
Wyjęła z szafy beżowy sweter z miękkiej wełny zapinany pod szyją na trzy okrągłe guziki oraz luźne lniane spodnie, które mocno ścisnęła w pasie sznureczkiem z tego samego materiału. Przeczesała palcami potargane włosy i patrząc w lustro wzięła kilka głębokich oddechów. 
– Czy jeszcze kiedyś wejdę swobodnie do swojej sypialni bez ataku panicznego strachu? – powiedziała do siebie przyglądając się swojej twarzy w odbiciu lustra – Bez malujących się przed oczami obrazów pijanego i obleśnego Igora i jego krwi na rękach Alana?
            „Boże święty, Alan.‟ przed oczami stanęła jej rozwścieczona twarz mężczyzny, jego zaciśnięte zęby oraz szare oczy buchające z furii. „Mam nadzieję, że nie będzie odpowiadał za dotkliwe pobicie. Oby nikomu nie przyszło do głowy obwiniać go za cokolwiek. Niech nikt się nie waży powiedzieć, że mógł go jedynie obezwładnić i czekać do przyjazdu policji, uniemożliwiając mu ucieczkę, a nie od razu rzucać się na niego jak wygłodniały wilk na odłączoną od stada bezbronną owcę. Nie ręczę za siebie, jeśli będzie musiał ponieść jakąś karę.‟
            Rozmasowała piekące nadgarstki, na których malowały się czerwone ślady po mocnym uścisku Igora. Była przekonana, że delikatne i zadbane ręce pozbawione jakiejkolwiek siły, stworzone do nakładania kremu na zadbaną twarz i  podpisywania umów, nie są w stanie zadać jej tyle bólu, nie tylko fizycznego w postaci siniaków i zadrapań, ale przede wszystkim bólu psychicznego, który jest o wiele trudniejszy do zniesienia.
            – Obyś się smażył w piekle – wycedziła przez zęby i wyszła z pokoju.
            W salonie, razem z mamą, krzątającą się wokół stołu, Majką, która rozmawiała z kimś przez telefon oraz opartym o kominek Alanem,  czekał na nią policjant. Wyglądał na nie więcej niż trzydzieści pięć lat. Miał wysokie czoło, długi nieco zgarbiony nos i mocno zarysowany podbródek co w połączeniu sprawiało, że niełatwo było oderwać od niego wzrok. Podniósł się kiedy weszła do pomieszczenia i zasalutował. Wydawał się wysoki i dobrze zbudowany, jednak w porównaniu ze stojącym za nim Alanem, traciło się przekonanie o jego masywnej posturze.
            – Starszy Aspirant, Ireneusz Pietrzak. Jak się pani czuje, pani Dominiko? – jego głos, mimo iż zachrypnięty i skrzekliwy, był miły dla ucha.
            – Dziękuję, bywało lepiej – wzruszyła posępnie ramionami i opadła na kanapę.
            – Chciałbym z panią chwilę pomówić – powiedział łagodnie. – Pozwoli pani, że wyjmę notes i spiszę zeznania?
            Dominika zastygła w bezruchu, wiedziała, że nadejdzie ta chwila, kiedy będzie musiała o wszystkim opowiedzieć z najdrobniejszymi szczegółami. Wrócić do chwili, kiedy weszła do swojej sypialni i zobaczyła bliskiego załamania Igora, o tym jak na przemian bił ją i całował, śmiał się w głos i groził, że wywiezie ją zagranicę. Nie była na to gotowa.
            „Czy kiedykolwiek nadejdzie chwila, kiedy będę mogła swobodnie o tym rozmawiać? Nie sądzę. Każdy czas jest nieodpowiedni na takie tematy, a ten wieczór, zaraz po całym zajściu jest najgorszy z możliwych.‟
            – Ja nie... – zaczęła i urwała w półsłowa podnosząc na Alana błagalny wzrok, w nadziei, że kolejny raz uda mu się ją uratować.
            Stał naprzeciw niej, jedną ręką wspierał się o kominek z czerwonej cegły, drugą trzymał na biodrze. Wydawał się wyższy i potężniejszy niż zwykle. Mięśnie pod jasną koszulką ciągle były napięte, jakby czekał w gotowości na kolejną bójkę, ale oczy były już spokojniejsze. Oddychał wolno i miarowo, nie spuszczając wzroku z kobiety, dla której, jak się przekonał byłby w stanie nawet zabić i nie mieć z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia. Dominika przez dłuższą chwilę zatrzymała wzrok na jego poranionych kostkach. Gdyby nie one oraz liczne plamy krwi na jego bluzce, nigdy nie uwierzyłaby, w to co się stało. Jeśli miałaby zgadywać, stawiałaby raczej na wyczerpujący trening na siłowni lub wielogodzinny połów. Nie wyglądał na uczestnika bójki. Nie miał najdrobniejszego siniaka, ani nawet zadrapania. Jedyne co zdradzało prawdę to liczne ślady krwi Igora na jego jasnej koszulce oraz poranione kostki, którymi jak się domyśliła pozbawił go dwóch przednich zębów.  
            – Pani Dominiko, słyszy mnie pani? – z zamyślenia wyrwał ją chrapliwy głos policjanta.
            – Tak, prze... – z trudem przełknęła ślinę, czując jak gula w jej gardle rośnie z prędkością światła – przepraszam, ja... – znów przeniosła wzrok na Alana.
            Zrozumiał od razu, nie musiała nic więcej mówić. Wyprostował się i podszedł do policjanta.
            – Irek, proszę cię nie męcz jej – powiedział spokojnym tonem, kładąc mężczyźnie dłoń na ramieniu.  – Ona nie da rady, jest cała w strzępach.
            – Alan, obiecałeś, że nie będziesz mi utrudniał śledztwa. – podniósł na niego surowy wzrok – Tylko dlatego pozwoliłem ci tu zostać, wróć na miejsce i bardzo cię proszę nie przerywaj. Im szybciej przez to przebrniemy tym lepiej dla nas wszystkich, a przede wszystkim dla pani, pani Dominiko. – zwrócił się do niej i wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki cienki notes oprawiony czarną skórą i długopis.  
            Alan głośno westchnął, nie lubił jak ktoś wydawał mu polecenia, a już na pewno nie takie. Jeśli Irek myślał, ze będzie stał z boku i przyglądał się, jak Dominice z każdym słowem pęka serce, to się grubo mylił. Nie pozwoli na to, choćby miał go siłą wyrzuć za drzwi. Lubił go i szanował, a kiedy zobaczył, go w drzwiach sypialni Dominiki poczuł ulgę. Wiedział, że jest dobrym i kompetentnym policjantem, a co najważniejsze, był jedną z niewielu osób, którym ufał. Znali się od dawna, jeszcze zanim Alan razem z Marylą wyjechali do Anglii. Były dni kiedy dzwonili do siebie i długimi godzinami rozmawiali przez telefon, a pierwszego wieczora po powrocie do Polski wyszli razem do baru i napili się jak nigdy wcześniej. Mimo to nie uważali się za przyjaciół, nie zwierzali się sobie z największych tajemnic, nie podrywali razem dziewczyn, nie mieli wspólnych zainteresowań. Po prostu ufali sobie, lubili spędzać razem czas i wiedzieli, że zawsze mogli na siebie liczyć. Teraz jednak nie mógł przystanąć na jego prośbę. Miłość i troska o kobietę jego życia oraz jej rodzinę brała górę nad procedurami.
            – Pozwoli pani – otworzył notes i zamaszystym pismem nakreślił kilka słów w prawym górnym rogu kartki – Czy chce pani, abym zadawał pytania, a pani będzie na nie szczegółowo odpowiadać, czy woli pani sama podjąć opowieść nie pomijając żadnego wątku?
            – Ja... – zaczęła niepewnie szukając w głowie odpowiednich słów – Nie chcę o tym rozmawiać.
            – Dominiko, mogę tak się do pani zwracać? – kiedy dała mu przyzwolenie, potakując głową, podjął temat – Rozumiem, że jest ci ciężko. Masz za sobą bardzo traumatyczne przeżycia, ale jestem tu po to, żeby ci pomóc w ukaraniu mężczyzny, który wyrządził ci krzywdę. Bez twoich szczegółowych zeznań nie będę wstanie tego dla ciebie zrobić.
            Dominika zwiesiła nisko głowę i obserwowała jak szklanka z zimną niedopitą herbatą drży w jej dłoniach. Znów zbierało się jej na płacz
            – Alan ma rację – wtrąciła się Majka, która dłużej nie potrafiła znieś widoku dławiącej się od łez przyjaciółki – Panie Irku, przepraszam wyrwało mi się, panie władzo, rozumiem, że takie są procedury, musi pan wszystko skrzętnie spisać, ale co tu dużo mówić, proszę na nią spojrzeć i być człowiekiem, jedyne czego teraz potrzebuje to długiej kąpieli i odpoczynku. Proszę...
            – Nie prosiłem pani o pomoc – wszedł jej w słowo, przybierając ton nieznoszący sprzeciwu. Po jego miłym i łagodnym głosie nie zostało ani śladu – Drodzy państwo, chciałbym już spisać raport i przedstawić go odpowiednim organom, aby móc wyciągnąć konsekwencje. Nie pomagacie mi, mógłbym nawet powiedzieć, że uniemożliwiacie mi prowadzenie śledztwa, dlatego jeszcze raz proszę o ciszę, inaczej będę zmuszony wyprosić was z pokoju.
            – Dominiko? – zsunął się na skraj fotela, zbliżając do siedzącej naprzeciwko kobiety – Może wolałabyś porozmawiać ze mną w cztery oczy? Jeśli to ci pomoże mogę poprosić twoich bliskich o opuszczenie pokoju.
            – Nie, chcę, żeby zostali – powiedziała zdecydowanym głosem.
            – Dobrze.  Możemy kontynuować? – nie czekając na odpowiedź, przeszedł do  przesłuchania – Proszę powiedz mi jak długo znasz Igora.
            – Cztery lata, poznaliśmy się w jednym z klubów, chwilę po tym jak przeniosłam się do Warszawy na studia – mówiła powoli, ważąc w ustach każde słowo. Wspomnienie tamtego dnia było dla niej jak posypanie niezabliźnionych ran solą. Bolało i piekło.
            W pokoju zapadło milczenie. Jedynym dźwiękiem był szum wzbierającego na sile deszczu, który bębnił o blaszany parapet oraz uporczywy brzęk, krążącego nad ich głowami komara. Mama stała za nią i  dodając otuchy, rozmasowywała jej napięte barki. Majka siedziała obok trzymając ją za rękę. Alan, mimo próśb policjanta nie ruszył się z miejsca, stał nad nim, obserwując go z uwagą. 
            – Jak się między wami układało? – odczekał chwilę, upewniając się, że Dominika nic już nie doda od siebie i zadał kolejne pytanie.
            – Wydawało mi się, że dobrze, ale od początku ten związek nie miał szans na powodzenie. On mnie nie zauważał, traktował raczej jak asystentkę a nie swoją kobietę. Myślałam, że tak właśnie wygląda prawdziwe życie, nigdy nie byłam z innym mężczyzną, tak na poważnie, więc nie miałam porównania. Nie sądziłam, że można inaczej, dokąd nie poznałam Alana – spojrzała mu w oczy, a jego ciepły uśmiech dodał jej sił.
            – Igor przyjechał tu, do domu twojej matki bez zapowiedzi? – pospiesznie zadał kolejne pytanie, nie pozwalając się jej rozkojarzyć. Zaczęła mówić, składała zeznania, musiał dopilnować, żeby dobrnęła do końca historii.
            – Tak, dziś rano zjadł z nami śniadanie.
            – Czy od początku zachowywał się agresywnie?
            – Nie – parsknęła ironicznym śmiechem – zachowywał się jak zwykle. Mówił tylko o sobie i swojej firmie, przechwalał się sukcesami w pracy i...
            – Gnojek – Majka nieświadomie wypowiedziała na głos słowo, które tłukło się jej w głowie od dłuższego czasu, właściwie odkąd kilka lat temu poznała młodego pana prezesa Igora Dąbrowskiego. – Przepraszam, już będę cicho – teatralnie przyłożyła do ust wskazujący palec, obiecując milczenie.
            – Możesz mi opowiedzieć jak wyglądał ten dzień od początku do końca? Chciałbym wiedzieć, jak się zachowywał, co mówił i w jaki sposób doszło wybuchu agresji z jego strony?
            – Ja... ja chciałam do niego wrócić – wydyszała z trudem czując, że im bliżej końca historii, tym trudniej jest jej odpowiadać na zadawane pytania – Chciałam spakować swoje rzeczy i razem z nim wrócić do Warszawy. Przyjęłam pierścionek zaręczynowy, oświadczył mi się kiedy jedliśmy śniadanie, a zaraz potem pokazał zdjęcia dziecięcego pokoju, który rzekomo przygotował podczas mojej nieobecności w mieszkaniu. Tym mnie przekonał.
            – Powiedziałaś rzekomo, czy to znaczy, że kłamał?
            – Tak – zacisnęła mocno powieki – to były przypadkowe zdjęcia znalezione w internecie. Wyznał mi prawdę, kiedy zamknął się ze mną w pokoju. Przyjechał tu z gotowym planem zemsty za niewierność, tak mi przynajmniej powiedział.
            – To znaczy, że wiedział, że poznałaś tu Alana i zamierzasz zostawić go dla niego?
            – Tak, wiedział. – wychrypiała, prosząc w myślach, żeby nie ciągnął dalej tego tematu, inaczej będzie musiała powiedzieć o Maryli i jej chytrym planie, który, gdyby nie jej siostrzeniec, mógł się zakończyć katastrofą.
            – Czy powiedział ci, kto mu o tym doniósł?
            – Tak – podniosła wzrok na Alana i głośno westchnęła.
            Mężczyzna w tej samej chwili znieruchomiał, jakby jakaś magiczna siła zamieniła go w skałę. Mięśnie pod jego koszulką napięły się niczym struny, a twarz ze spokojnej i opanowanej znów stała się groźna i zacięta. Jedynie unosząca się szybko klatka piersiowa, zdradzała jego zdenerwowanie. Wiedział, domyślił się nim z jej ust padło imię jego ciotki.
            – Możesz powiedzieć, kto to zrobił i dlaczego?
            – Maryla – powiedziała tak cicho, że sama nie była pewna, czy wypowiedziała jej imię na głos i czy ktokolwiek poza nią to usłyszał.
            – Co? – Mama i Majka w zgodnym chórze zawyły nie kryjąc złości. Jedna przez drugą wykrzykiwały pogróżki pod adresem kobiety, która jeszcze do niedawna była jedną z dobrych znajomych Wandy.
            – Drogie panie, ostatni raz proszę o spokój, inaczej będą musiały panie opuści pokój.
            Alan uważnym wzrokiem przyjrzał się Dominice. Była przerażona i bliska załamania. Każde, nawet najbledsze wspomnienie potęgowało w niej paniczny strach, a  wypowiadane słowa bolały ją, jakby ściskała w ustach drut kolczasty.
Mimo sprzeciwów policjanta, podszedł do niej, uklęknął przy niej i uniósł jej głowę do góry, zmuszając ją, by na niego spojrzała. Jej oczy były podkrążone i zaczerwienione, kryły w sobie mnóstwo smutku i łez.
            – Księżniczko, nie musisz nic więcej mówić, jeśli nie chcesz.
            – Nie chcę – zarzuciła mu dłonie na kark i mocno się w niego wtuliła – pomóż mi, proszę – szepnęła mu do ucha tak cicho, żeby nikt oprócz niego nie mógł tego usłyszeć.
            – Mówiłem już, że zrobię dla ciebie wszystko? Tylko się nie bój – pocałował płatek jej ucha, po czym wstał i podał jej rękę.
            – Przykro mi Irek, ale na dzisiaj koniec – obrócił się w stronę mężczyzny i posłał mu lodowate spojrzenie.
            – Alan, radzę ci się nad tym zastanowić, daję ci ostatnią szansę.
            – Wybacz, ale z niej nie skorzystamy – pociągnął Dominikę w stronę wyjściowych drzwi.
            Wanda razem z Majką poderwały się na równe nogi. Obie bezwiednie rozdziawiły usta, przyglądając się z szeroko otwartymi oczami, ostrej wymianie zdań między mężczyznami. Nie wiedziały, jaki plan ma Alan i co dokładnie zamierza zrobić, ale ufały mu bardziej niż natarczywemu policjantowi i wiedziały, że będąc z nim Dominice nie spadnie z głowy włos, a to było dla nich w tej chwili najważniejsze.
            – Będę musiał napisać o twoim zachowaniu w raporcie – złapał go za ramię, starając się go zatrzymać.
            – Pisz sobie o mnie co chcesz, gówno mnie to obchodzi.
            – Alan zważaj na słowa, jestem tu służbowo, chyba o tym zapomniałeś. – podniósł głos i wyprostował się, dodając sobie kilku cennych centymetrów przed i tak górującym nad nim kapitanem.
            – A ty chyba zapomniałeś, że ta dziewczyna ma uczucia, a opowiadanie obcemu facetowi o tym, jak o mało co nie została w brutalny sposób zgwałcona przez niedoszłego męża, nie należy do jej ulubionej rozrywki.
            – Działasz na jej niekorzyść – zagroził mu w powietrzu palcem – bez jej zeznań i dowodów nic...
            – Mało ci dowodów? Spójrz na nią – odsunął się o krok w lewo, odsłaniając stojącą za jego plecami roztrzęsioną Dominikę – Jest przerażona. Te siniaki, spuchnięta warga, rozcięta skroń, to mało? A może mam ci przynieść z jej sypialni podarte majtki, które z niej zerwał? Może to uznasz za wystarczający dowód, żeby wsadzić tego skurwiela za kratki? Co?
            – Alan, wiesz, że to nie jest mój wymysł, jest ktoś nade mną, kto wymaga sprawozdania z przebiegu akcji, mamy procedury, których musimy się trzymać – widząc, że sytuacja staje się coraz bardziej napięta, Ireneusz spuścił z tonu, starając się zapanować nad wymykającą się spod kontroli sytuacją. Mimo iż był policjantem i znał wiele metod samoobrony, wiedział jak i gdzie zadać cios by trwale znokautować przeciwnika, a do tego w kaburze przy pasku miał nabitą broń, czuł wobec Alana respekt. Jego mięśnie skrywały niekończący się zasób sił.  Widział co zrobił z Igorem, nie chciał zachodzić mu za skórę. Poza tym lubił go, nawet bardzo.
            – Gówno mnie obchodzą wasze procedury. Mam was gdzieś, ale nie zamierzam stać z boku i patrzeć jak moja kobieta cierpi.
            – Alan ma rację, przesłuchanie może poczekać – Majka stanęła obok Alana i utkwiła w policjancie złowrogie spojrzenie.
            – Chyba może pan, panie władzo, napisać w raporcie, że stan psychiczny mojej córki uniemożliwiał dalsze składanie zeznań? – Wanda dołączyła do pozostałych, odgradzając szczelnym murem Dominikę od policjanta.
            – Mogę, oczywiście, że mogę, ale to się mija z prawdą, poza tym nie wiem czy zdają sobie państwo sprawę z tego, że działacie na niekorzyść poszkodowanej.
            – Irek, zrozum – głos Alana zelżał i złagodniał – muszę ją zawieźć jak najprędzej do szpitala. Ta rana w jej brwi nie wygląda najlepiej, poza tym nie możemy zatamować krwi. To wymaga szycia. Teraz. Nie mam czasu na kłótnie. I wyjdę stąd razem z Dominiką czy ci się to podoba czy nie.
            – Alan, na miłość boską, co ty wyrabiasz – krzyknął, potrząsając głową z niedowierzaniem.
            – To co powinienem zrobić na samym początku. – ścisnął mocniej dłoń Dominiki i pospiesznym krokiem skierował się w stronę zaparkowanego na podjeździe czarnego Opla Insigni. Otworzył przed nią drzwi samochodu i pomógł jej wsiąść do środka.
            – W porządku?
            – Tak – potrząsnęła energicznie głową, szczęśliwa, że za chwilę będzie mogła spokojnie odetchnąć.
            – Maja, zostaniesz z panią Wandą?
            – Co to za pytanie? No pewnie, że tak – uśmiechnęła się szeroko, ocierając płynącą po policzku łzę – Ratuj swoją księżniczkę, rycerzu.
            – Alan, człowieku, bój się Boga!
            Mężczyzna nie zwracając uwagi na stojącego obok policjanta, obiegł auto dookoła i wskoczył do środka. Nie tracąc czasu na zapinanie pasów, wsunął kluczyk do stacyjki, przekręcając go energicznie i ruszył z piskiem opon, zostawiając za sobą szum buksującego pod kołami żwiru oraz smród palącej się gumy.



-----------------------------------------------------
* Bracia "Po drugiej stronie chmur"



           







75 komentarzy:

  1. Dobrze, że Alan i policjanci przyjechali na czas. Inaczej Igor zdążyłby zgwałcić Dominikę.
    A z zeznaniami chyba mogą poczekać aż Dominika trochę dojdzie do siebie po wydarzeniach. Wiadomo że są procedury, ale Dominikę chyba też powinni zrozumieć.
    Dobrze, że bliskie dla niej osoby czyli Maja, mama i Alan są przy niej w tej trudnej chwili.

    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie, pozdrawiam cie serdecznie :*

      Usuń
  2. Krew się leje, przedmioty latają, dla wzmocnienia efektu mogłaś napisać ten rozdział caps-lockiem hahaha. A tak na serio to cieszę sie, że wreszcie wróciłaś i chcę już wiedzieć co będzi dalej :D
    Weny!

    ps. wpadaj do mnie na nowy rozdział "Tam gdzie dzień..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj ty chcesz wiedziec co bedzie dalej? Eeee koleżanko kolejka jest, najpierw to ja się muszę dowiedziec co będzie dalej, zeby to jakoś w słowa ubrac i wam opowiedziec. Póki co sama jeszcze nie wiem,bo w międzyczasie moja koncepcja bardzo się zmieniła, plan był całkiem inny no i w związku z tym zakończenie też miało byc inne nie tak drastyczne, muszę wymyslec inny koniec :/ ech ja to mam zawsze pod górkę

      Usuń
  3. O ja! Ile emocji na raz, nie dowierzam, że ten policjant jest taki uparty widząc bezbronną i trzęsącą się, na skraju załamania kobietę! Czy naprawdę nie widział, że Dominika ledwo się trzymała na nogach?! Rany boskie! To przechodzi ludzkie pojęcie!
    A jeśli chodzi o rozdział to po raz trzydziesty pierwszy bez zarzutów, sama lepiej bym tego nie napisała! Ba! Ja bym nie potrafiła tak precyzyjnie i trafnie określić ich emocje, zdarzenia, uczucia itp.
    Cieszę się, że w końcu się pojawił i niesamowicie poprawił mi zepsuty dzień! :) Dziękuje ci za tak prostą poprawę nastroju i dobrze wykonaną robotę! :D
    Czekam na kolejne losy Dominiki i Alana no i oczywiście chcę wiedzieć czy Igor trafił za kraty (a na pewno trafi). Jestem też ciekawa jak teraz zachowa się Marylka, przecież w końcu się wydało , że nie jest taka święta!
    Dobra koniec bo się rozpisałam!
    Do nexta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brdzo się cieszę, że rozdział przypadł ci do gustu, naprawdę się starałam, chciałam wam jakos zrewanżowac tą moją dłuuuuugą nieobecnośc

      Usuń
  4. O jejuśku nareszcie 😍😍😍😍
    Zakochałam się w tym rozdziale mimo nie za bardzo miłych wudarzeń.
    Igor to kawał jak to Majka określiła "gnojka"
    Jak on mógł się tak zachować?!
    Normalnie jakbym go spotkała to bym brzydko mówiąc nogi z dupy bym mu powyrywała.
    Maryla... Najlepiej będzie jeżeli tą panią zostawimy BEZ komentarza...
    Alan to bohater taki rycerz w lśniącej zbroji, jeżdzący na pięknym, wypielęgnowanym koniu. Taki ideał 😂😂

    Majka normalnie ją uwielbiam 😂😂

    Przepraszam za tak chaotyczny komentarz, ale byłam i nadal jestem pełna euforii z powodu, że dodałaś nowy rozdział 😂😂😂

    Przepraszam za wszystkie błędy, ale piszę z telefonu 😕

    Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny 💋💋💋

    Ps Zapraszam do siebie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie przepraszaj, twój komentarz sprawił mi ogromną radośc :)

      Usuń
  5. Omg, wróciłaś!
    Boże, nawet nie wyobrażasz sobie jak za tobą tęskniłam... Siedziałam i sprawdzałam bloga z nadzieją, że w końcu pojawi się coś nowego i za każdym razem niemiło się rozczarowywałam. Aż do teraz! <3
    A co do rozdziału - świetny, serio. Mało się działo, ale potrzebny był teraz taki. Tylko miałam takie dziwne wrażenie, że oni wszyscy zachowują się jakoś... no nie wiem, nienaturalnie. Tak trochę inaczej wyobrażam sobie ludzi w takiej sytuacji (z wyjątkiem wściekłego Alana. Tak, wściekły Alan był przerażający, naprawdę cool i świetnie odegrał swoją rolę). Chociaż może po prostu jakoś źle to odbieram, ale nieważne. Wszystko było napisane super jak zawsze, więc koniec z narzekaniem.
    Więc, podsumowując, to że wróciłaś jest najlepszą wiadomością dzisiejszego dnia i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest wiedziec, ze ma sie dokąd wracac, są osoby, ktore za tobą tesknily i powitaly cie z otwartymi ramionami.
      byc moze byli troszkę nienaturalni,teraz z perspektywy czasu wydaje mi sie, ze moglam wtracic wiecej komentarzy Majki, no i mama powinna byc bardziej oburzona, prawda?
      ale cóż jest jak jest, moze kiedys to poprawie

      Usuń
  6. A ja już myślałam, że dojdzie do rękoczynów między Alanem i Irkiem! Wiem, że jestem okropna, ale jeśli nasz ,,rycerz'' by się zezłościł bardzo na policjanta, bo tamten chciałby usłyszeć wszystko do końca, na co ten by mu przywalił jednym ciosem w nos, a później odjechał do szpitala to by było, hm, inaczej. Znaczy na pewno by tak było. Kurcze, wiesz, o co mi chodzi, prawda? Moja wypowiedź jest baaardzo poplątana, jak zawsze z resztą. Mam nadzieję, że się połapałaś.
    Szczerze mówiąc, to liczyłam na więcej dramaturgii. Teraz czuję jedynie niedosyt. No, ale cóż mogę poradzić. Cieszę się z tego, co mam.
    Majka mistrzyni akcji. Po prostu uwielbiam tę kobietę! Jest taka szalona, a przy tym taka oryginalna, że po prostu nie mogę! Strasznie się cieszę, że wykreowałaś taki charakterek! :D
    Biedna Dominika. Niby nie doszło do gwałtu, ale jednak. Uczucia się nie zmienią. Nic się nie zmieni. Przecież ona o tym nie zapomni tak hop siup. Nie wyobrażam tak sobie tego. Przecież to by było dziwne.
    W poprzedniej notce napisałaś, że zostały jeszcze dwa, trzy rozdziały... Czy ty oszalałaś? Chcesz zakończyć tą historię? Ale jak to? To jakaś pomyłka. Nie ma takiej opcji, nie, nie, nie!
    Jeśli masz ochotę, to zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam z dłuższymi opowiadaniami i kto wie, może się w nich odnajdę. Nie mam jeszcze szablonu, ale mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza? Obecnie jest robiony przez jedną z szabloniarek, więc to tylko kwestia czasu. Powiem szczerze, że przydałyby się słowa krytyki.
    http://kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com/
    Pozdrawiam, karmeeleq.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bylo blisko spiecia miedzy Irkiem a Alanem, policjant tez to czul dlatego dluzej sie nie stawial.
      tak, to fakt z kreacji Majki jestem najbardziej zadowolona, tym bardziej, ze jakos najlatwiej mi bylo ja stworzyc, moze dlateg, ze jestesmy takie podobne do siebie?
      Tak, mysle, ze dam juz odpoczac Dominice i Alanowi, teraz naleza im sie dlugie wakacje. ALe to nie znaczy, ze koncze z pisaniem, w glowie mam juz plan na nowe opowiadanie, ktore mam nadzieje, ze rowniez ci sie spodoba

      Usuń
  7. Jest już późno, a ja chora idę spać, więc napiszę tylko
    Alan <3<3<3
    A jutro wyleję swoje uczucia XD

    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zdrówko, kochana?

      Usuń
    2. Dziękuję, już dobrze :) Tydzień na antybiotyku postawił mnie a nogi ;)
      No, a teraz czas na mój kolejny, beznadziejny w swej budowie, komentarz :P

      Po pierwsze - muszę się wyżyć, więc... Igor to @!@#$&^%$##@&^%#&%$%()*(*$QW%&E*%&)(*&^#$Q$$%*(&*&^$%E$WE^&*(&)(*(*&^%$#$#WUR*()&**&^#$%^&*&^(^&^%@^&)&(&(*%$^%!@#%Q&*%*$#$E%^**(*&(&(&*&^%#$W%E%&^(__)(&&^*(^*R%^%W#%%$^&^^*(O*()(*&^%R&#%$^&^*&(*&!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      Ufffffff, ok, już mi nieco lepiej :)
      No, ale na serio, to, co zrobił Dominice... No normalnie na miejscu Alana to już bym go daaawno zabiła :/
      Biedna Domi... Mam nadzieję, że szybko się otrząśnie z tego, że uda jej się jakoś wyjść na prostą. Z Alanem u boku, oczywiście ;)
      Co to za policjant, który nie przejmuje się zdrowiem poszkodowanego??? Wydaje mi się, że w takich sytuacjach jest możliwe cos takiego jak wstępne zeznania, czy zeznania świadków zajścia, a Domi powinna móc pojechać do szpitala. No i przy rozmowie o tym, co się zdarzyło za zamkniętymi drzwiami powinien być psycholog!!! Jestem wkurzona nie tylko na tą kanaiię Igora, ale też na cholernego policjanta :I
      No, ale za to Alan... Alan przebija wszystko :D No oni po prostu muuuuuuuuszą być razem :P Ja trzymam za nich kciuki od początku opowiadania... No po prostu jest niemożliwością, żeby coś się między nimi nie ułożyło... :D
      Dobra, to ja czekam na nn :) Mam nadzieję, że a) Alan i Domi się zejdą b) mimo to opowiadanie będzie trwało. Jak dla mnie - możesz z tego stworzyć kolejne Trumanshow :D

      Dużo weny i żelków życzę
      Żelcio

      Usuń
  8. Rozdział mega!
    Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakim uśmiechem na ustach czytałam jak Alan 'poprawia' urodę prezesowi!
    Na szczęście Alan zdążył na czas i Dominice się nic gorszego nie stało!
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdążył, w końcu jej obiecał, że nigdy jej nie zawiedzie, ale chyba najwieksze podziękowania należą się wandzie, gdyby do niego nie zadzwoniła, mogłoby się skończy tragicznie

      Usuń
    2. Tak :)
      Wanda to złota kobieta! Cudowna matka :)

      Usuń
  9. Długo, oj długo kazałaś na siebie czekać. Ale było warto :)
    Bardzo dobrze, że Igor dostał wpierdol.
    Alan love forever! <3
    A ten policjant to też taki cham. Przecież najważniejsze dla niego powinna być ofiara. Przesluchanie ma się odbywac na warunakach poszkodowanego, a nie bo takie są procedury. Gówno prawda, moim zdaniem.
    Czekam na nexta i kobieto nie daj na siebie tyle czekać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciesze się, ze udalo mi sie zrekompensowac dlugie dnciszy
      Irek chciał jak najwiecej z niej wydusic, zeby jego kompetencja i zaangazowanie nadal byly na wysokim poziemie

      Usuń
  10. Wow! Rozdział świetny, naprawdę warto było czekać. Czekam na to co wydarzy się między Alanem a Dominiką, jak sobie to wytłumaczą. Czekam z niecierpliwością. Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, ja równiez czekam na napad weny no i przede wszystkim troszkę więcj wolnego czasu, bo ostatnio troskę z tym krucho

      Usuń
  11. Po prostu... Rany! Ale się porobiło. To znaczy, wiedziałam, że Alan nie daruje Igorowi, ale chyba ciut za mocno go pobił. Jak znam życie, prezesik znajdzie najlepszego adwokata i będzie chciał z całych sił udupić Alana (wybacz, inne określenie nie przychodzi mi do głowy).
    Ten cały policjant to taki służbista w ząbek czesany, zamiast dać odpocząć Dominice i pozwolić otrząsnąć z szoku, to jeszcze narzeka, że mu utrudniają przesłuchanie. Ja rozumiem, że obowiązki, że taka procedura. Ale nie w takiej sytuacji.
    Co się zaś Alana tyczy... Mam nadzieję, tak po prostu, że wszystko między nim a Dominiką wreszcie się ułoży. Nie żeby coś, ale chyba jednak jestem zwolenniczką happy end'ów :)

    W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://kiedy-mozart-gra.blogspot.com i życzę mnóstwa weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tez jestem za happy endem i chyba wszystko do tego zmierza :)

      Usuń
  12. Po prostu, aż brak mi słów na ten rozdział, więc przepraszam ale nie napiszę zbyt wiele. Kocham Alana. A Igor to dupek.
    Ale tak się zastanawiam, czy przy takich rozmowach (przesłuchania po gwałtach itd) nie powinno być też psychologa?
    Jestem też ciekawa co wydarzy się dalej. Czy Alan nie będzie miał problemów. Czy Dominika jakoś z tego wyjdzie? Teraz pewnie się zrazi do spraw łózkowych i tak dalej. Więc przed Alanem dużo pracy!
    Tak czy inaczej, czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że nie każesz nam na niego taak długo czekać! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powinien byc psycholog, oczywiscie ze tak, ale Irek chcial wszytsko zalatwic jak najszybciej, zeby to jemu gratulowano, ze nad wszytskim czuwal i wsyztskiego dopilnowal.

      Usuń
  13. Mam nadzieję, że Igor nie zniszczy Alana za to pobicie ;-;
    Miło Cię znowu widzieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też się cieszę, ze cię widzę :)
      orezesik jak to prezesik nie lubi przegrywac, takze roznie moze byc, ale ten wątek pociągnę raczej w drugiej części opowiadania, bo poki co chce im dac trochę wytchnienia i wziac się za nowe opowiadanie, które jeśli mogę zdradzic, nie bedzie do konca opowiadaniem :)

      Usuń
  14. Wow Super :)
    adrianolczyk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurczę początek strasZnie smutny,a wręcz przerażający. Biedna Dominika,tyle przeszła i to jeszcze z rąk rzekomego narzeczonego. Mam nadzieję że Igor pójdzie siedzieć na minimum parę lat! Co do Maryli to mam nadzieję,ze będzie miała wyrzuty sumienia,bo w jakimś stopniu się do tego przyczyniła.żądam przeprosin Dominiki! Alan jest kochany,widać jak bardzo ją kocha,dobrze że pobił Igora! Nie mogę uwierzyć że to już prawie koniec...jak ja to przeżyje?! Mam nadzieję,że będziesz pisać kolejne opowiadanie :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się, czy kobiety takie jak ona w ogóle mają sumienie...
      oczywiście, ze będzie nowe opowiadanie, w głowie aż mi huczy od pomysłów :)

      Usuń
  16. Piję sobie kawę i myślę a poczytam trochę zaczęłam czytać i nie mogłam przestać bardzo mnie wciągnęło. Przede wszystkich chciałam powiedzieć że bardzo fajnie się czyta gdyż masz ładnie oddzielony tekst. Tylko nie wiem kto Alan, jej przyjaciel? Ten gwałt i scenę tak dokładnie napisane że dokładnie miałam obraz wszystkiego a nawet domu. Ale grrr przerażający za razem ten rozdział bo scena straszna, tylko spodziewałam się że mamusia trochę bardziej wściekła i chociaż zbluzga tego Igora.
    W każdym bądź razie bardzo ciekawy rozdział :D
    Dołączam do obserwatorów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie czekaj już wiem kim jest Alan :) hihi

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, ze rozdział przypadł ci do gustu :)
      i że mogłas sobie wszystko dokładnie wyobrazic.
      Tak, Alan jest w niej szaleńczo zakochany, podobnie jak ona w nim <3

      Usuń
  17. Jakie długie,jak ja pisałam opowiadania to nigdy nie potrafiłam wstawić tak długiego postu.
    Podobają mi się szczegółowe opisy przez co mimo że jestem tu pierwszy raz mam jakieś rozeznanie co do akcji.
    Obserwuję i czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,
    http://turcjablog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, troszkę mnie poniosło z długością :)
      pozdrawiam

      Usuń
  18. Bardzo bardzo fajny �� nie mogę się doczekać nowego. Myślę, że dobrze byłoby gdyby wszystko się między nimi dobrze ułożyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak mysle, wystarczy tych nieporozumien :)

      Usuń
  19. Czytałam :)
    Przepraszam, że nie skomentowałam, jednak dużo osób skomentowało go przede mną, a nie lubię powtarzać wypowiedzi innych, czuję wtedy, że nie wnoszę nic nowego ;)
    Podziwiam
    Jo Havke
    (i-w-sto-koni-nie-dogoni.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteś!!!!!!!! I żyjesz :D
    Tak długo czekałam na ten rozdział, kurczę, szkoda, że nie jest dłuższy! Tyle w nim emocji było! Dobra, porzućmy pozory normalności (xDDD)...
    Dominika - Dlaczego się nie broniłaś przed igorem (nie zasługuje na to, by jego imię pisać dużą literą :D)??? Lubię cię, kochana, dobrze, że nabrałaś pewności siebie, bo taka twarda Dominika jest fajna :D Pocałuj Alana, zasługuje na to (szczerze mówiąc to zasługuje na o wiele więcej, ale... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Alan - Dominikowy kochany Alan, taki fajny i troskliwy, dobrze, że przy**bał temu plastikowi z odzysku (xD), musi sprawić, by Dominika się okociła (xD) i zamawiam sobie jedno dziecko na matkę chrzestną (penie zostanie nią Maja, ale ch*j)!!! I to jak najszybciej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Maja - zaj**ista osoba, nic dodać, nic ująć. Jest taka śmieszna! :D Na pewno miała fajne kalosze! Też takie chcę (nie obchodzi mnie to, że na lato mam słońce przepowiedziane)!!!
    Wanda - Wandzia kochana, na niej zawsze można polegać!!! Taka miła, dobra i kochana osoba!!!
    Ireneusz - fajne imię ma gościu :D Polubiłam go, żal mi się robiło, jak mu Alan nie pozwalał na spisanie zeznań Dominiczki! Niech się jeszcze pojawi w opowiadaniu, bo kurczę, jest spoko :D
    najgorszy debil świata (w tym jełop, ciota i idiota :D) - igor - SZMATO ZGIŃ.

    No, się rozpisałam :D Teraz szybciutko pisz dalej, bo chcę już zostać matką chrzestną.
    PS Jak zostanie nią Maja to ja zamawiam drugie dziecko!!!!!!!!!!!!
    Dla mnie frajdą było czytać tego bloga, bardzo mi się podobał i tak ogółem... 2/10 xD A tak na serio 18/10 :D
    Twoja na zawsze matka chrzestna
    Krysiunia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krycha :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
      Nie jestem w stanie napisac nic innego, tak się cieszę, że jesteś, Kryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyycha :)

      Usuń
  21. No część! Skończyłam wszystkie rozdziały! Nie jesteś już na mnie zła? Przyjęłaś przeprosiny? Jeżeli tak to dobrze, a jeżeli nie to ja już nie wiem!
    Może zacznę od pytanie, które mnie męczy: czy w Twojej rodzinie ktoś pracuje na policji bądź bralas kiedyś udział w przesłuchaniu? To było takie realistyczne i trochę dziwne, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu! Normalnie rozmowy z policją są przedstawiane w filmach czy książkach bardzo krótko lub w ogóle. Ofiara zawsze mówi, że nie może rozmawiać a policjant jej odpuszcza. A tutaj jaki piękny dialog się rozwinął! Szczerze mówiąc myślałam, że Alan będzie zły na Dominike i nie zareaguje na jej blagalne spojrzenia w salonie. A jednak! Nie zawiodlas mnie!
    Ogólnie zaraz po tym jak glwona bohaterka została wyprowadzona z własnej sypialni przez matkę, ciągle czekałam na wejście Alana. Jak błyskawicznie się przy niej znajdzie i nie pozwoli nikomu innemu do niej podejść. Trochę się naczekalam, ale gdy już sir pojawil to nie siem normalnie! Piszczalam z uciechy! Ja to już taka jestem: romantyczka ze mnie żadna, ale jeden ruch potrafi doprowadzić mnie do euforii.
    Wiesz ja to jednak mam wyczucie czasu. Przyszłam przeczytać zaległe rozdziały akurat w czasie, gdy jeden wątek dobiega końca i nie muszę wariowac z niepewności co dalej. Do tego też trzeba mieć talent. No nauczę Cię kiedyś, obiecuję.
    Co ja Ci mogę więcej powiedzieć? No piszesz super-cudownie. Stworzenie dla Ciebie nowe słowo! Połączę super i extraśnie co da mi supraśnie! A więc droga mewo, ten wyraz jest dziś dla Ciebie!
    Lecę jutro na Kretę, więc w przypadku dodania nowego rozdziału pisz śmiało, ok? Będę miała dużoooo czasu, także proszę Cię byś mnie informowała.
    Pozdrawiam, puck

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czesc :))))
      Każdego się tu spodziewałam, ale ciebie? myślałam, że naprawdę cię porwali, potworze bezduszny ty jeden !!!
      zabraniam ci znikac na tak dluuuuugo, zrozumiano? Bo jak nie to cię Alanem poszczuję :0
      życzę miłych wakacji i jeszcze raz dziękuję, ze o mnie nie zapomnialas :p

      Usuń
  22. Hej Kochanie! Przepraszam że tu Ci spamuję, ale masz zapchany spam i BS nie publikuję już kolejnych komentarzy :(
    Zapraszam na nowy rozdział 36 Osobno Słabi, Razem Niepokonani!

    Oraz informacjo-pytanie pod nim ;)
    Pozdrawiam i życzę weny! I Jak coś, to śmiało skasuj ten komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę? nawet nie wiedziałam, że spam ma ograniczoną pojemnośc. Nic nie szkodzi, że piszesz tu, pod wieczór do ciebie zajrzę. Póki co lecę korzystac ze słoneczka :)

      Usuń
  23. Ale dużo się działo! Już sobie myślę, pewnie będzie dziesięć komentarzy (ja zawsze czytam jako jedna z pierwszych osób) a tu patrzę - czterdzieści i załamka. Na pewno jednak docenisz, że przeczytałam.
    Najlepiej to bym zabiła Igora, ale co poradzić. Ten policjant jakiś niepoważny - może nie miał jeszcze styczności z takim czymś, więc nie wiedział jak się zachować.
    Cieszę się, że Alan był tam przy Dominice. Mam nadzieję, że między nimi będzie wszystko okej.
    Pozdrawiam i ściskam mocno. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czterdziesci, fakt, ale polowa jest moich :)
      oczywiście, że doceniam i bardzo ci dziękuję, że poświęciłaś chwilkę na mój blog :)

      Usuń
    2. Ależ to dla mnie czysta przyjemność :)
      Chciałabym się jednak wyjaśnić, czemu u mnie takie pustki. Otóż... mam problemy z pisaniem i z głową (Bosz, jak to brzmi. Chodziło mi o wenę!), dodatkowo mam do załatwienia kilka prywatnych spraw, więc no... ten... jest bardzo ciężko.

      Usuń
  24. wybacz za poślizg...
    Nooo akcja się rozkręciła... :) Wszyscy na górze już w sumie napisali to co chciałam... więc... powtarzać się ? :P
    Powiem, że Igor mnie coraz bardziej wkurzaaaaaaa ;////
    No i Alan z Domi nooo fajnie :D :))) :*

    weny :***

    OdpowiedzUsuń
  25. Matulku :O. Jak dobrze, że Alan wyrobił się na czas, nawet nie chce myśleć co dalej by się wydarzyło...Prawię mąż, facet, które Dominice się wydawało, że zna jak własną kieszeń, a okazało się, że jest zwykłym cha*em. Ale policjanta to ja rozumiem, owszem na pewno dla Dominiki było ciężko o tym mówić, ale im szybciej tym lepiej i szybciej by kara go spotkała. Jednak, dla kobiety takie przeżycia pozostaną na całe życie i zabiłabym bym tego bydlaka xD.
    Jestem bardzo ciekawa, jak potoczy się ta sprawa. Czekam z niecierpliwością :***
    P.S. Przepraszam, że dopiero teraz odczytałam rozdział, ale nie miałam jak :<<<.
    http://palace-to-crumble.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie przepraszaj, twoja obecnośc i wspaniały komentarz wszystko mi wynagrodziły :*

      Usuń
  26. Cudowne opowiadanie, niezwykle ciekawe :) , jednak jestem tu pierwszy raz, więc nie wiele mogę napisać, poza tym, że mnie zachwyciło. Mam zamiar cofnąć się w czasie i przeczytać wszystkie twoje poprzednie rozdziały :))).

    zapraszam też do mnie
    http://gdyzgasnaswiatla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj jest sporo do nadrobienia :)
      dziękuję za miłe słowa ;**

      Usuń
  27. Ja tu przychodzę znowu, w dwóch sprawach :P Po pierwsze, żeby pomarudzić, że ja już chcę kolejny rozdział "natentychmiast", jak się mówi w mojej rodzinie, czyli na już :P Tym razem armia fanów Twojego opowiadania nie pozwoli zniknąć Ci na 2 miesiące ;D

    A druga sprawa to... Reklama nowego rozdziału na http://kiedy-mozart-gra.blogspot.com ;P Zapraszam w wolnej chwili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och wy moje poganiaczki kochane, co ja bym bez was zrobiła? :)

      Usuń
  28. Informuję, że ocena Twojego bloga została opublikowana na Krytyce Dla Odważnych (http://krytyka-dla-odwaznych.blogspot.com/2015/07/166-ocena-bloga-nim-ci-zaufam.html#more).
    Zapraszam do przeczytania i skomentowania. :))
    Pozdrawiam,
    Ballena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam ocenę, jestem ci bardzo wdzięczna za trud, który w nią włożyłaś. Jak tylko znajdę wiecej czasu napiszę swój komentarz pod recenzją. Tymczasem pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za wskazówki :*

      Usuń
  29. Rozdział pełen akcji, jak zwykle świetny. Cudownie, że ten dupek dostanie za swoje! Jak on śmiał jeszcze taki tekst rzucić przy wyjściu! No, w każdym razie najważniejsze, że zrobią z nim porządek. A ten policjant to mógłby jednak okazać trochę empatii... Cóż, teraz już na szczęście Dominika będzie bezpieczna i szczęśliwa z Alanem :) Oby ją jakoś skutecznie pocieszył. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic dodac, nic ując.
      Pozdrawiam cię serdecznie :***

      Usuń
  30. Kiedy będzie nowy rozdzial? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkretnej daty to ci niestety nie podam, powiem jedynie, że jestem w trakcie tworzenia. Byc może uda mi się skończyc przed weekendem, na pewno się postaram, to ci mogę obiecac :)

      Usuń
    2. już po 1:00 a ja dalej piszę, rano będę nieprzytomna, ale trzeba korzystac z napadu weny, z ktorą to baaaardzo różnie bywa, raz jest raz nie ma, więc jeśli juz sie pojawia to trzeba ja wycisnąc jak cytrynkę. Baaaardzo prawdopodobne, ze do soboty, góra do niedzieli się wyrobię. Tylko tak się zastanawiam, czy dodac jeden dłuuuugi ostatni rozdział, czy rozdzielic na dwa. Jeszcze nie wiem. Zobaczę jak z czasem będę stała. Gdybym miała jednak rozdzielic na dwa, to jeszcze kilka zdań i będzie gotowy. a jeśli jednak jeden dłuuugi to sporo mi brakuje.
      Przepraszam zdaję sobie sprawę, że moja wypowiedź jest bardzo chaotyczna, ale wybacz późna pora robi swoje.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  31. Od razu chciałam już na początku przeprosić za to, że odwdzięczam się komentarzem dopiero teraz. Ostatnio mam straszny zawrót głowy, przepraszam.
    Rozdział wspaniały! Bardzo dużo się działo i bardzo się z tego powodu cieszę. początek bardzo smutny, a Ty, jak nikt inny potrafisz wprowadzić czytelnika w nastrój. Jestem pod wrażeniem.
    Pozdrawiam, Lola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz mnie za co przepraszac, cieszę się, że jesteś :)

      Usuń
  32. Hejaa!
    Jak ja się ogromnie cieszę, że wróciłaś! Co prawda do rozdziału zabrałam się dopiero tydzień później, ale sama rozumiesz - wakacje ;)
    Praktycznie cały czas zajęta.
    Jeżeli chodzi o rozdział to jest nieziemski (o czym na pewno już wiesz bo pisze ci to prawie pod każdą notką, do znudzenia! ;))
    Naprawdę, nadal nie mogę wyjść z zachwytu. Upchnęłaś tyle emocji w jednym rozdziale... Może i ja kiedyś dorównam takiemu artyście jak ty :)
    Strasznie współczuję Dominice i przyznaję jej rację: Co gdyby nie Alan? Przecież to wszystko skończyłoby się tragicznie.
    Na Igora brakuje mi już po prostu słów. Jest łajdakiem do potęgi entej. Jakim on musi być popaprańcem żeby w taki sposób potraktować swoją przyszło żonę i jeszcze dokładnie do zaplanować?! Niepojęte...
    Alan jest po prostu cudowny. Jak zwykle zapanował nad całą sytuację i pilnował Dominiki jak oka w głowie.
    Teraz tylko pozostaje mi czekać na kolejny rozdział aby zaspokoić moją cierpliwość gdzie to nasz "rycerz" wywiózł Dominikę. Czy aby na pewno do szpitala?
    Czekam na next i gorąco pozdrawiam :)
    Syl wia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Artyście? Kochana to zbyt duuuuże słowo,
      Dziękuję za wszystkie miłe słowa, bardzo sie cieszę, że zajrzałaś :)

      Usuń
  33. Misiu, masz zapchany spam! I BS nie publikuje tam kolejnych komentarzy bo jest ich za dużo :( Musisz usunąć stare komentarze.. Dlatego brutalnie piszę pod notką i strasznie mi z tym źle! W razie co, usuń dla porządku ten spam stąd! ;)

    Zapraszam na rozdziały 37 i 38 na Osobno Słabi, Razem Niepokonani!

    Życzę weny i pozdrawiam cieplusio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojejejejej z tym moim spamownikiem, już trochę usunęłam, więc powinno hulac :)
      zaraz do ciebie zajrzę, ale jestem ciekawa :p

      Usuń
  34. Kochana przepraszam za moją nieobecność. Spowodowana była wyjazdem nad morze, gdzie nie miałam internetu. Ale teraz już wszystko dobrze i mogę nadrobić zaległości.
    Rozdział jest świetny, sądzę, że Igor to idiota, Dominika jest podobna do takich postaci z anime, z haremu. Mała, bezbronna dziewczynka, którą trzeba uratować.
    Ale pasuje jej to.
    Zwłaszcza, gdy jej bohaterem jest Alan:*
    Co mogę napisać? Nie ma sensu długo się rozwlekać, gdy mogę Ci to napisać w pięciu słowach.
    Zajebisty rozdział, zresztą jak wszystkie ;*
    Kocham Cię i Twoje opowiadanie💙💙💜💜
    Emila

    OdpowiedzUsuń
  35. Napięcie nie schodziło ze mnie, aż do ostatniej linijki!
    Wszystko pochłaniałam w trybie ekspresowym!
    Szczerze obawiałam się tego, że Alan może nie zdążyć "w ostatniej chwili" i byłam przerażona. Cała ta sytuacja... bogowie! Nie wiem, co napisać, bo nadal trzęsę się, jak osika, jakbym to ja przeżywała tą sytuację, a nie Twoje postacie!
    Zrobiłaś mi z mózgu papkę, po raz kolejny z resztą.
    Pan policjant jest "służbistą" i jestem co do tego, całkowicie pewna. Jak się uparło, to normalnie jak osioł. Zeznania. Zeznania. Zeznania i koniec kropka. On nie odpuści. Trochę było to nawet komiczne, jeżeli coś w taj sytuacji mogło być zabawne.
    Naprawdę nienawidzę Igora.
    Najbardziej zadziwia mnie jednak fakt, kto był za to odpowiedzialny. Chociaż mam cichą nadzieje, że Maryla nie chciała wyrządzić dziewczynie takiej traumy. Która z nas kobiet (nawet największemu wrogowi) byłaby w stanie coś takiego zafundować?
    Mam nadzieje, że ona się zmieni. Bo jak mawia moja mama "Zmień się, zmień, bo będziesz miała ciężko w życiu". Głownie kieruje te słowa do mnie :D
    Wiesz... nawet nie współczuje Igorowi tego, co będzie przeżywał w polskim areszcie. Teraz poczuje, co to znaczy być traktowanym, jak rzecz. Sam w końcu sobie na to zasłużył, nie?
    No nie mogę!
    Nie mogę doczekać się, co będzie dalej!
    Tyle pytań! Tyle oczekiwania!
    Wybacz, nie mogę dłużej czekać, przechodzę do kolejnego rozdziału!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
  36. Tak jest, to wreszcie ja :P
    No cóż, muszę powiedzieć, że całą tą historię skończyłam czytać już dawno (praktycznie po samym opublikowaniu), gorzej było z komentarzami, bo czytałam na telefonie ;-;
    Ale okay, teraz chcę po prostu przeprosić, że jestem tak późno, reszta jest raczej mało ważna :<
    ALAAAN! *____* Tak bardzo kocham go za tą całą akcję! :D Wreszcie się dostało Igorowi :\\ Dobrze mu tak! XD
    A teraz niech jeszcze kiśnie w więzieniu!! ♥
    A ten policjant co się tak uwziął? :c No ja rozumiem, że coś tam trzeba zeznać, jak najszybciej zamknąć sprawę... Ale żeby od razu po zdarzeniu tak zamęczać przerażoną ofiarę? ;-;
    No i na koniec - znowu - ALAAAAAAN! *_______*
    Jeje, jakież to było urocze :')
    Ogólnie: rozdział był GENIALNY. Nie dość, że tyle się działo, ciągle wielkie napięcie i czytałam prawie bez oddychania, to jeszcze w dodatku Igor wreszcie został ukarany, tak, jak chciałam od początku :D
    Noo dobra, teraz idę dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  37. "by silna" - być.
    "broni się" - bronić
    Wiem, że to nie na miejscu, ale jak opisywałaś kolory na twarzy pobitej Domki, to przypomniało mi się jak bardzo lubię kolor burgund i że miałam kupić lakier do paznokci o takim kolorze.
    "żeby straszy tobą małe dzieci" - straszyć
    Nie jestem pewna jak to działa w polskim prawie, ale czy w takiej sytuacji nie powinna przy Domi być jakaś pani psycholog, albo nie powinna przesłuchiwać ją pani policjant? W końcu temat niezwykle delikatny. Jeśli w Polsce naprawdę to tak wygląda, to ktoś powinien tu coś zmienić, stanowczo ktoś powinien to zmienić!
    W tym rozdziale najbardziej podobało mi się zachowanie Alana! Plus dla niego! Duży plus i wielkie brawa! Oczywiście brawa z owacjami na stojąco!

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz <3